Minister edukacji podpisał rozporządzenie z nowym kanonem lektur szkolnych. Nie ma w nim Gombrowicza. Minister kultury oburzony. Opozycja: Giertych przed trybunał głupoty
Swoją decyzję Roman Giertych komentował jako kompromis: - Nie można wszystkich zadowolić - mówił.
Do kanonu dorzucił jednak książki wszystkich pisarzy, których przedtem wykluczył i o których "Gazeta" walczy od miesiąca. Wrócili: Goethe, Kafka, Conrad, Witkacy, Herling-Grudziński. A nawet pojawiło kilka dodatkowych nazwisk zaproponowanych przez ministra kultury Kazimierza M. Ujazdowskiego i polonistów. Tylko nie Gombrowicz. Dlaczego? Na to pytanie Giertych nie chce odpowiedzieć.
Minister Ujazdowski wczoraj rano nie dowierzał, że Giertych kanon podpisał: - Łamie procedury, bo nie dokończył międzyresortowych uzgodnień.
- Zgody ministra kultury być nie musi - odpowiedział na to Giertych. I odesłał Ujazdowskiego do regulaminu Rady Ministrów: - Tam jest zapisane, że żaden minister nie może krytykować pracy drugiego i nie może też wchodzić w jego kompetencje.
A potem jeszcze pod adresem Ujazdowskiego rzucił: - Ciągnie wilka do lasu, a członka UW do "Gazety Wyborczej".
Po południu minister Ujazdowski wydał ostre oświadczenie. Decyzję Giertycha nazwał w nim błędem.
"Polityka rządu powinna tworzyć całość. W sferze tak istotnej i delikatnej jak edukacja nie może być zdominowana przez niewielką partię koalicyjną, która nie zawsze ma poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne. Dobra polityka konserwatywna, która troszczy się o poziom edukacji i kształt polskiego patriotyzmu, nie może uderzać w żywą tkankę polskiej kultury oraz odgórnie ograniczać pluralizm opinii i wrażliwości. Działania LPR i ministra Giertycha w tej sprawie osłabiają potencjał polskiej centroprawicy" - napisał.
Dotychczas Ujazdowski w wojnie z Giertychem o lektury mógł liczyć na wsparcie premiera. - Nie wyobrażam sobie szkoły bez Gombrowicza - powiedział trzy tygodnie temu Jarosław Kaczyński. W poniedziałek się jednak z tego wycofał i zaakceptował kanon Giertycha.
Tomasz Merta, wiceminister kultury, zapowiada jednak, że nadal będzie się do lektur wtrącał: - Na lekcjach polskiego nie tylko uczymy się mówić i komunikować, ale także uczymy się kodu kulturowego. A to jest pole działania ministra kultury.
Ministerstwo Kultury chce jednak powołać grupę ekspertów, którzy ponownie podejmą prace nad podstawą programową do nauki języka polskiego.
- To musi być refleksja ekspertów, a nie element gry taktycznej, w której jakiś minister coś skreśla albo dodaje - mówi Merta.
W sprawie lektur konferencję prasową zwołała wczoraj Platforma Obywatelska. - Minister Giertych przynosi wstyd i hańbę polskiej szkole - powiedział poseł Rafał Grupiński (polonista i historyk kultury). - Ministrowie, jeśli szkodzą państwu, stają przed Trybunałem Stanu. Giertych powinien stanąć przed trybunałem głupoty - mówił.
Rozporządzenie z nowym kanonem lektur będzie obowiązywało od września. Na początek tylko w pierwszych klasach na każdym etapie edukacyjnym.
Urzędnicy MEN do kanonu dorzucili ok. 50 nowych pozycji. W szkole podstawowej, w której w ogóle nie obowiązywał spis lektur, trzeba będzie przeczytać ponad 20 książek - m.in. nauczyciele będą musieli z dziećmi przerobić trylogię Tolkiena "Władca pierścieni" (według MEN to na życzenie kuratorów oświaty).
W klasach wyższych doszły m.in.: "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II, biografia "Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża" publicysty Pawła Zuchniewicza oraz wojenno-obozowe wspomnienie abp. Kazimierza Majdańskiego "Będziecie moimi świadkami", również "Kamień na kamieniu" Wiesława Myśliwskiego i "Cesarz" Ryszarda Kapuścińskiego.
Giertych zrezygnował z trzech powieści Jana Dobraczyńskiego (przed wojną działacz Stronnictwa Narodowego, w stanie wojennym członek prokomunistycznego PRON), ale po ostrym proteście ministra kultury zostawił tylko "Listy Nikodema" dla liceum.
- Nie czytać w polskiej szkole Gombrowicza to tak, jakby w niemieckiej szkole nie czytać Manna, a w Irlandii zapomnieć o Joysie - protestuje Adam Kalbarczyk, polonista i dyrektor Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I.J. Paderewskiego w Lublinie. - Apeluję do wszystkich nauczycieli: zignorujcie rozporządzenie Giertycha i przerabiajcie na lekcjach Gombrowicza!
Aleksandra Pezda
Gazeta Wyborcza
04-07-2007