Pentagon już podpisuje kontrakty ws. tarczy
Amerykańskiemu rządowi tak się spieszy z tarczą, że nie czekając na oficjalną zgodę Polski, podpisuje pierwsze kontrakty. W Polsce wciąż trwają dyskusje, czy potrzebne są nam elementy globalnej obrony przeciwrakietowej.
Tymczasem w USA wybrano już firmę, mającą je zainstalować. Agencja Associated Press podała, że Pentagon we wtorek podpisał kontrakt z Boeingiem. Taki komunikat na stronach internetowych opublikował też amerykański departament obrony. Koncern lotniczo-zbrojeniowy otrzyma 80 mln USD na rozpoczęcie prac związanych z umieszczeniem bazy w Polsce i Czechach. Boeing nie chciał komentować tych informacji. - Jeżeli Polska i USA porozumieją się w sprawie budowy elementów tarczy antyrakietowej na naszym terytorium, to amerykańską bazę wybuduje firma Boeing za blisko 600 mln USD - mówił 5 lipca na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowki, wiceminister spraw zagranicznych.
Ostre przyspieszenie
Amerykański koncern zrealizuje plan kreślony od maja. Zakłada on, że USA umieści w Polsce 10 przeciwrakiet, a w Czechach stację radarową. Dodatkowo zainstalowany zostanie jeden mniejszy radar, którego lokację w miarę potrzeb będzie można łatwo zmienić. Przewidywany koniec prac to wrzesień 2013 r. Do tego czasu przedsięwzięcie ma pochłonąć 3,5 mld USD. 16 lipca minister Waszczykowski w wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Nowyje Izwiestija" mówił, że budowa amerykańskiej bazy w Polsce może się rozpocząć w lutym 2008 r. W przeciwieństwie do prezydenta Kaczyńskiego nie dementował swojej wypowiedzi. - W związku z komunikatem Pentagonu termin może okazać się realny. Amerykanie się spieszą ze względu na zbliżające się wybory. Z ich perspektywy pośpiech jest korzystny. Dla Polski lepsze by były spokojne negocjacje. Z pewnością Amerykanie potraktowali też poważnie słowa prezydenta Kaczyńskiego wygłoszone podczas ostatniej wizyty w Waszyngtonie, że sprawa tarczy jest przesądzona - wyjaśnia Bronisław Komorowski, były minister obrony narodowej, poseł PO. Wygląda na to, że tarcza antyrakietowa zbliża się do Polski dużymi krokami. Pełną parą prace mogą ruszyć dopiero wtedy, kiedy Kongres uchwali budżet na ten cel. Komunikat Pentagonu budzi zdziwienie polskich polityków. - Jestem zaskoczony. Te informacje trzeba zweryfikować, bo Kongres właśnie podjął decyzję o obcięciu tegorocznego budżetu o 100 mln USD. Oznacza to, że w tym roku rząd nie ma pieniędzy na tę inwestycję. Nie wiadomo, czy będzie miał w przyszłym - mówi Jerzy Szmajdziński, były minister obrony, poseł SLD. - Nie wiem, czego dokładnie dotyczy umowa, ale najwyraźniej ktoś się pospieszył. Przecież decyzja o rozmieszczeniu systemu w Polsce jeszcze nie zapadła. Chyba że rząd podjął pewne zobowiązania, o czym opozycja parlamentarna nie wie. Byłby to kolejny przykład podejmowania arbitralnych decyzji ponad naszymi głowami - przekonuje Krzysztof Lisek, poseł PO.
Coś za coś
O ile wiadomo, że Boeing może otrzymać od 400 do 600 mln USD na uruchomienie instalacji w naszym kraju, o tyle nie są znane ewentualne koszty, które musielibyśmy ponieść w związku z budową bazy. Amerykanie przedstawili nam dwa projekty umów regulujących te kwestie. I wydawać by się mogło, że decyzją o podpisaniu kontraktu z Boeingiem chcą popędzić Polaków.
- Podpisanie umowy z Boeingiem świadczy o poważnym zaangażowaniu się rządu amerykańskiego w budowę systemu antyrakietowego w Polsce i Czechach. I to mimo pewnej opozycji w Kongresie. To wyraźny sygnał wysłany w naszym kierunku. Trzeba zauważyć, że jest to zapewne kontrakt wstępny na stosunkowo niewielką kwotę, a decyzję podjął rząd amerykański na swoje własne ryzyko. Przypominam, że umowa jest ciągle negocjowana, a Polska wyraziła na razie polityczną wolę zawarcia porozumienia. Jak dla każdej umowy międzynarodowej potrzebna będzie ratyfikacja albo przez Sejm, albo prezydenta - tłumaczy Paweł Zalewski, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - Na razie nasza pozycja przetargowa w negocjacjach z Amerykanami jest silna. Wszystko kontrolujemy. Skoro Amerykanie się tak spieszą z decyzjami, trafia się dobra okazja, żeby wywalczyć dla Polski jak najlepsze warunki. Jeżeli okażą się niekorzystne, zawsze można opóźniać negocjacje. Sposobów jest wiele - twierdzi Radek Sikorski, były minister obrony narodowej. Opozycja inaczej interpretuje umowę z Boeingiem. - Amerykanie idą jak po swoje. Od początku rząd prowadzi negocjacje na kolanach. Strona amerykańska jest pewna, że będzie mogła zrealizować projekt na swoich warunkach. Jesteśmy za współpracą z USA, ale chcielibyśmy mieć - jak Izrael - status najwyższego uprzywilejowania, co pozwoliłoby nam na dostęp do nowoczesnych technologii - mówi Krzysztof Zaremba, z sejmowej Komisji Obrony Narodowej, poseł PO.
Puls Biznesu
27-07-2007