Lekarze nie wierzą ministrowi, że nie ma na nich nagonki
Lekarze się skarżyli na nagonkę, a minister Janusz Kaczmarek niedowierzał i obiecywał, że wszystko sprawdzi
Szef MSWiA przyjechał wczoraj do warszawskiego szpitala MSWiA, by usłyszeć "konkrety, a nie przeciekające informacje" o sytuacji w szpitalu po zatrzymaniu przez CBA dr. Mirosława Garlickiego, ordynatora kardiochirurgii tej lecznicy. Ma on zarzuty korupcji i zabójstwa pacjenta.
Od kilku tygodni piszemy, że w szpitalu wszyscy boją się, że są podsłuchiwani i śledzeni. - Liczę na szczerość - podkreślał kilka razy minister. I z wypełnionej po brzegi sali posypały się żale.
Najpierw dr Andrzej Włodarczyk, szef Okręgowej Rady Lekarskiej, przekazał dwa doniesienia do prokuratury. Pierwsze dotyczyło zabrania przez CBA dokumentacji medycznej kilku tysięcy pacjentów szpitala MSWiA. Drugie - zatrzymania w czwartek przez CBA ortopedy w szpitalu Bródnowskim. - Gdy doszło do zatrzymania, na dyżurze był tylko ten jeden ortopeda. Zaistniało więc zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów - wyjaśnił Włodarczyk. - Nie zadbano o zastępstwo.
Dr Włodarczyk podkreślał, że lekarze są zastraszani: - Nikt nie rozumie, dlaczego CBA zatrzymało dr. Orlicza (anestezjolog ze szpitala MSWiA, który pod koniec maja został zatrzymany, a wkrótce potem z podejrzeniem zawału trafił do szpitala; do tej pory nie postawiono mu zarzutów). Wszyscy myślimy, że każdy z nas może być następny.
Kaczmarek bronił CBA i prokuratury. - Działają zgodnie z prawem - podkreślał. Na sali poruszenie. - Oni mają prawo, ale swoje! - nie wytrzymała jedna z lekarek.
Ktoś pana okłamuje, panie ministrze!
Minister tłumaczył, że CBA wywiozło karty chorych, bo potrzebne były w śledztwie. Od szefów CBA i policji wie, że zabrano tylko dokumentację pacjentów szpitalnego oddziału ratunkowego.
- Ktoś pana okłamuje - wystąpił doc. Edward Franek, ordynator kliniki chorób wewnętrznych, endokrynologii i diabetologii. - CBA zabrało ode mnie dokumentację medyczną wszystkich hospitalizacji jednodniowych. To samo zrobili na kardiologii i na innych oddziałach. A jeśli ktoś pana okłamuje, to czy może mieć pan do tych ludzi zaufanie? Kaczmarek milczał.
- Mówimy tym samym głosem, ale gdzie indziej kładziemy akcenty - próbował ich uspokajać Kaczmarek. - W każdym zawodzie są czarne owce. Trzeba je odłowić.
Na sali zawrzało.
Kolano lub kolonoskopia
Lekarze nie kryli zbulwersowania, że masowo na komisariatach przesłuchuje się ich chorych. - Policja dysponuje intymnymi danymi pacjentów. Pan minister chciałby, żeby ktoś na komisariacie oglądał pana dokumentację medyczną? - padło pytanie z sali.
- Sprawdzę, czy faktycznie dzielnicowi i policjanci dysponują kopiami kart chorych - obiecał minister. - Mam informacje od komendanta głównego policji, że to nieprawda.
- To kłamią pacjenci, którzy nam o tym opowiadają? - dopytywał coraz bardziej zdenerwowany lekarz.
- Mój sąsiad został wezwany na przesłuchanie - mówiła Beata Kalicka, pracownik cywilny szpitala. - Zapytano go, czy miał zrobioną kolonoskopię. "Kolana mam w porządku" - odpowiedział [kolonoskopia ma związek z jelitem grubym, nie z kolanem]. Policjant zapisał, że kolonoskopii nie było.
Oni muszą mieć winnych
Z sali zaczęli wychodzić lekarze. Jeden z anestezjologów powiedział: - Ludzie, którzy rządzą nie potrafią inaczej myśleć niż prokurator. Muszą mieć winnych. Dwadzieścia lat jestem lekarzem i z przykrością stwierdzam, że ten zawód został zepchnięty na dno.
- Idę na oddział. I tak niczego się nie dowiem - twierdził inny lekarz. - Ciągle tylko "sprawdzę" i "z moich informacji wynika, że jest inaczej".
- Czuję bezsilność - przyznała lekarka. - Minister przyjechał, bo chyba chciał zaistnieć w mediach. Miałam nadzieję, że przyjechał, żeby pomóc, bo w szpitalu naprawdę atmosfera jest fatalna.
Krzysztof Szafranko, przewodniczący komitetu strajkowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu MSWiA, poprosił ministra o skomentowanie listu otwartego lekarzy ze szpitala z tej placówki do premiera. Pisali w nim, że są "traktowani przez służby państwowe jako potencjalni przestępcy. Nosi to znamiona totalitarnego państwa policyjnego".
Od kilku tygodni piszemy, że w szpitalu wszyscy boją się, że są podsłuchiwani i śledzeni. - Liczę na szczerość - podkreślał kilka razy minister. I z wypełnionej po brzegi sali posypały się żale.
Najpierw dr Andrzej Włodarczyk, szef Okręgowej Rady Lekarskiej, przekazał dwa doniesienia do prokuratury. Pierwsze dotyczyło zabrania przez CBA dokumentacji medycznej kilku tysięcy pacjentów szpitala MSWiA. Drugie - zatrzymania w czwartek przez CBA ortopedy w szpitalu Bródnowskim. - Gdy doszło do zatrzymania, na dyżurze był tylko ten jeden ortopeda. Zaistniało więc zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów - wyjaśnił Włodarczyk. - Nie zadbano o zastępstwo.
Dr Włodarczyk podkreślał, że lekarze są zastraszani: - Nikt nie rozumie, dlaczego CBA zatrzymało dr. Orlicza (anestezjolog ze szpitala MSWiA, który pod koniec maja został zatrzymany, a wkrótce potem z podejrzeniem zawału trafił do szpitala; do tej pory nie postawiono mu zarzutów). Wszyscy myślimy, że każdy z nas może być następny.
Kaczmarek bronił CBA i prokuratury. - Działają zgodnie z prawem - podkreślał. Na sali poruszenie. - Oni mają prawo, ale swoje! - nie wytrzymała jedna z lekarek.
Ktoś pana okłamuje, panie ministrze!
Minister tłumaczył, że CBA wywiozło karty chorych, bo potrzebne były w śledztwie. Od szefów CBA i policji wie, że zabrano tylko dokumentację pacjentów szpitalnego oddziału ratunkowego.
- Ktoś pana okłamuje - wystąpił doc. Edward Franek, ordynator kliniki chorób wewnętrznych, endokrynologii i diabetologii. - CBA zabrało ode mnie dokumentację medyczną wszystkich hospitalizacji jednodniowych. To samo zrobili na kardiologii i na innych oddziałach. A jeśli ktoś pana okłamuje, to czy może mieć pan do tych ludzi zaufanie? Kaczmarek milczał.
- Mówimy tym samym głosem, ale gdzie indziej kładziemy akcenty - próbował ich uspokajać Kaczmarek. - W każdym zawodzie są czarne owce. Trzeba je odłowić.
Na sali zawrzało.
Kolano lub kolonoskopia
Lekarze nie kryli zbulwersowania, że masowo na komisariatach przesłuchuje się ich chorych. - Policja dysponuje intymnymi danymi pacjentów. Pan minister chciałby, żeby ktoś na komisariacie oglądał pana dokumentację medyczną? - padło pytanie z sali.
- Sprawdzę, czy faktycznie dzielnicowi i policjanci dysponują kopiami kart chorych - obiecał minister. - Mam informacje od komendanta głównego policji, że to nieprawda.
- To kłamią pacjenci, którzy nam o tym opowiadają? - dopytywał coraz bardziej zdenerwowany lekarz.
- Mój sąsiad został wezwany na przesłuchanie - mówiła Beata Kalicka, pracownik cywilny szpitala. - Zapytano go, czy miał zrobioną kolonoskopię. "Kolana mam w porządku" - odpowiedział [kolonoskopia ma związek z jelitem grubym, nie z kolanem]. Policjant zapisał, że kolonoskopii nie było.
Oni muszą mieć winnych
Z sali zaczęli wychodzić lekarze. Jeden z anestezjologów powiedział: - Ludzie, którzy rządzą nie potrafią inaczej myśleć niż prokurator. Muszą mieć winnych. Dwadzieścia lat jestem lekarzem i z przykrością stwierdzam, że ten zawód został zepchnięty na dno.
- Idę na oddział. I tak niczego się nie dowiem - twierdził inny lekarz. - Ciągle tylko "sprawdzę" i "z moich informacji wynika, że jest inaczej".
- Czuję bezsilność - przyznała lekarka. - Minister przyjechał, bo chyba chciał zaistnieć w mediach. Miałam nadzieję, że przyjechał, żeby pomóc, bo w szpitalu naprawdę atmosfera jest fatalna.
Krzysztof Szafranko, przewodniczący komitetu strajkowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu MSWiA, poprosił ministra o skomentowanie listu otwartego lekarzy ze szpitala z tej placówki do premiera. Pisali w nim, że są "traktowani przez służby państwowe jako potencjalni przestępcy. Nosi to znamiona totalitarnego państwa policyjnego".
Minister odmówił komentarza i przerwał spotkanie. Zapowiedział następne. Obiecał, że sprawdzi wszystkie wątpliwości i skargi.
Strajk się zaostrza
Na spotkaniu pracownicy dostali ulotki OZZL, by 19 czerwca wzięli udział w demonstracji na ulicach Warszawy.
Od tego dnia w szpitalu zaostrza się też strajk - zostaną wstrzymane planowane przyjęcia pacjentów w poradniach i klinikach z wyłączeniem pacjentów onkologicznych i mundurowych.
Agnieszka Pochrzęst
Gazeta Wyborcza
16-06-2007
Gazeta Wyborcza
16-06-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz