środa, 20 czerwca 2007

"Lista 500" wypłynęła z IPN - jest na niej Aleksander Kwaśniewski

Na tak zwanej "liście 500", byłych współpracowników Służby Bezpieczeństwa, znajdują się nazwiska prominentnych działaczy SLD - dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa, powołując się na źródła zbliżone do IPN. Internetowe wydanie "Rzeczpospolitej" podaje, że wśród wielu innych działaczy SLD, na liście - mimo korzystnego orzeczenia sądu lustracyjnego z 2000 roku - znalazło się nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego.

Jak podaje "Rz", możliwe, że nazwisko Kwaśniewskiego znalazło się w katalogu na podstawie materiału zebranego przy okazji jego rozprawy lustracyjnej w lipcu 2000 roku. Aleksander Kwaśniewski deklarował wówczas w swoim oświadczeniu lustracyjnym, że nie był współpracownikiem tajnych służb. "Materiały nadesłane z UOP nie pozostawiały jednak wątpliwości, że 23 czerwca 1982 roku został zarejestrowany przez SB. W 1983 roku zmieniono mu kategorię na TW i nadano pseudonim Alek" - podaje "Rz".

Obok nazwisk na "liście 500" widnieją charakterystyki zwerbowanych: Tajny Współpracownik lub Kontakt Operacyjny. Jako Tajni Współpracownicy figurują między innymi: Jacek Piechota - były minister gospodarki w rządzie Leszka Millera, Zbigniew Siemiątkowski - były szef Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu, Longin Pastusiak - były marszałek Senatu, Andrzej Brachmański - były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządach Leszka Millera i Marka Belki oraz Roman Jagieliński - były wicepremier i minister rolnictwa w rządach Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza.

Na liście tajnych współpracowników znajduje się także Sławomir Wiatr - były minister w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i były pełnomocnik rządu do spraw informacji europejskiej. Wiatr przyznał, że był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL.

Wśród kontaktów operacyjnych Służby Bezpieczeństwa znajdują się nazwiska Dariusza Rosatiego - byłego ministra spraw zagranicznych oraz Wiesława Kaczmarka - byłego ministra skarbu.

Siemiątkowski, były szef UOP i Agencji Wywiadu, powiedział że, "czuję się zaszczycony, że jestem w tak doborowym gronie z prezydentem, z byłem marszałkiem Senatu". Dodał, że gdybym się nie znalazł to poczułbym się dotknięty, że nic nie znaczył. A jeszcze jak mu powiedziano, że jest to lista autorytetów, to zaliczenie do grona autorytetów powoduje, że naprawdę jest tylko uradowany.

Siemiątkowski przypomniał, że co najmniej sześć razy przeszedł procedurę lustracyjną w czasach kiedy Rzecznikiem Interesu Publicznego był Bogusław Nizieński. Powiedział, że był trzy razy posłem w tym czasie, dwa czy trzy razy zajmował stanowiska ministerialne, wszędzie pisał, że nie był żadnym tajnym współpracownikiem i w żadnym wypadku sędzia Nizieński nie zakwestionował jego oświadczenia lustracyjnego.

Były minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati zaprzeczył jakoby współpracował ze służbami bezpieczeństwa PRL. Nie ma pojęcia skąd jego nazwisko mogło się znaleźć na tej liście. Dodaje, że może tylko przypuszczać, iż służby bezpieczeństwa w okresie PRL interesowały się osobami, które coś znaczyły. Przypuszcza, że były również zbierane informacje na jego temat. Podkreślił, że nie był współpracownikiem służb PRL, składał oświadczenia lustracyjne.

Były minister skarbu Wiesław Kaczmarek nazwał tzw. listę 500 "czystą, prymitywną prowokacją i politycznym draństwem". Zaznaczył, że nigdy z nikim nie podpisywał żadnego porozumienia i zgody na jakąkolwiek współpracę. Nigdy w życiu nie był jakimkolwiek współpracownikiem jakichkolwiek służb. Dodał, że był wielokrotnie lustrowany. Jako minister po wielokrotnych lustracjach, dzisiaj się okazuje, że jednak byłem tajnym współpracownikiem - to po prostu idiotyzm sam w sobie. Kretynów z IPN jest zbyt dużo dzisiaj na świecie i za dużo zaczynają znaczyć w życiu normalnego państwa. Nie będę odpowiadać na listy autorstwa kretynów z IPN - podkreślił.

Po raz kolejny nakręca się spiralę sensacji wokół określonej opcji politycznej - komentował z kolei poseł SLD Jacek Piechota. Nazwał "listę 500" elementem gry politycznej.

Również zdaniem wiceszefa klubu SLD Ryszarda Kalisza, "lista 500" to działanie o charakterze politycznym. Dodał, że na razie wyciekło tylko kilka nazwisk ludzi lewicy, a ci ludzie są w opozycji do aktualnie panującej władzy. To jest złamanie konstytucji, kompromitacja IPN i jej prezesa - podkreślił.

Odnosząc się do informacji, że na "liście 500" jest nazwisko Kwaśniewskiego, Kalisz, bliski współpracownik byłego prezydenta, przypomniał jedynie, że w 2000 roku Aleksander Kwaśniewski był lustrowany z pozytywnym dla niego wynikiem.

W nomenklaturze Służby Bezpieczeństwa tajny współpracownik to osoba, która w zamian za profity składała raporty, natomiast kontakt operacyjny wykorzystywany był do zbierania informacji lub ocen o charakterze specjalistycznym.

Tymczasem IPN zaprzecza jakoby doszło do jakiegokolwiek "wycieku" z katalogu powstałego w IPN między 15 marca a wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. lustracji z 11 maja - poinformował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Dodał, że pojawiające się obecnie informacje IPN traktuje jako "spekulacje dziennikarskie". Spytany, skąd w takim razie mogły pojawić się te informacje o nazwiskach, podane przez media, odparł: nazwiska te od wielu lat krążyły w obiegu medialnym.

Rano szef IPN zapewnił w radiowych Sygnałach Dnia, że nie ma możliwości, aby informacje na temat listy 500 mogły zostać wyniesione z IPN.

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień przestrzegał, że po orzeczeniu TK nie można ujawniać listy osób, które miały współpracować z tajnymi służbami PRL, nawet jeżeli obecnie pełnią one ważne funkcje w życiu publicznym.

Premier Jarosław Kaczyński powiedział we wtorek, że Polacy mają pełne prawo do tego, by dowiedzieć się kto jest na tej liście, jeśli taka lista rzeczywiście istnieje i nie jest dokumentem przygotowanym dla celów doraźnych, czy technicznych". Gdyby tak było - dodał premier - lista powinna zostać w zasobach IPN.

PAP, IAR
Wp.pl
19-06-2007

Brak komentarzy: