wtorek, 10 lipca 2007

Samoobrona "warunkowo" pozostaje w koalicji

Szef Samoobrony Andrzej Lepper ogłosił we wtorek, że jego partia "warunkowo pozostaje w koalicji". Warunkiem jest to, że do piątku organy ścigania przedstawią wobec niego "rzekome poważne dowody", które doprowadziły do jego odwołania. Jak dodał Lepper, Samoobrona zostaje w rządzie, ale bez niego, bo on nie wróci na stanowisko ministra rolnictwa.





Lepper powiedział na konferencji prasowej, że na wtorkowym posiedzeniu klubu parlamentarzyści Samoobrony "jednogłośnie postanowili o wyjściu z koalicji". Ale - jak zastrzegł - ostateczną decyzję klub pozostawił prezydium partii i jemu jako szefowi Samoobrony.

- Na dzisiaj, na tę chwilę, Samoobrona zostaje w koalicji jako klub, zostaje warunkowo, zostaje na tych samych warunkach jak do tej pory. Zachowujemy status quo. Zostaliśmy także (przez klub) zobowiązani do tego, żeby w końcu PiS wywiązał się ze wszystkich zobowiązań wobec Samoobrony - podkreślił Lepper.

Podkreślił, że Samoobrona "godzi się na to" (warunkowe pozostanie w koalicji) pod warunkiem, że do piątku organy ścigania przedstawią wobec niego "rzekome poważne dowody" na podstawie których został w poniedziałek odwołany z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa. - Podobno są jakieś nagrania, jakieś taśmy (...) proszę je wszystkie pokazać - apelował.

Dodał, że klub Samoobrony chce, aby PiS wywiązał się też ze "sprawy ustaw, ze sprawy pieniędzy w przyszłym budżecie na rolnictwo, sferę socjalną, podwyżki dla nauczycieli, waloryzację emerytur i rent".

Jeszcze wczoraj w 'Kropce nad i" Andrzej Lepper mówił: "Powiedziałem wczoraj premierowi, że podam się dymisji, a Samoobrona wychodzi z koalicji".

Odwołanie Leppera

W poniedziałek, na wniosek premiera, prezydent odwołał z rządu Leppera w związku z działaniami CBA dotyczącymi resortu rolnictwa. Premier Jarosław Kaczyński informował w poniedziałek, że z materiałów, z którymi się zapoznał, wynika, iż "Lepper jest w kręgu podejrzanych" i że chodzi o "bardzo dużą łapówkę, liczoną w milionach złotych".

Szef Samoobrony kolejny raz zapewnił, że nie wziął "żadnej łapówki" i że "żadnej łapówki" nie żądał. "Jeśli Centralne Biuro Antykorupcyjne ma takie dowody, to niech je pokaże" - apelował. Według niego, CBA "spaprało" robotę.

Zapewnił też, że nie wróci do ministerstwa rolnictwa; nie chciał podać nazwiska kandydata na swojego następcę.

mig, PAP
Gazeta.pl
10-07-2007

Premier: Rydzyk powinien przeprosić prezydentową

Jarosław Kaczyński nie wymaga od ojca Tadeusza Rydzyka przeprosin dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Ale jeśli obraził także Pierwszą Damę, to powinien ją przeprosić" - mówi premier Jarosław Kaczyński. A Lech Kaczyński dodaje, że jeśli taśmy są prawdziwe, to ojciec Rydzyk obraził go i jego żonę już trzeci raz.

"Przeproszenie kobiety nikomu nie przynosi ujmy" - mówił w "Sygnałach Dnia". I dodał: "Mój brat i ja jesteśmy odporni na ataki słowne". Dlatego, jego zdaniem, o. Tadeusz Rydzyk nie musi przepraszać Lecha Kaczyńskiego - nawet jeśli faktycznie go obraził. Inaczej jest jednak z Pierwszą Damą.

"Jeśli rzeczywiście obraził Marię Kaczyńską, to mam nadzieję, że o. Rydzyk zdobędzie się na przeprosiny" - powiedział premier Jarosław Kaczyński.

Prezydent Lech Kaczyński dodaje, że jeżeli wypowiedzi o. Rydzyka, ujawnione przez "Wprost", są prawdziwe, to znaczy, że duchowny już po raz trzeci obraził głowę państwa i Pierwszą Damę. "Stwarza to poważny problem, który musi być poruszony w relacjach między państwem a Zakonem Redemptorystów" - zaznaczył prezydent.

Jak doniósł "Wprost", ojciec Tadeusz Rydzyk na spotkaniu ze studentami toruńskiej Wyższej Szkoły Społecznej i Medialnej obraził prezydenta i jego żonę. "Prezydentowa to czarownica, która powinna się poddać eutanazji" - tak miał mówić o Marii Kaczyńskiej. O Lechu Kaczyńskim miał powiedzieć, że jest oszustem, ulegajcym lobby żydowskiemu.


Jacek Kraczewski / IAR
Dziennik.pl
10-07-2007

Co wolno o. Rydzykowi

Sojusz z radiem jest dla nas strategiczny, niezależnie od takich wypowiedzi- tak ważny polityk PiS komentuje obelżywe słowa o. Rydzyka o prezydencie i prezydentowej. - Będziemy bagatelizowali sprawę.





Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza - mówił o Marii Kaczyńskiej, żonie prezydenta, o. Tadeusz Rydzyk. Nagranie kwietniowego wykładu Rydzyka dla studentów jego Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej opublikował "Wprost". Dzień po pielgrzymce Radia Maryja na Jasną Górę, w której uczestniczyła czołówka PiS i rządu z premierem na czele. - Polska jest tutaj! -wołał Jarosław Kaczyński od ołtarza. Nie znał wtedy słów Rydzyka o bracie i bratowej. W wykładzie dyrektor Radia Maryja wrócił do marcowego spotkania kobiet w Pałacu Prezydenckim. Maria Kaczyńska podpisała wówczas napisany przez Monikę Olejnik apel o niezmienianie konstytucji w sprawie życia poczętego.

Rydzyk w swoim radiu skomentował to wtedy: - Nie nazywajmy szamba perfumerią.

Wśród studentów własnej uczelni czuł się swobodnie i mówił mocniej. O prezydencie: "Z panem prezydentem rozmawiałem przed wyborami i mnie oszukał". Wypomniał mu przerwanie ekshumacji w Jedwabnem, co zdaniem Rydzyka grozi Polsce żydowskimi roszczeniami: "Chodzi o 65 mld dolarów, żeby Polska dała. Przyjdą do pana i powiedzą: proszę mi oddać ten skafander. Ściągajspodnie".

Zakonnik skrytykował wsparcie Lecha Kaczyńskiego dla budowy Muzeum Historii Żydów Polskich. W "Gazecie" wytropił "mentalność talmudyczną". Tylko prezydencki zakaz Parady Równości pochwalił: "Gratuluję, że pan wstrzymał ten marsz, przepraszam, zwichniętych".

Nagranie stało się tematem dnia. Zakon redemptorystów, do którego należy radio, powołał zespół "do rzetelnego przeanalizowania sytuacji". To precedens, do tej pory redemptoryści stali murem za o. Rydzykiem. Abp Józef Życiński uznał słowa Rydzyka za sprzeczne zEwangelią. Prokuratura zbada, czy Rydzyk nie znieważył głowy państwa. Prezydenta i jego żony broniła opozycja.

A PiS nic. Wicepremier Przemysław Gosiewski: - Nie bardzo wierzę w prawdziwość tej wypowiedzi.

Toruński poseł PiS Zbigniew Girzyński zdobył się na zdanie: -Wielu ludzi, którzy chcą służyć ojczyźnie, posługuje się językiem zbyt ostrym.

Kancelaria Prezydenta wstrzymuje się z komentarzem do chwili potwierdzenia autentyczności nagrania. Milczał prezydent, prezydentowa, premier.

Pytamy jednego ze strategów PiS: - Będziecie udawali, że deszcz pada? -Będziemy bagatelizowali sprawę, aż wszyscy o tym zapomną. -Na Pawła Zalewskiego premier napadł za nieporównanie łagodniejsze słowa o polityce zagranicznej. A teraz taka pobłażliwość? - Paweł Zalewski nie daje nam kilkuset tysięcy głosów. Sojusz z radiem jest dla nas strategiczny, niezależnie od takich wypowiedzi.

Wsparcie Radia Maryja i jego słuchaczy to filar polityki Jarosława Kaczyńskiego. Jeszcze przed wyborami 2005r. jeden z liderów PiS mówił nam: - Elektorat radiomaryjny zasługuje na reprezentację jak każdy inny. Chcielibyśmy,by tą reprezentacją był PiS. Nie będzie wielkiej prawicowej partii bez wsparcia Radia Maryja.

-Prowokacja -komentuje nagranie o. Rydzyk. - Szatan się denerwuje, że Matka Najświętsza tak była ukochana przez nas na Jasnej Górze. Jeśli ktoś wie o walce duchów, to jest walka duchów.

Chcą skłócić nas wszystkich. Jesteśmy w oku cyklonu, bo naraziliśmy się bardzo diabłu.

Twierdzi, że nie chciał nikogo urazić: -Nawet jeśli mówię ostro, to trzeba się znać na retoryce i cały kontekst widzieć.

Wojciech Szacki
Gazeta Wyborcza
10-07-2007

Lepper wyrzucony

Prezydent odwołał wczoraj wicepremiera Andrzej Leppera. Powodem jest śledztwo w sprawie korupcji w jego resorcie. Koniec koalicji z Samoobroną. Mogą być wcześniejsze wybory


Wieczorem gruchnęła wiadomość: prezydent na wniosek premiera odwołał Andrzeja Leppera. W piątek Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dwie osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa. Zarzut - płatna protekcja.

- Jest wystarczająco dużo przesłanek, by sądzić, że Andrzej Lepper jest w kręgu podejrzanych. Chodzi o wielomilionową łapówkę - powiedział premier wieczorem na specjalnej konferencji prasowej. Powrót Leppera do rządu uzależnił od oczyszczającej go decyzji prokuratury i sądu, choć zaznaczył, że może to potrwać wiele lat.

Sam Lepper wykluczył powrót do rządu z PiS. Prezydium Samoobrony zdecydowało, że partia wychodzi z koalicji.

Będą wybory? - Przy tak agresywnej opozycji rząd mniejszościowy nie może działać - mówił Jarosław Kaczyński. Zasugerował wybory, ale niekoniecznie już jesienią. Na pytanie o ewentualny wniosek o samorozwiązanie Sejmu żachnął się: - To dopiero pierwsze godziny.

Polityk PiS: - Decyzji o wyborach nie ma. Trochę się ich obawiamy, bo w przyszłym Sejmie nie będzie zapewne LPR i Samoobrony i nie mielibyśmy zdolności koalicyjnej.

Osoba z otoczenia prezydenta: - Atmosfera jest zła. Naszym zdaniem trwa pełzająca próba obalenia rządu: strajk pielęgniarek, kontestowanie szczytu Unii, nagranie wykładu Rydzyka...

Inny polityk PiS: - Historia z CBA to kropla, która przepełniła czarę, a w tej czarze była już seksafera, żądania personalne w TVP i KRUS.

Po odejściu Samoobrony rząd może liczyć na ok. 200 posłów z PiS, LPR, małych kół i posłów niezrzeszonych. To o co najmniej 30 za mało, by sprawnie rządzić. PiS poszuka ich w Samoobronie.

Z tych samych powodów co Leppera premier odwołał ministra sportu Tomasza Lipca: "znalazł się w kręgu podejrzeń". Tyle że Lipiec sam podał się do dymisji.

Pierwsze o odwołaniu Leppera poinformowały "Wiadomości" TVP o 19.40.

- Wszystko było ukartowane. Spotkałem się z premierem ok. 19.20. Ledwie wyszedłem, już "Wiadomości" podały, że prezydent podpisał wniosek o moje odwołanie. To znaczy, że był podpisany, zanim zaczęła się nasza rozmowa - opowiadał zdenerwowany Andrzej Lepper po godz. 20 w "Kropce nad i" w TVN 24.

Lepper twierdzi, że już od piątku wiedział o "szykowanej prowokacji". Miała polegać na tym, że na prośbę znajomego, Piotra R., Lepper przekwalifikuje 35 ha gruntów rolnych położonych koło Mrągowa na Mazurach na cele inwestycyjne. Łapówka miała wynieść 3 mln zł. Do CBA zgłosił się właściciel gruntów.

W piątek CBA zatrzymało Piotra Rybę i Andrzeja Kryszyński. Pierwszy wpadł na lotnisku Okęcie (według portalu Dziennik.pl), gdy z ministrem budownictwa Andrzejem Aumillerem (Samoobrona) wylatywał do Chin. W niedzielę sąd aresztował Rybę i Kryszyńskiego.

W poniedziałek Lepper jak zwykle przyszedł do pracy przed 8 rano. Tuż przed 9 pojechał do Łukowa do zakładów mięsnych Henryka Stokłosy. Do ministerstwa już nie wrócił. Wkroczyło za to CBA. Agenci zażądali taśmy z kamery zainstalowanej przy wejściu do gmachu.

Lepper bronił się wczoraj, że ze sprawą przekwalifikowania gruntów nie ma nic wspólnego. Nie zna właściciela ziemi i to nie on, ale wiceminister rolnictwa z PiS Henryk Kowalczyk podpisał wniosek o przekwalifikowanie ziemi. Kowalczyk natychmiast to zdementował.

Według Leppera premier zaproponował mu, by sam podał się do dymisji, a wtedy Samoobrona zostałaby w rządzie. Jeśli nie, to zostanie odwołany. Lepper mówi, że się zgodził, ale uprzedził, że jego dymisja oznacza koniec koalicji. Premier potem zaprzeczył: - Dałem mu możliwość dymisji, ale nie skorzystał.

- Od piątku wiedziałem, na co się zanosi. W niedzielę na pielgrzymce Radia Maryja premier podał mi rękę z przymusem, nie zamienił ze mną nawet zdania. To koniec obecności Samoobrony w tym rządzie - mówił Lepper w "Kropce nad i".

Twarz mu drżała. - Panie premierze, tak się nie robi. Oni nic na mnie nie mają, nic - mówił w programie.

Według naszych źródeł dymisja Leppera była zaskoczeniem w prokuraturze. - Wiedział o tej transakcji, ale dopiero sprawdzamy, czy miał świadomość, o co chodzi - usłyszeliśmy.

Dziś rano ostateczną decyzję o wyjściu z koalicji podejmie cały klub Samoobrony.

LPR zostaje przy PiS. W nocy premier rozmawiał z Romanem Giertychem.

Wojciech Olejniczak, szef SLD, zapowiedział, że dziś jego klub zgłosi wotum nieufności dla rządu.

Ministrem i wicepremierem Lepper został w maju 2006 r. We wrześniu za szarpanie budżetu bracia Kaczyńscy go odwołali, a w październiku ponownie powołali.

Ostatnią przysługą Samoobrony dla PiS był piątkowy wybór kandydata tej partii na prezesa NIK.

W ostatnim sondażu "Gazety" Samoobrona miała zaledwie 4 proc. poparcia. O punkt za mało, by wejść do Sejmu. Pod kreską jest też drugi koalicjant - LPR - 3 proc.

Krystyna Naszkowska, Wojciech Szacki
Gazeta Wyborcza
10-07-2007

Koalicja przetrwa, czy będą wcześniejsze wybory?

- Jeśli w Sejmie nie będzie większości, będą wybory - deklaruje PiS. - Ten Sejm powinien dokończyć swojego żywota - twierdzi PO i SLD. Dziś rano posiedzenia największych sejmowych klubów, które mogą zdecydować czy jesienią wybierzemy nowy Sejm.





Poszło o wczorajszą decyzję premiera Jarosława Kaczyńskiego, który wyrzucił Andrzeja Leppera z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa. - Samoobrona wychodzi z rządu - deklarował w wywiadzie dla TVN 24 Lepper. Jednak to cały klub musi dziś rano podjąć taką decyzję. A zdania w nim są podzielone. Nie wiadomo jeszcze, jak zachowają się poszczególne partie. Dziś będą obradować: Zarząd Krajowy PO (o godz. 9), Klub PiS (o 9), Klub Samoobrony (o 8.30).

SLD: Wybory w sierpniu, wrześniu

Najmocniej o możliwości wcześniejszych wyborów mówi SLD. Lider sojuszu Wojciech Olejniczak zapowiedział, że we wtorek jego partia złoży wniosek o samorozwiązanie Sejmu. Jeżeli ta propozycja nie znajdzie poparcia Sojusz proponuje konstruktywne wotum nieufności dla gabinetu Jarosława Kaczyńskiego.

- Ta kadencja Sejmu powinna zostać jak najszybciej skrócona. Sejm powinien zostać rozwiązany. Wybory powinny odbyć się w terminie jak najkrótszym. Mogłoby to być jeszcze w sierpniu, najpóźniej we wrześniu - mówił Olejniczak.

Zaznaczył, że do samorozwiązania Sejmu może dojść tylko przy poparciu klubu PiS. Zgodnie z konstytucją, Sejm może skrócić swoją kadencję większością co najmniej 2/3 głosów (czyli 307).

PO: Ten Sejm powinien dokończyć swojego żywota

Również PO chce rozwiązania Sejmu i nowych wyborów. Wiceszef partii Bronisław Komorowski mówi, że klucz jest teraz w rękach braci Kaczyńskich, którzy muszą zdecydować albo o poddaniu rządu do dymisji, albo o samorozwiązaniu Sejmu, bo nie da się go rozwiązać bez głosów Prawa i Sprawiedliwości. - Platforma z przyjemnością poprze wniosek o rozwiązanie Sejmu - mówił Komorowski.

Komorowski podkreśla jednak, że bez zgody PiS na wybory, nie da się ich przeprowadzić. Komorowski sądzi, że PiS nie będzie chciała wyborów, lecz zdecyduje się na rozbijanie i dzielenie klubów oraz wyrywanie posłów "dietetycznych".

Sławomir Nowak z PO mówi: - Ten Sejm powinien dokończyć swojego żywota.

PiS: Szukamy większości



Politycy PiS jeszcze nie zdecydowali, czy dojdzie do wyborów. Zapewniają, że będą szukać większości, liczą też, że mino dymisji Lepera Samoobrona nie wyjdzie z koalicji. Premier Kaczyński mówi jednak: - Jeżeli rząd nie mógłby działać, miałby tylko trwać, to wyjściem są przedterminowe wybory. Według niego, przy obecnej "agresywnej opozycji" kierowanie gabinetem mniejszościowym jest niemożliwe. Jednocześnie - według premiera - rozważanie obecnie terminu ewentualnych przedterminowych wyborów jest przedwczesne.

- Jutro będzie dzień przełomowy - mówił w poniedziałek Adam Lipiński z PiS.

Prezydium Samoobrony: Wychodzimy



W poniedziałek późnym wieczorem prezydium Samoobrony zdecydowało, że opuszcza koalicję. Wiceszef partii Janusz Maksymiuk zapowiedział, że jego partia chce przyspieszonych wyborów i - jeśli w Sejmie nie będzie większości - to jest gotowa poprzeć wniosek o samorozwiązanie Izby. Jednak ostateczną decyzję ma podjąć dziś rano klub partii. Maksymiuk zapewniał wczoraj, że nie będzie powrotu do koalicji PiS- Samoobrona-LPR, jednak nie wszyscy członkowie partii są tego samego zdania. Europoseł Ryszard Czarnecki powiedział, że będzie przekonywał posłów swojej partii, aby na posiedzeniu klubu podjęli decyzję o pozostaniu w koalicji. - Jeśli będzie głosowanie tajne, to większość posłów nie zagłosuje za wyjściem z koalicji, ale jeśli to będzie wiec poparcia dla Leppera, to klub przez aklamację poprze opuszczenie koalicji - mówił Czarnecki.

LPR: Szanse pół na pół

Szef LPR Roman Giertych zapewnił, że jego partia zostaje w koalicji. - W tej chwili jest rząd mniejszościowy, który może trwać jakiś czas. Jak długo będzie trwał rząd mniejszościowy, to zależy od okoliczności - mówił Giertych. Jego zdaniem szanse na wcześniejszy wyborów "rozkładają się pół na pół"..

Pytany o zapowiadany przez SLD wniosek o samorozwiązanie Sejmu Giertych zwrócił uwagę, że wniosek Sojuszu może wcale nie być głosowany. - Przez pół roku marszałek trzyma każdy wniosek. W tym przypadku, ponieważ jest po godz. 22, nie można złożyć formalnego wniosku o rozszerzenie jutrzejszego posiedzenia. Czyli najbliższy wniosek o rozszerzenie można złożyć przed posiedzeniem sierpniowym, czyli wniosek o samorozwiązanie mógłby być głosowany w lutym - mówił Giertych.

PSL: Czekamy

Sekretarz klubu PSL Marek Sawicki uważa, że przyspieszone wybory parlamentarne mogłyby się odbyć najwcześniej wiosną przyszłego roku. Zapytany, jak zachowa się PSL, Sawicki odparł: "jak zawsze spokojnie, bez wdawania się w bieżące awantury". "Od awantur mamy dziś PiS i PO oraz o. Rydzyka; warto poczekać i poprzyglądać się, co ci awanturnicy robią z Polską, a być może zauważą to obywatele i jak przyjdzie czas wyborów, po prostu tych awanturników odrzucą" - dodał Sawick

Bez PiS nie ma wyborów

Zgodnie z art. 98 Konstytucji, Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów (czyli musi ją poprzeć 307 posłów). Skrócenie kadencji Sejmu oznacza jednoczesne skrócenie kadencji Senatu. Prezydent, zarządzając skrócenie kadencji Sejmu, zarządza jednocześnie wybory do Sejmu i Senatu i wyznacza ich datę na dzień przypadający nie później niż w ciągu 45 dni od dnia zarządzenia skrócenia kadencji Sejmu.

Gdyby za skróceniem kadencji w całości zagłosowały PO, SLD, Samoobrona i PSL byłoby to jedynie 257 głosów.

Samoobrona i LPR pod kreską

W czerwcowym sondażu PBS Samoobrona, i LPR są pod 5-proc. progiem wyborczym. Gdyby wybory odbywały się w czerwcu Andrzej Lepper i Samoobrona nie znaleźliby się w parlamencie. To najsłabszy od wyborów w 2005 r. wynik koalicjantów PiS. Na szczycie stabilnie - prowadzi PO (32 proc.), przed PiS (28 proc.), a obie główne partie zyskały w dwa tygodnie po jednym punkcie procentowym. Na trzecim miejscu LiD - 13 proc., także o 1 pkt proc. więcej niż w poprzednim sondażu.

jg, PAP
Gazeta.pl
10-07-2007

Dostaliśmy z USA złom do walki z talibami

Hummery, które mamy na misji, to złom. Absolutnie nie powinny wyjeżdżać poza bazę - skarżą się nasi żołnierze w Afganistanie. Były szef MON Radek Sikorski tłumaczy, że są to samochody zwiadowcze, a... pancerze ograniczają ich mobilność - pisze DZIENNIK.

Sojusznicy wystawiają nas do wiatru. Do walki z terrorystami w Afganistanie Amerykanie dostarczyli nam gorzej opancerzone hummery niż te, o które prosiliśmy.

Najpierw w Afganistanie zbuntowali się żołnierze wystraszeni tym, że muszą jeździć na patrole samochodami niechroniącymi przed atakiem. Część z nich odmówiła udziału w patrolach.

Potem polała się krew: w niedzielę rannych zostało czterech saperów, których wóz najechał na minę-pułapkę. "Hummery, które mamy na misji, to złom. Nie powinny wyjeżdżać poza bazę. Amerykanom tak samochód służy do jazdy po napój do sklepu w bazie, nie zaś na patrol do wioski" - mówią nam żołnierze.

Opowiadają o tym, jak sami wzmacniali wozy: "Domowym sposobem dospawaliśmy dodatkowe blachy" - opisuje jeden z nich. 147 wozów Ministerstwo Obrony Narodowej zamówiło w 2006 r. Nie są naszą własnością, należą do Stanów Zjednoczonych. My je wypożyczamy.

"Tyle że zamówiliśmy hummery w najbezpieczniejszej wersji: 4 i 5. Dowództwo Wojsk Lądowych opracowywało to zapotrzebowanie" - mówi gen. broni Waldemar Skrzypczak, szef Wojsk Lądowych.

Zamówienie skierowano do Sztabu Generalnego, a za jego pośrednictwem - do USA. I tu niespodzianka - dostaliśmy 130 innych wozów, wszystkie trafiły do Afganistanu. "Niestety, są to maszyny starszej generacji; w wersji drugiej" - tłumaczy generał Skrzypczak. "Wersja 4 i 5 jest bardziej odporna na ataki przeprowadzane za pomocą ładunków improwizowanych: ma silniejszą konstrukcję, wzmocnioną podłogę. Jest także bardziej odporna na ostrzał, bo zarówno kabina, jak i wieżyczka są opancerzone" - dodaje.

Od kilku miesięcy dowództwo Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie ogłaszało, że zmieni klasę hummera z dwójki na wyższą. "Do dziś jednak nic w tej sprawie nie drgnęło, poza garażowym dospawaniem paru blach. Nasi dowódcy się szczycą, że mamy system zagłuszający sygnał telefonów komórkowych, za pomocą którego odpalane są miny-pułapki. Jednak jest prawie nieprzydatny: talibowie budują tzw. miny naciągowe, które eksplodują same po najechaniu wozu" - mówi nam jeden z żołnierzy.

MON wystąpiło więc do szefa Pentagonu, Roberta Gatesa, z prośbą, by doposażyć naszą grupę bojową w Afganistanie w 57 hummerów nowszej generacji. Pisma pomiędzy obydwoma państwami na razie krążą...

Izabela Leszczyńska
Dziennik.pl
09-07-2007

Premier przyjął dymisję ministra sportu. Lipiec odwołany!

Minister sportu Tomasz Lipiec podał się do dymisji, premier Jarosław Kaczyński przyjął ją - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik rządu Jan Dziedziczak.



Prezydent Lech Kaczyński już formalnie odwołał Lipca ze stanowiska ministra sportu - podała w komunikacie Kancelaria Prezydenta.

"W wypadku pana Leppera, skądinąd także pana Lipca, są poważne przesłanki, żeby sądzić, że mogli być oni zamieszani w działalność o charakterze przestępczym" - powiedział premier w poniedziałek wieczorem w rozmowie w TVP1.

Zastrzegł, że nie ma "rozstrzygających dowodów" i "nie do niego należy orzekanie jak było naprawdę". "Ale to jest dla nas wystarczająca przesłanka, aby poprosić o dymisję" - powiedział szef rządu. Podczas wieczornej konferencji prasowej premier Kaczyński podkreślił, że Tomasz Lipiec sam złożył prośbę o odwołanie go z funkcji.

W oświadczeniu przesłanym PAP w poniedziałek wieczorem Tomasz Lipiec zapewnia, że nie miał nic wspólnego z działaniami korupcyjnymi dyrekcji Centralnego Ośrodka Sportu. "Pragnę zapewnić, że wszystkie działania podejmowane przeze mnie były realizowane z najwyższą starannością i dopełniłem wszystkich wymogów prawnych związanych z właściwą realizacją zadań Centralnego Ośrodka Sportu - napisał Lipiec. - Obciążające mnie zeznania zatrzymanych osób to pomówienia".

Były minister zapewnia, że od wielu miesięcy wiedział o działaniach służby państwowe na terenie COS i od początku udzielał im wszelkiej niezbędnej pomocy. "...jeszcze przed interwencją CBA podjąłem decyzje o zwolnieniu dyrektorów COS, o czym zostali poinformowani" - zapewnia w oświadczeniu Lipiec.

W ubiegłym tygodniu Centralne Biuro Antykorupcyjne - po wręczeniu kontrolowanej łapówki - zatrzymało dyrektora i wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportu, nad którym minister sportu sprawuje nadzór, Krzysztofa S. i Tadeusza M. Obaj zostali zatrzymani i aresztowani na trzy miesiące po zarzutem korupcji.

Odwołania ministra sportu domagała się opozycja, informując, że prokuratura okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw w Warszawskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w latach 2004-2005, a więc okresie, w którym dyrektorem był obecny minister sportu Tomasz Lipiec.

W poniedziałek Lipiec towarzyszył prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu podczas wizyty na Ukrainie, podczas której omawiana była sprawa przygotowań do piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku i powołano polsko-ukraiński Komitet Koordynacyjny.

Tomasz Lipiec został powołany na stanowisko ministra sportu 31 października 2005 roku. Przez wiele miesięcy toczył spór z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, domagając się ustąpienia prezesa Michała Listkiewicza i rozpisania nowych wyborów. Minister zarzucał władzom PZPN brak reakcji na aferę korupcyjną w polskim futbolu.

Minister Lipiec wprowadził do PZPN kuratora, jednak po naciskach ze strony Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), która groziła wykluczeniem polskich drużyn z międzynarodowych rozgrywek, odwiesił władze PZPN. Na mocy zawartego porozumienia wybory w PZPN mają się odbyć jeszcze w tym roku.

PAP/wp.pl
wp.pl
09-07-2007