piątek, 29 czerwca 2007

"Jarosław Kaczyński to fanatyczny muzułmanin"

Jedna po drugiej niemieckie gazety przypuszczają atak na polski rząd. Dziennik "Der Tagesspiegel" poszedł najdalej. Porównał Jarosława Kaczyńskiego do... religijnego fanatyka. Dlaczego? Bo premier krytykuje swoje karykatury publikowane w Niemczech.

"Król kartofel myśli tak, jak fanatyczni muzułmanie. Polska jest Iranem Europy, rządzona przez fundamentalistów, którzy wyrzucają z siebie groźby" - to chyba najdobitniejsze zdanie z tekstu.

"Krytykując niemieckie media za karykatury na swój temat, premier Jarosław Kaczyński pokazuje, że nie rozumie na czym polega wolna prasa i ujawnia sposób myślenia charakterystyczny dla fanatycznych muzułmanów" - napisał dziennikarz Harald Martenstein w komentarzu zatytułowanym "Ostrzeżenie z Warszawy". Tekst ukazał się na pierwszej stronie dzisiejszego wydania gazety.

"Polska rządzona jest najwidoczniej przez osoby ogarnięte szaleństwem. Wybrano je ze względu na niską frekwencję wyborczą głosami około 20 procent Polaków, większość Polaków nic na to nie może poradzić" - szarżuje komentator.

O co chodzi? O karykaturę, którą w ubiegłym tygodniu wydrukowała ta sama gazeta. Narysowana była na nim Angela Merkel, która w towarzystwie Jarosława Kaczyńskiego zapowiadała, że decyzje w Unii Europejskiej będą podejmowane m.in. większością "50 proc. z pierwiastka kwadratowego ofiar II wojny światowej".

Gazeta pisze o późniejszej reakcji polskiego premiera na rysunek - choć nie podaje, skąd wzięła jego słowa. "Ostrzegam niemieckich rządzących, że Niemcom nie wolno jest tolerować wypowiedzi, które mogą prowadzić do najgorszego: do nieszczęścia w Europie i tym samym do nieszczęścia, które może dotknąć samych Niemców" - miał powiedzieć Kaczyński.

Dziennikarz od razu tłumaczy swoim czytelnikom, co znaczy ta wypowiedź. Według niego to grożenie wojną. "Po raz pierwszy od 1945 roku państwo demokratycznej Europy grozi swojemu sąsiadowi - i sojusznikowi! - w zawoalowany sposób przemocą. Z powodu karykatury! Czy to już obłęd, panie doktorze, czy można to jeszcze uznać za głupotę?" - dramatyzuje.

Martenstein postanawia pouczyć Kaczyńskiego. Twierdzi, że Jarosław Kaczyński nie jest w stanie zrozumieć, czym jest wolna prasa. "Domaga się wprowadzenia w Niemczech cenzury i tego, że zabroni się szydzenia z niego. Ale to właśnie należy do istoty demokracji, rządzący muszą znosić szyderstwo, także ponad granicami" - pisze "Tagesspiegel".

Autor nie oszczędził także kawalerskiego stanu premiera. "W następnej kolejności (Polacy) zażądają, żeby Mirosław Klose i Lukas Podolski w najbliższych mistrzostwach świata grali dla Polski, żeby wszystkie filmy Klausa Kinskiego określane były jako polskie i żeby - aby Jarosław miał wreszcie narzeczoną - wydać Polsce Katię Ebstein (popularna niemiecka piosenkarka i aktorka), która w rzeczywistości nazywa się Karin Witkiewicz. Szczególnie na to ostatnie Niemcy jednak nigdy nie zgodzą się" - kończy swój tekst.


Artur Rumianek
Dziennik.pl
29-06-2007

Migalski: Trzeba potępiać manipulacje ordynacją wyborczą

Zmiany w ordynacji wyborczej są pewne, choć niekoniecznie takie, jak postanowili koalicjanci w aneksie do umowy koalicyjnej. Podobnie pewne jest, że koalicja w takim samym kształcie nie będzie rządzić w kolejnej kadencji - zapisy aneksu komentuje dla portalu Gazeta.pl politolog, dr Marek Migalski.


W aneksie liderzy PiS, Samoobrony i LPR zgodzili się, że "w pracach nad ordynacją wyborczą popierać będą "projekty wynikające z pozytywnych doświadczeń z wyborów samorządowych 2006-7, które zmierzają do wprowadzenia rozwiązań umożliwiających blokowanie list w wyborach do Sejmu przy przyjęciu progu 3 procent dla partii startujących w ramach bloku wyborczego lub innych analogicznych rozwiązań".

Migalski: Ta trójka nie będzie rządzić po wyborach

- Mamy nadzieję, że za dwa lata podpiszemy kolejny aneks - powiedział po podpisaniu dokumentu Roman Giertych. - Mamy wszelkie przesłanki do tego, aby kontynuować naszą współpracę, uzyskać sukces w 2009 roku, dążyć do tego, aby formuła polityczna, którą wypracowaliśmy stała się formułą trwałego rządzenia Polską - powiedział premier.

- W moim przekonaniu, koalicja tych trzech partii i tylko tych trzech partii nie będzie rządzić po wyborach, bo poparcie dla ich konkurencji, m.in. LiD-u wzrasta i obecni koalicjanci nie zdobędą w 2009 większości - mówi portalowi Gazeta.pl dr Marek Migalski.

Manipulacje niczym nowym, ale trzeba je potepić

Deklaracje zmian w ordynacji wyborczej, zawarte w aneksie, też nie są czymś nowym, uważa dr Migalski. - W poprzednich kadencjach Sejmu mieliśmy z nimi nie raz do czynienia, niekiedy - tuż przed wyborami. Nie dotyczyły zmiany progu wyborczego, ale systemu przeliczania głosów, co jednak w efekcie może mieć tak samo duże znaczenie przy rozdziale mandatów - ocenia politolog.

- Manipulacje ordynacją zostały zapoczątkowane już przed wyborami do Sejmu drugiej kadencji w 1989 roku, gdy zmian dokonano na niekorzyść SLD - przypomina Migalski. - Choć takie manipulacje nie są niczym nowym, trzeba je jednak potępić. Nie jest to tylko kwestia psucia prawa - jedno z orzeczeń TK chroni nas teraz zresztą częściowo przed manipulacjami systemem wyborczym (orzeczenie o tym, że zmiany mogą być dokonywane nie wcześniej niż pół roku przed wyborami - red.). Dobrym obyczajem jest, by nie manipulować ustawą pod dyktando sondaży.

Zmiany mogą być inne, niż myślą "przystawki"

- Zmiany w ordynacji to pewniak - podkreśla Migalski, jednak, jak zaraz dodaje, mogą być inne, niż wskazują postanowienia aneksu. - Są dwie alternatywy: wzmocnienie Samoobrony i LPR przez obniżenie progu wyborczego dla partii startujących w blokach albo też odwrotnie: sojusz PiS z PO. W interesie dużych partii byłoby zablokowanie obniżenia progu i wprowadzenie innych zmian, np. zwiększenie liczby okręgów. To osłabiłoby obecnych koalicjantów PiS-u - uważa Migalski.

Reżyser Kaczyński i chimeryczni aktorzy

Mimo deklaracji liderów, że są zadowoleni ze współpracy, w koalicji nadal będzie iskrzyć, a Andrzej Lepper nadal co jakiś czas może grozić jej opuszczeniem.

Migalski: Po pierwsze, przyzwyczaili się już do tego wyborcy i nie traktują tego poważnie. Po drugie - przyzwyczaił się premier. To część teatru: reżyser Kaczyński, który chce, by przedstawienie szło sprawnie i dwaj chimeryczni aktorzy.

- Poprzednie koalicje, zarówno ta utworzona w 2001, jak i w 1998 były, wbrew pozorom, równie burzliwe - przypomina politolog.

mar
Gazeta.pl
29-06-2007

Zmiany w ustawie o TK: opozycja krytycznie, koalicja nie ma jeszcze stanowiska

Posłowie opozycji uważają, że przedstawiony przez PiS projekt zmian w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym jest zamachem na jego niezależność. Koalicjanci z Samoobrony i LPR na razie "przyglądają się" propozycji i wstrzymują się z decyzją o jej poparciu.


Posłowie PiS przedstawili w piątek w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Przewiduje on m.in. skrócenie kadencji prezesa i wiceprezesów TK oraz zobowiązanie sędziów do rozpatrywania skarg w kolejności zgłoszenia.

Zgodnie z projektem, prezydent będzie wybierał szefów Trybunału co trzy lata, lecz nie na dłużej niż do końca kadencji sędziego Trybunału. PiS chce także, by sędziowie rozpatrywali sprawy zgodnie z kolejnością zgłoszeń - obecnie TK może wybierać, które ze spraw chce rozpatrywać w pierwszej kolejności.

Szef klubu PO Bogdan Zdrojewski powiedział PAP, że jest to bardzo niebezpieczna inicjatywa. "Nie ma żadnego merytorycznego argumentu, który przekonuje mnie do wprowadzenia zmian w zasadach funkcjonowania Trybunału" - stwierdził polityk PO.

Podkreślił, że TK jest w tej chwili "niezwykle silnym i krytycznym recenzentem aktywności koalicji rządowej i można domniemać, że TK spotyka za to kara".

"Zmiany spowodują, że prezesi TK będą jedynymi sędziami narażonymi na dyspozycyjność. Prawo mówi, że każdy sędzia TK może być powołany raz, na 9-letnią kadencję i jest niezawisły oraz niezależny. Nie zabiega o reelekcję. Tymczasem tutaj tworzy się przepis, który będzie powodował, że prezesi będą zabiegać o reelekcję" - ocenił wiceszef SLD Ryszard Kalisz.

Sekretarz klubu PSL Marek Sawicki określił propozycje PiS jako "pełne zawłaszczanie państwa przez Jarosława Kaczyńskiego".

"PiS krok po kroku zawłaszcza wszystkie instytucje w państwie" - powiedział PAP Sawicki. Jego zdaniem, pomysły PiS, "to zamach na demokratyczny ład w państwie i demokratyczny porządek".

Koalicjanci - LPR i Samoobrona - na razie wstrzemięźliwie oceniają projekt PiS.

Lider LPR Roman Giertych powiedział PAP, że Liga nie ma jeszcze w tej sprawie oficjalnego stanowiska i będzie o tym dyskutować.

Rzecznik klubu LPR Szymon Pawłowski nie chciał komentować zmian. Powiedział tylko, że LPR popiera pomysł wprowadzenia zasady rozpatrywania ustaw według kolejności ich wpłynięcia do TK.

"Trybunał nie powinien uznaniowo decydować, które ustawy rozpatruje, a których nie" - powiedział Pawłowski.

Także rzecznik klubu Samoobrony Mateusz Piskorski powiedział, że za wcześnie na oficjalne stanowisko w tej sprawie. "Czekamy na uzasadnienie, to nie jest dla nas łatwa decyzja" - podkreślił rzecznik.

Odpowiedzialny w Samoobronie za sprawy dotyczące konstytucji Mirosław Krajewski zaznaczył, że jego partia jest za tym, aby "Trybunał stał w istocie na straży stanowionego prawa, gdyż ostatnie doświadczenia wskazują na to, że w pracy TK były konteksty polityczne". Jako przykład podał ustawę lustracyjną.

Proponowanych zmian broni Karol Karski z PiS. Jego zdaniem, nowelizacja jest "porządkowaniem spraw, które już dawno powinny być uregulowane".

Karski podkreślił, że spośród trzech najwyższych organów władzy sądowniczej (Naczelny Sąd Administracyjny, Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy) tylko prezes TK nie jest wybierany na określoną kadencję.

"W Trybunale powinny decydować kompetencje merytoryczne sędziów" - powiedział Karski. Jego zdaniem, szansę na objęcie funkcji prezesa TK powinni mieć wszyscy sędziowie Trybunału.

Karski odrzuca zarzuty opozycyjnych posłów, że poprzez możliwość ponownego wyboru tego samego prezesa TK (co przewiduje nowelizacja), będzie można premiować prezesa TK "wygodnego" władzy. "Nie kaliszowałbym, Rysio jest sympatyczny, ale jest posłem SLD i ma poglądy nie zawsze zgodne z prawdą" - skomentował.

Zdaniem posła PiS, wprowadzenie zasady rozpatrywania zaskarżonych ustaw według kolejności ich wpłynięcia do TK, oddali od Trybunału zarzut, że "wikła się w bieżące spory polityczne".

Obecnie - według Karskiego - TK prowadzi celową "politykę". "Niektóre sprawy są rozpatrywane natychmiastowo, inne leżą miesiącami" - uważa poseł PiS.

cheko, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

Jaruga-Nowacka: Rząd nie ma czytelnej wizji rządzenia krajem

Izabela Jaruga-Nowacka (SLD) oceniła podczas piątkowej debaty w Sejmie o sytuacji w służbie zdrowia, że rząd Jarosława Kaczyńskiego nie ma "czytelnej wizji" rządzenia krajem. Jej zdaniem, PiS nie zrealizował przedwyborczej obietnicy "solidarnego państwa".


"Rząd nie ma czytelnej wizji co robić (...) Rząd unika rozmów o konkretach, płacach, o reformie służby zdrowia, próbuje przerzucić uwagę opinii publicznej na inne kwestie" - mówiła Jaruga-Nowacka, wiceszefowa klubu SLD. Krytykowała premiera za to, że zwlekał 8 dni zanim spotkał się z manifestującymi pod jego kancelarią pielęgniarkami, a także za słowa o upolitycznieniu protestu.

"Premier mówi o manipulowaniu pielęgniarkami, jakby liderki związkowe walczące o swoje godne płace uważał za naiwne. Panie premierze, czy naprawdę pan sądzi, że z miłości bądź nienawiści do PiS, albo do innych partii, protestujące kobiety choć jedną godzinę leżałyby na asfalcie przed kancelarią?" - pytała posłanka Sojuszu.

Jaruga-Nowacka wytknęła ponadto szefowi rządu, że miał pretensje do opozycji, w tym SLD, że pomaga protestującym. "Panie premierze, czy sądzi pan, że opozycja pozostanie głucha, ślepa i niema wtedy, kiedy rząd nie reaguje? Proszę nie liczyć na to, że lewica wyrzeknie się obrony praw pracowniczych, proszę nie oczekiwać, że pozbędziemy się społecznej wrażliwości. Nie odwrócimy się od protestu ludzi pracy" - oświadczyła posłanka Sojuszu.

Jaruga-Nowacka przypomniała, że SLD proponował, by rząd wycofał się z obniżki składki rentowej o 7 procent, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze - 19 miliardów złotych przekazał służbie zdrowia. Skrytykowała też premiera za propozycję referendum, w którym Polacy mieliby zdecydować, czy należy podnieść podatki najlepiej zarabiającym, by w ten sposób sfinansować podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek.

W jej ocenie propozycja ta jest "demagogiczna i miała napuścić obywateli na środowisko medyczne".

Wiceszefowa klubu Sojuszu zarzuciła PiS nierealizowanie obietnicy wyborczej stworzenia "Polski solidarnej".

"+Polska solidarna+ to nie jest Polska, w której poniża się ludzi upominających się o swoje godziwe płace. +Polska solidarna+ to nie jest Polska ta, która za odwagę zgłoszenia postulatów związkowych oskarża o przynależność do przestępczego, mającemu przeszkodzić w budowaniu IV RP" - mówiła.

"+Solidarne państwo+ to nie donos i inwigilacja wykształciuchów. Solidarne państwo to nie rewia mody mundurków szkolnych, nie tropienie układu manipulującego protestującymi pielęgniarkami i lekarzami" - podkreśliła Jaruga-Nowacka.

"Polska solidarna" według lewicy - mówiła - to "Polska, w której wszystkim obywatelom poprawia się jakość życia".

Zdaniem Jarugi-Nowackiej, należy wspólnie zastanowić się, jak wykorzystać dobrą sytuację gospodarczą dla poprawy kondycji służby zdrowia. Przypomniała, że SLD proponował zorganizowanie "okrągłego stołu" w tej sprawie.

Zaapelowała też, by nie przerzucać się wzajemnie oskarżeniami, kto jest bardziej winien dzisiejszej sytuacji w służbie zdrowia.

cheko, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

Kurski: Zmiany w TK potrzebne, bo Trybunał hamuje zmiany

Planowana przez PiS zmiana zasad funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego jest potrzebna, bo TK stał się "super organem władzy" i "ciałem hamulcowym dla zmian w Polsce" - przekonuje poseł PiS Jacek Kurski.


O projekcie, który zakłada m.in. skrócenie kadencji prezesa i wiceprezesów TK oraz wprowadzenie zasady, że skargi są rozpatrywane w kolejności zgłoszeń, napisała piątkowa "Rzeczpospolita".

W piątek, w radiowych "Sygnałach Dnia" Kurski wyjaśniał, że PiS przygotowuje zmiany w ustawie o TK, ponieważ Trybunał "już dawno przestał być organem badającym zgodność z konstytucją, do czego został powołany".

- Okazuje się, że TK jest po prostu super partią polityczną i super organem władzy przeznaczonym do blokowanie zmian, na których zależy Polakom. (...) Stał się ciałem hamulcowym dla jakichkolwiek zmian w Polsce - mówił polityk PiS.

Kurski zaznaczył, że 2/3 obecnego składu TK to "przedstawiciele UW i SLD z poprzednich lat". Tym samym - jak mówił - "absolutną władzę nad dobrymi zmianami w Polsce mają osoby, które naród już dawno skreślił i odrzucił".

Według projektu opisanego przez "Rz", kadencja prezesa i wiceprezesów miałaby trwać 3 lata. Obecnie kadencja szefów TK trwa od momentu wyboru (przez prezydenta i to się nie zmieni) do końca ich kadencji jako sędziów Trybunału (sędziów wybiera Sejm na 9 lat). Kolejna zmiana to wprowadzenie reguły, że TK rozpatruje skargi w kolejności zgłoszeń. Według "Rz", projekt ma być złożony w Sejmie jeszcze w piątek.

cheko, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

Dziennikarz TVP wystąpił w reklamie PiS atakującej Tuska?

- Jesteśmy na 99 procent pewni, że głos pod reklamówkę PiS podkłada dziennikarz prowadzący program Misja Specjalna w TVP - twierdzi poseł Sławomir Nowak z Platformy. PO zamierza zbadać tę sprawę - pisze serwis Wirtualnemedia.pl.


Jeżeli to się potwierdzi, to będzie to kolejny dowód na stronniczość telewizji publicznej - twierdzi Nowak, którego cytuje serwis. Rzeczniczka TVP na razie nie skomentowała tej informacji.

Wojnę na reklamy rozpoczęła Platforma, przygotowując spot, w którym wysokie pensje działaczy Prawa i Sprawiedliwości skontrastowano z zarobkami nauczycieli i lekarzy. - PiS obiecywał solidarne państwo i opiekę nad słabszymi, a zadbał tylko o własne interesy - mówi w tle lektor. Później na czarno-białym zdjęciu premiera pojawia się czerwony napis "Oszukali!".



W odpowiedzi PiS nakręcił swoją reklamówkę. Europoseł Michał Kamiński zapewniał, że spot "ma być mało agresywny". Reklama ujawnia zarobki Donalda Tuska z 2005 r. Fotografii przewodniczącego PO towarzyszy napis "Faktami, obrazem, słowami - można manipulować". Spot kończy się hasłem "Kampania przeciw obłudzie".




Poseł Nowak zarzuca PiS manipulację ws. dochodów Tuska. - Oni to wszystko wrzucili do jednego worka i podzielili na dwanaście miesięcy. To przecież mega-manipulacja - mówił. - Spodziewałem się bardziej finezyjnej odpowiedzi - dodał.

Platforma podkreśla też, że PiS bezprawnie użył w swoim spocie wizerunku lekarza i nauczycielki ze spotu Platformy.

Z kolei poseł PiS Jacek Kurski stwierdził, że to reklama PO jest "siermiężna i słabiuteńka". - Pewna nieuczciwość tej reklamy polega na tym, że zderza dochody menadżerów z dochodami budżetówki, a to jest zawsze lipa - wyjaśnił Kurski.

asz
Gazeta.pl
29-06-2007

PiS, Samoobrona i LPR podpisały aneks do umowy koalicyjnej

Przeprowadzenie zmian w ordynacji wyborczej do parlamentu, poparcie koalicjantów dla kandydata PiS na prezesa NIK, zgoda na powołanie sejmowej komisji śledczej ws. spółki Dochnala - to niektóre ustalenia podpisanego w piątek przez PiS, Samoobronę i LPR aneksu do umowy koalicyjnej.





Aneks zawiera projekt nowelizacji ordynacji wyborczej, powołania komisji śledczej ds. spółki Marka Dochnala oraz wyboru prezesa NIK i spis projektów ustaw, których realizację uzgodnili koalicjanci. - Jest to akt umocnienia i odnowienia umowy koalicyjnej - powiedział premier.

Zmiany w ordynacji

W aneksie do koalicyjnej deklaracji programowej "Solidarne Państwo" z 27 kwietnia 2006 roku oraz towarzyszących jej załączników koalicjanci zadeklarowali, że w pracach nad ordynacją wyborczą popierać będą "projekty wynikające z pozytywnych doświadczeń z wyborów samorządowych 2006-7, które zmierzają do wprowadzenia rozwiązań umożliwiających blokowanie list w wyborach do Sejmu przy przyjęciu progu 3 procent dla partii startujących w ramach bloku wyborczego lub innych analogicznych rozwiązań".

Polityka prorodzinna i zagraniczna

Koalicjanci zobowiązali się do przeznaczenia w 2008 roku środków na realizację polityki prorodzinnej na poziomie 2-3 mld zł; do uchwalenie ustawy o finansach publicznych oraz o emeryturach pomostowych.

Koalicjanci zobowiązują się do prezentowania uzgodnionego stanowiska ws. polityki zagranicznej rządu, do popierania działań prezydenta, w szczególności w pracach nad projektem nowego traktatu UE i tarczą antyrakietową. W sprawie ratyfikacji traktatu europejskiego "strony zastrzegają prawo do prezentowania własnego stanowiska".

Koalicjanci poprą też projekt ustawy, autorstwa PiS, o podaniu do wiadomości publicznej informacji o b. funkcjonariuszach bezpieki.

Premier: W aneksie różne ustawy zmieniające Polskę

- Aneks do umowy koalicyjnej zawiera "długi spis ustaw koniecznych, by dalej zmieniać Polskę" - powiedział premier tuż po podpisaniu dokumentu. - Wbrew tej nieustannie podtrzymywanej propagandzie Polska się zmienia i to bardzo. Grupy społeczne, które poniosły największe koszty transformacji są wspierane i środki publiczne są przesuwane ku tym grupom - podkreślił premier.

Jak dodał, ustawy zapisane w aneksie mają też "podtrzymać tendencję porządkowania państwa"

- Jest też sprawa trzecia, a więc podejmowania tych wszystkich działań, by polską suwerenność zachować. Mamy różnego rodzaju zagrożenia i sytuacje, którym trzeba się przeciwstawiać. Np. ustawa o bezpieczeństwie narodowym, to jest tego typu ustawa - mówił premier.



Koalicja na następną kadencję

Koalicjanci powiedzieli, że są zadowoleni z postanowień aneksu. Uznali też, że współpraca układa się na tyle dobrze, iż chcą ją kontynuować, także w kolejnej kadencji parlamentu. - Mamy nadzieję, że za dwa lata podpiszemy kolejny aneks - powiedział Roman Giertych.

- Jestem przekonany, że mamy wszelkie przesłanki do tego, aby mimo niełatwych okoliczności kontynuować naszą współpracę, uzyskać sukces w 2009 roku, dążyć do tego, aby formuła polityczna, którą wypracowaliśmy stała się formułą trwałego rządzenia Polską - powiedział premier.

Andrzej Lepper ocenił, że współpraca w koalicji "przechodziła przez różne etapy". Dziś - mówił - układa się na tyle dobrze, że uzyskaliśmy przekonanie, iż to co robiono dotychczas, a co będzie kontynuowane w ramach koalicji "dobrze służy Polsce".



mar, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

PiS chce zmian w Trybunale

Jeśli Prawu i Sprawiedliwości uda się znowelizować ustawę o TK, skróci się kadencja prezesa, a sędziowie nie będą mogli wybierać, jaką sprawą zajmą się najpierw. Opozycja jest przeciw - pisze "Rzeczpospolita".


Projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym dziś zapewne zostanie złożony u marszałka Sejmu. "Rz" dotarła do owego projektu, który jest krótki, ma tylko cztery artykuły, ale - według gazety - w istotny sposób zmienia funkcjonowanie TK.

Prezydent raz w ciągu kadencji Sejmu będzie mógł wymienić szefów Trybunału. Nieograniczona do tej pory kadencja prezesa i wiceprezesa TK będzie bowiem trwać trzy lata.

- Nikt nie będzie jednak ingerował w kadencję prezesa Jerzego Stępnia, tym bardziej, że kończy się w przyszłym roku - podkreśla poseł PiS Karol Karski, przedstawiciel wnioskodawców. Zastrzega to, ponieważ między Stępniem a PiS dochodziło do ostrej wymiany zdań. Premier kilkakrotnie podkreślał, że Trybunał nie jest "zespołem mędrców niepodlegających krytyce" oraz, że w większości składa się z polityków - odnotowuje "Rz".

Według gazety, PiS zarzeka się, że chce tylko uporządkować prawo. W uzasadnieniu projektu zaznacza, że sędziowie nie mogą odwołać prezesa, nawet gdy straci ich zaufanie. Opozycji jednak nie przekonuje fakt, iż ustępujący prezes będzie mógł kandydować ponownie na to stanowisko. "PiS chce trzymać prezesa na krótkiej smyczy, skoro tylko od prezydenta będzie zależało przedłużenie kadencji. Jeśli prezes nie będzie prawidłowo działał, to prezydent będzie mógł go zmienić" - uważa poseł SLD Ryszard Kalisz, szef Sejmowej Komisji Ustawodawczej.

cheko, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

Niech LPR wyjedzie

Liga Polskich Rodzin się nie zgadza. Przewodniczący klubu LPR Mirosław Orzechowski uważa, że Karta Praw Podstawowych - spis praw przysługujących wszystkim obywatelom Unii - jest zagrożeniem dla polskiej rodziny. No i promuje zboczenia seksualne, czyli - w języku Ligi - homoseksualizm.


Orzechowski jednym tchem wymienia zboczeńców i Niemców jako dwie grupy czyhające na Polskę. Lidze nie podoba się zresztą nawet "sam duch" traktatu europejskiego, którego jeszcze nie ma, ale którego przyjęcie oznaczać będzie - w przekonaniu strategów LPR - po prostu koniec Polski.

Nic to, że Karta podoba się prawicowemu prezydentowi Francji, chadeckiej kanclerz Niemiec czy wielu innym przywódcom państw UE. Nic to, że UE nie miesza się do tego, jaką rolę w życiu publicznym jej krajów odgrywa wiara. Dlatego właśnie w preambule traktatu nie znajdzie się odniesienie do żadnej religii.

Henryk Goryszewski, nowo odkryty przez LPR ekspert do spraw ekonomii europejskiej, nie chce euro. Bo "stracimy suwerenność". To słowo odmieniane było wczoraj przez polityków LPR przez wszystkie możliwe przypadki.

Politycy LPR się nie zgadzają. Ale PiS ich nie słucha i na niedawnym szczycie UE poddał się nawet - to słowa LPR-owskiego sekretarza stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Daniela Pawłowca - "niemieckiemu szantażowi".

Mirosław Orzechowski zapowiada, że LPR nie ustąpi. Niech więc LPR "dla elementarnego interesu Polski" - to znów cytat z Goryszewskiego - wyjedzie z koalicji. Będzie to pierwsza dobra rzecz, jaką Liga naprawdę zrobi dla Polski.

Bartosz Węglarczyk
Gazeta Wyborcza
29-06-2007

Rząd szykuje bat na e-apteki

Ministerstwo Zdrowia chce intenetowym aptekarzom nałożyć kaganiec. Zapomniało, że samo jest na krótkiej smyczy. Europejskiego prawa.


Cóż z tego, że Sejm dał zielone światło wirtualnym aptekarzom. Przyjdzie im poczekać na rozporządzenie regulujące obrót lekami w internecie. Ministerstwo Zdrowia od dawna ma już gotowy projekt, ale szybko nie ujrzy on światła dziennego, bo Urząd Komitetu Integracji Europejskiej (UKIE) nie zostawił na nim suchej nitki.

Resort nie musi liczyć się ze zdaniem UKIE - jego opinia jest wiążąca tylko w przypadku ustaw - ale na wszelki wypadek zgodził się poddać projekt notyfikacji w Brukseli. Teraz o rozporządzeniu wypowie się Komisja Europejska (KE) i kraje UE. Cała operacja potrwa trzy miesiące. Może wydłużyć się o kolejne trzy, jeśli pojawią się uwagi. A niewykluczone, że tak się stanie.

Za dużo szczegółów

Uwagi UKIE dowodzą, że w rozporządzeniu jest się do czego przyczepić, bo w wielu punktach rozmija się ono z duchem europejskiego prawa, a w kilku jest z nim zupełnie na bakier. Urząd zwraca uwagę na jego nadmierną restrykcyjność: rozporządzenie szczegółowo opisuje, gdzie aptekarz musi przechowywać leki, jak pakować przesyłki dla zamawiających, w jakich warunkach mają być one transportowane itp. Tymczasem unijna dyrektywa o społeczeństwie informacyjnym z 2000 r. daje dość dużą swobodę handlowi elektronicznemu i zakłada, że nie może on podlegać ostrzejszym wymogom niż tradycyjny.

Po co te restrykcje

Rozporządzenie idzie tymczasem w kierunku ścisłej regulacji, zbyt daleko posuniętej

- uważa UKIE. Urząd zakwestionował m.in. wymóg wprowadzenia 24-godzinnych dyżurów telefonicznych w internetowych aptekach jako nazbyt restrykcyjny.

- Ministerstwo argumentuje, że w tradycyjnej aptece kupujący może poradzić się farmaceuty, a w internecie nie. Ale czy od razu trzeba wprowadzać dyżury? Uważamy, że wystarczyłaby szczegółowa informacja na stronie internetowej apteki - mówi Tomasz Krawczyk z departamentu prawa UE w UKIE.

UKIE opowiada się więc za większą swobodą, a resort zdrowia - za regulacją. Niedługo, kiedy z projektem zapozna się Bruksela, okaże się, czyje na wierzchu. Ministerstwo może zignorować opinię KE, ale wówczas musi liczyć się z tym, że rozporządzenie zostanie zaskarżone do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Eugeniusz Twaróg
Puls Biznesu
29-06-2007

PiS atakuje Tuska spotem

Zdjęcie Donalda Tuska. Podpis - działacz PO: ponad 23 tys. zł miesięcznie. Takim spotem PiS bierze odwet na PO za jej reklamówkę





W swojej reklamie PO porównała zarobki lekarza i nauczycielki z wielokrotnie większymi dochodami działaczy PiS z KGHM i Stoczni Gdańsk. Reklamówkę Platformy od tygodnia emitują telewizje komercyjne i niektóre portale internetowe; emisji odmówiła TVP.

Politycy PiS ostro zaatakowali Platformę za "populizm" i przystąpili do produkcji kontrspotu. Wczoraj napisał o tym "Dziennik". Twórcy spotu PiS - zajmowali się tym europosłowie odpowiedzialni za wizerunek PiS Adam Bielan i Michał Kamiński - wykorzystali fragmenty reklamówki Platformy. Zarobki tej samej nauczycielki i lekarza porównali jednak z dochodami szefa PO Donalda Tuska. Na koniec hasło: PiS - kampania przeciw obłudzie. Reklamówka PiS będzie w tych samych stacjach, w których był spot Platformy.

Rafał Grupiński, poseł PO: - PiS łamie prawo. Wykorzystał w klipie wizerunki lekarza i nauczycielki bez ich zgody. My taką zgodę mieliśmy. Po drugie - wykorzystał nasz autorski klip. Po trzecie - manipuluje dochodami Donalda Tuska. Wybrał rok, w którym Tusk wydał książkę i był wicemarszałkiem Sejmu. W tym roku jego miesięczne zarobki są takie jak wszystkich posłów, którzy nie pełnią w Sejmie żadnych funkcji. Czekamy teraz, czy telewizja publiczna - która nasz klip zablokowała - pokaże klip PiS. Jeśli tak, to podejmiemy stosowne kroki.

Według naszych informacji PO złoży skargę do KRRiT i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, a potem być może pójdzie do sądu.

Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński ma dość pojedynku na reklamówki. - Ale musieliśmy odpowiedzieć na taki wulkan demagogii. Nie dało się w innym stylu. Wolałbym rozmawiać z PO o służbie zdrowia, niż być z nimi na reklamowej wojnie - mówi "Gazecie" Brudziński.

wbs, wz
Gazeta Wyborcza
29-06-2007

PO: rząd z powodów politycznych blokuje podwyżki dla nauczycieli

Platforma Obywatelska uważa, że rząd z powodów politycznych nie zgodził się na nowelizację Karty Nauczyciela, która przewidywała 2 proc. podwyżki płac dla nauczycieli z 82 proc. do 84 kwoty bazowej, czyli z 900 zł na 918 zł.


Podczas piątkowego głosowania w Sejmie za odrzuceniem całego sprawozdania Komisji o zmianie ustawy Karta Nauczyciela głosowało 188 posłów, za przyjęciem 177, a czterech wstrzymało się od głosu.

"Dawało to gwarancje, że nauczyciele i stażyści od stycznia dostaliby podwyżkę. Dawałoby to gwarancje, że każdego roku płace nauczycieli wzrastałyby" - powiedziała na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie przewodnicząca sejmowej komisji oświatowej Krystyna Szumilas.

Jej zdaniem, rząd od początku negował propozycję PO. "Rząd woli sytuacje, w której do końca trzyma nauczycieli w niepewności i do końca może wykorzystywać płace nauczycieli jako mechanizmu do rozmów między koalicjantami " - stwierdziła Szumilas.

Szef klubu PO Bogdan Zdrojewski podkreślił, że podczas prac w komisji sejmowej projekt zmian w Karcie Nauczyciela był popierany przez posłów koalicji.

cheko, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

SLD apeluje o weto do ustawy o hipermarketach

Klub parlamentarny SLD zaapelował w piątek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o zawetowanie ustawy o tworzeniu i działaniu wielkopowierzchniowych obiektów handlowych (WOH) lub skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.


W apelu przekazanym PAP SLD uznał, że "wejście w życie tej ustawy doprowadzi do naruszenia konstytucyjnej zasady swobody gospodarczej i równości podmiotów wobec prawa oraz suwerenności decyzji samorządów gminnych".

Sojusz przypomniał liczne krytyczne opinie wobec tej inicjatywy m.in. ze strony Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej oraz stanowisko Senatu, który (bezskutecznie) rekomendował posłom odrzucenie ustawy w całości.

Przewodniczący klubu SLD Jerzy Szmajdziński podpisany pod apelem zwrócił uwagę, że autorem i promotorem ustawy jest poseł Samoobrony Waldemar Nowakowski - związany jest z siecią handlową Lewiatan. Sojuszu argumentuje, że ta sieć jest beneficjentem ustawy, dlatego zachodzi podejrzenie, że Nowakowski nie działał bezinteresownie i naruszył zasady etyki poselskiej.

Uchwalona przez Sejm w maju tego roku ustawa o WOH - autorstwa Samoobrony - przewiduje, że utworzenie sklepu o powierzchni sprzedaży powyżej 2 tys. m kw. będzie wymagać zezwolenia gminy i sejmiku wojewódzkiego, na budowę obiektu o powierzchni od 400 m kw do 2 tys. m kw potrzebna będzie zgoda gminy. Zezwolenie natomiast nie będzie wymagała budowa obiektu handlowego o powierzchni handlowej do 400 m kw.

Parlament zakończył prace nad ustawą o WOH 15 czerwca, po czym trafiła ona do prezydenta. Prezydent ma 21 dni na podjęcie decyzji: może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do TK. Negatywnie o ustawie wypowiadali się również przedstawiciele branży handlowej oraz eksperci Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) "Lewiatan".

ask, PAP
Gazeta.pl
29-06-2007

Rząd chwali się, czym karmił pielęgniarki

Rząd opublikował tzw. "Szczegółowy opis pobytu czterech pielęgniarek w kancelarii premiera". Szczegółowo opisano w nim, co pielęgniarki jadły którego dnia, kiedy badał je lekarz oraz jakie miały kontakty ze światem zewnętrznym. Z opisu wynika, że pobyt w kancelarii nie wiązał się z żadnymi niedogodnościami. Pielęgniarki są oburzone.


Protest według rządu

Zamieszczonego na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów opisu wynika, że:

we wtorek, pierwszego dnia okupacji protestujące pielęgniarki otrzymały kolację - kanapki (z wędliną, łososiem, białym serem, pomidorem, ogórkiem, papryką, sałatą) i, ponownie, kawę, herbatę i wodę.

w środę na śniadanie były kanapki z wędliną, łososiem wędzonym, serem białym, pomidorem, ogórkiem, sałatą, natką oraz kawa, herbata, woda. Poza śniadaniem panie otrzymały trzy inne posiłki, tj. kanapki z wędliną, łososiem wędzonym, serem białym, pomidorem, ogórkiem, papryką, sałatą oraz ok. godz. 23.00 - na wyraźne życzenie - "gorący posiłek", zupę (krupnik). Około godziny 20.00 Dorota Gardias udzieliła wywiadu telefonicznego w "Kropce nad i" w TVN 24, prowadzonej przez Monikę Olejnik. Przez cały wieczór panie pielęgniarki prowadziły liczne rozmowy telefoniczne.

w czwartek około godz. 8.15 pani Dorota Gardias udzieliła kolejnego wywiadu Monice Olejnik w programie "Gość Radia Zet". Rano na prośbę pań dostarczono im ręczniki. Z powodu złego samopoczucia jednej z pań wezwano dyżurującego w Kancelarii lekarza, który, po jej zbadaniu, zostawił środki przeciwbólowe. Ponadto jedna z pań poprosiła o podpaski - od razu dostała jedną (pomocy w tym zakresie udzieliły panie pracujące w KPRM), a większy zapas został zakupiony przez pracownika KPRM i pozostawiony w łazience, z której panie korzystały. W ciągu dnia podano 4 posiłki, w tym zupę (barszcz czerwony zabielany) oraz kanapki (wędlina, łosoś wędzony, ser żółty, pomidor, ogórek, papryka , sałata, natka), gorące i zimne napoje w nieograniczonej ilości.

w piątek podano posiłki - zupę zacierkową, kanapki (wędlina, łosoś wędzony, ser żółty, pomidor, ogórek, papryka , sałata, natka), napoje gorące i zimne bez ograniczeń. Na prośbę pań przesunięto godzinę kolacji z 20.00 na 19.00. Ponieważ jedna z pań skarżyła się na złe samopoczucie, zbadał ją lekarz dyżurujący w Kancelarii.

w sobotę przekazano im również dostarczone koce i ciepłe szale. Paniom, by ułatwić prowadzenie negocjacji, udostępniono telefon stacjonarny, z którego konsultowały się między innymi z działaczami OZZPiP oraz FZZ. W ciągu tego dnia podano posiłki - na obiad zupę (pomidorowa z makaronem), na śniadanie i kolację kanapki (wędlina, łosoś wędzony, ser żółty, pomidor, ogórek, papryka, sałata, natka), jabłka, napoje gorące i zimne.

Lekarstwa kupił BOR?

w niedzielę panie sześciokrotnie korzystały z pomocy lekarza, w tym - w jednym przypadku- wezwano pogotowie ratunkowe ze szpitala MSWiA. Lekarstwa przepisane przez lekarzy wykupił paniom funkcjonariusz BOR-u. W ciągu tego dnia podano posiłki - zupę (kapuśniak z młodej kapusty), kanapki (wędlina, ser żółty, pomidor, ogórek, papryka, sałata, natka), parówki na gorąco, fasolkę po bretońsku, napoje gorące i zimne, w tym sok pomidorowy. W późnych godzinach wieczornych paniom przekazano 4 śpiwory zakupione przez pracowników KPRM oraz ręczniki i ciepłe ubrania, zapas rajstop, wodę termalną, zapas podpasek i wkładek higienicznych, odzież pielęgniarską. Panie żądały dostarczenia radia i telewizora oraz swobodnego dostępu do telefonu stacjonarnego.

w poniedziałek pracownicy KPRM przekazali cztery paczki oraz karimaty dostarczone przez pielęgniarki manifestujące przed gmachem KPRM. Na prośbę Pań dyżurujący w KPRM lekarz (dwukrotnie odwiedzając panie) wystawił kolejne recepty na leki, które zostały zakupione przez pracowników KPRM. Podawano tego dnia posiłki - jajecznicę na szynce, jajka w majonezie z dodatkami, zupę (fasolowa z ziemniakami), parówki na gorąco, napoje gorące, w tym kawę "po turecku" i zimne napoje. Wieczorem trzy z Pań przekazały informację o podjęciu przez nie głodówki. Na ich prośbę jedna z pań kolację zjadła poza pomieszczeniem nr 7, na specjalnie przygotowanym do tego miejscu. Wieczorem dostarczono 6 półlitrowych butelek soku pomidorowego. Po zapowiedzi głodówki Panie wyraziły zgodę na kompleksowe zbadanie stanu zdrowia przez dyżurującego w KPRM lekarza. Wieczorem Panie prowadziły ożywione rozmowy telefoniczne.

we wtorek posiłki podawane były jednej z Pań poza pomieszczeniem, w którym przebywały pozostałe pielęgniarki (kanapki z wędliną, serem żółtym, pomidorem, ogórkiem, papryką, sałatą, natką oraz napoje ciepłe i zimne). Pozostałe Panie jadły dostarczone wcześniej przez manifestujące na zewnątrz pielęgniarki grapefruity oraz piły sok pomidorowy. Odmówiły dyżurującemu w KPRM lekarzowi kolejnego badania określającego ich stan zdrowia.

Szefowa pielęgniarek: To prowokacja

Dorota Gardias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych jest oburzona. - To prowokacja i brzydkie metody stosowane przez stronę rządową - mówiła w wieczornym programie TVN 24. - Odkąd stamtąd wyszliśmy nie powiedziałam za dużo o przebiegu protestu, choć są rzeczy, które powinnam powiedzieć. Ale teraz naszym zadaniem jest wywalczenie podwyżek dla pielęgniarek. Przyjdzie jednak na to czas. Ja też mam kronikę prowadzoną godzina po godzinie.

Dzień po wyjściu z kancelarii Garias mówiła: - Nie jesteśmy w stanie jeszcze opowiadać o tym do końca. Jeżeli chodzi o pracowników z BOR-u i innych urzędników, byli oni dla nas mili na tyle, ile mogli. Najgorsza była arogancja strony rządowej. To były metody zastraszania - "bo jak nie, to was wyniesiemy, zawieziemy do prokuratury"; "bo jak nie, to przyjedzie prokurator". Zawsze byłyśmy gotowe na usunięcie nas, na przyjazd prokuratora lub wyjazd do prokuratury - dodała Gardias.

jg
Gazeta.pl
28-06-2007