niedziela, 15 lipca 2007

Zemke: Były oficer WSI przyznał, że zniszczył dokumenty finansowe

Komisja ds. służb specjalnych spotkała się z byłym oficerem, który przyznał, że dokonał zniszczenia dokumentów finansowych byłych Wojskowych Służb Informacyjnych - powiedział członek sejmowej spec-komisji Janusz Zemke (SLD).


O tym, że komisja otrzymała zeznanie winnego zniszczenia ksiąg rachunkowych b. WSI - Wojciecha K.- poinformował w niedzielę na swych stronach internetowych tygodnik "Wprost".

Jak powiedział Zemke, Wojciech K. przyznał się, że zniszczył dokumenty i "nie bardzo potrafił wytłumaczyć dlaczego".

- On co prawda tłumaczył, że nikt się tym (dokumentami) nie interesował, a jemu samemu kończył się czas w WSI, nawet nie wpuszczano go do siedziby służb i nie wiedział komu je przekazać. Ujawnił, że 15 grudnia (zeszłego roku) postanowił je zniszczyć. W swojej karierze parlamentarnej pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem - zaznaczył Zemke.

Jego zdaniem, takie zachowanie to "niebywała niefrasobliwość".

Spec-komisja, która miała zaopiniować wykonanie budżetu tajnych służb za rok 2006, nie mogła rozliczyć 133 mln zł z budżetu WSI, bo zaginęły księgi rachunkowe i dokumentacja rachunkowa WSI za zeszły rok.

Informacja o braku dokumentów trafiła do komisji z Najwyższej Izby Kontroli, która powiadomiła, że nie może odnaleźć ksiąg rachunkowych WSI za 2006 r. i w związku z tym nie może wydać opinii dla komisji co do wykonania ich budżetu.

W czerwcu Zemke (wówczas szef sejmowej spec-komisji) poinformował, że zawiadomił prokuraturę wojskową o zaginięciu ksiąg rachunkowych Wojskowych Służb Informacyjnych za 2006 r.

WSI przestały istnieć 30 września 2006 r. Tym powołanym w 1991 r. służbom zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, szpiegostwo na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, tzw. dziką lustrację. Opisano je w ujawnionym w lutym tego roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raporcie z weryfikacji WSI, sygnowanym przez Antoniego Macierewicza. Na podstawie ustaleń zawartych w raporcie wszczęto kilka śledztw w sprawie przestępstw oficerów lub agentów WSI.

az, PAP
Gazeta.pl
15-07-2007

Lepper: CBA to policja partyjna

- CBA to policja partyjna, chroni jedną partię z koalicji. Jesteśmy gotowi, by wnioskować o likwidację CBA - mówił na dzisiejszej konferencji prasowej Andrzej Lepper.


Były wicepremier poinformował również, że jego partia składa do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ministra-koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermana. - Wasserman musiał o wszystkim wiedzieć, a prawo zobowiązuje go do zapewnienia zabezpieczenia operacyjnego ministrów. Ja byłem ministrem i nie zapewniono mi ochrony. To jest przestępstwo - powiedział. Andrzej Lepper dodał, że wystąpi do Biura Ochrony Rządu z pytaniem, czy jego funkcjonariusze byli informowani, że wokół niego dzieję się coś podejrzanego. - Mi się należy ochrona - powtórzył przewodniczący Samoobrony.

- Koordynator ds. służb specjalnych nie mógł ostrzec Andrzeja Leppera o akcji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa, bo nie leżało to w jego kompetencjach - powiedział rzecznik Zbigniewa Wassermanna, Krzysztof Łapiński. - Pan Lepper albo myli pojęcia i nie zna uprawnień ministra koordynatora, albo - co jest bardzo prawdopodobne - stara się odwrócić uwagę od istoty sprawy (...) czyli wątku korupcyjnego, który został wykryty przez CBA - powiedział Łapiński, odnosząc się do zarzutów Leppera. Podkreślił, że minister Wassermann nie mógł ingerować w akcję CBA. - Ta sprawa jest nadzorowana przez Prokuratora Generalnego i przez sąd, więc minister nie ma szczegółowej wiedzy, jak ta operacja jest na bieżąco prowadzona i nie może w nią ingerować - zaznaczył.

Do Woszczerowicza przyjechało siedmiu agentów CBA

- Do posła Woszczerowicza przyjechało siedmiu funkcjonariuszy CBA. To nie jest przyniesienie zawiadomienia, że chcemy pana przesłuchać. To był pokaz siły. Przyszli do niego o 21.30. To nie jest pora na przesłuchanie posła - powiedział Lepper. Przewodniczący podkreślił, że agenci CBA obiecali posłowi, iż jego samochód będzie chroniony. Tymczasem, gdy poseł wrócił, odkrył, że lusterka zostały złożone, a we wnętrzu była kabura od pistoletu. - Dowiadywałem się, lusterka się składa przy dokładnym przeszukiwaniu - mówił Lepper. - To jest bezczelność, lekceważenie prawa - podkreślał.

Coraz bliżej końca koalicji

- Jesteśmy coraz bliżsi wyjścia z koalicji i jutro - jak myślę - będziemy zmuszeni podjąć taką decyzję - powiedział Lepper. Były minister rolnictwa podkreślił, że w Samoobronie "nie ma i nie było rozłamu". - Samoobrona jest jednolita. Jeżeli ktoś łączy Maksymiuka i Czarneckiego, to jest jak łączenie wody z ogniem. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi Zbigniewa Witaszka dla sobotniego "Faktu". Były poseł Samoobrony sugerował, że Czarnecki i Maksymiuk szykują przewrót w Samoobronie.

O seksaferze: Do szamba ja wchodził nie będę

Pytany o ostatnie doniesienia tygodnika "Wprost", były wicepremier stwierdził, że "do szamba wchodził nie będzie". - Kobieta po pięciu latach coś sobie przypomniała, to cud! Mowę jej odebrało na pięć lat. Pan Janecki [naczelny "Wprost" - przyp. red.] się o tym wypowiada, a to "Gazeta Wyborcza" już dawno o tym pisała. To jest odgrzewanie kotletów - powiedział.

asz, az, PAP
Gazeta.pl
15-07-2007

Wierzejski: PiS jest odpowiedzialny za przecieki, to gorszące

- Kierownictwo PiS ponosi odpowiedzialność polityczną za przecieki z prokuratury, a także odpowiedzialność moralną za inicjowanie medialnych kampanii wymierzonych w politycznych konkurentów - napisał na swoim blogu poseł LPR Wojciech Wierzejski.


Zdaniem Wierzejskiego działania PiS są sprzeczne z retoryką mówiącą o konieczności walki z korupcją i odnowy moralnej. - To wszystko budzi głęboki niesmak, a nawet zgorszenie i w konsekwencji podważa zaufanie obywateli wobec projektu IV RP - napisał na blogu poseł.

Wierzejski podkreślił, że nie jest przypadkiem, iż różne przecieki trafiają do mediów właśnie wtedy, gdy jest to najwygodniejsze dla PiS. - Pojawia się informacja o rozmowach LPR i Samoobrony. I nie jest to wiadomość oceniana przez PiS jako "najkorzystniejsza". Wobec tego już po paru godzinach tygodnik "Wprost" przykrywa informacje o LiS-ie kolejnym "rewelacyjnym" przeciekiem z prokuratury z postępowania ws. Łyżwińskiego - napisał Wierzejski.

- Jak to się dzieje, że w jednej sprawie (rzekomej afery Leppera z ziemią) politycy PiS, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie chcą pokazać dowodów, a w innej sprawie (Łyżwińskiego) przecieki z "dowodów" następują co parę dni i to w momentach "najodpowiedniejszych" - pyta poseł.

Jego zdaniem w PiS może funkcjonować grupa "pomysłowych marketingowców", którzy urządzają prowokacje medialne.

asz
Gazeta.pl
15-07-2007

List do szefa redemptorystów w obronie Rydzyka

Kontratak na list intelektualistów w sprawie o. Rydzyka. - To liberałowie, którzy szkodzili Kościołowi w czasach komunizmu i bronią "układu" - piszą o jego autorach współpracownicy szefa Radia Maryja w liście do generała redemptorystów Josepha Tobina.


Ojciec Joseph Tobin, który jest adresatem listu otwartego w obronie szefa Radia Maryja, to Amerykanin, przełożony generalny Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, czyli redemptorystów w Rzymie. To on może podjąć decyzję o odsunięciu o. Rydzyka od kierowania Radiem Maryja i dalszych losach zakonnika.

Piątkowy apel intelektualistów

List powstał w sobotę i jest odpowiedzią na apel intelektualistów do władz Kościoła, by "zrobiły wszystko, co w ich mocy, by publiczne wypowiedzi ks. Tadeusza Rydzyka nie podważały oficjalnego nauczania Kościoła na temat Żydów".

