poniedziałek, 16 lipca 2007

Rząd zahamuje rozwój e-learningu

Według najnowszego projektu rozporządzenia ministra nauki w sprawie zdalnego nauczania w Polsce, studia przez internet będą mogły praktycznie oferować jedynie uczelnie, które mogą nadawać stopień doktora habilitowanego.


W Polsce takie uprawnienia posiadają uniwersytety, politechniki i tylko dwie prywatne uczelnie. Zgodnie z nowym projektem ministerstwa, uczelnie posiadające uprawnienia habilitacyjne będą mogły organizować studia z 80% programu realizowanego online, jednostki mogące nadawać stopień doktora - z 60%. Natomiast szkoły, które mogą nadawać jedynie tytuł magistra, będą mogły prowadzić najwyżej 40% wszystkich zajęć przez internet.

Jak mówi Marcin Dąbrowski, dyrektor Centrum Rozwoju Edukacji Niestacjonarnej SGH oraz prezes zarządu Stowarzyszenia E-learningu Akademickiego: - Jeśli już Ministerstwo chce wprowadzać taki podział to widełki powinny być odpowiednio wyższe - 100%, 90%, 80%- komentuje dla Internet Standard. - Jest to jednak tylko łagodzenie skutków bardzo niefortunnego rozwiązania, które psuje rynek i wprowadza preferencje dla określonych podmiotów, wpływając tym samym na konkurencyjność pozostałych. Proporcje godzin zajęć powinny być pozostawione w kompetencjach autonomicznych senatów uczelni wyższych.

Prace nad jednostronicowym rozporządzeniem trwają już przeszło rok po kilkukrotnych konsultacjach społecznych. - Jeśli obecne planowane regulacje wejdą w życie większość uczelni, która dotychczas rozwijała studia e-learningowe będzie musiała je przeformułować- uważa Dąbrowski.

Idea e-learningu powstała w krajach anglosaskich. W USA, Wielkiej Brytani czy Australii liczba studentów online liczy się w setkach tysięcy, w Polsce to wciąż nowość. Według Marcina Dąbrowskiego olbrzymim problemem jest bardzo słabe zaangażowanie rządu w promowanie e-edukacji. - The Open University z 250 tysiącami słuchaczy, który powstał w 1967 roku, otrzymał ogromne wsparcie finansowe od brytyjskiego rządu. U nas zaś nawet wsparcia legislacyjnego brak- podkreśla.

Zgodnie z zapisami w rozporządzeniu, dla studentów przebywających za granicą uczelnia będzie mogła przeprowadzać egzaminy na miejscu, np. w Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Brak jest jednak zapisów dotyczących studentów mieszkających w kraju, lecz w oddalonych miejscowościach. - Egzaminy poza siedzibą uczelni, w obecności uprawnionego przedstawiciela ośrodka akademickiego, powinny być możliwe do organizowania również dla studentów przebywających w kraju - to jest jeden z filarów studiów e-learningowych- dodaje Dąbrowski.

Zuzanna Szybisty
Internet Standard
16-07-2007

Czarnecki wyrzucony z Samoobrony

Wrocławski eurodeputowany Ryszard Czarnecki nie jest już członkiem Samoobrony. Decyzję o wykluczeniu podjęły w poniedziałek władze krajowe ugrupowania. - Ten etap w moim życiu uważam za zakończony - mówi Czarnecki.





Ryszard Czarnecki zapowiedział, że nie będzie odwoływał się od decyzji władz partii. - Szkoda, że nie zostałem zaproszony na posiedzenie władz partii i nie usłyszałem żadnych argumentów. W tej sprawie Samoobrona pokazała brak klasy - mówi z żalem.

Partyjne kłopoty Czarneckiego zaczęły się w ubiegły poniedziałek. Wyrzuconego z rządu Andrzeja Leppera zirytowały wypowiedzi europosła. Czarnecki opowiadał się za pozostaniem Samoobrony w koalicji rządowej i sugerował, że decyzja o jej opuszczeniu może spowodować rozłam w partii.

Wniosek o wyrzucenie eurodeputowanego z partii w piątek zgłosiły władze regionalne ugrupowania.

Czarnecki w Samoobronie był od 2003 roku. Rok później z list tej partii został posłem do Parlamentu Europejskiego. Uchodził za jednego z głównych doradców Leppera. Sam o sobie mówił, że dzięki jego znajomości z politykami PiS [z Michałem Kamińskim i Adamem Bielanem byli w ZChN] udało się doprowadzić do koalicji. Wczoraj wyliczał swoje zasługi: - To ja przekonałem Leppera, by w drugiej turze wyborów prezydenckich poparł Lecha Kaczyńskiego. To ja rok temu skleiłem koalicję, gdy rozpadła się po raz pierwszy. I to ja starałem się zmienić nienajlepszy wizerunek Samoobrony. Widocznie tacy ludzie są już w tej partii niepotrzebni.

Co dalej z polityczną przyszłością wrocławskiego polityka? - Jestem eurodeputowanym i zamierzam wspierać obecny rząd - mówi Czarnecki. Zdaje sobie jednak sprawę, że jeśli za dwa lata chce ponownie ubiegać się o mandat eurodeputowanego, musi znaleźć sobie listę wyborczą. Czy będzie to lista PiS? - Od poniedziałku jestem bezpartyjny. Na razie nie myślę wstępowaniu do żadnej partii.

Adam Lipiński, wiceszef PiS, szef rady regionalnej partii na Dolnym Śląsku: - Przejście Ryszarda Czarneckiego do PiS jest bardzo mało prawdopodobne. Jest politykiem, który opuścił obóz solidarnościowy dla Samoobrony, a to u nas jest bardzo źle widziane. Równie nierealny jest jego start z naszych list w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Wojciech Szymański
Gazeta Wyborcza Wrocław
16-07-2007

Markowski: Nazwa "LiS" brzmi pieszczotliwie

"LPR i Samoobrona mogą zyskać na połączeniu", a LiS brzmi "pieszczotliwie" - twierdzi politolog Radosław Markowski w rozmowie z portalem Gazeta.pl.

- Dzisiaj jest dzień, kiedy padł wielki plan Jarosława Kaczyńskiego - tak zapowiedź powstania LiS komentuje politolog, Radosław Markowski. - Miało być wrogie przejęcie przez PiS elektoratu przystawek. Tymczasem LPR i Samoobroną bronią się skutecznie.

Zdaniem Markowskiego obydwie partie nie stracą na połączeniu. - Może zaistnieć synergia i nowe ugrupowanie zyska większe poparcie niż wynikałoby ze zwykłego zsumowania elektoratów Ligii i Samoobrony.

Według politologa koalicjanci PiS uzupełniają się. - Obydwie partie są prosocjalne i antyeuropejskie. Dodatkowo Liga jest bardziej nastawiona na elektorat religijny, a partia Leppera na socjalny.

- Oczywiste jest też, że żadnej części elektoratu Samoobrony nie przeszkodzi mariaż tej partii z LPR - dodaje Markowski. - Przeciwnie - partia Leppera tylko zyskuje, bo "w Polskę poszło", że to on, a nie Kaczyński uzyskał wsparcie Giertycha. Więc ze śledztwem CBA musi być coś nie tak.

- W samym LiS konfliktów nie będzie, aż do wyborów - mówi Markowski. - I to pomimo posiadania przez partię dwóch liderów. Po prostu obydwie partie na razie są w defensywie i muszą myśleć o przetrwaniu.

- Nazwa "LiS" jest pieszczotliwa. Kojarzy się ze spryciulstwem, ale cała polska polityka się z tym kojarzy - wyjaśnia politolog. - Gdyby to byli ci ludzie to powiedziałbym nawet, że jest sympatyczna.

Flis: Liga i Samoobrona chcą osłabić PiS

W ocenie socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr. Jarosława Flisa, połączenie LPR i Samoobrony i utworzenie nowego ugrupowania - - może się dla nich okazać pewnym atutem. Według niego, obie partie "chcą jak najwięcej ugrać" i chcą w jakiś sposób osłabić Prawo i Sprawiedliwość.

"Jest pewien element nowości na scenie politycznej. Zawsze takie nowości, takie inicjatywy - jak do tej pory przynajmniej sondażowo, bo nikt tego nie próbował na poważnie w dużej skali - przyciągają nowych wyborców. Każda z tych partii ma swoje kłopoty i ich połączenie może okazać się pewnym atutem" - powiedział w poniedziałek PAP Flis.

Konarski: LiS - istotne wyzwanie dla PiS

Zdaniem politologa Wawrzyńca Konarskiego, powstanie LiS, to istotne wyzwanie przede wszystkim dla Prawa i Sprawiedliwości i dla rządu Jarosława Kaczyńskiego, który "w jakimś sensie przedobrzył szukając haków na Leppera".

"Obaj przywódcy partii (Lepper i Giertych) są zdeterminowani w poszukiwaniu środków, żeby utrzymać się na politycznej powierzchni w Polsce. W związku z tym ich alians nie ma posmaku bardzo koniunkturalnego" - powiedział PAP Konarski.

Migalski: Powołanie LiS wzmacnia obie partie

"Powołanie wspólnej formacji Samoobrony i LPR wzmacnia obie partie, poprawiając ich pozycję polityczną - zarówno bieżącą, jak i przedwyborczą. Jednak do ewentualnych wcześniejszych wyborów może dojść nie wcześniej niż na przełomie roku - ocenia politolog z Uniwersytetu Śląskiego, dr Marek Migalski.

"LiS będzie raczej szukać lepszego momentu wyborczego, niż obecnie. Dobrym pretekstem do wyjścia z koalicji byłby np. moment uchwalania budżetu, aby podkreślić swoją socjalną twarz. Lepiej dla nich byłoby zerwać koalicję pod pretekstem, że PiS nie realizuje ich prospołecznej polityki, niż dzisiaj, będąc oskarżanymi o jakieś nieprawidłowości" - powiedział w poniedziałek PAP dr Migalski.

Prof. Kik: Utworzenie LiS to posunięcie defensywne

"To posunięcie defensywne, wynikające z lęku przed utratą przez oba ugrupowania pozycji" - uważa z kolei prof. Kazimierz Kik z Akademii Świętokrzyskiej. Jego zdaniem, koalicja rządząca będzie teraz "toczona w bojach".

W opinii Kika, nowe ugrupowanie - LiS - nie może liczyć na rosnące poparcie. Jak podkreślił, wśród wyborców Samoobrony było sporo elektoratu postkomunistycznego, gdy tymczasem elektorat LPR jest skrajnie narodowy, katolicki, antyeuropejski. Dlatego - uważa politolog - prawdopodobnie poparcie dla LiS nie będzie nawet sumą poparcia dla obu tych partii.

Michał Pietniczka, PAP
Gazeta.pl
16-07-2007

Wrzodak i Daszyk apelują do prezydenta, aby przeprosił o.Rydzyka i Rodzinę Radia Maryja

Posłowie niezrzeszeni Zygmunt Wrzodak i Marian Daszyk zaapelowali w poniedziałek w liście do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o przeproszenie tych Polaków, którzy oddali na niego głos w wyborach, a w szczególności o. Tadeusza Rydzka i Rodzinę Radia Maryja "za odejście od swojego programu wyborczego".


Według posłów, gdyby L.Kaczyński wraz z małżonką powiedzieli podczas kampanii wyborczej, że nie będą bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz że są za eutanazją, prezydent nie wszedłby do II tury wyborów a PiS nie wygrałby wyborów parlamentarnych. "Bo my byśmy nie głosowali na Pana" - oświadczyli.

- Dopiero, kiedy macie państwo w pełni władzę, to teraz wychodzi szydło z worka. Czyli nadal można bezkarnie oszukiwać Polaków w kampanii wyborczej i nie ponosić za to żadnych konsekwencji - czytamy w liście Wrzodaka i Daszyka do prezydenta.

- Jeżeli nawet ojciec Tadeusz Rydzyk użył słów dosadnych, to nikt inny jak on ma prawo do tego, aby przypominać wyborcom, czego prezydent z małżonką nie chcą realizować z programu wyborczego, pomimo że podczas kampanii wyborczej zobowiązali się do takiego, a nie innego programu - napisali posłowie w liście.

Autorzy listu zarzucają L.Kaczyńskiemu brak poparcia dla ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, a także nierozliczenie prywatyzacji i afer oraz niedotrzymanie obietnicy budowy państwa prawa.

W ubiegłą środę grupa osób ze środowisk prawicowych, w tym dwóch europosłów LPR, zażądała od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby powstrzymał się "od ataków na Radio Maryja". W liście otwartym byli parlamentarzyści LPR zaapelowali też, aby prezydent bronił rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka.

Na początku lipca tygodnik "Wprost" poinformował, że dotarł do szokujących nagrań wystąpień dyrektora Radia Maryja, w których o. Rydzyk m.in. nazwał prezydenta oszustem. Fragmenty nagrania wykładu o. Rydzyka z toruńskiej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ukazały się w internecie.

az, PAP
Gazeta.pl
16-07-2007

RPO: Oddajcie nauczycielom pieniądze!

Rzecznik Praw Obywatelskich zaapelował do MEN o ponowne rozpatrzenie kwestii wynagrodzeń za udział w egzaminach maturalnych. RPO poinformował, że nauczyciele skarżą się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nalicza zbyt małe wynagrodzenie za pracę przy ustnych maturach.

Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski skierował w tej sprawie list do wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha.

Kochanowski zaapelował do ministra, aby ponownie rozważył czy rozporządzenie w sprawie wynagrodzeń za ustne matury jest wydane prawidłowo.

"Ministerstwo przewidziało dofinansowanie wydatków szkół na przeprowadzenie części ustnej egzaminów maturalnych wyłącznie za standardowy czas przeznaczony na odpowiedź zdającego (...) Tymczasem przepisy (...) przewidują dodatkowy czas dla zdającego na przygotowanie się do odpowiedzi, konieczne jest także przeznaczenie niezbędnych minut na losowanie przez niego pytań. Od egzaminatora (...) wymaga się ponadto zapoznania się z zestawami pytań egzaminacyjnych, przygotowania się do przeprowadzenia egzaminu i ocenienia go" - napisał Kochanowski.

Jak dodał, nauczyciele skarżą się do RPO na decyzję MEN, aby egzaminatorom przysługiwało tylko wynagrodzenie za czas odpowiedzi ucznia.

W czerwcu propozycję wynagrodzeń na ustne matury skrytykował Związek Nauczycielstwa Polskiego. Prezes ZNP Sławomir Broniarz ocenił, że dla ustalenia czasu pracy nauczyciela w komisji egzaminacyjnej wiążąca powinna być przede wszystkim ilość czasu pracy faktycznie spędzona w niej przez nauczyciela potwierdzona w zapisami w protokole egzaminacyjnym, ale MEN postanowiło określić to w oparciu o standardowy czas odpowiedzi ucznia. Tymczasem - jak mówił Broniarz - czynności dodatkowe zajmują nauczycielom mniej więcej tyle samo czasu, co wysłuchanie ucznia.

Odnosząc się do tych wypowiedzi, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (CKE) Marek Legutko tłumaczył, że z orzeczenia Sądu Najwyższego z marca tego roku wynika, że pracę nauczycieli przy ustnych maturach należy traktować tak jak pracę dydaktyczną wykonywaną w ramach godzin ponadwymiarowych.

- Przyjęto więc zasadę płacenia za pracę przy ustnych maturach tak jak za przeprowadzone lekcje. Płaci się za pracę z uczniami na lekcjach, a nie za czas potrzebny do przygotowywania się do lekcji, czy czas poświęcony za sprawdzenie klasówek - powiedział Legutko.

Wiceminister edukacji Sylwia Sysko-Romańczuk mówiła zaś, że czas trwania egzaminu ustnego jest określony w rozporządzeniu ministra edukacji w sprawie oceniania i kwalifikowania uczniów z 2001 r. Jak podkreśliła, nie jest więc wymysłem obecnej ekipy kierującej MEN, która "nie chce oszczędzać na nauczycielach".

Wiceminister poinformowała, że w tegorocznym budżecie na wynagrodzenie dla nauczycieli pracujących przy maturach wygospodarowano 25 mln zł, podczas gdy w ubiegłym roku na ten sam cel zabezpieczono tylko 13,5 mln zł.

Interia.pl/PAP
Interia.pl
16-07-2007

Nowe taśmy Rydzyka

„Wprost” ujawnia nowe fragmenty kwietniowych wykładów o. Tadeusza Rydzyka dla studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Toruński redemptorysta twierdził podczas nich m.in., że abp. Stanisława Wielgusa „zabili” duchowni i świeccy, krytykował biskupów i mówił, że Polską rządzi amerykański biznesmen żydowskiego pochodzenia George Soros.

Z treści wykładów wynika, że o. Tadeusz Rydzyk coraz odważniej odcina się od hierarchii kościelnej w Polsce. „Słyszałem, że ksiądz prymas podobno powiedział, że katolicy nie mogą narzucać poglądów innych, bo w Polsce są też inaczej wierzący, ateiści. Ktoś mi mówił, bo ja nie słucham tego" – mówił podczas wykładu zakonnik. W innym miejscu dodaje: „Znam takiego arcybiskupa, w którego całym kazaniu nie ma słowa »pan Bóg«. To bardzo niebezpieczne". Takie słowa to jeszcze nie wewnątrzkościelny bunt, ale już demonstracja lekceważenia wobec hierarchii kościelnej. Co gorsza, wygłaszana wobec studentów katolickiej uczelni.

A czym jest uporczywa obrona abp. Stanisława Wielgusa, którego przecież za uwikłanie we współpracę z SB odwołał z funkcji warszawskiego metropolity sam Benedykt XVI? Zdaniem o. Rydzyka, w spisku wymierzonym w abp. Wielgusa brali udział duchowni. „Ksiądz arcybiskup Wielgus? Ach, fantastyczne rozumienie rzeczywistości! Dlatego go zabili. Robili to i świeccy i duchowni razem. Nie mam tego wyssanego z palca, ale trzeba jeszcze poczekać. Za to go zabili. Chcą mieć ludzi miernych, ale wiernych. Takie BMW: bierni, mierni, ale wierni" – wyjaśnia o. Rydzyk.

Swym studentom Tadeusz Rydzyk opowiadał, jak przed kilkoma tygodniami udało mu się poniżyć szefa IPN Janusza Kurtykę. „Kazałem odwołać zaproszenie jakiś czas temu - temu z IPN szefowi. Powiedziałem mu, że to jest nieludzkie, wbrew jakiejkolwiek logice i wbrew prawu to, co zrobił z abp. Wielgusem. To jest absolutny szwindel. To jest działanie przeciwko Kościołowi" – mówi o. Rydzyk. Przy okazji wyjawia jednak, że w prywatnej rozmowie abp Wielgus przyznał mu się do podpisania dokumentu o współpracy z bezpieką (autentyczność podpisu była publicznie podważana). „Na abp. Wielgusa znaleźli jakieś świstki. On zresztą powiedział, że podpisał. I mówił to do mnie: »Po co ja pojechałem do tych Niemiec. Tak mnie napadł wtedy! I podpisałem. To był kontrwywiad! Ale nikomu nie zrobiłem nic złego«. Słuchajcie, nawet małżeństwo, jeśli jest zawierane pod przymusem, to jest nieważne" – tłumaczy o. Rydzyk.

O. Rydzyk udziela ciekawej odpowiedzi na pytanie, kto w Polsce rządzi. To Amerykanin żydowskiego pochodzenia George Soros. „To są konie tylko różne, ale te wszystkie konie do jednego należą. Czasem te konie się gryzą miedzy sobą, ale to jest jedna siła. Nie możemy patrzeć na świat tylko przez pryzmat Polski. Czy to nie Soros? W Polsce jaką on rolę odgrywa? Jak tak patrzę: pan prezydent, kto, jacy doradcy. Premier. Ta partia, ta partia. Wszyscy to Sorosa! W Polsce ładnie nazwano to fundacją Batorego. Tak patriotycznie, historycznie, po polsku: Batory. Tak jak wódka Chopin" – przestrzega o. Rydzyk.

Taśmy o. Rydzyka wystawiają świadectwo nie tylko jego rzeczywistym poglądom, ale też kulturze osobistej. Przykładem niech będzie opowiedziana w trakcie wykładu anegdota odnosząca się do jednej ze zorganizowanych przez Radio Maryja demonstracji. „Jak te kobiety rzucały się na mnie! Odpychałem je, mówiłem: nie tutaj, nie teraz! [śmiech studentów]. A one: Proszę ojca! [ojciec Rydzyk udaje głos rozhisteryzowanej kobiety]. Jedna szła ze mną i szło pełno tych mikrusów. Co miałem zrobić?".

Przeczytaj stenogramy z wykładu o. Tadeusza Rydzyka:

O. Rydzyk kpi ze słuchaczek

Jak te kobiety rzucały się na mnie, odpychałem je, mówiłem: nie tutaj, nie teraz! A one: Proszę ojca! Jedna szła ze mną i szło pełno tych mikrusów. Co miałem zrobić.

Nie słucham prymasa

Słyszałem, ksiądz prymas podobno wczoraj powiedział, że katolicy nie mogą narzucać poglądów innym, bo w Polsce też są jeszcze inaczej wierzący, i ateiści. Ja to słyszałem, ktoś mi to mówił, bo ja nie słucham tego.

Znam arcybiskupa, który mówi groźne kazania

Są takie nurty chrześcijańskie. Nieraz słyszę kazanie, nawet znam takiego arcybiskupa, całe kazanie nie ma słowa „Pan Bóg". To jest bardzo niebezpieczne. Wczoraj był taki dobry artykuł księdza Bajdy, księdza Bartnika. On jest interdyscyplinarny ks. Bartnik. (…)
Ksiądz arcybiskup Wielgus ach fantastyczne rozumienie rzeczywistości. Dlatego go zabili. Kiedyś zrozumiecie. Robili to i świeccy, i duchowni razem. Nie mam tego wyssanego z palca. Ale trzeba jeszcze poczekać. Za to, co mówił. Co niedziela ujawniał rzeczywistość, tak, jaką jest. Przedwczoraj wykład nagrał nam. Jakiś czas temu, to było jeszcze w Warszawie, nagrał nam. Sekularyzm czy coś takiego. Każde zdanie.
Za to go zabili. Chcą mieć ludzi miernych, ale wiernych. Takie BMW. Bierny, mierny, ale wierny. Mierni, słabi, charaktery żeby ich kupić. Dlatego Polska jest biedna.

Abp Wielgus przyznał, że podpisał

Rozprawiają się z Kościołem. Lustracja? Nie ma żadnej lustracji, tylko atakują księży. Abp Wielgusa znaleźli jakieś świstki. On zresztą powiedział, że podpisał. I mówił to do mnie: po co ja pojechałem do tych Niemiec. Tak mnie napadł wtedy! I podpisałem. To był kontrwywiad! Ale nikomu nie zrobiłem nic złego. Słuchajcie, nawet małżeństwo, jeśli jest zawierane pod przymusem, to jest nieważne. Nawet jeśli była zgoda wyrażona prawidłowo, to się patrzy, czy małżeństwo jak się mówi non consumatum. Czyli nie spełnione. Jeśli jest niespełnione i też uważa się, że nie ma zgody. Nie ma dopełnienia. Powiedzmy: młody ksiądz załamał się. Czy jest to powód, żeby go zabić. I zobaczcie, kto to robi. I świeccy i duchowni. Musicie być silni. Alleluja i do przodu, hop. (…) Idzie rozwałka totalna i to świadoma.

Soros rządzi u prezydenta

To są pionki. Wiecie co sobie coraz częściej myślę? Wybory. Kto? Ten? Ten? Jaka partia? A wiecie coraz częściej co myślę? Kto w Polsce rządzi? To są konie tylko różne i wyścigi są. Ale te wszystkie konie do jednego należą. Czasem te konie się gryzą miedzy sobą. Ale to jest jedna siła. Nie uwierzycie, ale obserwujcie. Jaka to jest siła? Nie możemy patrzeć na świat tylko przez pryzmat Polski. To jest w świecie. Tak widzę, jak tak… Czy to nie Soros? W Polsce jaką on rolę odgrywa? Jak tak patrzę pan prezydent. Kto, jacy doradcy. Premier. Ta partia, ta partia. Wszyscy to Sorosa. W Polsce ładnie nazwano to fundacją Batorego. W każdym kraju nazwano to inaczej, ładnie. Tak patriotycznie, historycznie, po polsku: Batory. Tak jak wódka Chopin. (…)

Odwołałem zaproszenie szefowi IPN

Kazałem odwołać zaproszenie jakiś czas temu temu z IPN szefowi. Powiedziałem mu, ze to jest nieludzkie, wbrew jakiejkolwiek logice i wbrew prawu. To, co zrobił z arb. Wielgusem, to jest absolutny szwindel. Jak swojemu to w ciągu czeterch dni zlustrowali. Zlustrowali i wszystko jest bardzo dobrze, cacy. A tego gnębili wszyscy. To jest działanie przeciwko Kościołowi. Niech oni mi nie mówią. Jacy to katolicy. Handlowi. Taki to ich katolicyzm. Biznes! Taki liberalizm. Prezydent powiedział, że tu konserwatyści. Konserwatywna część Kościoła. Niech sobie mówią.

Marcin Dzierżanowski
Wprost.pl
15-07-2007

Powstaje Lis, Samoobrona zostaje w koalicji

- Samoobrona pozostaje w koalicji, a ruch należy do PiS - powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej Andrzej Lepper. Przewodniczący Samoobrony poinformował, że jego partia stworzy z LPR nowe ugrupowanie - Liga i Samoobrona.





- Powstaje nowa partia: Liga i Samoobrona (LiS), ale obydwa ugrupowania [Samoobrona i LPR - przyp. red.] zachowają swoją własną tożsamość - mówił Lepper. Były wicepremier oświadczył, że obecnie trwają prace nad statutem i programem nowego ugrupowania. - Wszystko po to, abyśmy byli gotowi do nowych wyborów parlamentarnych. Możecie być pewni, że działamy razem - podkreślił Andrzej Lepper.

Lepper: Samoobrona zostaje w koalicji

Były minister rolnictwa poinformował, że Samoobrona pozostanie w koalicji z PiS. - Zrobiono mi wielką krzywdę i mógłbym to potraktować emocjonalnie. Ale jest jeszcze nasza Polska - powiedział Lepper, zaznaczając, że bardzo zależy mu na realizacji programu. - Teraz ruch należy do PiS. Zobaczymy, czy ta partia wywiąże się ze wszystkich zobowiązań - dodał.

- W nowej partii będą stanowiska prezesa i przewodniczącego - poinformowali politycy.

Giertych: Koalicja trwa

Koalicja trwa - mówił na tej samej konferencji szef LPR - ale do jej dalszego funkcjonowania potrzeba wyjaśnienia działań CBA, które doprowadziły do odejścia z rządu Andrzeja Leppera. Sprawa musi być wyjaśniona tak, aby nie było żadnych wątpliwości co do zamysłów organów państwowych - podkreślił Giertych.

Według niego, głównym celem nowo tworzonego ugrupowanie LiS będzie doprowadzenie do tego, by Polska nie przyjęła traktatu reformującego Unię Europejską. - Mamy wspólne zdanie wielu kwestiach - zapewnił Giertych.

asz
Gazeta.pl
16-07-2007

Giertych: Traktat europejski to koniec niepodległości państwa polskiego

Lider Ligi Polskich Rodzin wicepremier Roman Giertych zapowiedział, że jeśli powstanie nowa formacja po połączeniu jego partii z Samoobroną, to będzie ona miała dwóch liderów.


- Naturalnym jest, że w tego typu formacjach - tak jak jest przy różnego rodzaju operacjach - lepiej jak dwie osoby ciągną pewną sprawę, pewien wóz - i tak by było w tym przypadku - powiedział Giertych w porannych "Sygnałach Dnia".

"Spory wewnętrzne nie mogą przysłonić tego, co się dzieje w Europie"

Jak zapewnił, decyzja o tym, jaka formuła współdziałania zostanie przyjęta, będzie ogłoszona w poniedziałek na konferencji prasowej. Jak zaznaczył Giertych, spory wewnętrzne w kraju nie mogą jednak przesłaniać tego, co się dzieje w Europie.

- Za tydzień w Lizbonie będzie pierwsze spotkanie na temat traktatu konstytucyjnego. Liga Polskich Rodzin bardzo ostro sprzeciwia się ratyfikacji tego traktatu. (...) Uważamy, że zobowiązanie Polski do przyjęcia nadrzędności sądów i prawa unijnego nad sądami polskimi oznacza, że kwestie własnościowe na Ziemiach Odzyskanych będą w konsekwencji rozstrzygane przez sądy niemieckie albo unijne, ale z dużą dominacją niemiecką - powiedział Giertych. Ponadto - jego zdaniem - konstytucja bez preambuły odwołującej się do chrześcijaństwa i do Boga jest "wypaczona".

"Chcę obalić ratyfikację konstytucji europejskiej"

- Myślę, że należy realizować cele. Ja sobie postawiłem teraz najważniejszy cel: obalić ratyfikację konstytucji europejskiej. I zrobię wszystko, żeby nie tylko Samoobronę do tego zachęcić i zaangażować, ale i inne partie - podkreślił lider LPR. Dodał, że dla tego celu chce zbudować "bardzo szeroki blok polityczny".

- Jeśli traktat europejski wejdzie w życie, będziemy mieli faktyczny koniec niepodległego państwa polskiego - ocenił Giertych.

cheko, PAP
Gazeta.pl
16-07-2007

Sąd: Macierewicz ma przeprosić gen. Dukaczewskiego

Likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych Antoni Macierewicz ma przeprosić byłego szefa WSI gen. Marka Dukaczewskiego, m.in. za słowa, że ponosi on odpowiedzialność za nieprawidłowości w WSI - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Zaraz po wyroku Macierewicz zapowiedział że odwoła się do sądu wyższej instancji.





W poniedziałek sąd uwzględnił pozew Dukaczewskiego wobec Macierewicza za jego wypowiedzi z jesieni 2006 r., że ten szef WSI za rządów SLD (2001-2005), odpowiada za bezprawne działania WSI wobec świata mediów, polityki i gospodarki.

Na mocy nieprawomocnego wyroku obecny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego ma też wpłacić 10 tys. zł na cel dobroczynny.

Sąd: Macierewicz nie wykazał, że nie działał bezprawnie

Sąd uznał, że likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych nie wykazał, że nie działał bezprawnie mówiąc o odpowiedzialności gen. Marka Dukaczewskiego za nieprawidłowości w WSI.

Sedzia Hanna Jaworska podkreśliła, że sąd oddalił żądanie Dukaczewskiego, by uznać słowa Macierewicza za nieprawdziwe, gdyż - jak podkreśliła - sąd nie przeprowadzał dowodu prawdy a tylko oceniał naruszenie dóbr osobistych.

Zdaniem sądu, Macierewicz, mówiąc o nieprawidłowościach nie mógł się powoływać na ustalenia raportu z weryfikacji WSI, gdyż został on ujawniony w lutym tego roku a wypowiedź o Dukaczewskim pochodziła z września 2006.

Dukaczewski powiedział po wyroku, że czuje się nim w pełni usatysfakcjonowany. W sądzie nie stawił się nikt ze strony Antoniego Macierewicza, który może się jeszcze odwołać do sądu apelacyjnego w Warszawie.

"Wyrok przyjąłem z osłupieniem. Będę apelował"

Antoni Macierewicz odwoła się od wyroku sądu I instancji. Obecny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którego nie było na ogłoszeniu wyroku powiedział TVP3, że wyrok przyjął "z osłupieniem". Dodał, że będzie czekał na uzasadnienie pisemne wyroku, po czym będzie mógł sformułować apelację.

Według Macierewicza, "ten wyrok przeczy oczywistym, powszechnie znanym faktom, opisywanym od wielu lat na pierwszych stronach najważniejszych polskich gazet, nie mówiąc już o tym, że referowanym we wszystkich dziennikach telewizyjnych - udział i odpowiedzialność pana Dukaczewskiego za aferę związaną z nielegalnym handlem bronią chociażby, nie mówiąc już o innych sprawach".

Macierewicz przypomniał, że do prokuratury skierowano liczne doniesienia o przestępstwach WSI. Dodał, że nie wycofuje się z żadnych swoich stwierdzeń, bo "współodpowiedzialność Dukaczewskiego jest oczywista".

met, cheko, PAP
Gazeta.pl
16-07-2007

Co LiS zrobi PiS?

LPR i Samoobrona zdecydują dziś, czy idą razem do wyborów. Niewykluczone, że przyspieszonych, jeśli spełni się wczorajsza zapowiedź Leppera: Jesteśmy coraz bliżsi wyjścia z koalicji


Dziś spotkają się liderzy Samoobrony i LPR. Mają ogłosić, co dalej z ich udziałem w rządzie i jak ścisły będzie sojusz między nimi. W grę wchodzi wspólna partia o roboczej nazwie Liga i Samoobrona (LiS), komitet wyborczy lub koalicja wyborcza. Prawdopodobnie opowiedzą się dziś za komisją śledczą ds. akcji CBA.

Dla przyszłości LiS ważna będzie dzisiejsza decyzja Samoobrony w sprawie koalicji. W weekend Andrzej Lepper odbył tournée po Pomorzu. - Myślę, że będziemy zmuszeni podjąć decyzję o wyjściu. Nam podoba się program "Solidarne państwo", ale nie państwo, które wymyśla korupcję we własnym gronie, w koalicji, i nie władza, która należy do jednej partii w służbach i te służby zakładają sidła na koalicjantów - powiedział wczoraj w Gdańsku.

Lepper, do niedawna wicepremier i minister rolnictwa, po akcji CBA w jego resorcie znalazł się "w kręgu podejrzeń o korupcję" i został usunięty z rządu. Teraz na licznych konferencjach oskarża kolejnych polityków PiS o nielegalne działania. Wczoraj złożył doniesienie na ministra koordynatora służb Zbigniewa Wassermanna, wcześniej łamanie prawa zarzucił szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu. Premierowi zarzuca "niebywały cynizm", bo Jarosław Kaczyński długo z nim rozmawiał o przyszłości koalicji, wiedząc, że wkrótce go odwoła.

Lepper jest jednak wciąż szefem Samoobrony - koalicjanta PiS. I o ile on sam skłania się - przynajmniej werbalnie - do wyjścia z rządu, to liczni działacze obawiający się utraty stanowisk i przyspieszonych wyborów woleliby zostać przy PiS.

Czy Lepper panuje nad partią? Polityk Samoobrony: - Jeśli zdecyduje się pozostać w rządzie, to jego przywództwo będzie niekwestionowane. Jeśli wyjdzie - część posłów może się zbuntować.

Dlatego niewykluczone, że niczego konkretnego o koalicji dziś nie usłyszymy. - Nie spodziewam się mocnej deklaracji. Pewnie ogłoszą, że warunkowo wychodzą albo warunkowo zostają, albo że wstrzymują się z decyzją do zakończenia śledztwa - mówi nam europoseł Samoobrony Ryszard Czarnecki, który ma być wkrótce wyrzucony z partii.

Lepper na Pomorzu potwierdził informacje o zacieśnianiu współpracy z LPR. - Uważam, że moglibyśmy liczyć na ponad 15 proc. - powiedział szef Samoobrony. Pytany o hasło LiS odpowiedział: "Mocny jak lew, chytry jak lis".

Niewykluczone, że powstanie wspólny klub w Sejmie - razem miałby prawie 80 posłów. - LiS daje Lepperowi i Giertychowi realną siłę w Sejmie i poczucie bezpieczeństwa w razie wyborów. Dlatego wierzę, że to poważna propozycja - mówi Czarnecki.

Sojusz Giertycha z Lepperem to odruch obronny przed PiS i zdarza się nie po raz pierwszy. Gdy Lepper wypadł z rządu w zeszłym roku, Giertych ogłosił, że tworzy z nim "jedno ciało". Teraz idą krok dalej. Sobotnia "Rzeczpospolita" pisała o zbieraniu podpisów pod wnioskiem o rejestrację nowej partii.

- U mnie na Pomorzu Zachodnim bez trudu zebraliśmy 1500 podpisów z poparciem - mówi Sylwester Chruszcz, europoseł LPR. - Podpisywali wyborcy nasi, Samoobrony, a także osoby z kół słuchaczy Radia Maryja.

Co dalej z koalicją? Chruszcz: - Koalicja tak, ale nie za wszelką cenę. Musi być komisja śledcza w sprawie akcji CBA, nie może być tak, że PiS atakuje Ligę, Samoobronę, o. Rydzyka...

Nie wszystkim w LPR podoba się myśl o zjednoczeniu z Samoobroną. - Może potrzebny będzie chwilowy sojusz, ale wspólna partia? Czy można z pełną odpowiedzialnością za ideę, wokół której się integrowaliśmy, rozmawiać o tym z Łyżwińskim, Beger, Hojarską? - zastanawia się Marian Brudzyński, radny wojewódzki Ligi na Mazowszu.

PiS ze spokojem komentuje poczynania koalicjantów. Jego politycy powtarzają: jeśli Samoobrona lub LPR wyjdą z koalicji, będą wybory.

Wiceprezes PiS Adam Lipiński: - Nie interesuje nas rozłam w Samoobronie, bo potrzebujemy całego klubu, żeby mieć większość. Trudno powiedzieć, co zrobi Lepper, ale wyjście z koalicji byłoby krokiem samobójczym.

Wojciech Szacki, Renata Grochal, kov
Gazeta Wyborcza
16-07-2007