środa, 20 czerwca 2007

Cały dzień rząd prowokuje,

Rząd rozwścieczył pielęgniarki. Czy uda mu się je teraz uspokoić, żeby nie przyłączyły się do protestu lekarzy?


W przeddzień manifestacji pielęgniarek zarząd ich związku zawodowego obliczył, że w 60 proc. szpitali ich organizacja prowadzi spory zbiorowe z dyrekcją. O tym, czy rozpoczną strajk, miały zdecydować po spotkaniu z premierem, zaplanowanym na koniec manifestacji. Do spotkania doszło po całym dniu upokarzającego dla manifestantów czekania, dopiero wtedy, gdy zdesperowane pielęgniarki zapowiedziały, że nie ruszą się spod Kancelarii Premiera. Razem z nimi zostały inne związki: "Solidarność", OPZZ i w końcu prowadzący strajk w szpitalach Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy

Jedynym politykiem, który do tego czasu przyszedł do demonstrantów, był Marek Borowski z LiD. - Rozumiem waszą ciężką sytuację, powinniście zarabiać więcej - mówił. - Są na to pieniądze, bo polska gospodarka ma się bardzo dobrze. Rząd nie chce dofinansować budżetówki, a jej się najbardziej to należy.

- Koniec politykowania - przerwała Borowskiemu przewodnicząca marszu Krystyna Ciemniak. - Nic nowego nam pan nie powiedział.

- Nie planowałyśmy tego, decyzja zapadła w trakcie demonstracji. Nie zamierzamy wyjść, póki ktoś z nami nie porozmawia - ogłosiła Dorota Gardias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych po dwóch godzinach oczekiwania na rozmowy w Kancelarii Premiera. - Chyba, że wcześniej wyniosą nas siłą. Ponieważ widać wyraźnie, że jak prowadzi się dialog społeczny, będziemy domagać się konkretów. Teraz chcemy 1000 zł podwyżki od IV kwartału.

O godzinie 17 do dziewięcioosobowa delegacji przyszedł wicepremier Przemysław Gosiewski. Zaproponował związkowcom, że spotka się z nimi w przyszły wtorek i przedstawi im propozycje przepisów dotyczących wynagrodzeń w ochronie zdrowia.

Na zaimprowizowanej konferencji prasowej mówił: - Zostałem poinformowany o postulatach pracowników ochrony zdrowia i zadeklarowałem, że rząd przygotowuje stosowne rozwiązania prawne. Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że wolą rządu są takie zmiany, które będą służyły i pracownikom ochrony zdrowia i pacjentom. Gwarantujemy, że w 2008 r. będzie utrzymany wzrost płac, który został osiągnięty przez pracowników ochrony zdrowia w 2007 roku.

Gosiewski dodał także, że podwyżki, których domagają się lekarze i pielęgniarki, są niemożliwe, bo "musielibyśmy nie zwiększać, a ograniczać środki na badania medyczne". Zdaniem wicepremiera potrzeba na nie 17,5 mld zł, tymczasem jeszcze kilka dni temu wiceminister zdrowia Bolesław Piecha mówił o 15-16 mld.

- Będziemy tu siedzieć do skutku - ogłosiła Gardias.

- Zacietrzewienie, duma i pycha premiera sprawiły, że rozdrażnił pielęgniarki - ocenia Krzysztof Bukiel, szef OZZL. Spodziewa się, że związek pielęgniarek, podobnie jak w 2000 r. postawi na okupacje szpitali i urzędów. - My kontynuujemy swoje działania, zaczęliśmy się zwalniać z pracy i dalej to robimy

Około godz. 20 rząd zmienił front. Premier zapowiedział spotkanie z protestującymi. W chwili zamykania tego wydania "Gazety" pielęgniarki i lekarze szykowali się do niego.

Agnieszka Pochrzęst, Adam Czerwiński
Gazeta Wyborcza
20-06-2007

Brak komentarzy: