Bzdury z broszury
By sprotować wszystkie bzdury w broszurze wydanej przez inwestora drogi przez Rospudę, trzeba by napisać taką samą broszurę
Jakie mamy drogi w Polsce - wiadomo. Odpowiedzialna za nie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad postanowiła zająć się przyrodą. A przede wszystkim chronioną unijnym prawem Doliną Rospudy, którą chce przeciąć obwodnicą Augustowa. Zrobiła to w dołączonej wczoraj do "Dziennika" wkładce "O co chodzi w Rospudzie". Przypomnijmy, że na wniosek Komisji Europejskiej sprawą tej drogi zajmuje się Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Przejdźmy się więc nad Rospudę z drogowcami z GDDKiA. Już na pierwszej stronie możemy przeczytać, że po 15 latach badań naukowców (nie słyszałem o takich) "zdecydowano się przeprowadzić drogę przez rezerwat 500-metrową estakadą w najmniej zabagnionym i najbardziej ubogim przyrodniczo terenie". Autor tej rewelacji - jakiś anonim z GDDKiA - najwyraźniej nigdy w miejscu, o którym pisze, nie był.
Gdyby jednak się kiedyś nad Rospudę wybrał (polecam), niech weźmie wysokie gumowe buty. W tym "najmniej zabagnionym terenie" zamoczy się i ubłoci straszliwie. I niech zabierze ze sobą atlas roślin, żeby nie zadeptał jakiejś rzadkiej rośliny wpisanej do Polskiej Czerwonej Księgi Roślin. Np. niezwykle rzadkie: lipiennik Loesela czy fiołek bagienny, a także częściej występujące, ale też zagrożone wyginięciem - wielosił błękitny czy turzyca bagienna. I niech nie lezie tam w okresie lęgowym (1 marca - 31 lipca), bo wypłoszy ptaki.
Inwestor najwyraźniej nie zna statusu terenu, na jakim buduje. Jaki rezerwat!? Choć od lat planuje się go stworzyć nad Rospudą, to właśnie GDDKiA najbardziej się przed tym opierała.
Dalej w broszurce jest tylko gorzej. Pamięć twórców wkładki jest dziurawa jak polska droga. O wyrokach sądowych piszą, że wszystkie były po ich myśli. A o tym, że ostatni kwietniowy przegrali, już nie pamiętają. Może dlatego, że wtedy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że przy wyborze lokalizacji zostały popełnione kardynalne błędy, a to oznacza, że Polska sprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości raczej przegra.
GDDKiA porównuje wariant swój i ekologiczny. Twierdzi, że ten drugi jest dłuższy. Ale swój liczy bez 6-kilometrowego łącznika obwodnicy Augustowa i obwodnicy Suwałk. Z nim obie proponowane drogi są niemal równe. W broszurze poznajemy też nowy gatunek ptaka - orła krzykliwego, który nie istnieje. Dowiadujemy się też, że sowa włochatka wije gniazda, choć tak naprawdę jaja składa w dziupli.
Warto też pamiętać, że jak na razie większość autorytetów - z Państwową Radą Ochrony Przyrody na czele - twierdzi coś dokładnie innego, niż chce nam przekazać w swej broszurce Dyrekcja. Że ta budowa to gigantyczne zagrożenie dla Doliny Rospudy i żadne kompensacje nie powetują strat w przyrodzie. Nawet najczęściej cytowany w broszurze ekspert prof. Aleksander Sokołowski twierdził wcześniej, że taka obwodnica to zabójstwo dla ostatniego stanowiska miodokwiatu krzyżowego - najrzadszego polskiego storczyka.
Według autorów wkładki wbicie ponad 100 żelbetowych pali w torfowisko, połączone z budową mostu technologicznego, jest "chirurgiczną operacją", a "działania inżynierów mają być precyzyjne jak cięcia skalpela", co spowoduje "szkody tak niewielkie, że zagoją się z szybkością rany po ukłuciu igły". Nikomu nie życzymy, by do takiego chirurga trafił.
By sprostować wszystkie bzdury, pomyłki i przemilczenia, trzeba by napisać jeszcze jedną taką broszurę. Gorzej, że na to coś - według szacunków ekspertów z branży - wydano kilkadziesiąt tysięcy złotych z naszej kieszeni. A najgorsze, że tak "profesjonalna" instytucja odpowiada za budowę tak potrzebnych w Polsce dróg i autostrad.
Adam Wajrak
Gazeta Wyborcza
28-07-2007
Gazeta Wyborcza
28-07-2007