wtorek, 14 sierpnia 2007

Zbigniew Ziobro: Proszę państwa, oto gwóźdź

Przez 46 minut dziennikarze w napięciu czekali, aż Zbigniew Ziobro ujawni "twarde, zimne dowody" świadczące o jego niewinności. Nie doczekali się. Mogli za to podziwiać nowy symbol prokuratury w IV RP - cyfrowy dyktafon





Konferencja ministra sprawiedliwości rozpoczęła się o godz. 17.19. Minister mówił, mówił, mówił. Skończył o godz. 18.05. Ale niewiele powiedział.

Zaczął jak zwykle z wysoka. - Oto gwóźdź do politycznej..., zgadywanka, Andrzeja Leppera - oznajmił.

W podniesionej wysoko ręce trzymał cyfrowy dyktafon. To właśnie na tym dyktafonie miał nagrać rozmowę z Lepperem, kiedy 14 czerwca odwiedzał go w jego gabinecie w kancelarii premiera. Lepper twierdzi, że Ziobro miał mu powiedzieć o akcji CBA.

Dziennikarze nagrania jednak nie usłyszeli. O czym więc mówił minister przez 46 minut?

O tym, że Lepper patrzył mu prosto w oczy. - Złożył fałszywe zeznania, fałszywy dowód, fałszywe oskarżenie. Nie zawahał się to zrobić (minister ścisza głos). Nie zawahał się to zrobić, patrząc mi prosto w oczy. Wiedząc, że kłamie, wiedząc, że robi to niewinnemu człowiekowi. Bo że byłem w tym zakresie niewinny, przekonają się wszyscy, którzy przesłuchają to nagranie - mówił Ziobro.

O ramkach, w które oprawi dyktafon: - Odkupię go od ministerstwa, jak już go prokuratorzy oddadzą. Obłożę w ramki ten dyktafon i będę wspominał tę chwilę.

O modlitwie. Tu minister przypomniał moment, w którym dowiedział się, że Lepper chce go oskarżyć o przeciek. Modlił się więc, by na dyktafonie było nagranie ich rozmowy. - Wcześniej nie przywiązywałem do tego wagi. Dziękuję moim współpracownikom, że mi poradzili, żebym nagrał rozmowę.

O muzyce w radiu, rozmowach z funkcjonariuszami BOR-u i szumie włączanego silnika. To wszystko miało się nagrać na dyktafon, zanim minister wszedł do gabinetu Leppera. Bo Ziobro włączył urządzenie jeszcze przed wyjściem ze swojego ministerstwa. Było jeszcze o długim korytarzu w kancelarii i o tym, jak Ziobro nie mógł znaleźć drogi. - Pytałem o drogę miłych pań.

Pod koniec konferencji dziennikarze ożywili się. - Ale co pan właściwie złożył w prokuraturze, skoro dyktafon ma przy sobie - dopytywali.

- Dowód - odparł Zbigniew Ziobro, pożegnał się i uciekł z sali.

Widzowie przed telewizorami nie zdążyli jeszcze ochłonąć, gdy na ekranach pojawił się Andrzej Lepper, który zorganizował konferencję w rodzinnym Zielnowie.

- Od początku wiedziałem, że jestem nagrywany - oświadczył. - Minister kilka razy wkładał lewą rękę do lewej kieszeni. Teraz pan Ziobro powie, że prawą wkładał do prawej, i będzie, że on mówi prawdę, a Lepper kłamie w tej sprawie.

- Ale taśma jest ponoć mocnym dowodem, bo nie ma tam tego ostrzeżenia - zwrócili uwagę dziennikarze.

- Jaki mocny dowód? - odpowiedział Lepper. - Ja wczoraj zeznałem, że wkładał rękę do kieszeni i nic nie wyjmował. Tic taców nawet nie. Ja mam np. takie przyzwyczajenie. Wkładam rękę, wyjmuję, żeby oddech odświeżyć.

I jeszcze: - Włączyć, wyłączyć [dyktafon], jaki problem? My damy te badania do analizy i to może być gwóźdź do trumny pana Ziobry, a nie mojej, bo ja nie wybieram się na drugi świat. Choć pewnie, panie Ziobro, byłby pan zadowolony, choć obłudnie mi pan zdrowia życzy.

Piotr Machajski
Gazeta Wyborcza
14-08-2007

Ziobro: To Kaczmarek namówił mnie do zatrzymania doktora G.

Minister sprawiedliwości odrzuca oskarżenia stawiane przez byłego szefa MSWiA dotyczące oskarżonego o zabójstwo kardiochirurga z rządowej kliniki. Zbigniew Ziobro ponownie zarzuca Januszowi Kaczmarkowi kłamstwo.


Minister sprawiedliwości powiedział, że był przeciwnikiem zatrzymania kardiochirurga Mirosława G. Ziobro uważał, że w jego sprawie potrzeba było głębszego zbadania sprawy, szczególnie, że postępowania dotyczące medycyny są bardzo skomplikowane. Zbigniew Ziobro dodał, że pomysł zatrzymania lekarza był pomysłem Janusza Kaczmarka i to za jego namową zdecydował się na zatrzymanie podejrzanego o zabójstwo kardiochirurga.

- Nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie - powiedział w lutym 2007 minister Zbigniew Ziobro, tuż po zatrzymaniu w świetle jupiterów kardiochirurga Mirosława G. Później nastąpił wysyp aresztowań lekarzy - głównie za przyjmowanie łapówek od pacjentów. Pojawiły się głosy o nieuzasadnionej nagonce na środowisko lekarzy.

Sąd wypuścił Mirosława G. na wolność, uznając, że jest małe prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zabójstwa. Lekarz wyszedł z aresztu 18 maja po wpłaceniu 350 tys. zł kaucji.

ulast
Gazeta.pl
13-08-2007

Lepper: Oddam taśmy Ziobry do analizy

- To może być gwóźdź do trumny pana Ziobry, a nie mojej - powiedział Andrzej Lepper, komentując informację o nagraniu rozmowy z nim przez ministra sprawiedliwosci. Zapowiedział, że odda taśmy Ziobry do analizy. Szef Samoobrony powiedział, że rewelacje ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "ani go nie zdenerwowały, ani nie wyprowadziły z równowagi". Jak podkreślił, nie wycofuje się z żadnego słowa, które mówił w sprawie przecieku w sprawie tzw. akcji CBA.


Lepper powiedział w sobotę na konferencji prasowej, że Ziobro poinformował go o planowanej akcji CBA w resorcie rolnictwa.

W poniedziałek szef resortu sprawiedliwości powiedział na konferencji prasowej, że Lepper złożył fałszywy dowód w prokuraturze, fałszywe oskarżenie.

Ziobro zaprezentował dziennikarzom dyktafon, na którym - jak mówił - jest nagrana rozmowa z Lepperem. Minister powiedział, że z treści nagrania wynika, że rozmowa miała miejsce 14 czerwca, a samo nagranie dokumentuje przebieg rozmowy, w której nie ma tego, o czym mówił Lepper.

"Ziobro kilkakrotnie wkładał rękę do kieszeni, byłem przekonany, że nagrywa rozmowę"

Lepper powiedział na konferencji prasowej, że w niedzielę zeznał w Prokuraturze w Koszalinie, iż jest przekonany, że Ziobro nagrywał rozmowę. "Wczoraj zeznałem, że kilka razy wkładał lewą rękę do lewej kieszeni, teraz pan Ziobro pewnie powie, że wkładał prawą do prawej kieszeni i pewnie ta różnica będzie i będzie mowa, że on mówił prawdę, a Lepper kłamał" - mówił szef Samoobrony.

Jednocześnie zapytał, dlaczego Ziobro nie przedstawił dowodu nagrania w niedzielę w Prokuraturze w Koszalinie. Jak zaznaczył Lepper, "udowodnią", że to Ziobro poinformował go o akcji CBA. Jak mówił szef Samoobrony "na drugi, trzeci dzień" mówił o tym ludziom, którzy to potwierdzają. W tym kontekście wymienił działaczy Samoobrony: Krzysztofa Filipka, Janusza Maksymiuka, Mateusza Piskorskiego.

Lepper, jak powiedział, był przekonany podczas spotkania z Ziobrą, że rozmowa była nagrywana. "Po pierwszych jego słowach byłem przekonany, że wszystko jest nagrywane, dlatego, że Ziobro bardzo cedził słowa, powoli mówił i czekał, co ja powiem" - zaznaczył.

"Przedstawiłem świadków, że to Ziobro ostrzegł przed akcją CBA"

Zapewnił, że on nie nagrywa swoich rozmówców. "Ja takich praktyk nie mam, ja sobie nie wyobrażam, żebym mógł w takich sytuacjach nagrywać" - podkreślił szef Samoobrony. Pytany, jak chce udowodnić, że to Ziobro ostrzegł go przed akcją CBA w ministerstwie rolnictwa odparł: "Ja już udowadniam, co ja mam jeszcze udowodnić? Co ja mam iść na stadion i szukać ludzi, którzy to potwierdzą? Ja przedstawiłem świadków".

Szef Samoobrony podkreślił też, że to sąd stwierdzi, czy nagranie Ziobry ze spotkania 14 czerwca, jest dowodem. "To sąd stwierdzi, czy to jest dowód, a nie minister Ziobro" - dodał.

Jak zaznaczył, sąd wielokrotnie odrzucał już nagrania cyfrowe w różnego rodzaju postępowaniach. "Włączymy nagranie i w każdej chwili możemy je wyłączyć, za minutę włączyć, ja powiem cztery zdania, wyłączam, mówię cztery zdania i włączam z powrotem. I niech pan mi stwierdzi, że była przerwa w nagraniu" - zwrócił się Lepper do dziennikarza.

"Oddam taśmy Ziobry do analizy"

Zapowiedział też, że odda taśmy Ziobry do analizy. "To może być gwóźdź do trumny pana Ziobry, a nie mojej" - ocenił. Pytany czy boi się odpowiedzialności karnej, Lepper powiedział: "Jest jeszcze Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu i Rada Europy (...) absolutnie ja się nie boję".

Lepper powiedział też, że Ziobro już wielokrotnie kłamał, m.in. rzucając oskarżenia pod adresem znanego chirurga Mirosława G., a teraz "kręcąc" odnośnie sprawy Barbary Blidy, która popełniła samobójstwo podczas przeszukania jej mieszkania przez ABW. "Pan Ziobro wszystkich oskarża, tylko on jest prawy i sprawiedliwy" - mówił szef Samoobrony.

"Jestem gotów poddać się pod ocenę wymiaru sprawiedliwości"

Jak dodał, w sprawie przecieku dotyczącego akcji CBA jest gotów poddać się pod ocenę wymiarowi sprawiedliwości w tej sprawie.

Szef Samoobrony powiedział, że cieszy się, że nie jest już wicepremierem, bo "świat zobaczył jak w Polsce działa największa partia, która w swojej nazwie ma Prawo i Sprawiedliwość, i jaką ta partia politykę prowadzi wobec partii, dzięki którym może rządzić". Dodał, że to dzięki Samoobronie i LPR PiS mogło rządzić.

mig, ulast, PAP
Gazeta.pl
13-07-2007

Nagranie dowodem Ziobry przeciw Lepperowi

Andrzej Lepper złożył fałszywe oskarżenie - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Dodał, że "będzie to koniec kariery tego polityka, gdyż okaże się on wierutnym kłamcą". Dowodem na to jest nagranie, jakie Ziobro zrobił dyktafonem i złożył w prokuraturze w Warszawie.


- To jest gwóźdź do politycznej trumny Andrzeja Leppera - powiedział Zbigniew Ziobro pokazując dyktafon, na którym nagrana jest jego rozmowa z Lepperem.

- Wiedziałem, że Andrzej Lepper kłamie. Ale patrzył mi prosto w oczy i powtarzał swoje oszczerstwa - dodał Ziobro.

- Starałem się unikać spotkania z Andrzejem Lepperem, gdyż miałem świadomość, że postawi mnie to w trudnej sytuacji - powiedział Ziobro. Do spotkania jednak doszło, gdyż było to "uwarunkowane koalicją".

- Rozmowa dotyczyła spraw, w które uwikłany był Lepper - wyjaśnił minister. Z treści nagrania wynika, że rozmowa miała miejsce 14 czerwca.

- Włączyłem dyktafon wychodząc z Ministerstwa Sprawiedliwości do Kancelarii Premiera. Na nagraniu słychać dźwięk silnika, rozmowy z funkcjonariuszami BOR, muzykę, która leciała w radiu, słychać jak błądzi po korytarzach, bo nie mógł trafić do gabinetu Leppera. Zła wiadomość dla Leppera: nie wyłączyłem go po wyjściu z gabinetu, ale dopiero w samochodzie, po ustaleniu ze współpracownikami dalszego przebiegu działań - opowiadał Ziobro.

Ziobro powiedział, że do decyzji o zarejestrowaniu rozmowy został nakłoniony przez swoich współpracowników. - Jestem szczęśliwy, że ją podjąłem - powiedział.

- Prokurator będzie oceniał, czy jest to nagranie prawdziwe, czy nie było manipulacji - zaznaczył Ziobro. Minister dodał, iż poczucie bezpieczeństwa daje mu "osobista uczciwość".

Ziobro poinformował, że we wtorek będzie kontynuował zeznania w prokuraturze.

Zapewnił też, że będzie domagał się by Lepper poniósł odpowiedzialność karną.

Wcześniej minister sprawiedliwości złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie dowód, który jak powiedział, "wykaże kłamstwa Andrzeja Leppera".

Może dziwić fakt, że Ziobro pokazywał na konferencji dyktafon, zamiast zostawić go w prokuraturze. Zostawił tam jednak tylko nagranie, nośnik natomiast mógł zabrać ze sobą. Powiedział, że jeśli prokuratura go o to, poprosi złoży również dyktafon.

Ziobro: Kaczmarek kłamie

Minister sprawiedliwości powiedział, że Janusz Kaczmarek kłamie twierdząc, iż naradzał się z nim w sprawie dowodów dotyczących Barbary Blidy.

- W dniu śmierci Blidy to Kaczmarek do mnie dwukrotnie dzwonił - powiedział Ziobro.

mig, PAP
Gazeta.pl
13-08-2007

Lepper na Ziobrę, Ziobro na Leppera, Kaczmarek na Ziobrę

Spektakl plotek i oskarżeń, kto doniósł Andrzejowi Lepperowi o planowanej akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, trwał na dobre przez cały weekend.

Sobota, godz. 10.30. Sejm. Andrzej Lepper przyjeżdża prosto ze szpitala. Oświadcza: „14 czerwca o godz. 20 spotkałem się w moim gabinecie z ministrem Ziobro. Rozmowa dotyczyć miała spraw toczących się wobec ludzi Samoobrony. Ziobro był wylewny, mówił dużo o różnych sprawach. Pan minister powiedział mi bardzo wyraźnie, żebym uważał na to, co robię, bo CBA prowadzi szeroko zakrojoną akcję w Ministerstwie Rolnictwa w związku z odrolnieniem gruntów”. Dodaje: „Nie wiedziałem, o co chodzi. Ja tego nie skojarzyłem, jaka akcja CBA, w jakiej sprawie”.

Twierdzi, że o rozmowie z Ziobrą opowiedział kilku działaczom Samoobrony, a także Romanowi Giertychowi.

Godz. 11.10. Ministerstwo Sprawiedliwości. Prokurator krajowy Dariusz Barski, który nadzoruje śledztwo w sprawie przecieku o akcji CBA, wysyła do mediów wezwanie dla Leppera do złożenia zeznań. Po godzinie znów poprzez media wysyła takie wezwanie.

Południe. B. minister MSWiA Janusz Kaczmarek pisze z wakacji we Włoszech do premiera: „Skoro kolejne fakty wskazują, że Pan Ziobro jest w kręgu podejrzeń, to Pan Premier, uznając wszystkich za równych wobec prawa, winien wnosić do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o jego niezwłoczną dymisję”.

Godz. 13.20. Lepper oświadcza w TVN 24, że chce być przesłuchany we własnym domu. I wyrusza samochodem do Zielnowa pod Darłowem. W ślad za nim rusza za nim prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie przecieku.

Godz. 15.20. Min. Ziobro na konferencji prasowej: - Lepper jest kłamcą i oszczercą. Broni podejrzewanego przez prokuraturę o dokonanie przecieku Janusza Kaczmarka. I wzywa Leppera do konfrontacji w prokuraturze.

Chwilę później premier Kaczyński: - Zbigniewa Ziobrę obciąża na razie tylko "pomówienie osoby, która sama broni się obecnie przed ciężkimi zarzutami".

Kilka godzin później Janusz Kaczmarek w rozmowie z RMF FM ujawnia, że Jaromir Netzel, prezes PZU, przekazał mu dokumenty, które „wskazują na nieprawidłowości, a jednocześnie sprzeniewierzenie 13 mld zł”. Dodaje, że mówił o tym prezydentowi Kaczyńskiemu. Kancelaria Prezydenta zaprzecza słowom Kaczmarka, w niedzielę także Netzel.

Godz. 20. Prokurator przesłuchuje w Warszawie w sprawie przecieku Janusza Maksymiuka, wiceszefa Samoobrony.

Godz. 21. W telefonicznym wywiadzie dla TVN 24 Kaczmarek podaje nowy trop w sprawie przecieku - minister Ziobro miał kontakt z posłem Samoobrony Januszem Wójcikiem.

Twierdzi też, że Ziobro miał go straszyć: "Jak się nie dostosujesz, skończysz jak Wassermann", a także, że zastępca Ziobry prok. Jerzy Engelking mówił jednej z dziennikarek, że "planowane jest zatrzymanie [Kaczmarka]". Tę informację Engelking dementuje w niedzielę.

Zielnowo k. Darłowa po godz. 21. Prokurator z Warszawy dotarł do posiadłości Leppera, ale ten odmówił poddania się przesłuchaniu. Godzinę później w TVN 24 Lepper mówi: „Byliśmy umówieni między godz. 18 a 19. Co to, już w Polsce nie ma samolotów, żeby nie mogli do mnie przylecieć na czas? To, co się stało wczoraj, to powrót do najgorszych czasów stalinizmu i metod ubeckich”.

Przesłuchanie ma się odbyć w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie w niedzielę o godz. 9.

Niedziela. Koszalin, godz. 9. Lepper zgłasza się do prokuratury w Koszalinie. Ziobro leci tam helikopterem na konfrontację. Lepper chce, by odbyła się w obecności mediów, prokuratura się nie zgadza. Przesłuchanie samego Leppera trwa dwie godziny.

Godz. 13. Adwokat Leppera relacjonuje, że Lepper powtórzył w prokuraturze to, co publicznie oświadczył w sobotę. Przed prokuraturą ok. 200 osób, transparenty Samoobrony, Renata Beger z kwiatami dla przewodniczącego.

Godz. 15. Zaczyna się konfrontacja Leppera z Ziobrą (ten drugi wszedł do prokuratury bocznym wejściem).

Godz. 17.30. Lepper: - Podtrzymałem wszystko, co powiedziałem, Ziobro podtrzymał, że to kłamstwo.

Lepper dodaje, że o rozmowie z Ziobrą 14 czerwca rozmawiał na pewno z Januszem Maksymiukiem, Krzysztofem Filipkiem i Mateuszem Piskorskim (wszyscy Samoobrona), a prawdopodobnie też z Romanem Giertychem i wicemarszałek Sejmu Genowefą Wiśniowską (Samoobrona).

godz. 18. Wychodzi Zbigniew Ziobro: - Miałem nadzieję, że Andrzej Lepper wycofa się ze swoich oszczerstw i kłamstw, niestety, idzie w zaparte - mówi.

Dodaje, że Lepper i Kaczmarek "ulepieni są z jednej gliny". Leppera już widzi "w kryminale" za fałszywe oskarżenie, o Kaczmarku powtarza, że kłamał, zeznając w prokuraturze, ale "nie przesądza jego winy".

Zapowiada: - Andrzej Lepper nie wie jednego - jutro w prokuraturze przedstawię obiektywny dowód, którego się nie spodziewa, który pokaże, kto kłamie".

Ciąg dalszy nastąpi.

wrób
Gazeta Wyborcza
13-08-2007

Panika wśród lokalnych działaczy PiS

Boją się klęski w jesiennych wyborach. Stołeczni posłowie PiS już przesyłają sobie dramatyczne maile: "Ratunku! Co dalej z nami będzie?".


- Koledzy modlą się, żeby nie było tych wyborów. W Warszawie poniesiemy całkowitą porażkę. Ale ja już wszystkiego serdecznie dość. Dziś wstydzę się, że jestem z PiS. Premier strasznie zapętlił się w śledzeniu wszystkich i wszystkiego. Jak dziecko dał się podpuścić ministrowi Ziobro. Sam nie wiem, czy będę startował - żali się anonimowo jeden z warszawskich posłów PiS.

Suski: To nie jest dobra wiadomość

Z wyborów nie cieszy się też poseł Marek Suski, szef warszawskiego PiS: - To nie jest dobra wiadomość, ale nie mamy wyjścia. Jedni nas nie chcą, drudzy z nami być nie mogą, a z trzecimi to my nie chcemy - kwituje.

W Łodzi posłowie PiS nie chcą pod nazwiskiem komentować sytuacji. - Do tej pory instynkt polityczny nie zawodził prezesa Kaczyńskiego, ale teraz wygląda na to, że IV RP zaczęła zjadać swoje dzieci.

Kłoskowski: Tak się rządzić nie da

Sławomir Kłosowski, wiceprezes PiS na Opolszczyźnie, wiceminister edukacji, uważa, że wybory to dobry pomysł. - Jednego dnia jeden nas popiera, drugi nie, potem na odwrót. Tak się rządzić nie da.

Nie wyklucza rozmów z Platformą po wyborach.

- Chcielibyśmy rządzić, ale jeśli nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie się przygotować na wybory - wzdycha Jerzy Szmit, senator i szef PiS w Olsztynie.

Szczecińska działaczka PiS Mirosława Masłowska: - Mamy nadzieję, że uda im się utworzyć koalicję z PO. To jedyne rozwiązanie dla Polski.

Markowski: Możemy stracić wyborców

Na porozumienie z PO liczy krakowski poseł PiS Andrzej Adamczyk: - Koalicja z PO? Jak najbardziej możliwa - twierdzi.

Tomasz Markowski, poseł PiS z Kujawsko-Pomorskiego, nie ukrywa, że PiS może zapłacić wysoką cenę za wcześniejsze wybory. - Możemy stracić wyborców - nie ukrywa.

W dolnośląskim PiS nikt nie myśli o rozliczaniu Jarosława Kaczyńskiego. Waldemar Wiązowski, poseł, szef PiS w Wałbrzychu: - Decyzja o wyborach to nie jest przyznanie się do porażki polityki PiS, ale próba unormowania sytuacji.

Małgorzata Stryjska, posłanka PiS z Wielkopolski, twierdzi, że koalicja z PO po jesiennych wyborach nie będzie możliwa. - Przy poprzednich rozmowach koalicyjnych byłam przy pracach stolika zdrowotnego. Chcieliśmy ustalić wspólny kierunek, ale po prostu nie dało rady. Przypuszczam, że teraz też się nie uda.

pcg
Gazeta Wyborcza
13-08-2007

"Druga Włoszczowa" w małopolskim Miechowie?

Czy pociągi ekspresowe oprócz Włoszczowej zatrzymywać będą się też w małopolskim Miechowie? Tego chce poseł PSL-u Wiesław Woda, który zapowiada zmasowany lobbing na rzecz "nowej Włoszczowy"


- Miechów jest większy niż Włoszczowa, ma gotowy peron, a ponadto mieszka tam wielu zacnych ludzi, którzy aby dojechać do Warszawy, muszą cofać się 45 km do Krakowa - tak pomysł zatrzymywania się ekspresowego pociągu "Ernest Malinowski" na miechowskiej stacji argumentuje tarnowski poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Wiesław Woda.

A co szkodzi zatrzymać?

Choć liczący 11 852 mieszkańców Miechów ma dziennie pięć kolejowych połączeń z Warszawą (w sezonie nawet o kilka więcej), posła Wody to nie przekonuje. Uważa, że pociągi pospieszne, do których można wsiąść w Miechowie, wloką się później przez Kielce i Radom, co powoduje, że podróż do Warszawy trwa grubo ponad cztery godziny. Zatrzymanie się na miechowskiej stacyjce "Ernesta Malinowskiego", który później mknie do stolicy nowoczesną Centralną Magistralą Kolejową, zdaniem Wody rozwiązałoby problem. - Chodzi tylko o ranny ekspres i powrotny wieczorem. Czy to dużo? - pyta w rozmowie z "Gazetą".

Co na to Ministerstwo Transportu, do którego Woda wysłał już dwa oficjalne zapytania? "Nie ma takiej możliwości" - brzmi pisemna odpowiedź, ale mimo to zdeterminowany poseł nie zamierza rezygnować. - Co szkodzi, aby ten ekspres zatrzymał się tu choć na minutę? Skoro we Włoszczowie się udało, dlaczego nie miałoby się udać w Miechowie. Koszt całej operacji jest niewielki, pociąg jedzie przez Miechów zaledwie 60 km/godz., więc nie trzeba go specjalnie ostro wyhamowywać. Ponadto stacja znajduje się w środku miasta, a nie jak we Włoszczowie prawie cztery kilometry od centrum - rzuca kolejne argumenty Woda.

Woda osobiście zainteresowany

Na razie urzędnicy Ministerstwa Transportu oraz władze PKP odcinają się od pomysłu. Choć niewykluczone, że uparty działacz PSL-u wywalczy jednak dla Miechowa dodatkowy postój ekspresu, skoro obecnemu wicepremierowi Przemysławowi Gosiewskiemu udało się znaleźć w budżecie państwa ponad 3 mln zł na budowę stacji Włoszczowa Północ.

W oficjalnych komunikatach PKP chwali się wspomnianą stacją, pisząc, że "od października 2006 roku do czerwca 2007 z połączeń kolejowych z peronu Włoszczowa Północ skorzystało ogółem blisko 10 tysięcy pasażerów, średnio 1100-1200 pasażerów miesięcznie. (...) Do chwili obecnej, przez 10 miesięcy funkcjonowania przystanku, przychody ze sprzedaży biletów dla pasażerów korzystających z tego przystanku pokryły około 30 proc. kosztów jego budowy".

Pikanterii starań Wody dodaje fakt, jaki miał miejsce z jego udziałem w 2000 roku. Poseł jechał wówczas zastępczym ekspresem "Ernest Malinowski bis", który z Krakowa Płaszowa pojechał w kierunku Warszawy, omijając stację Kraków Główny. Zdenerwowany Woda wraz z kilkoma innymi pasażerami wymógł na obsłudze pociągu zatrzymanie go właśnie w Miechowie, zarzucając kolejarzom, że należycie nie poinformowali podróżnych o objeździe. - Proszę wyraźnie napisać, że nie pociągałem wówczas za hamulec bezpieczeństwa, choć w mediach mi to zarzucano. Byłem zły i chciałem pomóc pasażerom - zaznacza poseł. Po chwili dodaje, że w związku z sytuacją z Miechowa sprzed siedmiu lat można nazwać go "osobiście zainteresowanym skutecznym rozwiązaniem sprawy".

Rafał Romanowski
Gazeta Wyborcza Kraków
13-08-2007

Giertych: Kaczyński stara się budować państwo totalitarne

- Premier Jarosław Kaczyński stara się budować państwo totalitarne, a demokracja w Polsce może być zagrożona - ocenia Roman Giertych. Według niego, konieczne jest powołanie komisji śledczej do zbadania działań CBA w ministerstwie rolnictwa oraz przecieków w tej sprawie.





- Służby specjalne są po to, żeby zwalczać najpoważniejsze patologie. Po to dostały narzędzia takie, jak podsłuchy, prowokacje, żeby zwalczać najpoważniejszą przestępczość - mówił Roman Giertych na pożegnalnej konferencji w Ministerstwie Edukacji Narodowej. - Państwo nie może się zmienić w aparat represji, nacisków - dodał, nawiązując do akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

- Konieczne jest powołanie komisji śledczej do spraw akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa - mówił Giertych. Bo - według niego - władza została wykorzystana w sposób nielegalny. Akcja CBA, taki sposób działania to, takie metody walki z korupcją to ośmieszanie walki z korupcją. - Powiedziałem to premierowi - mówił Giertych.

- To pan, panie premierze, zerwał koalicję - mówił Giertych. - Odwołanie mnie i ministrów, to zerwanie tej umowy. A - zdaniem Giertycha - PiS zerwał koalicję i dąży do wyborów po to, żeby nie tłumaczyć się z nielegalnych działań. Powodem dążenia do wyborów jest również, zdaniem Giertycha, odebranie przez PKW finansowania PiS-owi. - Tylko wybory mogą anulować skutki tej decyzji - mówił Giertych.

met, mar
Gazeta.pl
13-08-2007

Kaczmarek: Przy Ziobrze zatraciłem się ze swoimi wartościami

- Chciałbym przyznać się do swoich błędów. Nie ukrywam, że takie błędy przy panu ministrze Ziobrze popełniałem. Przy Ziobrze zatraciłem się ze swoimi wartościami. Wartościami, które mają charakter związany nie tylko z prawem, ale również z człowiekiem i z prawami człowieka. Widzę to zbyt późno - wyznał dzisiaj w radiu TOK FM b. minister MSWiA, Janusz Kaczmarek.


Kaczmarek przyznał, że doradzał Ziobrze, co robić po samobójstwie Barbary Blidy.

- Powiedziałem wtedy, że należy się przygotować również do sfery medialnej. Należy po prostu podkreślać jedną rzecz: co innego jest sfera dowodów, a co innego sfera związana z tym, że ktoś popełnił samobójstwo - stwierdził.

Były minister MSWiA powtórzył, że w jego ocenie, nie było dowodów na popełnienie przestępstwa przez Blidę. - Ocena pana ministra Ziobro była odmienna - zaznaczył, dodając, że trzeba w aktach sprawy sprawdzić, jaka jest prawda.

Wójcik źródłem przecieku?

- Mam informacje od prokuratorów i dziennikarzy, że minister Ziobro kontaktował się z posłem Wójcikiem z Samoobrony - powiedział Kaczmarek, zastrzegając, że "nie chce z tego faktu wysnuwać żadnych domysłów".

Janusz Kaczmarek skomentował w TOK FM doniesienia "Dziennika", który podał, że LiS zamierza wniosek o konstruktywne wotum nieufności i wysunąć kandydaturę Kaczmarka na premiera. - Pozostawiam to zupełnie bez komentarza. Słyszałem takie pogłoski od wielu dziennikarzy, ale liderzy LiSu nic mi jeszcze nie proponowali - powiedział, dodając, że z "telefonem wsparcia" dzwonił do niego jedynie Roman Giertych.

asz
Gazeta.pl
13-08-2007