środa, 29 sierpnia 2007

Co ze stadionami na Euro 2012?



Wydarzenia telewizji Polsat
29-08-2007

List otwarty Jurka Owsiaka do ojca Rydzyka

Ojcze Drogi! Gratuluję wyrwania ponad 15 baniek od Unii Europejskiej!! Tej zgniłej, libertyńskiej i zamąconej na masońskich układach. Hura, hura, hura!


Tym bardziej gratuluję, że wyrwał Ojciec kasę na coś, co prawie nie istnieje! Ojca uczelnia znajduje się na 65 miejscu, wśród 70 prywatnych polskich uczelni. Mało tego, składam też gratulacje z powodu tej prywatności uczelni! Ma ojciec wejścia!! To tak, jakby wyrwać dzisiaj dofinansowanie od Unii na zakup drukarek do kwitów za jazdę autostradami!!!

Ale uwaga, jest jeszcze do wyrwania 1,4 mln euro!!! Otóż kilka dni temu otrzymaliśmy, jako Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, odmowę przyznania nam funduszu na budowę i wyposażenie Centrum Symulacji Medycznej, które byłoby trzecim takim ośrodkiem w Europie. Chcieliśmy, aby w bardzo nowocześnie wyposażonym ośrodku personel medyczny mógł uczyć się na ultranowoczesnych manekinach zasad niesienia pomocy w sytuacjach nagłych zdarzeń. Sprzęt taki produkowany jest głównie w Norwegii i Ci sami Norwedzy, z którymi współpracujemy w sprawach nauki pierwszej pomocy, nas na to namówili. To dzięki takiej współpracy tylko w roku szkolnym 2006/2007 nauczyliśmy 320 tysięcy polskich dzieci podstaw pierwszej pomocy, a w 200 placówkach takich jak muzea, biblioteki uniwersyteckie, czy komendy policji, znalazły się nasze defibrylatory do ratowania życia. Czyli, jak Ojciec pewnie zauważył, pieniądze chcieliśmy zainwestować w prawdziwą naukę na bazie naszych wieloletnich doświadczeń.

Wniosek został pozytywnie zaopiniowany przez ambasadę Królestwa Norwegii, samych Norwegów - najlepszych w tej dziedzinie speców na świecie, oraz z aplauzem przyjęty przez specjalistów - ratowników medycznych w Polsce. Czy Ojciec wie, że nasze kursy pierwszej pomocy ukończyło ponad 7000 dorosłych Polaków?

Ale na końcu - zgodę na przyznanie funduszu wydaje strona polska. Ojcu się udało, nam nie. Odmowę uzasadniono zastosowaniem złego przelicznika euro - powinno być nie 3,9 a 3,9362. Matematycznie ściągając do jednego miejsca po przecinku to samo, ale dla komisji Ministerstwa Zdrowia to argument pozwalający wywalić podania do kosza. Drugi argument odmowy to już totalny zaskok - projekt podobno jest rekreacyjny, a nie medyczny. Umiemy czytać i wiemy, że chodziło o medyczny, tym bardziej, że obszar priorytetowy którego dotyczy to "opieka zdrowotna i opieka nad dzieckiem". No, ale napisać można wszystko.

Drogi Ojcze, czasy dla Ojca łaskawe!! Republika PZPR-owska nie miała aż takich łaskawości dla swoich, jak ma to miejsce dzisiaj. Więc jak ma się ta bańka czterysta tys. euro rozrzedzić, to informuję o nich. My oczywiście odwołanie, dla formalności, napiszemy, ale biorąc pod uwagę, iż rekreacja też może się w przyszłości stać Ojca specjalnością, polecam złożenie odpowiedniego wniosku. W myśl hasła: zasady zobowiązują - dają, trzeba brać!

Jerzy Owsiak
Gazeta Wyborcza Toruń

Zapłacimy my wszyscy

Rząd powinien jak najszybciej zająć się zmianami w ustawie akcyzowej. Projekt nowej ustawy akcyzowej przygotowany przez MF powinien być przyjęty w całości. Opóźnienia w uchwaleniu tej ustawy mogą wiązać się z karami ze strony Unii Europejskie.

Ministerstwo Finansów nadal wyjątkowo powoli pracuje na projektem nowej ustawy o podatku akcyzowym, która powinna być jednym z legislacyjnych priorytetów rządu przed zbliżającymi się wyborami. Właśnie są do niej wprowadzane poprawki, które zgłoszono w trakcie uzgodnień międzyresortowych. W najbliższym czasie ustawa ma być przekazana pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów. Do takich informacji dotarła GP. Wczoraj Komitet obradował, ale nie zajmował się ustawą akcyzową. Tymczasem zdaniem ekspertów ustawa ta powinna być uchwalona w przyspieszonym trybie i przyjęta w całości. Inaczej mogą zostać na nas nałożone kary ze strony Unii Europejskiej.

Usunięcie niedoskonałości

Uchwalenie nowej ustawy akcyzowej jest istotne z wielu powodów. Według Szymona Parulskiego, doradcy podatkowego w Grupie Akcyzowo-Celnej Ernst & Young, przede wszystkim obecne przepisy akcyzowe są dalece niedoskonałe (ogólne, niejasne, a czasami wewnętrznie sprzeczne). Poza tym w wielu obszarach są one niezgodne z prawem UE oraz praktyką innych państw członkowskich.

- Powoduje to wiele negatywnych konsekwencji dla polskich przedsiębiorców. Ponadto fakt ten dostrzegła Komisja Europejska, która w marcu 2007 r. złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na niezgodność polskiej akcyzy na energię z prawem unijnym. W efekcie dalszy brak zmian przepisów może wiązać się z istotnymi sankcjami (w tym finansowymi), które mogą zostać nałożone przez ETS przy stwierdzeniu, że Polska nie dostosowała przepisów krajowych do postanowień prawa wspólnotowego - ostrzegał Szymon Parulski.

Jednocześnie zaznaczył, że przygotowany projekt nowej ustawy całościowo reguluje kwestie akcyzowe, dlatego też powinien zostać uchwalony jak najszybciej i to w całości, aby zmiany mogły zostać wprowadzone we wszystkich branżach, na które przepisy akcyzowe mają bezpośredni wpływ.

Dostosowanie do prawa UE

Katarzyna Nowak-Gajda, konsultant w TPA Horwath Sztuba Kaczmarek zwróciła uwagę na fakt, że obok niezbędnych zmian w zakresie systemu opodatkowania podatkiem akcyzowym energii elektrycznej, wymaganych przez dyrektywę energetyczną, polegających m.in. na przeniesieniu obowiązku rozliczania akcyzy z wytwórców energii elektrycznej na spółki dystrybucyjne, Ministerstwo Finansów wprowadza do nowej ustawy szereg modyfikacji, wynikających z potrzeby doprecyzowania i uporządkowania systemu opodatkowania akcyzą.

- Zmienionych lub uzupełnionych zostanie wiele definicji, w tym m.in. definicja wyrobów akcyzowych poprzez wyłączenie z niej wyrobów niezharmonizowanych, które tym samym pozostaną poza opodatkowaniem akcyzą (z wyłączeniem samochodów osobowych). Zmieniona zostanie także definicja składu podatkowego, która będzie obejmować zarówno składy znajdujące się na terytorium kraju, jak i w państwach Wspólnoty. Dotychczas przepis budził wiele wątpliwości, gdyż nie było w nim mowy o składach mieszczących się poza Polską - tłumaczyła Katarzyna Nowak-Gajda.

Z informacji naszej rozmówczyni wynika także, że dostosowując polskie przepisy do prawa unijnego, ustawodawca objął akcyzą węgiel i koks (zwolnienie z akcyzy ma obowiązywać do 2012 roku) oraz gaz ziemny (zwolniony do 2014 roku). Wśród zmian dostosowujących przepisy krajowe do unijnych jest także odejście od klasyfikacji PKWiU na rzecz kodów CN.

- Co istotne, od 1 stycznia 2008 r. nastąpi pewne usztywnienie stawek, gdyż minister finansów straci możliwość szybkiej ich zmiany, jako że stawki akcyzy znajdą się bezpośrednio w ustawie, a nie jak dotąd w rozporządzeniu. Zmiany stawek będą utrudnione również dlatego, że będą one mogły nastąpić jedynie w połączeniu ze zmianą budżetu. Część z przygotowywanych zmian dostosowuje nasze prawo do regulacji unijnych. Konsekwencją ich niewprowadzenia może być nałożenie na Polskę dotkliwych kar finansowych, co stanowi ważną motywację dla terminowego uchwalenia ustawy nowelizującej - argumentowała Katarzyna Nowak-Gajda.

Sprawa jest już przed ETS

Sankcje finansowe ze strony Unii Europejskiej, w sytuacji gdy nie zmienimy przepisów akcyzowych, nie są tylko czczą pogróżką. Polska sprawa dotycząca opodatkowania akcyzą energii elektrycznej jest już przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.

Jak już wspomnieli nasi rozmówcy, przepisy ustawy o podatku akcyzowym w zakresie opodatkowania akcyzą energii elektrycznej są niezgodne z prawem Wspólnotowym, tj. Dyrektywą 2003/96/WE (dyrektywa energetyczna).

Marcin Zimny, prawnik z CMS Cameron McKenna, wyjaśnił w rozmowie z nami, że przepisy ustawy o podatku akcyzowym w zakresie opodatkowania akcyzą energii elektrycznej przewidują, że obowiązek podatkowy powstaje z dniem wydania energii elektrycznej przez jej producenta. Natomiast przepisy wspólnotowe przenoszą moment powstania obowiązku na moment dostawy energii elektrycznej przez dystrybutora i redystrybutora. Oznacza to, że zgodnie z prawem wspólnotowym zobowiązanym do zapłaty akcyzy jest dystrybutor lub redystrybutor, a zgodnie z polskimi przepisami - producent.

- Polska miała czas do 1 stycznia 2006 r. na dostosowanie przepisów w tym zakresie. Komisja Europejska już ostrzegała Polskę, że ta nie wywiązuje się z traktatowych obowiązków wymagających od każdego państwa członkowskiego implementacji do prawa krajowego przepisów wspólnotowych. Nie ma wątpliwości, że przepisy polskie są niezgodne z prawem wspólnotowym, stąd też orzeczenie ETS w tej sprawie może być tylko jedno, tj. stwierdzające naruszenie traktatu - podkreślił Marcin Zimny.

Dodał, że wydanie tego orzeczenia nie będzie bezpośrednio skutkowało koniecznością zapłaty przez Polskę jakiejkolwiek kary pieniężnej. Jednak wydanie takiego orzeczenia otwiera drogę podmiotom, które w wyniku tego naruszenia poniosły szkodę, do żądania od Polski odszkodowania.

- Obecnie Polska tego zagrożenia już nie uniknie, nawet jeżeli zmieni odpowiednio przepisy ustawy o podatku akcyzowym przed wydaniem orzeczenia przez ETS. Ponadto należy zauważyć, że w przypadku gdyby po wydaniu orzeczenia Polska nie dostosowała przepisów, wówczas KE wyda kolejną uzasadnioną opinię, w której wykaże, w jakich punktach nie dostosowaliśmy się do wyroku ETS, i ustali termin dostosowania się. Jeżeli Polska nadal nie implementowałaby przepisów wspólnotowych, KE wnosi sprawę do ETS wraz z wnioskiem o karę pieniężną w formie ryczałtu lub też wyliczanej za każdy dzień zwłoki - podsumował Marcin Zimny.

Plusy dla podatników

Eksperci projekt ustawy akcyzowej opracowany przez resort finansów oceniają pozytywnie. Według Katarzyny Feldo, doradcy podatkowego PricewaterhouseCoopers, jeżeli projekt ten wejdzie w życie, przedsiębiorcy będą mieli powód do zadowolenia.

- Odejście od dwóch klasyfikacji statystycznych wyrobów akcyzowych (tj. PKWiU w obrocie krajowym oraz CN w obrocie międzynarodowym) na rzecz klasyfikacji CN, oznaczać będzie koniec obowiązku przekładania przez przedsiębiorców jednej klasyfikacji na drugą w przypadku obrotu tym samym wyrobem w Polsce i za granicą. W konsekwencji nie powinny powstawać rozbieżności klasyfikacyjne - wskazała Katarzyna Feldo.

Jej zdaniem również zmiana definicji eksportu pozwoli uniknąć problemów związanych z właściwym określeniem urzędu celnego zobowiązanego do potwierdzania dokumentu SAD, w przypadku przemieszczania wyrobów akcyzowych poza terytorium UE innymi środkami transportu niż transport drogowy lub transportem drogowym, ale z zastosowaniem procedury tranzytu.

- Zharmonizowanie przepisów krajowych dotyczących obrotu energią elektryczną z prawem UE powinno spowodować obniżenie jej ceny o wartość akcyzy w transakcjach dokonywanych z podmiotami niebędącymi tzw. nabywcami końcowymi - sygnalizowała nasza rozmówczyni z PricewaterhouseCoopers.

Ważne!

Komisja Europejska może zwrócić się do ETS z wnioskiem o ukaranie Polski sugerując zastosowanie kary ryczałtowej lub kary okresowej zgodnie z art. 228 TWE. Oznacza to, że Polska może zostać ukarana jedną z tych kar albo obiema. Zgodnie z Komunikatem Komisji nr 1658 z 2005 roku najniższa kara ryczałtowa dla Polski wynosi 3,61 mln euro, zaś kary okresowe oscylują od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy euro za jeden dzień w zależności od uchybienia

POSTULUJEMY

Ministerstwo Finansów powinno jak najszybciej przekazać projekt nowej ustawy akcyzowej pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów i samej Rady Ministrów. Następnie Sejm i Senat powinny w pierwszej kolejności zająć się uchwaleniem zmian w zakresie opodatkowania akcyzą.


Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna
29-08-2007

Podsłuchy wstrząsnęły Sejmem

Kiedy posłowie usłyszeli o podsłuchiwaniu członków rządu, przerwali wczorajsze czytanie stenogramu z wystąpienia b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka przed speckomisją. - Żyjemy w państwie Orwella - tak Kazimierz Marcinkiewicz komentuje informację, że też mógł być podsłuchiwany.


"Dołóżmy jeszcze jednego, żeby lepiej wyglądało" - tak miał powiedzieć minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro do swego zastępcy Janusza Kaczmarka, gdy na początku lutego podpisywał wniosek o założenie podsłuchu u byłego wicepremiera Andrzeja Leppera.

To cytat ze stenogramu z przesłuchania Kaczmarka, który wczoraj posłom odczytywał podczas utajnionych obrad marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Miał zakończyć czytanie, które zaczął w nocy z piątku na sobotę. Miał czytać 3 godziny, ale po 20 minutach przerwał mu Roman Giertych (LPR), były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Właśnie przy fragmencie o zakładaniu podsłuchu u Leppera. - Moment wybrał bardzo dobrze, bo byliśmy wstrząśnięci tym, co usłyszeliśmy - relacjonują posłowie.

Wprawdzie Dorn pominął nazwiska podsłuchiwanych polityków, ale z kontekstu wynikało, że chodzi o podsłuch zakładany przez CBA u Leppera w związku z podejrzeniami, że miał on brać łapówki w zamian za odrolnienie gruntów.

Na taki podsłuch musi wyrazić zgodę prokurator generalny. Nie wiadomo, czy Ziobro w końcu wpisał jeszcze jednego na listę osób, u których miał być założony podsłuch. A jeśli tak, czy na pewno był to członek gabinetu Kaczyńskiego.

- To oburzające, żeby prokurator generalny chciał kogoś podsłuchiwać nie dlatego, że jest podejrzany o przestępstwo, ale "by to lepiej wyglądało". Co ma znaczyć takie sformułowanie. Przecież podsłuch to jedna z najpoważniejszych ingerencji w sferę wolności - mówią posłowie opozycji.

Giertych twierdzi, że dzięki podsłuchowi założonemu u Leppera, Ziobro i premier Kaczyński wiedzieli, jakie plany polityczne mają obaj koalicyjni wicepremierzy.

Według naszych informacji Ziobro kilka tygodni temu w rozmowie - przy której było kilka osób - chwalił się, że wie, o czym Giertych rozmawia z Lepperem. Nawet cytował fragmenty dialogów. Giertych skierował wczoraj w sprawie podsłuchów oficjalne pytanie do premiera Kaczyńskiego.

Wczoraj Dorn zdążył przeczytać jeszcze ze stenogramu, jak po dymisji Kaczmarka (8 sierpnia) zrewidowano dom szefa jego gabinetu politycznego i jego rodziców oraz jak ABW odnalazła opiekunkę dziecka Kaczmarka. Funkcjonariusze żądali od niej kluczy do jego mieszkania, bo chcieli je przeszukać, gdy on był na wakacjach z rodziną we Włoszech. Okazało się, że ABW znała adres opiekunki, choć nie znali go nawet Kaczmarkowie.

Kaczmarek opowiadał też o tym, jak ówczesny szef CBŚ Jarosław Marzec mówił Ziobrze po fiasku akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, że to może być jego wina, bo "na lewo i prawo chlapał" o podsłuchu założonym u Leppera. Marzec został odwołany, gdy premier zdymisjonował Kaczmarka. Ale w śledztwie w sprawie przecieku o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa prokuratura Marca nie przesłuchała.

Kaczmarek twierdzi, że funkcjonariusz ABW, który robił rewizję w jego domu, mówił, że szukają "czegokolwiek". Ale jego zdaniem w rzeczywistości szukano dokumentów, które mogłyby obciążać Ziobrę.

Mimo że czytanie szybko przerwano, atmosfera na sali była wczoraj spokojniejsza niż w nocy z piątku na sobotę (wtedy część posłów krzyczała, a nawet przeklinała). Pełniejsze były też ławy PiS.

Opozycja już wcześniej planowała przerwanie wtorkowego odczytywania stenogramu. Chodziło o to, by ten punkt obrad nie został zamknięty. Wtedy nie byłoby już możliwości rozszerzenia go o odczytanie stenogramu z przesłuchania kolejnych świadków. Opozycji zależy przede wszystkim na zeznaniach b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i Marca. Według Kaczmarka mają oni potwierdzić jego wersję. Ich spotkanie ze speckomisją zaplanowano na piątek.

Opozycja liczy na to, że na wznowionym posiedzeniu w przyszły wtorek poznają stenogram z ich zeznań.

***

Według "Faktów" TVN prokuratura zwróciła się do speckomisji o przekazanie jej stenogramu z relacji Kaczmarka jako materiału dowodowego. Gdyby tak się stało, nie byłoby już możliwości odczytywania tej relacji przed Sejmem. "Fakty" podały też, że ze stenogramu wynika, iż podsłuchiwany mógł być również b. premier Kazimierz Marcinkiewicz. - Nie wykluczam. Żyjemy w państwie Orwella 1984. Warto mieć tego świadomość. Gdy byłem premierem, spodziewałem się, że także wobec swojego szefa służby mogą pełnić taką rolę i taką funkcję - powiedział Marcinkiewicz TVN.

Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, Dominik Uhlig
Gazeta Wyborcza
29-08-2007

Premier: Odpowiem na "awanturnictwo" PO

Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że odpowie na "najczystszej krwi awanturnictwo" - jak nazwał -złożenie wniosków o odwołanie wszystkich ministrów. Według nieoficjalnych informacji zbliżonych do rządu, jeśli do głosowania nad wnioskami miałoby dojść, premier może powołać wszystkich ministrów na stanowiska "pełniących obowiązki".





Wówczas wszystkie wnioski o odwołanie ministrów stałyby się bezzasadne i nie byłyby głosowane.

Wnioski takie złożyła w lipcu Platforma Obywatelska i znajdują się one w projekcie porządku przyszłego posiedzenia Sejmu.

"Ja po prostu na tego typu metody się nie zgodzę i to mówię jasno i wprost - nie zgodzę się na to, żeby polityczni awanturnicy, chuligani polityczni wykonywali tego rodzaju działania, niezwykle szkodliwe dla państwa" - zaznaczył premier na konferencji prasowej.

To polityczne tchórzostwo

Wiceszef PO Bronisław Komorowski uważa, że byłoby "politycznym tchórzostwem" i "ucieczką od odpowiedzialności" ze strony premiera Jarosława Kaczyńskiego powołanie ministrów na stanowiska "pełniących obowiązki", tak, by uniemożliwić opozycji głosowanie w Sejmie wniosków o ich odwołanie.

W ocenie Komorowskiego, takie działanie naruszyłoby funkcję kontrolną parlamentu wobec władzy wykonawczej. "Jeżeli Jarosław Kaczyński myśli o tym, aby powołać p.o. ministrów, to proponuję, aby pójść na skróty i od razu powoływać ministrów z PO" - stwierdził wiceszef Platformy.

mp, PAP
Gazeta.pl
29-08-2007

Prywatne WWW to także dzienniki lub czasopisma

Właściciele stron internetowych, także prywatnych, muszą je zarejestrować, jeśli nie chcą być ścigani przez prokuraturę. To efekt ostatniego postanowienia Sądu Najwyższego - donosi "Rzeczpospolita".


O kłopotach wynikających z niedostosowanej do dzisiejszych realiów definicji prasy, dziennika i czasopisma wiadomo od dawna. Niedawno problem nabrał jednak nowego wymiaru. Przepisy doczekały się bowiem interpretacji Sądu Najwyższego. Z postanowienia wydanego 26 lipca wynika (sygn. akt IV KK 174/07), że nie ma znaczenia, czy strona internetowa opisuje działania władzy, czy też hobbysta doradza na niej, jak założyć swoje pierwsze akwarium. Jeśli strona jest aktualizowana częściej niż raz w tygodniu, powinna zostać zarejestrowana jako dziennik. Jeśli rzadziej, ale przynajmniej raz w roku - jako czasopismo.
Uzasadnienie tego precedensowego postanowienia jest już napisane, ale brakuje podpisów wszystkich sędziów. Jak się dowiedziała "Rz" w SN, można się z nim będzie zapoznać po 10 września.

W praktyce oznacza to, że większość polskich stron internetowych działa nielegalnie. Tylko duże serwisy o charakterze stricte dziennikarskim rejestrują się w sądzie. Zapaleńcy, którzy piszą w siecidla własnej satysfakcji, po to, aby się podzielić swoimi spostrzeżeniami, nie zawracają sobie tym głowy.

Za wydawanie dziennika lub czasopisma bez rejestracji grozi grzywna, a nawet ograniczenie wolności. Co ważniejsze jednak, osoba prowadząca stronę w Internecie jest de facto redaktorem naczelnym z wszystkimi wynikającymi z tego obowiązkami, m.in. obowiązkiem publikowania sprostowań i odpowiedzialnością za teksty, w tym wpisy internautów.

O tym, jakie będą konsekwencje postanowienia, zdecydują prokuratura i policja, gdyż to one będą decydować o ewentualnym ściganiu autorów stron WWW.

Rzeczpospolita
Wp.pl
29-08-2007

KE może wstrzymać dotacje dla szkoły o. Rydzyka

Komisja Europejska może wstrzymać każdą dotację, jeśli uzna, że wspierany przez UE projekt rozwojowy narusza europejskie wartości - powiedziała rzeczniczka KE w związku z informacją "Gazety Wyborczej", że toruńska Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej może otrzymać unijne fundusze na rozwój.



Odpowiadając na pytania zagranicznych dziennikarzy o unijną dotację dla uczelni założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka, rzeczniczka Komisji Katharina von Schnurbein zastrzegła, że to polskie władze podejmują decyzję, jakie konkretne projekty znajdą się na priorytetowej liście inwestycji wspieranych z przyznanych Polsce dotacji w ramach branżowego programu operacyjnego.

Na razie KE nie zatwierdziła jeszcze unijnego wsparcia dla polskiego programu na lata 2007-13.

Rzeczniczka zastrzegła, że żadne pieniądze z budżetu UE nie trafiły jeszcze do toruńskiej uczelni.

Wszystkie projekty muszą być zgodne z wartościami UE, jak zakaz dyskryminacji z powodu religii, płci czy orientacji seksualnej - tłumaczyła rzeczniczka.

Sama lista konkretnych projektów nie podlega wcześniejszej akceptacji Komisji. Von Schnurbein tłumaczyła jednak, że KE zawsze może jednak odmówić zwrotu poniesionych kosztów, kiedy Warszawa prześle już do Brukseli rachunki.

KE ma możliwość - jeśli projekt nie jest oparty na wartościach europejskich - wstrzymania pieniędzy, jeśli uzna to za konieczne. Ale musze zaznaczyć, że nie jesteśmy teraz na tym etapie. Na tym etapie to polska sprawa - powiedziała.

Jak napisała "Gazeta Wyborcza", Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu dostała się na specjalną listę projektów unijnych, tzw. listę projektów kluczowych.

To spis centralnych inwestycji ważnych dla państwa, które muszą być zrealizowane - więc nie ma sensu rozpisywać na nie konkursów.

"Projekt jest zgodny z celem głównym priorytetu "Rozwój nowoczesnych ośrodków akademickich przede wszystkim kształcących specjalistów w zakresie nowoczesnych technologii" oraz z celami szczegółowymi priorytetu "Rozwój najwyższej klasy ośrodków akademickich przede wszystkim kształcących specjalistów w zakresie nowoczesnych technologii" - tak brzmi fragment uzasadnienia realizacji projektu, cytowany przez "GW".

Dotację z Unii do 2010 r. o. Rydzyk ma przeznaczyć na Inkubator Nowoczesnych Technologii na rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Za te pieniądze chce postawić gmach Wydziału Informatyki i wyposażyć sale laboratoryjne. Musi do tego dołożyć 2,7 mln euro - podaje dziennik; dzięki nim ruszą kierunki inżynierskie, m.in.: fizyka, podstawy elektroniki, automatyka i robotyka, budowa i działanie układów cyfrowych i mikroprocesorowych.

"Gazeta Wyborcza" informuje, że wartość całej inwestycji ma wynieść 18 mln euro.

PAP
Wp.pl
28-08-2007

Minister skarbu obiecał ustawy... i na tym się skończyło

Żaden z zapowiadanych od wielu miesięcy projektów resortu skarbu nie trafił na listę priorytetowych ustaw, które mają być uchwalone przed ewentualnym skróceniem kadencji Sejmu

Przedstawiciele Ministerstwa Skarbu od wielu miesięcy obiecywali ustawy, które miały zaprowadzić nowe porządki w spółkach skarbu państwa, ułatwić życie przedsiębiorcom i dokończyć konsolidację energetyki, flagowego projektu PiS. Minister skarbu Wojciech Jasiński zapewnił nawet w ubiegłym tygodniu związkowców ze spółek energetycznych, że projekt przyznający im akcje konsolidowanych spółek zostanie uchwalony nawet w sytuacji, gdy kadencja Sejmu będzie skrócona. Powoływał się na obietnicę marszałka Sejmu Ludwika Dorna. Projekt zakłada, że akcje Polskiej Grupy Energetycznej i grupy Energetyka Południe dostaną nie tylko pracownicy tych firm, ale też osoby, które kupiły akcje na rynku wtórnym. - Wbrew słowom ministra Jasińskiego tej ustawy nie ma na liście priorytetowych projektów - mówi Aleksander Grad (PO), przewodniczący sejmowej komisji skarbu.

Pracownicy spółek energetycznych są rozgoryczeni. - Jeśli rząd nie przyjmie tej ustawy, poczujemy się oszukani - przyznaje Barbara Stefaniak-Gnyp, szefowa sekcji krajowej energetyki NSZZ "Solidarność". - Minister skarbu obiecywał nam akcje. Nikt nie mógł przewidzieć kryzysu politycznego, ale to nie nasza sprawa.

- Nie rozumiem, dlaczego rząd, skoro podpisał porozumienie z pracownikami energetyki wczesną wiosną, dopiero teraz kieruje projekt ustawy do Sejmu - mówi poseł Grad.

Barbara Stefaniak-Gnyp dodaje: - Rząd nie pytał nas o opinię na temat konsolidacji branży energetycznej. Będziemy walczyć o akcje, bo nam się należą.

Kolejnym flagowym projektem PiS miała być ustawa o nadzorze właścicielskim nad spółkami skarbu państwa. Politycy PiS jeszcze przed wyborami w 2005 r. zapowiadali odpolitycznienie spółek i wzmocnienie nad nimi nadzoru. Zarządy firm z udziałem skarbu państwa miały być obsadzane w konkursach. Jednak PiS, tak jak SLD, obsadzał spółki głównie z politycznego klucza. A projekt ustawy o nadzorze właścicielskim zaledwie kilka tygodni temu został przyjęty przez rząd. Skrytykowały go organizacje przedsiębiorców. Projekt zakłada wprowadzenie szczególnej kontroli nad strategicznymi spółkami, których ma być ponad 60. Oprócz normalnie zatrudnianych audytorów w spółkach miałyby działać kilkuosobowe komisje audytu. Na bieżąco monitorowałyby one wyniki finansowe firm i raportowały ministrowi.

Według Business Centre Club tworzenie takich komitetów byłoby sprzeczne z prawem. - O tym, jakie mają być organy w spółkach, stanowi kodeks spółek handlowych - uważa Janusz Zieliński z BCC. Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich projekt podważa zasady wolnorynkowe, bo daje ministrowi skarbu pozycję uprzywilejowaną wobec pozostałych udziałowców. - Spółki z udziałem skarbu państwa konkurują z innymi uczestnikami rynku. Z tego powodu właśnie w stosunku do nich powinny być stosowane takie same reguły jak wobec innych podmiotów obrotu gospodarczego - uważa KPP.

Według posła Aleksandra Grada rząd powinien dać sobie spokój z uchwalaniem nowej ustawy o nadzorze właścicielskim. - Tym powinien zająć się już nowy parlament - mówi polityk PO. - Rząd, który powstanie po wyborach, powinien napisać własny projekt ustawy. Tym bardziej, że są zastrzeżenia co do zgodności z prawem propozycji PiS. Wprowadzenie krytykowanych przez prawników komitetów audytu to mnożenie politycznych synekur i tworzenie jakiejś bizantyjskiej struktury w spółkach - podkreśla Grad.

Ministrowi skarbu nie udało się też wpisać na listę strategicznych ustaw tzw. pakietu Kluski wprowadzającego ułatwienia dla przedsiębiorców (pisaliśmy o tym już kilka dni temu). - Próbowałem przekonać marszałka Sejmu, żeby umieścił nasze projekty na liście ustaw priorytetowych, ale stwierdził, że szanse są małe i będzie rozmawiał o tym tylko z ministrem konstytucyjnym - tłumaczy się wiceminister skarbu Michał Krupiński.

Uproszczenia dla przedsiębiorców były jednym ze sztandarowych haseł PiS w kampanii 2005 r. Jednak sami przedsiębiorcy podkreślają, że zaproponowane przez resort skarbu przepisy wcale nie ułatwiłyby im życia.

Rzecznik resortu skarbu nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego napisane w Ministerstwie ustawy nie trafiły na listę projektów strategicznych. - Minister Wojciech Jasiński przekonywał marszałka Dorna, ale to marszałek ustala porządek obrad Sejmu - stwierdził tylko Paweł Kozyra.

Renata Grochal
Gazeta Wyborcza
28-08-2007