czwartek, 21 czerwca 2007

Polska będzie mówić o stratach wojennych?

Polska zapowiada, że na rozpoczynającym się w czwartek szczycie Unii Europejskiej będzie zabiegać o rekompensatę za swoje straty wojenne - pisze tego dnia na pierwszej stronie dziennik "Financial Times".

Według dziennika, oznacza to "podniesienie stawki w batalii z Niemcami o siłę głosów" w UE.

"Domagamy się tylko tego, by nam oddano to, co nam zabrano. Gdyby Polska nie przeżyła lat 1939-1945, byłaby dzisiaj, jeśli odwołać się do kryterium demograficznego, państwem 66-milionowym" - cytuje "FT" wypowiedź premiera Jarosława Kaczyńskiego dla wtorkowych "Sygnałów Dnia".

Uwagi te, jak podkreśla dziennik, potwierdzają niemieckie obawy, że Warszawa szykuje nadzwyczaj emocjonalną kampanię, by doprowadzić do zmiany proponowanego systemu głosowania w UE zgodnie z zasadą "podwójnej większości".

Jak pisze gazeta, "premier Luksemburga Jean-Claude Juncker uznał historyczne brzemię ciążące na polskim kierownictwie; ojciec bliźniaków Kaczyńskich walczył w powstaniu warszawskim przeciwko niemieckim okupantom w 1944 r. Ale Junkcer podkreślił, że jego własnego ojca i wujków zmuszono do walki w armii niemieckiej".

"Trzeba przeskoczyć to teraźniejszości - cytuje "FT" Junckera. - Nie będziecie na dłuższą metę zadowoleni, jeśli wciąż będziecie patrzeć w tylne lusterko".


PAP
Interia.pl
21-06-2007

Niewygodny spot PO

Media publiczne nie chcą wyemitować politycznej reklamówki PO. Wahają się także prywatne. Bo atakuje ona PiS





Na ekranie pojawiają się zdjęcia menedżerów wielkich firm państwowych z nadania PiS - prezesa zarządu Stoczni Gdańskiej Andrzeja Jaworskiego i jego pensja - 31 tys. zł oraz prezesa zarządu KGHM Krzysztofa Skóry - 55 tys. zł.

Ich zarobki zestawiono z pensją lekarza - 1840 zł i nauczycielki - 1618 zł. Zza kadru, na tle ujęć m.in. z powołania do rządu Andrzeja Leppera, słychać głos lektora: "PiS obiecywał solidarne państwo i opiekę nad słabszymi, a zadbał tylko o własny interes". Na koniec na tle zdjęcia premiera Jarosława Kaczyńskiego pojawia się czerwony napis "Oszukali".

PO: to cenzura

Platforma chciała, by od wczoraj ten spot pokazały TVP, TVN i Polsat oraz by nadały ją Radio ZET, a także I i III Program Polskiego Radia. Najwięcej reklam zamówiła w TVP: od środy do niedzieli, w najlepszym czasie antenowym, przed głównym wydaniem "Wiadomości", przed prognozą pogody, przed sportem, przed programami publicystycznymi. W sumie aż 40 razy.

Poseł Sławomir Nowak z PO mówi, że TVP odmówiła wyemitowania reklamy, powołując się na wątpliwości. Jakie? Nie wyjaśniła.

Robert-Rynkun Werner, nowy członek zarządu TVP z rekomendacji Samoobrony, który nadzoruje biuro reklamy, powiedział nam, że reklamówka jest bardzo agresywna i trzeba wyjaśnić, czy zarzut, że PiS kogoś oszukał, jest prawdziwy i etyczny. Dlatego teraz spot analizują telewizyjni prawnicy. Decyzja dziś.

Oburzone PO wydało oświadczenie: "To skandaliczny przykład politycznej cenzury w rządowej telewizji, nieobecny wcześniej, nawet pod rządami SLD! TVP stała się tubą propagandową obecnej ekipy rządzącej, w której uniemożliwia się nieskrępowaną wypowiedź opozycji poprzez płatny czas reklamowy".

Nowak dodaje, że PKW już dawno wypowiedziała się, że partie polityczne mają prawo do politycznych reklam także poza kampanią wyborczą.

Decyzja TVN w czwartek, Radia Zet dziś. PR odmawia

TVN reklamy też nie puści, bo... nie ma czasu antenowego. Piotr Walter, prezes TVN, powiedział nam, że spot oglądał i nie wzbudził jego wątpliwości. - Ale na wszelki wypadek prawnicy się temu przyjrzą. Decyzja w czwartek - wyjaśnia.

Także Polsat dziś zdecyduje, co zrobić.

Według Nowaka, odmówiło także Polskie Radio, twierdząc, że spot ma charakter porównawczy. - Nie rozumiem, co to znaczy - mówi Nowak. - A radio nie chce nam tego wyjaśnić.

Radio ZET decyzję ma podjąć dziś, bo tylko prezes stacji ma prawo podpisać się pod odmową wyemitowania reklamówki.

Nowak tak komentuje zachowanie stacji komercyjnych: - Nie ma u nas niezależnych mediów, wszystkie podlegają KRRiT, a ta jest w rękach koalicji rządzącej. To dowód, że nasz postulat likwidacji KRRiT nabiera znaczenia politycznego.

"Solidarność": Rząd PiS nie jest solidarny

- Ten rząd powoli staje się dla nas mało wiarygodny. Jeśli nie stanie się naprawdę solidarny, pójdziemy na wojnę - mówi "Solidarność" i powołuje sztab protestacyjny.


- Gdzie jest "Solidarność"? - pytały wczoraj rano strajkujące w Warszawie pielęgniarki. W południe obradująca w Gdańsku Komisja Krajowa "S" potępiła użycie siły wobec strajkujących i poparła ich postulaty płacowe. Następnie KK jednomyślnie powołała Krajowy Sztabu Protestacyjny. Tym samym po raz pierwszy otwarcie tak krytycznie wypowiedziała się o rządach PiS.

Dotychczas „S" stała bowiem za PiS murem: w kampanii prezydenckiej związek poparł Lecha Kaczyńskiego. Wiązał również nadzieje z rządem PiS, który szedł do wyborów z hasłem „Polski solidarnej". We wczorajszej uchwale Komisji Krajowej czytamy: „Dotychczasowe propozycje rządu w zakresie postulatów związku nie tylko stoją w rażącej sprzeczności z ideą »państwa solidarnego «, ale potęgują rozwarstwienie społeczne, sprzyjają dumpingowemu zatrudnieniu i emigracji zarobkowej. Wobec wzrastających - także w wyniku akcji Związku - wynagrodzeń w sferach pozabudżetowych, oszczędzanie na tych, którzy świadczą swoistą służbę publiczną, jest szczególnie groźne i stanowi zaprzeczenie fundamentalnej dla nas zasady „nigdy jeden przeciwko drugiemu".

- Ten dokument jest wyrazem naszego rozczarowania postawą rządu - mówi Janusz Śniadek, przewodniczący "S".

Podczas dwudniowych obrad KK związkowcy powtarzali, że należy skończyć z przychylnym nastawieniem do PiS. - Nigdy nie było parasola ochronnego nad tym rządem, choć ideowo jest między nami duża zbieżność - próbował przekonywać Śniadek.

Związkowcy mają pięć postulatów dla rządu:
• wzrost w 2008 r. płacy minimalnej do 42 proc. płacy przeciętnej i określenie ścieżki wzrostu płacy minimalnej do 60 proc.;
• wzrost płac w sferze budżetowej o co najmniej 10 proc. w przyszłym roku;
• uchylenie ustawy o negocjacyjnym wskaźniku wzrostu wynagrodzeń w sferze przedsiębiorstw uniemożliwiającym wzrost płac w wielu zakładach;
• przyjęcie kryteriów medycznych przy przyznawaniu emerytur pomostowych;
• realizacja porozumień zawartych z „Solidarnością" w ostatnich miesiącach (m.in. dotyczących podwyżek dla nauczycieli). Na ich spełnienie „S" dała rządowi czas do 15 sierpnia.

- Zobaczymy, co zrobi, i zastanowimy się co dalej, formy protestu na razie nie ujawnimy - mówi Śniadek. Jego zdaniem najtrudniejszy postulat dotyczy emerytur pomostowych. - Od ośmiu lat walczymy o zachowanie prawa do wcześniejszych emerytur dla pracujących w szczególnych warunkach - mówi. - Stanowczo przeciwstawiamy się likwidacji tego prawa, ale proponujemy wprowadzenie kryteriów medycznych. Niech nikt nie waży się mówić o odbieraniu praw emerytalnych pracownikom, skoro nadal takie przywileje przysługują funkcjonariuszom SB i UB.

Maciej Sandecki
Gazeta Wyborcza
21-06-2007

Rada Europy upomina Polskę

Przeludnione więzienia, bezkarność policyjnej przemocy, dyskryminacja mniejszości, pozorne prawo do aborcji, zła ustawa lustracyjna

Takie m.in. grzechy wytknął polskiemu rządowi komisarz praw człowieka Rady Europy Thomas Hammarberg w memorandum o przestrzeganiu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w Polsce. Wczoraj przedstawił je Komitetowi Ministrów Rady Europy. Memorandum powstało po zeszłorocznym pobycie komisarza w Polsce. Zawiera zalecenia dla rządu.

• Policja. Komisarz zaleca stworzenie niezależnego organu, który badałby skargi na brutalność policji. Z oficjalnych danych wynika, że od stycznia 2003 r. do września 2006 r. wniesiono do prokuratur ponad 3 tys. zawiadomień o przestępstwach popełnianych przez policję (bicie, wymuszanie zeznań). Większość umorzono lub odmówiono wszczęcia postępowania. Nie było ani jednego przypadku skazania policjanta.

• Więzienia. Przepełnienie w więzieniach wynosiło 123 proc., a prawo dopuszcza nieprzestrzeganie norm powierzchni na jednego więźnia. „Zasada humanitarnego traktowania wymaga poszanowania godności osób skazanych i aresztowanych przez zapewnienie im wystarczającej przestrzeni życiowej. Jakkolwiek konieczna jest budowa nowych więzień, jednak władze powinny także usprawnić stosowanie alternatywnych kar nie polegających na pozbawieniu wolności” - napisał komisarz.

• Tolerancja i niedyskryminacja. Komisarz wezwał do ustanowienia „instytucji czuwającej nad przestrzeganiem prawa antydyskryminacyjnego, która wypełniłaby istniejącą lukę prawną”. Zwraca uwagę na dyskryminację mniejszości seksualnych (zakazy parad równości, używanie przez polityków języka nienawiści, wycofanie poradnika Rady Europy „Kompas - edukacja młodzieży w zakresie praw człowieka”).

Podaje, że polskie władze, przekonując go, że w szkołach przekazuje się obiektywne i niedyskryminujące informacje o mniejszościach seksualnych, pokazały mu podręcznik "Wygrajmy młodość". Homoseksualizm określono w nim jako "nienaturalną skłonność" i nauczano, że "osobie nią dotkniętej powinno się okazać szczególną opiekę i pomoc w zwalczaniu tej wstydliwej dewiacji".

"W rozdziale tym wiąże się homoseksualizm zarówno ze strachem przed odpowiedzialnością, niewłaściwą hierarchią wartości, brakiem odpowiedniej idei miłości i postawą hedonistyczną, jak również z prostytucją - pisze Hammarberg. - To opisanie homoseksualizmu jest obraźliwe, niezgodne z zasadami równości, różnorodności i poszanowania praw każdego człowieka."

Zaleca wprowadzenie środków prawnych do zwalczania języka nienawiści i dyskryminacji osób o odmiennej orientacji seksualnej.

• Antysemityzm. „Komisarz wzywa do podjęcia wysiłków w celu zakazania publikacji i nadawania programów o charakterze rasistowskim i antysemickim. Ich nieograniczone rozpowszechnianie przekazuje społeczeństwu szkodliwe przesłanie”. Zaleca skuteczne stosowanie istniejących przepisów kodeksu karnego.

• Przemoc domowa i aborcja. Komisarz pochwalił polskie władze za przyjęcie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, ale wytknął brak schronisk dla ofiar przemocy.

"Natomiast dostęp do legalnej aborcji - pisze Hammarberg - jest często utrudniony". Wezwał rząd "do zapewnienia kobietom, których przypadek mieści się w kategoriach przewidzianych prawem, by mogły przerwać ciążę bez dodatkowych utrudnień".

• Lustracja. „Musi być przeprowadzana z zachowaniem wszelkich gwarancji państwa opartego na rządach prawa i poszanowaniu praw człowieka. Aktualne prawo nie spełnia tych standardów pod wieloma względami” - napisał Hammarberg.

W 2010 r. sprawdzi, jak Polska wykonała zalecenia memorandum.


Memorandum i odpowiedź rządu na stronie Biura Informacyjnego Rady Europy: www.coe.org.pl

es
Gazeta Wyborcza
21-06-2007

O. Rydzyk: Pielęgniarkami ktoś steruje

Protestujące pielęgniarki, wspierane przez polityków opozycji, na pewno nie doczekają się pomocy ze strony szefa Radia Maryja. Ojciec Tadeusz Rydzyk stwierdził, że strajkującymi siostrami ktoś manipuluje i wmawia im, że powinny natychmiast zacząć więcej zarabiać.

Redemptorysta w protestach w służbie zdrowia widzi drugie dno. "Sprawa tych strajków wszystkich to jest celowe zapalanie, podpalanie w różnych miejscach z różnych racji" - tłumaczył o. Rydzyk.

Protestującym pielęgniarkom doradził cierpliwość i zapewnił, że podwyżki na pewno wreszcie dostaną. A to dlatego, że zapewni je coś, czego szef rozgłośni nigdy nie popierał - Unia Europejska. "Ale nie od razu Kraków zbudowali. Trzeba też myśleć, myśleć o co tu chodzi" - apelował redemptorysta.

Przed kancelarią premiera trzeci dzień protestuje kilkaset pielęgniarek. Chcą rozmawiać z premierem o podwyżkach. Rząd chce jednak, by z budynku kancelarii wyszły najpierw cztery pielęgniarki, które okupują jedno z pomieszczeń.


Magdalena Miroszewska
Dziennik.pl
21-06-2007

Egzamin niestraszny Samoobronie

Co czeka urzędnika, który nie zdał egzaminu do Państwowego Zasobu Kadrowego? Jeśli popiera go Samoobrona, może być wiceministrem rolnictwa lub wiceprezesem rolnej Agencji - pisze "Gazeta Wyborcza".


Koalicja wymyśliła zasób kadrowy, żeby dobierać z niego (bez konkursów) ludzi na najwyższe stanowiska w rządowych instytucjach. Aby dostać się do zasobu, trzeba mieć wyższe wykształcenie, odpowiedni staż pracy i zdać egzamin organizowany przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej. W przeprowadzonych do tej pory dwóch naborach egzaminy do zasobu zdała ponad połowa kandydatów. Wśród tych, którzy oblali, są m.in. młodzi urzędnicy popierani przez Samoobronę - zauważa gazeta.

Katarzyna Obraniak-Chyż ma 33 lata. Jest magistrem socjologii, pisze doktorat na Akademii Rolniczej w Lublinie. Od 2002 r. pracuje w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. W 2006 r. awansowała na dyrektora oddziału regionalnego w Lublinie. Redakcyjne źródła w Agencji mówią, że gdyby zdała do zasobu, miałaby szansę na stanowisko prezesa całej Agencji. A tak została "tylko" p.o. zastępcy prezesa ARiMR - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

PAP
Wp.pl
21-06-2007

Przetarg na szkolne pracownie zagrożony przez jedno "tak"

Jeden z urzędników Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) wpisał do formularza ofertowego "tak" w miejscu, które powinno zostać puste. W wyniku pomyłki podwładnego Romana Giertycha unijne pieniądze na szkolne pracownie i centra multimedialne mogą przepaść - pisze "Puls Biznesu".

Jak wyjaśnia "Puls Biznesu", pechowe "tak" zostało wpisane do rubryki dotyczącej tego, czy firmy powinny przedstawić nazwiska oraz kwalifikacje osób odpowiedzialnych za wykonanie "usługi" (w rzeczywistości chodzi o dostawę). Jest to nieuzasadniony w tym wypadku warunek dopuszczenia do przetargu. Część oferentów uznała go za oczywisty błąd i nie dostarczyła wymaganej listy nazwisk.

W tej chwili pracownicy MEN zastanawiają się w jaki sposób rozwiązać problem. Jest dość poważny, bo całe ogłoszenie o przetargu będzie miało wadę prawną. To oznacza, że firmy, które przegrają przetarg będą miały dobre podstawy do tego, aby go zaskarżyć.

Przedstawiciele Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) twierdzą, że wada nie jest tak istotna, aby przetarg musiał być skasowany. Nie da się jednak ukryć, że taka możliwość istnieje. Jeśli do kasacji dojdzie, to przetargu o wartości 350 mln zł może nie udać się zrealizować do końca roku. Wtedy przepadną unijne dofinansowania.

MEN nie skomentowało sprawy. Jak jednak wytłumaczył "Pulsowi Biznesu" jeden z pracowników UZP, w całej sprawie jest jeden ratunek. Ministerstwo powinno jak najszybciej wezwać wykonawców do uzupełnienia list i... modlić się o to, aby któraś z firm nie chciała storpedować przetargu.


Dziennik Internautów
21-06-2007