Apel został ogłoszony po upublicznieniu przez "Wprost" antysemickich wypowiedzi o. Rydzyka podczas wykładów dla studentów jego uczelni w Toruniu. Powstał z inicjatywy jezuickiego Centrum Kultury i Dialogu z Krakowa, podpisali się pod nim intelektualiści katoliccy i liczni duchowni, m.in.: b. więzień Auschwitz i eks-szef MSZ prof. Władysław Bartoszewski, ks. prof. Wacław Hryniewicz, o. prof. Jan Andrzej Kłoczowski, b. premier Tadeusz Mazowiecki i Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej

Zwolennicy Rydzyka oburzeni

"Z oburzeniem przyjęliśmy opublikowanie w mediach skierowanego do władz kościelnych listu grupy osób, nazywających siebie 'katolikami' i 'świeckimi intelektualistami' w sprawie Radia Maryja i Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka" - czytamy w piśmie jego obrońców do o. Tobina.

"Wielu spośród sygnatariuszy tego listu to liberałowie faktycznie obojętni wobec Kościoła. Niektórzy z nich nawet bardzo mocno zaszkodzili Kościołowi w najtrudniejszych czasach doby komunizmu. Wielu spośród sygnatariuszy tego listu dało się już poznać w przeszłości jako zajadli wrogowie Radia Maryja, które przełamało ich monopol medialny."

"Mazowiecki to pseudoautorytet"

- Pan Mazowiecki ze swoim pseudoautorytetem już lepiej żeby nie zabierał głosu, bo ogromnie partaczył dla Polski z negatywnymi skutkami przemiany po 89 roku. Płacimy dotąd za jego grubą kreskę - komentował w sobotę publicysta Radia Maryja prof. Jerzy Robert Nowak, który jest jednym z sygnatariuszy kontr-listu. - Skąd ta pewność siebie Bartoszewskiego, który zawsze milczy, gdy trzeba bronić Polski?

W liście zwolenników ojca dyrektora czytamy: "Z oburzeniem reagujemy na ataki na Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka oparte na manipulacjach technicznych i deformacjach tekstów Jego wykładów na WSKSiM. Szokuje ta jątrząca nagonka na wykładowcę, który przedstawia swoją ocenę sytuacji podczas zajęć dydaktycznych. Te ataki godzą w wolność nauczania i są z gruntu sprzeczne z zapewnieniami ustawy o szkolnictwie wyższym."

"Zajadła kampania nienawiści"

Stronnicy o. dyrektora określili wystąpienie swoich antagonistów jako "zajadłą kampanię nienawiści przeciwko Radiu Maryja i jego tak zasłużonemu dla Kościoła katolickiego i Polski Ojcu Dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi" i protestują przeciwko "kolejnym próbom zniszczenia Radia Maryja, które jest najważniejszą enklawą wolności słowa w polskich mediach".

Autorzy listu do przełożonego redemptorystów twierdzą, że "atak" na o. Rydzyka ma podzielić i skłócić polski obóz chrześcijańsko-patriotyczny skupiony wokół Radia Maryja z rządzącymi, którzy walczą z patologiami i dążą do "zbudowania sprawiedliwej IV Rzeczypospolitej".

O obrońcach przestępczego "Układu"

"Zdajemy sobie dobrze sprawę z tego, że ci, którzy atakują Radio Maryja robią to w imię obrony przestępczego 'Układu' z III Rzeczypospolitej" - wskazują.

I dodają: "Wierzymy, że wszystkie siły prawdziwie chrześcijańsko-patriotyczne zgodnie skupią się w obronie Radia Maryja, jego Dyrektora Ojca Tadeusza Rydzyka i tak mocno dziś zagrożonej wolności słowa w Polsce. Będziemy robić wszystko dla zapewnienia zwycięstwa działaniom w obronie Kościoła i polskości oraz wysiłkom dla budowy IV Rzeczypospolitej. Niech walka o ich realizację - wbrew wszelkim medialnym burzom i nagonkom - przebiega w myśl słynnego wezwania: 'Alleluja i do przodu!' " Pod listem podpisało się kilkadziesiąt osób, m.in. członkowie rady naukowej jego uczelni i publicyści Radia Maryja: prof. Piotr Jaroszyński, felietonista "Naszego Dziennika" ks. prof. Czesław Bartnik, europosłowie Urszula Krupa i Witold Tomczak, senator Ryszard Bender i prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki.

Jacek Hołub
Gazeta Wyborcza
15-07-2007

Niemiecka prasa: Słowa Kaczyńskiego "pogardliwe"

Niemiecki ruch oporu był rachityczny - powiedział tydzień temu na łamach niemieckiego dziennika "Die Welt" premier Jarosław Kaczyński. Za te słowa oberwało mu się od gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "FAZ" nazwał słowa premiera "pogardliwymi" i "głupimi".

Nie słabnie wojna na słowa w niemieckiej prasie. Tydzień temu premier Jarosław Kaczyński skrytykował "rewizję pamięci" w Niemczech. Według premiera Niemcy zapominają, że były agresorem w II wojnie Światowej. A ich cierpień nie można porównać z polskimi.

Co więcej, naród niemiecki nie sprzeciwiał się mocno Hitlerowi. "Elity nie uczyniły nic, z wyjątkiem tego rachitycznego spisku przeciwko Hitlerowi (w roku) 1944. Nie było szerokiego ruchu oporu" - powiedział premier tydzień temu dziennikowi "Die Welt".

Te słowa oburzyły redaktorów konserwatywnej gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Według komentatora "FAZ", szydzenie z historycznego narodowego ruchu oporu przeciwko dyktaturom i totalitarnym reżimom jest po prostu głupie.

Niemiecka opozycja skupiona wokół Stauffenberga i Bonhoeffera nie odniosła sukcesu - przyznaje komentator. Ale wiele z powstań przedtem i potem upadło. "Pomimo tego żaden rozsądny demokrata nie zarzuciłby im, podobnie jak robotnikom z Poznania i Nowej Huty, studentom z Krakowa i Warszawy czy też stoczniowcom z Gdańska w latach 70. i 80., że ich wysiłki były . Już sama pamięć o zmarłych nakazuje szacunek" - stwierdza w konkluzji komentator "FAZ".

"Polskiemu premierowi brak jest dwóch doradców: takiego, którego by słuchał, oraz takiego, który potrafiłby wczuć się w duszę innych narodów. Gdyby miał tych dwóch doradców, to nigdy nie nazwałby niemieckiego ruchu oporu przeciwko Hitlerowi w 1944 roku" - pisze autor.

Rocznica nieudanego zamachu na Hitlera jest w Niemczech obchodzona bardzo uroczyście. Główny zamachowiec - pułkownik Claus hrabia Schenk von Stauffenberg został stracony jeszcze w dzień zamachu w Wilczym Szańcu. Razem z nim zginęło jeszcze kilku współpracowników. 5 tysięcy osób zgładzono potem. Hitlerowi nic poważnego się nie stało.

Paweł Wysocki
Dziennik.pl
15-07-2007

Maksymiuk: Wbijanie noża w plecy Lepperowi? To absurd

- To powiedział poseł Witaszek, który mówi rzeczy mało inteligentne. To kompletny absurd i bzdura - mówił Janusz Maksymiuk o doniesieniach, jakoby on sam, Ryszard Czarnecki i poseł Krzysztof Filipek stali na czele buntu i "wbijali nóż w plecy Leppera".


- Andrzej Lepper jest dobrym przewodniczącym i bardzo dobrze prowadzi partię - zapewniał dziś w TVN 24 Janusz Maksymiuk. Poseł zaznaczył, że stwierdzenia Witaszka są nieuzasadnione i nie mają "żadnych podstaw merytorycznych". - W Samoobronie w to nie uwierzą. To niemożliwe i absurdalne - dodał.

Pytany o przyszłość koalicji z PiS, Maksymiuk stwierdził, że "wszystko zależy od partnera". - Mi osobiście bardzo zależy na tym, żeby realizować program, ale oczekujemy na wyjaśnienie sytuacji. Życzę premierowi, PiS i Mariuszowi Kamińskiemu, żeby się oczyścili - mówił poseł.

Jego zdaniem całą sprawę uknuło "dwóch - trzech szaleńców", którzy w sposób wiarygodny przedstawili wszystko premierowi. - Jarosław Kaczyński został wprowadzony w błąd - podkreślił polityk Samoobrony. Według niego całą akcję zorganizowano, by zaszkodzić Lepperowi. - Jeżeli ze trony PiS będzie wola wyjaśnienia sprawy i powołania komisji śledczej, to będziemy w koalicji - zakończył Maksymiuk.

Filipek wiedział o akcji, Maksymiuk zajmie miejsce Leppera?

Wczoraj "Newsweek" doniósł, że o akcji CBA mógł wiedzieć poseł Samoobrony Krzysztof Filipek. Według tygodnika poseł w dniu akcji w Sochaczewie zorganizował spotkanie działaczy partii, na którym przyznał, że wie o planach CBA. Sam Filipek kategorycznie zaprzecza tym doniesieniom. Sobotni "Fakt" przytoczył natomiast opinię posła Witaszka, który stwierdził, że Czarnecki i Maksymiuk szykują w Samoobronie "przewrót".

asz
Gazeta.pl
15-07-2007