Miasteczko stoi, rozmowy też
Rząd nie będzie już rozmawiał z pielęgniarkami i lekarzami. Białe miasteczko zostaje, strajk w szpitalach trwa
- Straciliśmy czas - mówił Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, wychodząc ze spotkania z ministrem Religą. - Kontynuujemy protest i zwalniamy się z pracy.
Wczorajsze negocjacje miały zakończyć trwający od trzech tygodni protest pielęgniarek i prowadzony ósmy tydzień w 260 szpitalach strajk lekarzy. Skończyły się niczym.
Szansą na wyjście z kryzysu miało być przyjęcie propozycji pielęgniarek. Chciały, by na podwyżki w tym roku wziąć 40 proc. z 1,2 mld nadwyżki, którą ma NFZ, i żeby 80 proc. z tej puli trafiło do pielęgniarek. W ubiegłym tygodniu premier ogłosił, że może się na to zgodzić, jeśli spod okien jego kancelarii zniknie białe miasteczko i jeśli projekt poprą wszystkie związki. Ale wczoraj "Solidarność", OPZZ i OZZL projekt storpedowały.
Minister Religa się tego spodziewał. - Nie sądzę, by inne związki zgodziły się na to, by pielęgniarki dostały najwyższe podwyżki w tym roku - mówił jeszcze przed wczorajszymi rozmowami. Pielęgniarki zaproponowały więc, by pieniądze na podwyżki były dzielone w szpitalach po równo między poszczególne grupy pracowników medycznych. Ale i ten pomysł odrzucono.
Stanęło na tym, że Ministerstwo Zdrowia skieruje do Sejmu projekt ustawy, który: • utrzyma do końca 2008 r. ubiegłoroczną 30-proc. podwyżkę, • zagwarantuje, że do tego czasu pieniądze będą płynęły osobnym strumieniem, • wprowadzi zasadę, że 40 gr z każdej dodatkowej złotówki, która trafi do szpitala z NFZ, pójdzie na podwyżki.
- Jesteśmy niezadowolone. Nie mamy gwarancji, że do każdego szpitala trafią dodatkowe pieniądze, bo nie każdemu NFZ musi zwiększyć kontrakt - tłumaczy Iwona Borchulska z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek.
Projekt ustawy poparła tylko "Solidarność". Rządowi urzędnicy ogłosili, że poparcie pozostałych związków jest niepotrzebne, bo nie były to negocjacje, tylko konsultacje społeczne. Sejm zajmie się projektem dopiero po wakacjach.
Bukiel: - Szkoda słów. Po dwóch miesiącach negocjacji dowiadujemy się, że nie zabiorą nam podwyżek.
Nim lekarze wyszli, minister Religa próbował rozmawiać z nimi o układzie zbiorowym. Medycy chcieli dokumentu, który zagwarantowałby im, że w ciągu dwóch-trzech lat będą zarabiać 7,5 tys. zł.
- Usłyszeliśmy, że pan prezydent bardzo by chciał tego układu - mówi Marek Białko z OZZL. - Tylko że trzeba by zmienić wiele ustaw. A na to potrzeba trzech lat.
- Nie ma gwarancji podwyżek, białe miasteczko zostaje - mówiła "Gazecie" Iwona Borchulska.
Uzgodnień z rządem nie podpisał żaden związek zawodowy. Kolejna tura rozmów ma się odbyć dopiero jesienią.
- Dobrze by było, by miasteczko znikło, ponieważ ani dziś, ani jutro czy pojutrze żadnych innych ustępstw ze strony rządu nie będzie. Bez względu na to, czy miasteczko będzie trwało - skwitował rozmowy Religa.
Adam Czerwiński
Gazeta Wyborcza
11-07-2007
Gazeta Wyborcza
11-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz