wtorek, 24 lipca 2007

Zawisza broni nacjonalistów

Poseł Artur Zawisza poskarżył się ministrowi sprawiedliwości na wrocławską prokuraturę. Polityk Prawicy RP donosi, że nikt nie ściga "zorganizowanej grupy przestępczej o orientacji lewicowej", która napadła na demonstrujących w Rynku członków Narodowego Odrodzenia Polski i neopogan ze stowarzyszenia Zadruga

W liście do ministra Zbigniewa Ziobry poseł Zawisza - były przewodniczący sejmowej komisji bankowej i do niedawna jeden z bardziej znanych posłów Prawa i Sprawiedliwości - opisał wydarzenia, do jakich doszło w marcu.

- O wsparcie poprosili mnie członkowie Narodowego Odrodzenia Polski - mówi Artur Zawisza. - Nie odmówiłem.

Chodzi o manifestację z 21 marca. Nacjonaliści z NOP i neopoganie z Zadrugi spotkali się pod ratuszem. Przynieśli sztandary i transparenty. NOP miał świętować - jak napisał w piśmie do urzędu miasta - "dzień wiosny poprzez organizację Międzynarodowego Dnia Ochrony Czarnych", Zadruga miała natomiast "propagować miłość do własnej rasy".

Demonstranci zgodnie wykrzykiwali: "Polska cała tylko biała", "Wolna Polska bez Murzynów", "Europa dla białych, HIV dla Afryki". W chwili gdy do Rynku zaczęła zbliżać się grupa skandujących antyfaszystów, policjanci zepchnęli NOP i Zadrugę na plac Solny. Oddzieleni kordonem nacjonaliści i neopoganie spokojnie dokończyli wiec.

Dzień później Krzysztof Grzelczyk, wojewoda dolnośląski, złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów manifestacji. Zarzut propagowania faszyzmu i nawoływania do nienawiści na tle rasowym został już postawiony Dawidowi Gaszyńskiemu, przewodniczącemu dolnośląskiego NOP-u, i Dariuszowi Petrykowi, szefowi Zadrugi.

Na pomoc "prześladowanym" działaczom NOP ruszyła centrala w Warszawie.

Adam Gmurczyk, przewodniczący NOP: - Chcemy przywołać prokuraturę do porządku, bo to, co się dzieje we Wrocławiu, to zwykłe łamanie prawa i przestępcza działalność prokuratorów. Zwróciliśmy się o wsparcie do posła Zawiszy, bo łączą nas moralne i ideologiczne standardy. Cenimy go też za odwagę w wygłaszaniu poglądów.

W liście do ministra Ziobry poseł Zawisza odważnie napisał: "Manifestantów zaatakowało 150 osób. Była to grupa przestępcza, o orientacji lewicowej. Jej członkowie byli uzbrojeni w pałki i noże (jeden z manifestantów został zraniony) oraz w pojemniki z płynami chemicznymi, którymi obrzucili legalnych demonstrantów".

W liście do Ziobry Zawisza przypomina też o wniosku NOP o ściganie wojewody dolnośląskiego, który "w wypowiedziach publicznych, świadomie, poprzez publiczne podanie nieprawdy, pomówił NOP o działalność niezgodną z prawem oraz publicznie wprowadził w błąd organy ścigania".

Wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk zignorował list posła do ministra. Oburzeni są jednak antyfaszyści.

Jakub Tomecki, jeden z uczestników marcowej kontrdemonstracji: - Demonstracja NOP-u przestała być legalna w chwili, gdy z ust jej uczestników padły rasistowskie hasła. Żałosne jest, że ultrakatolicki poseł szuka w ten sposób elektoratu. Nie przeszkadza mu, że z NOP-em demonstrowała pogańska i antykatolicka Zadruga, neofaszyści z organizacji Krew i Honor?

"W momencie sądzenia jezusa naród żydowski podjął jedyną, wartą pochwały decyzję w całej swej historii: kazał ukrzyżować pomiota (...) Po odpowiednim i jakże sprawiedliwym potraktowaniu wynaturzonego żyda żołnierze mordują go, dobitnie pokazując bogu ojcu, że może sobie wsadzić swojego synka w d...". To tylko jeden z cytatów (pisownia oryginalna) z internetowej strony Zadrugi. Tej samej, której członkowie ramię w ramię z NOP maszerowali 21 marca po wrocławskim Rynku. Tej samej, której członkowie gardło w gardło z kolegami z NOP wznosili hasła "Polska cała tylko biała" czy "Nasza święta rzecz, Żydzi z Polski precz". Tej samej w końcu, którą w obronę postanowił wziąć (wciąż jeszcze poseł) Artur Zawisza.

Niezbadane są polityczne wybory "małego rycerza" - jak zwykło się tytułować tego zarówno demokratycznego polityka, jak i członka Klubu Monarchistyczno-Zachowawczego: od ZChN, przez Przymierze Prawicy, PiS, Prawicę RP, po NOP w końcu. Rozumiem, że jako współzałożycielowi "Naszego Dziennika" nieobce są posłowi idee głoszone przez łysawą, agresywną młodzież w wojskowych glanach. Ale żeby zaraz Dadźbóg Swarożyc? Tylko dlatego, że ten słowiański bożek przedstawiany był jako mężczyzna z obfitym wąsem?

Karolina Łagowska
Gazeta Wyborcza Wrocław
24-07-2007

Dziedziczak: Reakcja Giertycha na uchylenie ropzorządzenia jest zdumiewająca

Zdumiewająca wypowiedź wicepremiera - tak rzecznik rządu Jan Dziedziczak odniósł się do deklaracji ministra edukacji Romana Giertycha (LPR), że zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego rozporządzenie rządu uchylające nowy kanon lektur. Według niego, w wielu krajach takie zachowanie oznaczałoby dymisję ministra.


Rzecznik rządu podkreślił we wtorek, że wbrew twierdzeniom Giertycha o brakach formalnych tego rozporządzenia, wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Giertych uważa, że przyjęte we wtorek przez rząd rozporządzenie uchylające nowy kanon lektur ma braki formalne m.in. ze względu na to, że nie zostało poddane 30-dniowemu trybowi konsultacji międzyresortowych. Minister edukacji krytykuje także to, że rząd zajął się we wtorek tą sprawą mimo, że nie było jej w planowanym porządku obrad, a on sam był w tym czasie na urlopie. Zapowiedział, że skieruje wniosek do TK gdy tylko wtorkowe rozporządzenie zostanie opublikowane w Monitorze Polskim.

Po posiedzeniu Rady Ministrów rzecznik rządu poinformował, że premier, uzasadniając decyzję o uchyleniu nowego kanonu lektur, podkreślił, że nie wyobraża sobie, by nie było w nim takich twórców jak Witold Gombrowicz. Podczas posiedzenia trzej ministrowie z LPR i Samoobrony zgłosili zdania odrębne. W komunikacie po posiedzeniu rządu CIR podał, że rząd uznał za konieczną ponowną analizę wykazu lektur m.in. z powodu kontrowersji, jakie wzbudził kanon zaproponowany przez Giertycha i zastrzeżeń ze strony ministra kultury.

Giertych podpisał rozporządzenie wprowadzające nowy kanon lektur szkolnych na początku lipca; nie było w nim żadnego dzieła Gombrowicza, znalazła się za to powieść jednego z twórców PRON Jana Dobraczyńskiego "Cień ojca". Zgodnie z nowym kanonem lektur, uczniowie mieliby czytać obowiązkowo m.in. cztery powieści Henryka Sienkiewicza, "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II oraz "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego.

Rozporządzenie w sprawie kanonu lektur od kilku tygodni wywoływało kontrowersje. Premier wielokrotnie podkreślał, że nie wyobraża sobie kanonu lektur bez Gombrowicza. Minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski nazwał zaś podpisanie tego rozporządzenia przez ministra edukacji "błędną decyzją".

cheko, PAP
Gazeta.pl
24-07-2007

Baza za miliard dla F-16 pomyłką

Polska armia wyrzuciła miliard złotych w błoto. Tyle kosztowała rozbudowa bazy dla samolotów F-16 w Poznaniu-Krzesinach. A prędzej czy później F-16 będą musiały się z Poznania wynieść. Wszystkiemu winien hałas.

F-16 latają w Krzesinach od listopada ubiegłego roku. Przy starcie tych maszyn hałas osiąga poziom bólu - 120 decybeli. Do sądów wpłynęło już 1,5 tysiąca pozwów o odszkodowania - pisze "Super Express".

Ani politycy, ani generałowie nie potrafią powiedzieć, dlaczego F-16 trafiły do Poznania, zamiast do oddalonego o 70 km Powidza. Jest tam otoczone lasami największe lotnisko w Polsce, gdzie hałas nikomu nie przeszkadza.

Obecny minister obrony Aleksander Szczygło, kiedy rok temu był wiceszefem tego resortu, wprost mówił o poszukiwaniu "dywersanta", który wybrał Poznań na bazę F-16. Wojskowi wskazują na polityków, politycy na generałów i... nie ma winnych.

Hałas to nie jedyny problem wojska z bazą w Krzesinach - przypomina "Super Express". Loty F-16 komplikuje ruch samolotów na pobliskim cywilnym lotnisku Ławica. Oba porty dzieli tak mała odległość, że w sierpniu ubiegłego roku turecki boeing 737 omyłkowo wylądował w bazie wojskowej, zamiast na Ławicy.

Andrzej Geller
Dziennik.pl
24-07-2007

Rydzyk wygrywa

Ojciec Rydzyk nie będzie ukarany. Władze jego zakonu uznały, że taśmy z wykładami zostały zmanipulowane. Episkopat milczy





Uniewinniające oświadczenie prowincjała zakonu o. Tadeusz Rydzyk opublikował wczoraj na pierwszej stronie swojego "Naszego Dziennika". "Wszystko ma znamiona poważnej prowokacji i manipulacji medialnej" - napisał przełożony redemptorystów o. Zdzisław Klafka.

Tak ocenił ujawnioną przez "Wprost" taśmę z wykładu dyrektora Radia Maryja dla studentów jego toruńskiej szkoły. Rydzyk nazwał tam Marię Kaczyńską czarownicą i szyderczo doradzał jej eutanazję. Prezydenta oskarżył o oszustwo i zganił za przerwanie ekshumacji w Jedwabnem na prośbę środowisk żydowskich (by nie zakłócać spokoju zmarłych). Zdaniem Rydzyka grozi to roszczeniami Żydów: "Chodzi o 65 mld dol., żeby Polska dała. Przyjdą do pana i powiedzą: proszę mi oddać ten skafander. Ściągaj spodnie".

Prowincjała Klafkę oburzyły nie słowa Rydzyka, ale publikacja nagrań, bo nie akceptuje "donosicielstwa jako metody zwalczania kogokolwiek". Nazywa Rydzyka "obdarzonym charyzmatami współbratem" i zapewnia: "o. Tadeusz Rydzyk nie utożsamia się z przypisywanym mu antysemityzmem i jako współbracia, którzy go znają, wiemy, że jest mu obca taka postawa. Ojciec też nigdy nie miał zamiaru obrażać kogokolwiek, a tym bardziej Pary Prezydenckiej".

Jest to zapewne ostateczna odpowiedź zakonu. Generał redemptorystów w Rzymie o. Joseph Tobin najwyraźniej ją akceptuje. Tak można interpretować jego zapowiedź sprzed kilku dni, że w sprawie Rydzyka zakon wypowie się ustami o. Klafki.

O. Rydzyk do stanowiska zakonu dołącza dwuznaczne przeprosiny: „Jeśli ktoś poczuł się obrażony, to przepraszam go w myśl Modlitwy Pańskiej: »I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom «”.

Biskupi nie chcieli wczoraj zabrać głosu. Zasłaniali się wakacjami i żałobą narodową. Nawet abp Leszek Sławoj Głódź, przewodniczący Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja.

Decyzję redemptorystów skomentował jedynie abp Józef Życiński. - Kapłan, który doradza eutanazję komukolwiek - żonie prezydenta czy sprzątaczce - przeczy podstawowym założeniom kapłańskiej posługi. Jeśli Kościół w Polsce nie powie o tym wyraźnie, zapłacimy wielką cenę wobec przyszłych pokoleń, które zarzucą nam grzech zaniedbania i konformizm - powiedział KAI.

Taśmy Rydzyka zbulwersowały wielu ludzi Kościoła. Kilkuset katolików, m.in. Stefan Wilkanowicz, prof. Władysław Bartoszewski, ks. prof. Wacław Hryniewicz, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Seweryn, Józefa Hennelowa, podpisało się pod apelem do władz Kościoła, by "zrobiły wszystko, co w ich mocy, by wypowiedzi ks. Rydzyka nie podważały nauczania Kościoła na temat Żydów".

Sygnatariuszy apelu oburza oświadczenie redemptorystów. - To gorszenie ludzi, którzy widzą, co się dzieje, i mają swój rozum - stwierdził prezes warszawskiego KIK Piotr M.A. Cywiński.

Dominikanin o. Tomasz Dostatni powiedział "Gazecie": - Pójście w zaparte nie przystoi mężom ewangelicznym. Duchowni nie powinni chować głowy w piasek. Wypowiedzi o. Rydzyka i stanowisko Radia Maryja w kwestiach polityki były kilkakrotnie krytykowane przez watykański Sekretariat Stanu i w słynnym liście prymasa Glempa. Jeśli o. Rydzyk i jego przełożeni nie dostrzegą niebezpieczeństwa uprawiania przez księży polityki, skończy się to odpływem z Kościoła tych, którzy z tego typu katolicyzmem politycznym nie będą chcieli mieć nic do czynienia.

Władysław Bartoszewski: - Mnie nie interesuje świat myśli ojców redemptorystów. Czekam na oświadczenie Stolicy Apostolskiej względnie Episkopatu. Dlaczego mam brać pod uwagę to, co sobie myśli prowincjał redemptorystów, a nie to, co uważa kilkunastu księży profesorów, jezuitów czy dominikanów, którzy podpisali apel? Według prawa kanonicznego są przecież drogi rozstrzygania tak głębokich sporów.

W połowie sierpnia prokuratura w Toruniu ma zdecydować, czy postawi o. Rydzykowi zarzut znieważenia głowy państwa.

Katarzyna Wiśniewska
Gazeta Wyborcza
24-07-2007

Matki będą dmuchać w balonik

Drżyjcie matki Polki. Poseł Samoobrony Waldemar Nowakowski wypowiada wojnę pijanym rodzicom. Zamierza tak zmienić prawo, by policjanci z drogówki mogli zatrzymywać mamy spacerujące po parku ze swymi pociechami i kontrolować je alkomatami!

"Dzień dobry, kontrola trzeźwości. Proszę dmuchnąć w ustnik alkotestu" - takie słowa od funkcjonariuszy słyszeli dotąd jedynie kierowcy, zatrzymani w trasie przez patrol. Niebawem jednak mogą je również usłyszeć matki z dziećmi. "Poseł Waldemar Nowakowski chce je wszystkie przebadać, czy oby nie prowadzą wózka po alkoholu" - pisze "Fakt".

Poseł już zapowiedział, że w sierpniu na posiedzeniu podkomisji nadzwyczajnej, która zajmuje się zmianą rządowego projektu o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, zaproponuje swoją rewolucyjną poprawkę.

"Zaraz po czasie sejmowych urlopów w sierpniu zgłoszę na podkomisji wniosek o rozpatrzenie zmian. Chodzi o prewencyjne badania przez policję matek na zawartość alkoholu we krwi. To pomoże walczyć z patologiami" - tłumaczy "Faktowi" poseł Samoobrony. "Muszę jeszcze zastanowić się, w jakiej formie wprowadzić ten przepis. Najlepiej byłoby w postaci ustawy, chociaż rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych też nie byłoby złe" - dodaje.

Poseł chce więc w tej sprawie napisać zapytanie do ministra SWiA Janusza Kaczmarka, by dowiedzieć się, jaka forma wprowadzenia przepisu byłaby odpowiednia. A co na to ministerstwo? Gdy "Fakt" spytał rzecznika w słuchawce, zapadła cisza. "Jeżeli wpłynie formalne zapytanie, wówczas ministerstwo się do tego ustosunkuje" - powiedział "Faktowi" Michał Rachoń, rzecznik MSWiA.

Poseł Samoobrony nie dopracował jeszcze swojego pomysłu - nie ustalił kar dla matek, które policjanci przyłapią na prowadzeniu wózka np. po lampce wina. Nie zdecydował także, jaki powinien być próg zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu, by uznać taką kobietę za pijaną i niezdolną do opieki nad dzieckiem.


Dziennik.pl
24-07-2007