Ultranacjonaliści z poparciem PiS?
"Nie będzie Żyd pluł nam w twarz!" - śpiewało w sobotę w Myślenicach 30 członków ONR. Przewodził im Tomasz Piczura. Jego ojciec, szef PiS w powiecie tatrzańskim, chce, by PiS stanął w obronie syna
Ultranacjonaliści z Obozu Narodowo-Radykalnego przyjechali uczcić 71. rocznicę "najazdu na Myślenice" Adama Doboszyńskiego - największe przed wojną antyżydowskie zamieszki, podczas których bojówki splądrowały żydowskie sklepy i próbowały podpalić synagogę.
Sobotnia demonstracja była nielegalna, władze miasta odmówiły zgody na manifestację, obawiając się o bezpieczeństwo mieszkańców. To nauczka po 2005 r., kiedy miasto zgodziło się na przemarsz ONR-u, co wywołało oburzenie w całym kraju.
W sobotę mimo zakazu policjanci pozwolili grupie ogolonych na łyso młodzieńców z neofaszystowskimi emblematami przejść ulicami Myślenic na rynek. Podczas marszu krzyczeli: "Polska dla Polaków!", "Tu jest Polska, nie Izrael!". Odśpiewali też "Rotę", dodając od siebie strofę: "Nie będzie Żyd pluł nam w twarz!".
Demonstracja zaskoczyła kilku mieszkańców Myślenic siedzących w słoneczne sobotnie popołudnie na ławkach w rynku.
- Jak możecie pozwalać na faszystowską manifestację!? - 50-letni mężczyzna miał pretensje do policjantów spokojnie obserwujących ONR-wców.
- Oni nie mają wyraźnych faszystowskich symboli - bronił się jeden z policjantów. - A poza tym spisaliśmy organizatorów tej nielegalnej manifestacji i poniosą za nią odpowiedzialność. Dostaną wezwania do sądu.
Do Myślenic przyjechali ultranacjonaliści z Krakowa, Sosnowca i Zakopanego. Na czele manifestacji szedł Tomasz Piczura - przywódca podhalańskiego oddziału ONR.
Piczurę czeka proces karny za antysemicką kampanię wymierzoną w Janusza Majchra z Partii Demokratycznej, kontrkandydata PiS podczas ostatnich wyborów na burmistrza Zakopanego.
Policja ma film, na którym widać, jak dwóch na łyso ogolonych mężczyzn maluje gwiazdy Dawida na plakatach wyborczych. Nieoficjalnie funkcjonariusze mówią, że prawdopodobnie był to Piczura i jego kolega z ONR.
Prywatnie działacz ONR z Podhala jest synem Jana Piczury, szefa PiS w powiecie tatrzańskim.
Ojciec, który jest także ławnikiem sądowym, nie widzi nic złego w zachowaniu syna. - Nie mam mu nic do zarzucenia. Ma prawicowe przekonania, sam mam takie same. Nic takiego złego nie zrobił, za co należałoby go skazać. Społecznie działa w Obozie Narodowo-Radykalnym na rzecz idei narodowej. To dobry chłopiec. Dlatego podczas procesu zamierzam przedstawić poręczenia za niego członków PiS na Podhalu - zapowiada Jan Piczura.
Rozmowa z posłem Arkadiuszem Mularczykiem
szefem okręgu nowosądecko-podhalańskiego PiS
Bartłomiej Kuraś: Czy wypada, by działacz PiS bronił swojego syna, który działa w ONR?
Arkadiusz Mularczyk: Nie wiem, co to jest za organizacja.
ONR uznawany jest za ruch faszyzujący, głosi hasła antysemickie.
- To musiałyby wyjaśnić organy ścigania.
Czy Jan Piczura pod szyldem PiS powinien bronić swojego syna?
- Nie dziwię się panu Piczurze, że broni syna. Z dziećmi zdarzają się różne sytuacje.
Sobotnia demonstracja była nielegalna, władze miasta odmówiły zgody na manifestację, obawiając się o bezpieczeństwo mieszkańców. To nauczka po 2005 r., kiedy miasto zgodziło się na przemarsz ONR-u, co wywołało oburzenie w całym kraju.
W sobotę mimo zakazu policjanci pozwolili grupie ogolonych na łyso młodzieńców z neofaszystowskimi emblematami przejść ulicami Myślenic na rynek. Podczas marszu krzyczeli: "Polska dla Polaków!", "Tu jest Polska, nie Izrael!". Odśpiewali też "Rotę", dodając od siebie strofę: "Nie będzie Żyd pluł nam w twarz!".
Demonstracja zaskoczyła kilku mieszkańców Myślenic siedzących w słoneczne sobotnie popołudnie na ławkach w rynku.
- Jak możecie pozwalać na faszystowską manifestację!? - 50-letni mężczyzna miał pretensje do policjantów spokojnie obserwujących ONR-wców.
- Oni nie mają wyraźnych faszystowskich symboli - bronił się jeden z policjantów. - A poza tym spisaliśmy organizatorów tej nielegalnej manifestacji i poniosą za nią odpowiedzialność. Dostaną wezwania do sądu.
Do Myślenic przyjechali ultranacjonaliści z Krakowa, Sosnowca i Zakopanego. Na czele manifestacji szedł Tomasz Piczura - przywódca podhalańskiego oddziału ONR.
Piczurę czeka proces karny za antysemicką kampanię wymierzoną w Janusza Majchra z Partii Demokratycznej, kontrkandydata PiS podczas ostatnich wyborów na burmistrza Zakopanego.
Policja ma film, na którym widać, jak dwóch na łyso ogolonych mężczyzn maluje gwiazdy Dawida na plakatach wyborczych. Nieoficjalnie funkcjonariusze mówią, że prawdopodobnie był to Piczura i jego kolega z ONR.
Prywatnie działacz ONR z Podhala jest synem Jana Piczury, szefa PiS w powiecie tatrzańskim.
Ojciec, który jest także ławnikiem sądowym, nie widzi nic złego w zachowaniu syna. - Nie mam mu nic do zarzucenia. Ma prawicowe przekonania, sam mam takie same. Nic takiego złego nie zrobił, za co należałoby go skazać. Społecznie działa w Obozie Narodowo-Radykalnym na rzecz idei narodowej. To dobry chłopiec. Dlatego podczas procesu zamierzam przedstawić poręczenia za niego członków PiS na Podhalu - zapowiada Jan Piczura.
Rozmowa z posłem Arkadiuszem Mularczykiem
szefem okręgu nowosądecko-podhalańskiego PiS
Bartłomiej Kuraś: Czy wypada, by działacz PiS bronił swojego syna, który działa w ONR?
Arkadiusz Mularczyk: Nie wiem, co to jest za organizacja.
ONR uznawany jest za ruch faszyzujący, głosi hasła antysemickie.
- To musiałyby wyjaśnić organy ścigania.
Czy Jan Piczura pod szyldem PiS powinien bronić swojego syna?
- Nie dziwię się panu Piczurze, że broni syna. Z dziećmi zdarzają się różne sytuacje.
- Nie chcę rozstrzygać kwestii politycznych. W powiecie tatrzańskim jest trudna sytuacja dla PiS, bo tam zmieniły się władze, które wcześniej sympatyzowały z naszą partią.
Czym jest ONR?
ONR to marginalna organizacja, która nawiązuje do faszyzującego ruchu z dwudziestolecia międzywojennego. Legalnie działa od 2003 r. Szczególnie aktywna jest w południowo-zachodniej części kraju, głównie na Opolszczyźnie.
Bartłomiej Kuraś
Gazeta Wyborcza
02-07-2007
Gazeta Wyborcza
02-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz