sobota, 28 lipca 2007

Bzdury z broszury

By sprotować wszystkie bzdury w broszurze wydanej przez inwestora drogi przez Rospudę, trzeba by napisać taką samą broszurę


Jakie mamy drogi w Polsce - wiadomo. Odpowiedzialna za nie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postanowiła zająć się przyrodą. A przede wszystkim chronioną unijnym prawem Doliną Rospudy, którą chce przeciąć obwodnicą Augustowa. Zrobiła to w dołączonej wczoraj do "Dziennika" wkładce "O co chodzi w Rospudzie". Przypomnijmy, że na wniosek Komisji Europejskiej sprawą tej drogi zajmuje się Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Przejdźmy się więc nad Rospudę z drogowcami z GDDKiA. Już na pierwszej stronie możemy przeczytać, że po 15 latach badań naukowców (nie słyszałem o takich) "zdecydowano się przeprowadzić drogę przez rezerwat 500-metrową estakadą w najmniej zabagnionym i najbardziej ubogim przyrodniczo terenie". Autor tej rewelacji - jakiś anonim z GDDKiA - najwyraźniej nigdy w miejscu, o którym pisze, nie był.

Gdyby jednak się kiedyś nad Rospudę wybrał (polecam), niech weźmie wysokie gumowe buty. W tym "najmniej zabagnionym terenie" zamoczy się i ubłoci straszliwie. I niech zabierze ze sobą atlas roślin, żeby nie zadeptał jakiejś rzadkiej rośliny wpisanej do Polskiej Czerwonej Księgi Roślin. Np. niezwykle rzadkie: lipiennik Loesela czy fiołek bagienny, a także częściej występujące, ale też zagrożone wyginięciem - wielosił błękitny czy turzyca bagienna. I niech nie lezie tam w okresie lęgowym (1 marca - 31 lipca), bo wypłoszy ptaki.

Inwestor najwyraźniej nie zna statusu terenu, na jakim buduje. Jaki rezerwat!? Choć od lat planuje się go stworzyć nad Rospudą, to właśnie GDDKiA najbardziej się przed tym opierała.

Dalej w broszurce jest tylko gorzej. Pamięć twórców wkładki jest dziurawa jak polska droga. O wyrokach sądowych piszą, że wszystkie były po ich myśli. A o tym, że ostatni kwietniowy przegrali, już nie pamiętają. Może dlatego, że wtedy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że przy wyborze lokalizacji zostały popełnione kardynalne błędy, a to oznacza, że Polska sprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości raczej przegra.

GDDKiA porównuje wariant swój i ekologiczny. Twierdzi, że ten drugi jest dłuższy. Ale swój liczy bez 6-kilometrowego łącznika obwodnicy Augustowa i obwodnicy Suwałk. Z nim obie proponowane drogi są niemal równe. W broszurze poznajemy też nowy gatunek ptaka - orła krzykliwego, który nie istnieje. Dowiadujemy się też, że sowa włochatka wije gniazda, choć tak naprawdę jaja składa w dziupli.

Warto też pamiętać, że jak na razie większość autorytetów - z Państwową Radą Ochrony Przyrody na czele - twierdzi coś dokładnie innego, niż chce nam przekazać w swej broszurce Dyrekcja. Że ta budowa to gigantyczne zagrożenie dla Doliny Rospudy i żadne kompensacje nie powetują strat w przyrodzie. Nawet najczęściej cytowany w broszurze ekspert prof. Aleksander Sokołowski twierdził wcześniej, że taka obwodnica to zabójstwo dla ostatniego stanowiska miodokwiatu krzyżowego - najrzadszego polskiego storczyka.

Według autorów wkładki wbicie ponad 100 żelbetowych pali w torfowisko, połączone z budową mostu technologicznego, jest "chirurgiczną operacją", a "działania inżynierów mają być precyzyjne jak cięcia skalpela", co spowoduje "szkody tak niewielkie, że zagoją się z szybkością rany po ukłuciu igły". Nikomu nie życzymy, by do takiego chirurga trafił.

By sprostować wszystkie bzdury, pomyłki i przemilczenia, trzeba by napisać jeszcze jedną taką broszurę. Gorzej, że na to coś - według szacunków ekspertów z branży - wydano kilkadziesiąt tysięcy złotych z naszej kieszeni. A najgorsze, że tak "profesjonalna" instytucja odpowiada za budowę tak potrzebnych w Polsce dróg i autostrad.


Adam Wajrak
Gazeta Wyborcza
28-07-2007

Szczygło: Wójt ze Słupska nie miał prawa pytać o tarczę

Minister obrony narodowej Aleksander Szczygło "naganną" nazwał postawę wójta gminy Słupsk Mariusza Chmiela, który w celu utworzenia internetowego serwisu o tarczy antyrakietowej, mającej powstać w pobliskim Redzikowie, miał się kontaktować z administracją amerykańską.

Zdaniem szefa MON, słupski wójt nie miał prawa tego zrobić, nie mając wcześniej odpowiedniej zgody Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

"Z tego punktu widzenia jego postępowanie jest jak najbardziej naganne. Powinny być wyciągnięte konsekwencje i będą wyciągnięte konsekwencje, bo nie może być tak, że każdy wójt gminy, każdy starosta występuje, bez uzyskania zgody władz MSZ, o kontakty zagraniczne" - powiedział w piątek dziennikarzom Szczygło, który podczas wizyty w Gdyni brał m.in. udział w rejsie szkoleniowym po Zatoce Gdańskiej okrętu podwodnego.

Szef MON dodał, że "nieprawdą" jest, iż samorząd słupski nie ma żadnych informacji o technicznych uwarunkowaniach tarczy, gdyż takie materiały są ogólnie dostępne na stronach internetowych Biura Bezpieczeństwa Narodowego i MON.

Kilka dni temu gmina Słupsk uruchomiła na swojej stronie internetowej serwis poświęcony amerykańskiej tarczy antyrakietowej, która - według nieoficjalnych informacji - może być ulokowana na powojskowym lotnisku w Redzikowie, leżącym na terenie gminy.

W serwisie zamieszczono kilka oficjalnych dokumentów na temat amerykańskiej instalacji, m.in. przetłumaczony na język polski materiał informacyjny Agencji Rozwoju Obrony Antyrakietowej Stanów Zjednoczonych oraz kilkanaście artykułów prasowych. Serwis ma być systematycznie rozbudowywany o wszelkie dostępne materiały dotyczące systemu obrony antyrakietowej.

Wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel, który jest pomysłodawcą serwisu, powiedział PAP, że utworzenie go "było koniecznością, by mieszkańcy mieli jakąkolwiek informację na ten temat". "Uznałem, że skoro rząd nic nam o tarczy nie mówi, a do mieszkańców Redzikowa dochodzą różne plotki, na przykład o tym, że z powodu budowy wyrzutni będą wysiedlani, sami musimy zadbać o informacje" -

wyjaśnił Chmiel.

Wójt dodał, że liczy w tej kwestii na współpracę ze strony ambasady Stanów Zjednoczonych, do której wysłał już list z zaproszeniem do Słupska na publiczną debatę na temat skutków umieszczenia na Pomorzu elementów tarczy. Wójt napisał też list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego z prośbą "o przedstawienie pełnej informacji dotyczącej obiektu, który ma powstać w Redzikowie oraz jego wpływu na rozwój regionu".

Redzikowo to niewielka miejscowość leżąca przy drodze krajowej nr 6 Szczecin - Gdańsk, w odległości 4 km w linii prostej od centrum Słupska, podzielona na dwie części - starą poniemiecką wieś, w której mieszka ok. 400 osób, i przylegające do dawnego wojskowego lotniska osiedle zamieszkiwane przez ok. 1,2 tys. osób.

Lotnisko w Redzikowie zajmuje 400 ha, ma pas startowy o długości 2,4 km, szerokości 60 m i grubości 0,4 m, wokół którego rozmieszczono 115 różnego rodzaju obiektów, m.in. żelbetowe hangary dla samolotów bojowych.

Jako jedna z możliwych lokalizacji dla rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej Redzikowo pojawiło się w raporcie ministerstwa obrony Czech, gdzie ma stanąć baza radarowa systemu. O tym, że Redzikowo wybrano na miejsce budowy wyrzutni antyrakiet polskie media, powołując się na nieoficjalne źródła, informowały w czerwcu tego roku, po wizycie prezydenta USA George'a W. Busha w Polsce.

Lotnisko w Redzikowie zbudowali w drugiej połowie lat 30. XX wieku Niemcy. We wrześniu 1939 r. wykorzystano je do ataków m.in. na Westerplatte i Hel. Później w Redzikowie usytuowano szkołę pilotów myśliwskich oraz mechaników Luftwaffe. W latach 50. lotnisko rozbudowano dla potrzeb 28. Słupskiego Pułku Lotnictwa Myśliwskiego (SPLM). W 1979 r. drogi kołowania i pas startowy gruntownie wyremontowano pod potrzeby myśliwców ze zmienną geometrią skrzydeł MIG - 23. W październiku 2000 r. 28. SPLM rozformowano.

31 grudnia 2004 r. lotnisko w Redzikowie jako "trwale zbędne, ale z warunkiem zachowania charakteru lotniczego", Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało Agencji Mienia Wojskowego. AMW nie ogłosiła dotychczas przetargu na zbycie obiektu, nie przekazała go również samorządowi, który chciałby tam reaktywować funkcjonujący w latach 60. i 70. cywilny port lotniczy.

Obecnie w Redzikowie stacjonuje 23. Batalion Radiotechniczny. Jednostka ma być z końcem tego roku połączona z inną i przeniesiona w nowe miejsce.

ulast, PAP
Gazeta.pl
27-07-2007