Niemiecka prasa: Słowa Kaczyńskiego "pogardliwe"
Niemiecki ruch oporu był rachityczny - powiedział tydzień temu na łamach niemieckiego dziennika "Die Welt" premier Jarosław Kaczyński. Za te słowa oberwało mu się od gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "FAZ" nazwał słowa premiera "pogardliwymi" i "głupimi".
Nie słabnie wojna na słowa w niemieckiej prasie. Tydzień temu premier Jarosław Kaczyński skrytykował "rewizję pamięci" w Niemczech. Według premiera Niemcy zapominają, że były agresorem w II wojnie Światowej. A ich cierpień nie można porównać z polskimi.
Co więcej, naród niemiecki nie sprzeciwiał się mocno Hitlerowi. "Elity nie uczyniły nic, z wyjątkiem tego rachitycznego spisku przeciwko Hitlerowi (w roku) 1944. Nie było szerokiego ruchu oporu" - powiedział premier tydzień temu dziennikowi "Die Welt".
Te słowa oburzyły redaktorów konserwatywnej gazety "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Według komentatora "FAZ", szydzenie z historycznego narodowego ruchu oporu przeciwko dyktaturom i totalitarnym reżimom jest po prostu głupie.
Niemiecka opozycja skupiona wokół Stauffenberga i Bonhoeffera nie odniosła sukcesu - przyznaje komentator. Ale wiele z powstań przedtem i potem upadło. "Pomimo tego żaden rozsądny demokrata nie zarzuciłby im, podobnie jak robotnikom z Poznania i Nowej Huty, studentom z Krakowa i Warszawy czy też stoczniowcom z Gdańska w latach 70. i 80., że ich wysiłki były
"Polskiemu premierowi brak jest dwóch doradców: takiego, którego by słuchał, oraz takiego, który potrafiłby wczuć się w duszę innych narodów. Gdyby miał tych dwóch doradców, to nigdy nie nazwałby niemieckiego ruchu oporu
Rocznica nieudanego zamachu na Hitlera jest w Niemczech obchodzona bardzo uroczyście. Główny zamachowiec - pułkownik Claus hrabia Schenk von Stauffenberg został stracony jeszcze w dzień zamachu w Wilczym Szańcu. Razem z nim zginęło jeszcze kilku współpracowników. 5 tysięcy osób zgładzono potem. Hitlerowi nic poważnego się nie stało.
Dziennik.pl
15-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz