Kaczyński: strasz i rządź
PiS mówi nam, że jest mocny jak nikt do tej pory. My powinniśmy im mówić, że nie damy się nabrać
Premier "odstrzelił" Andrzeja Leppera, bo przestał być użyteczny. Lepper zrozumiał, że może już nie wyjść z prokuratury. Będzie odpowiadał za ziemię pod Mrągowem, za inne nieruchomości, za podejrzane kontakty na wschodzie i na zachodzie oraz weksle swoich posłów.
Lepper może na dobre zniknąć z polityki. Jeśli Samoobrona nie będzie uległa, to PiS poprze projekt PO o zakazie pełnienia funkcji publicznych przez osoby skazane prawomocnym wyrokiem.
Lepper i spółka aluzję zrozumieli. Na wzór LPR pozostaną wyłącznie przystawką, która o niczym nie decyduje, lecz służy PiS jako dostarczyciel kilku procent głosów. W zamian utrzyma setki posad i dostanie blokowanie list w następnych wyborach, dzięki czemu do Sejmu wprowadzi kilkunastu posłów.
Formuła koalicji "rewolucji moralnej" się dopełniła. PiS kieruje nią za pomocą CBA i prokuratora, którzy działają, gdy takie jest zapotrzebowanie. Papiery znajdują się, kiedy trzeba, a nie wtedy, gdy organy ścigania wykryją przestępstwo.
Jarosław Kaczyński z ludzkich namiętności najbardziej rozumie strach. Wie, że ludzie boją się o siebie, rodzinę, dostatek, pracę i posady. Władzę sprawuje, zarządzając tym strachem. We własnej partii wszyscy są podejrzani o nielojalność - i ulegli. W koalicji nie ma uczciwych i skłonnych do ryzyka. Opozycja albo się podda, albo na wszystkich znajdą się haki.
Bać się mieli biskupi, gdy sypały się nazwiska kościelnych TW. Strach miał oblecieć biznesmenów, gdy ABW pukała do ich drzwi o godzinie 6 rano. Uległością powinni byli się kierować sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, gdy i na nich znalazły się "ubeckie" kwity. Respektu przed władzą miały nabrać cztery pielęgniarki, którym zachciało się głodować, by ujrzeć oblicze Jaśnie Pana Premiera.
Dymisjonując Leppera, premier chciał przykryć nieudolność swego rządzenia. Nie udało mu się złamać strajku lekarzy i pielęgniarek, bo nie miał żadnej propozycji oprócz straszenia CBA oraz dzielenia związków lekarzy na swoje i obce. Pielęgniarki obrażał lub ignorował - do czasu, gdy socjologowie podpowiedzieli, że sympatia społeczna jest po ich, a nie po jego stronie.
Wówczas postanowił uciekać do przodu. Chce nam pokazać, że kontroluje sytuację i potrafi odnowić swoje oblicze. Na sztandary ma wrócić prawo i sprawiedliwość. Surowe dla wszystkich, a najbardziej dla swoich.
Ale to blef. Przyjdą sensacje o ludziach z mitycznego układu, politykach opozycji i niewygodnych członkach łże-elit. Lewica już do tego przywykła, pora więc na Platformę i jej ludzi.
Z usłużnych wobec PiS mediów sporo nowego się dowiemy o kolegach Donalda Tuska. Oddziały szturmowe CBA dostarczą sensacji. Chyba że Platforma lekcję Leppera zrozumie właściwie i nie będzie przeszkadzać. Ponownie okaże się papierowym tygrysem, który rozprawia, że wyjściem z sytuacji mają być kolejno składane wnioski o odwołanie 19 ministrów i że nigdy nie wejdzie w koalicję z centrolewicą.
Premier ma już w ręku wszystkie instrumenty do uprawiania polityki w swoim stylu.
Powolny jest mu i prezydent, i parlament z rządem. Odzyskał NBP, NIK i część Trybunału Konstytucyjnego. Na usługach ma wojsko, policję, ABW, AW, CBŚ i CBA oraz urzędy skarbowe. Pod kontrolą media publiczne i parę prywatnych. Służy mu IPN z przepastnym zasobem ubeckich teczek. Zapewnił sobie życzliwość Radia Maryja i sporej części Kościoła.
PiS mówi nam, że jest mocny jak nikt do tej pory. My powinniśmy im mówić, że nie damy się nabrać.
Traktujemy braci Kaczyńskich jako przywódców wybranych w demokratycznych wyborach, którzy mają służyć państwu, a nie państwo ma służyć im. Ich obowiązkiem nie jest dostarczanie nam fajerwerków, lecz udzielanie odpowiedzi pielęgniarkom, lekarzom, nauczycielom. Reforma finansów publicznych, a nie zapełnianie synekur swojakami.
Mają respektować prawa wszystkich obywateli, a nie dzielić ich według swoich kryteriów.
Powinniśmy im pokazać, że nie ulegamy ogłupianiu i nie wierzymy nowym odsłonom farsy o układzie i jego mackach. Powinniśmy z zasady nie ufać rządowym mediom, gdy będą trąbiły o ludziach, którzy znaleźli się "w kręgu podejrzenia".
Przestrzeganie prawa polega też na kardynalnej zasadzie, że niewinny jest każdy, komu winy się nie udowodni. Władza mówi, że dziś podejrzany może być każdy. My powinniśmy odpowiadać, że o tym decyduje sąd, a nie rząd za pomocą prokuratury, CBA, ABW.
Przywiązanie do tych zasad to siła opinii publicznej.
Mirosław Czech
Gazeta Wyborcza
11-07-2007
Gazeta Wyborcza
11-07-2007