środa, 11 lipca 2007

Koniec przymusowej obserwacji psychiatrycznej

Przepis, który pozwala na praktycznie bezterminowe umieszczanie podejrzanych w szpitalu psychiatrycznym na badania, narusza konstytucję - uznał wczoraj Trybunał Konstytucyjny. I dał posłom 15 miesięcy na zmianę tego prawa.


Chodzi o kontrowersyjny przepis 203 kodeksu postępowania karnego. Jeśli przed sądem staje osoba, która może być chora lub zaburzona psychicznie, sąd może ją posłać przymusowo na maksimum sześć tygodni na badania do szpitala psychiatrycznego. Co roku w tym trybie do szpitali trafiało ok. 4 tys. osób. I chociaż przepis mówi o czasie nie dłuższym niż sześć tygodni, to jednak można go przedłużać - dokładnie na tej samej zasadzie jak areszt tymczasowy - praktycznie w nieskończoność. Wystarczyło, że zwrócił się o to szpital, argumentując, że jeszcze nie jest w stanie wydać opinii. A na takie badania nierzadko trafiali np. ludzie pomówieni przez współmałżonków, z którymi byli w konflikcie, o napaść czy groźby.

Wczoraj Trybunał zajął się dwiema skargami konstytucyjnymi osób, które dostały wezwanie z sądu na takie badania. Skargi pilotowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka w ramach Programu Spraw Precedensowych. Przed Trybunałem skarżących reprezentowali - społecznie, na prośbę Fundacji - mecenasi Jan Widacki i Lech Obara.

Trybunał podzielił wczoraj ich opinię, że przepis, który pozwala praktycznie bezterminowo zamykać ludzi w szpitalu, narusza zagwarantowane konstytucją prawo do wolności osobistej, a także zasadę poszanowania godności człowieka.

Trybunał powiedział, że przepis trzeba poprawić tak, aby sąd mógł umieszczać na badaniach tylko wtedy, jeśli jest "wysoce uprawdopodobnione", że podejrzany popełnił przestępstwo. A także, że sąd powinien mieć obowiązek ściśle określać czas umieszczenia w szpitalu.

- Wprawdzie przepis wejdzie w życie dopiero za 15 miesięcy, ale jest już teraz wskazówką dla sądów. To znaczy, że nie powinno już być przypadków, gdy człowiek trafia na badania i zostaje w szpitalu nie wiadomo jak długo. Albo gdy kieruje się go tam bez rzeczywistej potrzeby - powiedział "Gazecie" dr Adam Bodnar, szef Programu Spraw Precedensowych.

Michał Kopiński, mark, es
Gazeta Wyborcza
11-07-2007

Brak komentarzy: