Raczej wybory, i to na jesieni
Taki był wczoraj nastrój wśród polityków PiS. Decyzja jednak nie zapadła, a w każdym razie nie jest znana nikomu poza samym premierem
Premier wprawdzie przesłał w czwartek i opublikował na stronie rządowej list do LiS o "warunkach dobrego rządzenia", ale podobno nie liczy, że list będzie przyjęty.
Owe warunki premiera to: (popieranie przez LiS projektów ustaw; (niepopieranie akcji strajkowych; • sprzeciw wobec komisji śledczej dotyczącej CBA; (uchylanie immunitetów posłom; • usuwanie z rządu osób, które „dopuściły się poważnych nadużyć obyczajowych”; • współdziałanie w rozbijaniu korupcji w samorządach; • rezygnacja z nepotyzmu w agencjach rządowych.
Choć premier oczekuje szybkiej odpowiedzi, szef Samoobrony Andrzej Lepper już zapowiedział w TOK FM, że odpowie w ostatniej dekadzie sierpnia, przed posiedzeniem Sejmu. Mało tego - Lepper powiedział via Tok FM premierowi: "Niech mu się to nie śni", że Samoobrona porzuci pomysł powołania komisji śledczej w sprawie CBA.
Hardy Lepper przebiegł wczoraj przez dwa radia. Był także w "Sygnałach dnia" i wszędzie pokrzykiwał, że się nie boi sprawy karnej, że nie da się upokorzyć warunkami listu itd. Oskarżył PiS, że nie rozliczył prywatyzacji III RP.
Łagodniejszy był wczoraj drugi koalicjant - LPR. "Premier wskazał termin tygodniowy, więc możemy pójść na taki kompromis i powinniśmy dać odpowiedź w ciągu 20 dni" - powiedział Roman Giertych PAP.
Ale Giertych nie jest przeciwnikiem komisji śledczej. "Jasne, że jeśli LiS zajmie stanowisko za komisją to ona będzie, czy się to komuś podoba czy nie" - powiedział wczoraj. Tymczasem dla PiS niepowoływanie komisji śledczej w sprawie CBA jest sprawą podstawową.
PiS więc sądzi, że w tej koalicji już nic się nie da załatwić, tym bardziej że w Sejmie czeka już 19 wniosków PO o odwołanie wszystkich ministrów. Jeśli koalicjanci nie będą głosować przeciw tym wnioskom, PiS poniesie porażkę. Z taką wrogą opozycją PiS nie zdecyduje się na rząd mniejszościowy.
Przez krótki czas w Sejmie tliła się koncepcja złożenia konstruktywnego wotum nieufności, czyli zgłoszenia przez opozycję własnego kandydata na premiera. PO nawet zamówiła badania, co by powiedzieli wyborcy PO na rząd z premierem: Donaldem Tuskiem, Andrzejem Zollem, Markiem Safjanem lub Waldemarem Pawlakiem. Rząd taki oczywiście musiałby zyskać poparcie Samoobrony, PSL i SLD.
Podobno dobrze dla PO wypadłby tylko rząd z Tuskiem. Ale tylko wtedy, gdyby to był rząd techniczny, powołany tylko po to, aby doprowadzić do wyborów. PO ten pomysł luźno rozważany porzuciła, bo się obawiała, że taki rząd by się "zasiedział" na dłużej.
W ten sposób jedyny wariant, o jakim słyszeliśmy w PiS, to wariant wyborów. - Na jesieni. Jak najszybciej, bo dla PiS długa kampania jest niekorzystna. Bo opozycja będzie w nas dłużej bić - mówi polityk A z PiS. - Na wiosnę. Bo będziemy chcieli z PO uchwalić zmianę konstytucji, która zagrodzi drogę do parlamentu osobom karanym - mówi polityk B z PiS.
Dla PiS - mówią politycy - wybory teraz będą tak czy owak korzystne. Jeśli wygrają - to sukces jest oczywisty. Jeśli przegrają - to prezydent będzie rządowi PO wetował wszystko, co się da. PiS w opozycji łatwiej niż PiS w koalicji uzyska w 2010 r. kolejną kadencję dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A to dla premiera jeden z najważniejszych celów.
Ewa Milewicz
Gazeta Wyborcza
21-07-2007
Gazeta Wyborcza
21-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz