poniedziałek, 6 sierpnia 2007

Lepper: informacje na temat premiera będę porażające

Szef Samoobrony Andrzej Lepper powiedział w niedzielę, że informacje, które w najbliższym czasie przedstawi na temat PiS i premiera Jarosława Kaczyńskiego będą "porażające".


- Wiadomości będą porażające, wiadomości na temat PiS, działań CBA, na temat premiera będą w najbliższym czasie porażające - powtarzał Lepper na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Krajowej swojej partii.

Jak dodał, w najbliższym czasie, po zakończeniu jego leczenia, będzie można usłyszeć informacje, "poparte dowodami i faktami".

Szef Samoobrony oświadczył jednocześnie, że obecnie jego partii nie obowiązują już żadne ustalenia koalicyjne. Żadnego ustalenia, umowy koalicyjne, aneksy - mówił Lepper - nie będą obowiązywać Samoobrony w sejmowych głosowaniach. Dodał, że w obecnym Sejmie, Samoobrona nie wejdzie w żadną koalicję.

kt, PAP
Gazeta.pl
05-08-2007

Rząd nie wierzy niezależnym ekspertom

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wkrótce ujawni ostateczne wyniki analizy zleconej firmie Scott Wilson, a dotyczącej przebiegu trasy Via Baltica. Jak się dowiedział DZIENNIK, efekty prac ekspertów nie będą miały znaczenia dla rządu. Budowa drogi przez Dolinę Rospudy jest przesądzona.

Wygląda na to, że Rospudę uratować może jedynie Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Tylko on, nakładając na Polskę wielomilionowe kary finansowe, może zakazać budowy drogi w chronionym obszarze Natura 2000.

Ministerstwo Transportu i GDDKiA podjęły już bowiem decyzję i nie ugną się, nawet jeśli naukowcy, którzy analizują warianty przebiegu Via Baltica, jasno powiedzą, że wchodzenie z maszynami do Doliny Rospudy nie ma sensu.

Ze wstępnych analiz firmy Scott Wilson (DZIENNIK pisał o nich w ub. tygodniu), której GDDKiA zleciła badania, wynika, że najlepsze byłoby poprowadzenie trasy przez Łomżę, a nie przez Augustów i Białystok. Generalna Dyrekcja wyników raportu Scotta Wilsona nie przyjęła jednak do wiadomości. Jak tłumaczył na piątkowej konferencji Ministerstwa Transportu Jacek Bojarowicz, wicedyrektor GDDKiA, "raport został odrzucony, bo został przygotowany tendencyjnie".



IZABELA MARCZAK, DZIENNIK: Dlaczego GDDKiA upiera się przy poprowadzeniu Via Baltica przez Białystok?
ZBIGNIEW KOTLAREK*: Bo taki korytarz transportowy, przez Budzisko, Suwałki, Augustów, Białystok, Wyszków i Warszawę, został zapisany na spotkaniu ministrów transportu krajów UE na Krecie i tylko w takim wariancie możemy dostać dofinansowanie z Unii.

Zapytana przez nas Dyrekcja Generalna ds. Energii i Transportu Komisji Europejskiej, czy przebieg trasy jest obligatoryjny, odpowiedziała, że nie.
A odpowiedziano wam, od kiedy możemy ewentualnie dokonać jakichś zmian? Wszelkie korekty do wytyczonych korytarzy transportowych państwa UE mogą zgłaszać dopiero po 2010 r. Jeśli coś zmienimy teraz, UE nie da nam na to pieniędzy z funduszy spójności, a to oznacza, że budowę nowo wytyczonego korytarza musielibyśmy finansować sami, z pieniędzy budżetowych. Jak pani widzi, nie mamy alternatywy.

To dziwne, bo nam w Komisji Europejskiej wyraźnie powiedziano, że jeśli jest cel wyższy, to można dyskutować o zmianach.
Mówię pani, że wszystko jest możliwe, ale po 2010 r. Oczywiście, możemy wówczas wytyczyć nową trasę korytarza transportowego przez Polskę, ale trzeba się liczyć z tym, że przesunie to rozpoczęcie prac o kilkanaście lat.

Zleciliście firmie Scott Wilson przygotowanie raportu, który miał wskazać najlepszy wariant Via Baltica. Dotychczasowe wyniki analiz mówią, że takim jest poprowadzenie jej przez Łomżę, a nie Białystok, i tym samym przez Dolinę Rospudy.
Po pierwsze, raport, o którym pani mówi, nie jest jeszcze zakończony. Nie będę się tu wypowiadał o tendencyjności czy nierzetelności prac Scotta Wilsona, ale muszę powiedzieć, że firma ta zrobiła wiele błędów. Przede wszystkim nie uwzględniła w nich wariantu zerowego, czyli drogi obecnie obowiązującej. Dlatego odrzuciliśmy te badania.

Wariant "0" Scott Wilson uwzględnił, tylko odrzucił jako niekorzystny. Podważanie wiarygodności cenionej na świecie firmy konsultingowej to chyba niewłaściwa forma obrony.
Może cenionej na świecie, bo Scott Wilson ma oczywiście znaczenie globalne, ale pamiętajmy, że w Polsce raport przygotowywali polscy naukowcy.

Zrobili analizę 40 wariantów dróg.
A ja mogę sobie 80 wariantów zbadać i co? Wie pani, na czym ta ich analiza polega? Rysują sobie na mapie kreskę: kilometr w tę, kilometr w tamtą. Te ich warianty są robione tak, jakby pani sobie kreskę na powiece rysowała. Jednego dnia kreska jest dłuższa, drugiego krótsza. Scott Wilson skupił się właśnie na szukaniu kreski nad rzęsą.

Po co więc właściwie zleciliście te badania?
Bo zobowiązuje nas do tego konwencja berneńska (o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk - red.).

Jakie jest znaczenie tych badań?
Mogą stanowić o wyborze najlepszego wariantu trasy Via Baltica.

No właśnie, a jeśli wyniki raportu Scotta Wilsona będą niekorzystne dla wariantu przez Rospudę, zmienicie przebieg trasy i wyniesiecie się z torfowisk?
Nie wiem, jakie będą wyniki, i czy będą potrzebne poprawki. Za blisko 10 dni, kiedy wrócę z urlopu, przedstawimy je opinii publicznej.

Nie będzie tajemnic?
Jakich tajemnic? Nie jest prawdą to, co pani napisała, że ekolodzy nie wiedzieli o badaniach, bo sami w nich uczestniczyli. Nikt niczego nie zatajał.

Członkowie Greenpeace’u dziwili się, że wyniki III etapu raportu nie były do wglądu.
Po prostu nie mówiliśmy o raporcie, który nie był jeszcze skończony i zawierał błędy. W ogóle cały problem się zaczął, gdy jakieś trzy lata temu pojawił się Greenpeace. Czy widziała pani nad Rospudą inne organizacje?

Wiele, choćby WWF.
Eee... tam, WWF to był tam tylko na przyczepkę. Ekolodzy z Greenpeace’u mają swój interes w robieniu burzy wokół budowy dróg.

Jaki interes?
Wszyscy wiemy jaki.

*Zbigniew Kotlarek, generalny dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad


Izabela Marczak
Dziennik.pl
06-08-2007

Lepper: Koalicja bez Kaczyńskiego jako premiera; Giertych tego nie wyklucza

Szef Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że jeśli koalicja PiS-Samoobrona-LPR miałaby istnieć, to bez Jarosława Kaczyńskiego jako premiera. Postulatu zmiany na stanowisku premiera nie wyklucza też szef LPR wicepremier Roman Giertych.


- Jeśli w tym składzie miałaby jeszcze dalej rządzić koalicja, to bez premiera Kaczyńskiego - powiedział Lepper w poniedziałek radiu TOK FM. Z kolei Giertych, gość radiowej "Trójki", nie wykluczył, że Liga postawi postulat zmiany na stanowisku premiera. Według niego, zarząd LPR będzie dyskutował o tym w czwartek. Zdaniem Giertycha, Jarosław Kaczyński "skonfliktował się ze wszystkimi" i nikt już nie chce mu zaufać, poza wąską grupą działaczy dawnego Porozumienia Centrum. Giertych uważa, że odwołanie ministra rolnictwa desygnowanego przez Samoobronę, było de facto zerwaniem przez PiS koalicji z partią Leppera.

"PiS jest na krawędzi bankructwa"

Zdaniem wicepremiera, PiS "w różny sposób" prowokuje też LPR, np. odwołując polityka Ligi Daniela Pawłowca z funkcji sekretarza stanu w UKiE lub kwestionując rozporządzenia wydane przez Giertycha jako ministra edukacji. Szef LPR zapowiedział, że sprawą polityki zagranicznej i odwołania Pawłowca zajmie się zarząd LPR na swym poniedziałkowym posiedzeniu. Poinformował też, że zarząd Ligi zbierze się w tym tygodniu kilkakrotnie. Według Giertycha, J. Kaczyńskiemu bardzo zależy na przyspieszonych wyborach, bo - jak ocenił - w wyniku odrzucenia przez PKW sprawozdania finansowego PiS za 2006 r. partia ta znalazła się na "krawędzi bankructwa".

"Nie będziemy głosować tak jak chce PiS"

Samoobrona i LPR postulują także powołanie sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać akcję CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Zdaniem Leppera, premier dążył do konfrontacji z Samoobroną i dlatego zainspirował akcję CBA w resorcie rolnictwa oraz powołał na stanowisko ministra rolnictwa Wojciecha Mojzesowicza - osobę spoza Samoobrony. Jarosław Kaczyński - według lidera Samoobrony - "dokonał również czystek w Ministerstwie Rolnictwa". Dlatego też - zapowiedział Lepper - PiS nie ma co liczyć na to, że Samoobrona w sprawach personalnych będzie głosowała w Sejmie tak jak PiS chce.

Szef Samoobrony zaapelował ponadto do PO, aby "wzięła odpowiedzialność za losy kraju" i utworzyła np. samodzielny przejściowy rząd fachowców przy poparciu innych partii.

Lepper powiedział też, że w wywiadzie, który ukaże się w najnowszej "Polityce" opowiedział m.in. o kulisach współpracy z premierem. W niedzielę Lepper mówił, że informacje, które ma na temat premiera i PiS są porażające.

az, PAP
Gazeta.pl
06-08-2007

Lepper grozi, ale nie strzela

Samoobrona i LPR: - Koalicji nie ma. PiS: - Rząd działa. Czy koalicję ma ratować Giertych?


Wczoraj Rada Krajowa Samoobrony stosunkiem głosów 61:8 uchwaliła, że koalicję rządzącą zerwał PiS. I że ministrowie Samoobrony Andrzej Aumiller (budownictwo) i Anna Kalata (praca) mają się podać do dymisji. Ale Andrzej Lepper ogłosił po obradach, że mają oni tylko oddać się "do dyspozycji premiera".

- Przecież to nic nie znaczy - komentują politycy PiS. - Ministrowie zawsze są "do dyspozycji premiera".

Mija miesiąc, odkąd premier Kaczyński wyrzucił Leppera z rządu. I ciągle nie wiadomo, czy koalicja jest, czy jej nie ma. Ani kto ją zrywa.

Co na to premier? W sobotę nagle przerwał urlop nad morzem, przyjechał do Warszawy. Kiedy już się zdawało, że coś się wyjaśni, okazało się, że powodem powrotu Jarosława Kaczyńskiego nie jest stan koalicji, tylko finanse PiS. Decyzja PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego partii i groźba utraty ogromnych subwencji budżetowych zaniepokoiła działaczy w terenie. Premier skrytykował PKW za zbyt surową sankcję.

A koalicja? Jest? Nie ma? - pytali dziennikarze.

- Decyzja o zakończeniu koalicji należy do Samoobrony - powtórzył po raz któryś premier. - PiS ma oczywiście kandydatów na ministrów, gdyby Samoobrona wycofała swoich - dodał. I wrócił na wakacje. Wczoraj milczał, a decyzję Samoobrony zamierza skomentować dopiero po urlopie.

Co na to Lepper? Pogroził premierowi ostrzej niż do tej pory - w najbliższym czasie ujawni "porażające materiały" o Jarosławie Kaczyńskim, o PiS i intrygach Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego prowokacja przesądziła o jego odwołaniu z rządu.

Lepper grozi też, że weźmie udział w protestach społecznych. A Samoobrona zagłosuje w Sejmie przeciw rządowi. Ale to w przyszłości - na razie lider partii idzie do szpitala.

Wygląda to jak gra na zwłokę. Samoobrona boi się stanowczo powiedzieć: zrywamy koalicję. To ułatwiłoby zadanie emisariuszom PiS i byłym politykom Samoobrony, którzy usiłują oderwać grupę posłów od Leppera. Szantaż brzmi tak: tylko popierając rząd, unikniecie wcześniejszych wyborów, w nowym Sejmie już was nie będzie. Wczorajsza Rada Krajowa Samoobrony była manifestacją jedności i lojalności wobec Leppera.

Do 22 sierpnia, kiedy z wakacji wróci Sejm, wszyscy mają czas.

Ruch należy do LPR. Czy Liga poprze Samoobronę w sprawie komisji śledczej, która ma wyjaśnić sprawę akcji CBA przeciw Lepperowi? Może tak, może nie. Bo LPR z koalicji nie wychodzi. Z jednej strony rozmawia z Lepperem (Roman Giertych oznajmił, że nadal chce budować z Lepperem nową formację Liga i Samoobrona) i grozi palcem PiS. - Jest wspólny rząd, ale koalicja w zasadzie nie istnieje. Wielokrotne złamanie zobowiązań przez PiS zwolniło Samoobronę i Ligę z dotrzymywania umowy koalicyjnej - to rzecznik Ligi Krzysztof Bosak.

Z drugiej LPR zapowiada: - Trzeba ratować koalicję. Kto ją zerwie, będzie winien klęski prawicy - to poseł Robert Strąk.

Wiceprezes PiS, minister w kancelarii premiera Adam Lipiński ocenia: - Sygnał, który dostaliśmy od Samoobrony, jest nieczytelny. Niby z koalicji wyszła, ale zostawiła sobie możliwość manewru. Po pierwsze, zostawiła w rządzie ministrów. Po drugie, wskazała na LPR jako możliwego pośrednika w rozmowach z nami.

Dominik Uhlig, Wojciech Szacki
Gazeta Wyborcza
06-08-2007

Kościół broni teorii ewolucji przed Giertychem

Po wypowiedziach polityków Ligi Polskich Rodzin domagających się rezygnacji z nauczania w szkołach teorii ewolucji, z inicjatywy abp. Józefa Życińskiego powstał nieformalny front obrony przed ośmieszającymi Kościół teoriami kreacjonistycznymi – ustalił "Wprost".

Ponad tysiąc katechetów przeszło już specjalne szkolenia, w których dowiadują się, jak łączyć wiarę z aprobatą dla teorii Darwina i innych osiągnięć nauki. W krytyce ewolucji, jaką proponują panowie Maciej Giertych czy Mirosław Orzechowski, mamy do czynienia z fundamentalistyczną wizją religii, bliższą nauczaniu Świadków Jehowy niż doktrynie katolickiej - mówi "Wprost" abp Józef Życiński.

"W świetle teorii ewolucji tracą sens Chrzest, Odkupienie i Niepokalane Poczęcie" - twierdzi w jednej ze swych publikacji Maciej Giertych, profesor biologii i eurodeputowany LPR.

Teoria ewolucji to kłamstwo, które zalegalizowano jako obowiązującą prawdę. Dla mnie to opowieść o charakterze literackim, mogłaby np. stać się kanwą filmu science fiction - wtóruje mu partyjny kolega, wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski.

Po publicznych wypowiedziach wiceszefa MEN dyrektor jednego z łódzkich ogólniaków zakazał wywieszania w pracowni biologicznej planszy pokazującej ewolucję człowieka. To paranaukowa patologia - kwituje abp Życiński, metropolita lubelski, a także profesor filozofii przyrody. I dodaje, że księża nie mogą pozostać obojętni wobec tego ataku dziwacznych poglądów, w dodatku motywowanych źle pojętą religijnością.

Anita Blinkiewicz
Wprost
05-08-2007

Pedofile wydłubali dziurę i uciekli z więzienia

Areszt śledczy w Kędzierzynie-Koźlu (Opolskie) mieści się kilkadziesiąt metrów od rynku. Budynek jedną ścianą sąsiaduje z sądem, a dwiema z ruchliwymi ulicami. Areszt otacza wysoki mur. Ale z tego więzienia można tak po prostu sobie wyjść. Przez ścianę.

Na pierwszym piętrze aresztu w pięcioosobowej celi siedzieli dwaj więźniowie: 27-letni Daniel W. i 29-letni Roman J. Ten drugi za molestowanie nieletnich chłopców, W. ma na sumieniu napastowanie małych dziewczynek. W więzieniu dogadali się. Mieli nawet wspólny plan - ucieczkę zza krat - pisze "Fakt".

Był on bardzo prosty: wydłubać w ścianie dziurę i wyskoczyć na zewnątrz. Tak też zrobili. "Nie wiadomo jak długo wydłubywali tynk spomiędzy cegieł. Mogli robić to przez kilka dni, a mogli dłubać bez przerwy przez kilka godzin. Dziurę zasłaniali łóżkiem" - opowiada Włodzimierz Budziałek, dyrektor aresztu śledczego w Kędzierzynie-Koźlu.

Wiadomo, że około 4 nad ranem przez wydłubywaną dziurę wdarło się świeże powietrze. Droga na wolność stała otworem. Mężczyźni wyczołgali się przez otwór wprost na daszek stróżówki. Zsunęli się na jego krawędź, z której nie widać było z wieżyczki strażników. Stąd musieli skoczyć. Podczas skoku J. potłukł się tylko, za to W. połamał sobie obie nogi.

Mimo bólu jeszcze przez kilkadziesiąt metrów starał się dotrzymać kroku koledze. Ale długo nie pociągnął. Padł na ziemię. J. nie wykazał się specjalną lojalnością. Pognał przed siebie, zostawiając leżącego kompana. Ten doczołgał się jakoś do pobliskiego parku. Tu natknął się na spacerowicza z psem. Opowiedział mu historię, że przeskakiwał przez ogrodzenie dyskoteki i coś sobie zrobił. Spacerowicz wezwał karetkę.

Lekarz dyżurny nie dał się jednak nabrać. Obrażenia nóg wskazywały na upadek z dużej wysokości. Wezwano policję. Funkcjonariusze wiedzieli już o ucieczce z aresztu. W. z powrotem trafił za kratki. W tym samym czasie strażnicy więzienni i policjanci przeczesywali miasto. Deptali po piętach drugiemu pedofilowi. Dopadli go około godziny 15. Ukrywał się na wałach powodziowych. Chciał doczekać nocy i po ciemku wydostać się

Beata Jackowska
Dziennik.pl
06-08-2007