MSWiA odpowiada na petycję w sprawie wolnego oprogramowania
Pod pojęciem "asysty technicznej" Bliźniuk rozumie między innymi help desk, bieżącą aktualizację oraz kontynuowanie prac rozwojowych. W pewnym sensie wiceminister ma rację, bo rzeczywiście samo "freeware" tych rzeczy nie zapewnia, ale wiele programów z otwartym kodem to produkty, które jednak taką "asystę" udostępniają. Bliźniuk prawdopodobnie nie jest tego świadom.
Na końcu swojego pisma wiceminister zapewnił, że produkty open source i tak są używane w administracji. Wspomniał też o współpracy z Koalicją na Rzecz Otwartych Standardów (KROS). Te zapewnienia o przychylnym nastawieniu dla open source nie wytrzymują jednak konfrontacji z niektórymi działaniami MSWiA i danymi przedstawianymi przez resort.
Nie da się ukryć, że w kolejnych przetargach w SIWZ padają nazwy produktów Microsoftu. Co więcej, ministerstwo samo przyznało, że przeznacza na te produkty ogromne pieniądze. W kwietniu MSWiA w odpowiedzi na interpelację posła Marka Biernackiego podało, iż administracja wydaje rocznie na oprogramowanie około 330 milionów złotych, przy czym większość tych środków jest przeznaczana na systemy operacyjne i aplikacje biurowe. Przedstawiciele Ministerstwa przyznali też, że najczęściej wykorzystywane systemy i pakiety biurowe to... produkty Microsoftu.
Postanowiliśmy jeszcze raz spytać przedstawicieli MSWiA o komentarz dotyczący odpowiedzi Grzegorza Bliźniuka i tego w jaki sposób rozumie on pojęcia "freeware" i "open source". Ciągle czekamy na odpowiedź.
Pod pojęciem "asysty technicznej" Bliźniuk rozumie między innymi help desk, bieżącą aktualizację oraz kontynuowanie prac rozwojowych. W pewnym sensie wiceminister ma rację, bo rzeczywiście samo "freeware" tych rzeczy nie zapewnia, ale wiele programów z otwartym kodem to produkty, które jednak taką "asystę" udostępniają. Bliźniuk prawdopodobnie nie jest tego świadom.
Na końcu swojego pisma wiceminister zapewnił, że produkty open source i tak są używane w administracji. Wspomniał też o współpracy z Koalicją na Rzecz Otwartych Standardów (KROS). Te zapewnienia o przychylnym nastawieniu dla open source nie wytrzymują jednak konfrontacji z niektórymi działaniami MSWiA i danymi przedstawianymi przez resort.
Nie da się ukryć, że w kolejnych przetargach w SIWZ padają nazwy produktów Microsoftu. Co więcej, ministerstwo samo przyznało, że przeznacza na te produkty ogromne pieniądze. W kwietniu MSWiA w odpowiedzi na interpelację posła Marka Biernackiego podało, iż administracja wydaje rocznie na oprogramowanie około 330 milionów złotych, przy czym większość tych środków jest przeznaczana na systemy operacyjne i aplikacje biurowe. Przedstawiciele Ministerstwa przyznali też, że najczęściej wykorzystywane systemy i pakiety biurowe to... produkty Microsoftu.
Postanowiliśmy jeszcze raz spytać przedstawicieli MSWiA o komentarz dotyczący odpowiedzi Grzegorza Bliźniuka i tego w jaki sposób rozumie on pojęcia "freeware" i "open source". Ciągle czekamy na odpowiedź.
15-06-2007