poniedziałek, 30 lipca 2007

Czy prywatnie można być faszystą

Na pikniku w Zabrzu nie propagowano treści faszystowskich, bo to była prywatna impreza - twierdzi prokuratura w Zabrzu


Prokuratura chce umorzyć śledztwo w sprawie pikniku, podczas którego na tle płonącej swastyki skandowano "Sieg Heil" i wyciągano ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Udział w imprezie wzięli udział późniejsi działacze Młodzieży Wszechpolskiej i LPR, a jej organizatorem był kandydat na radnego z ramienia PiS.

Piknik pod płonącą swastyką

Chodzi o słynny już piknik zorganizowany w 2004 r. na ogródkach działkowych w Zabrzu. Kilkanaście osób bawiło się tam, słuchając piosenek zespołu Honor śpiewającego m.in. "Stań i bij w ten obłudny żydowski ryj. I dumnie walcz i głośno krzycz. Dla białej rasy, dla polskiej krwi. Bez litości zabij to, bez skrupułów bij to zło". Rozentuzjazmowani uczestnicy imprezy rozwiesili flagę ze swastyką, skandowali "Sieg Heil" i śpiewali "Jedna droga dla kraju, narodowy socjalizm". Następnie fotografowali się z rękami wzniesionymi w hitlerowskim pozdrowieniu. Za tło służyła im płonąca swastyka.

Organizatorem imprezy był Paweł Szmidt, który w 2005 r. bezskutecznie kandydował do Sejmu z ramienia LPR, a potem został wyrzucony z partii. Rzekomo poszło o jego skrajne poglądy dotyczące propagowania idei "białej rasy". Podczas jesiennych wyborów samorządowych działaczom PiS nie przeszkadzało to jednak wpisać Szmidta na swoją listę wyborczą. Bez efektu kandydował wtedy do rady miejskiej Zabrza.

Razem ze Szmidtem na pikniku bawiła się Leokadia Wiącek, późniejsza działaczka Młodzieży Wszechpolskiej i asystentka eurodeputowanego Macieja Giertycha.

W listopadzie 2006 r. zdjęcia oraz filmik z imprezy opublikował portal dziennik.pl. - Ten film to skandal - grzmiał wtedy premier Jarosław Kaczyński i domagał się wyjaśnienia, czy istnieją jakieś związki między tym wydarzeniem, a ludźmi, którzy dziś pełnią władzę. Z kolei Roman Giertych, szef LPR, a wcześniej lider MW, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - Sytuacja, gdy ktoś wywiesza flagę faszystowską, jest przestępstwem. Nie powinno być żadnej taryfy ulgowej - mówił minister edukacji. Wiącek została wyrzucona z MW i straciła posadę asystentki ojca Giertycha.

Prokuratura: To była impreza prywatna

W grudniu ubiegłego roku śledztwo w sprawie pikniku wszczęła prokuratura w Zabrzu. Na jej polecenie policja zabezpieczyła komputery uczestnikom imprezy. Ci podczas przesłuchania tłumaczyli się, że był to tylko głupi wybryk spowodowany m.in. dużą ilością alkoholu.

"Gazeta" dowiedziała się, że prokuratorzy planują umorzyć ich sprawę. Taki wniosek trafił już do akceptacji do nadzorującej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Dlaczego? - Naszym zdaniem podczas tej imprezy nie doszło do publicznego propagowania treści o charakterze faszystowskim - tłumaczy prokurator Alina Skoczyńska, szefowa prokuratury w Zabrzu.

Prokuratorzy przyznają, że poglądy faszystowskie były bliskie wszystkim uczestnikom imprezy, a wykonywane w czasie jej trwania gesty i rozwieszone emblematy - w pełni przez nich akceptowane (świadczy o tym m.in. zawartość twardych dysków komputerów, na których znaleziono życiorysy działaczy hitlerowskich i nazistowskie symbole) - To była impreza zamknięta i nikt z zewnątrz nie mógł słyszeć i widzieć, tego, co tam się działo. A wyrażanie takich, czy innych poglądów nie jest karalne - podkreślała prok. Skoczyńska. - Opieraliśmy się wyłącznie na uwarunkowaniach kodeksu karnego i ocenie materiału dowodowego - mówiła.

To blamaż wymiaru sprawiedliwości

Profesor Zbigniew Hołda, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, nie jest jednak przekonany do słuszności decyzji śledczych. Jego zdaniem w Polsce prokuratury bardzo niechętnie ścigają tego typu przestępstwa. - Zły przykład idzie z samych szczytów, kiedy znani politycy czy też duchowni wygłaszali pełne nienawiści poglądy, za które nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Niestety, w IV RP prokuratura nie budzi już zaufania, bo chętnie odwraca głowę i zamyka oczy - mówił profesor.

Oburzenia planami prokuratury nie ukrywa Marcin Kornak, prezes antyfaszystowskiego stowarzyszenia Nigdy Więcej i redaktor naczelny magazynu antyfaszystowskiego "Nigdy Więcej". Jego zdaniem będzie to blamaż wymiaru sprawiedliwości. - Nie da się walczyć z faszyzmem, gdy prawo mówi ,że jest on zakazany, a życie pokazuje, że tak naprawdę za jego propagowanie nikt nie jest karany. W ten sposób neofaszyzm staje się powoli w Polsce silną ideologią. Czy tego chcemy? Czy tego chce wymiar sprawiedliwości? - pytał wczoraj Kornak.

- Dowody w tej sprawie były ewidentne i bulwersujące. Zdjęcia, które przecież pokazano w telewizji nie pozostawiały wątpliwości co do charakteru tych wydarzeń - podkreśla poseł Cezary Grabarczyk (PO), przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - Ta sprawa jest kolejnym przykładem uległości prokuratury, która wydaje korzystne decyzje w sprawach, których bohaterami były osoby związane w jakiś sposób z koalicją - dodaje.

Tadeusz Wita, poseł PiS z Zabrza: - Jeśli prokuratura chce umorzyć sprawę, to widocznie ma ku temu podstawy.

Młodzież Wszechpolska nie wyklucza, że po umorzeniu śledztwa Leokadia Wiącek zostanie przywrócona do organizacji. - Sąd koleżeński organizacji powinien zastanowić się, czy w tej sytuacji sankcje wobec Leokadii nie były zbyt surowe. Złożę taki wniosek na radzie naczelnej MW i mam nadzieję, że wszystko skończy się dla niej dobrze - mówi Jakub Kalus, członek zarządu śląskiej MW.

Marcin Pietraszewski, Przemysław Jedlecki
Gazeta Wyborcza
30-07-2007

Brak komentarzy: