Czy kościół przybiera twarz Rydzyka
Komentarze po oświadczeniu polskiego prowincjała zakonu redemptorystów uniewinniającym dyrektora Radia Maryja
W ujawnionych dwa tygodnie temu przez "Wprost" nagraniach wykładu o. Tadeusz Rydzyk nazwał Marię Kaczyńską czarownicą, doradzając jej eutanazję. Prezydenta zganił: "Pan wstrzymał ekshumację w Jedwabnem. Przecież tam chodzi o 65 miliardów dolarów, żeby Polska dała. Za co? Przyjdą do pana i powiedzą: proszę mi oddać ten skafander. Ściągaj spodnie. Dawaj. Buty dawaj. Wieśniaku".
Wypowiedzi Rydzyka oburzyły wielu ludzi Kościoła. Kilkuset katolików, w tym wielu księży i wybitnych intelektualistów, zaapelowało do władz Kościoła, żeby "zrobiły wszystko, co w ich mocy, by wypowiedzi ks. Rydzyka nie podważały nauczania Kościoła na temat Żydów". Dzień później list w obronie dyrektora Radia Maryja opublikowali publicyści mediów Rydzyka i wykładowcy jego toruńskiej szkoły.
O. Joseph Tobin, generał zakonu redemptorystów, zapowiedział, że rozwiąże problem Rydzyka „raz na zawsze”. Ostatecznie po tygodniu Tobin zaakceptował werdykt polskiego prowincjała o. Zdzisława Klafki, który uniewinnił o. Rydzyka. W poniedziałek w „Naszym Dzienniku” ukazały się dwa oświadczenia: o. Klafki i Rydzyka. „Wszystko ma znamiona poważnej prowokacji i manipulacji medialnej” - uznał prowincjał. I zapewnił, że o. Rydzyk nie chciał nikogo obrazić. Sam dyrektor Radia Maryja napisał: „Jeśli ktoś poczuł się obrażony, to przepraszam go w myśl Modlitwy Pańskiej: » I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom «”.
Episkopat dotąd nie zabrał głosu.
Dla "Gazety"
O. Janusz Salamon, jezuita, dyrektor Centrum Kultury i Dialogu, inicjator i współautor apelu katolickich intelektualistów w sprawie wypowiedzi ks. Rydzyka
Wygląda na to, że generał redemptorystów zastosował w sprawie o. Rydzyka podwójne standardy. Jest Amerykaninem i na pewno ma świadomość, że gdyby podobna sytuacja miała miejsce w Kościele amerykańskim, wywołałaby oburzenie opinii publicznej.
Ale ważniejsza jest dla mnie reakcja przywódców polskiego Kościoła. Nie wierzę, że Episkopat jest bezradny. Trwa żałoba narodowa, dlatego mam nadzieję, że jakieś głosy biskupów pojawią się po środzie. Amerykański generał redemptorystów nie jest odpowiedzialny za przyszłość Kościoła w Polsce, natomiast biskupi polscy i my wszyscy, którym na sercu leży przyszłość polskiego Kościoła, musimy z bólem i niepokojem przeżywać zagrożenie korozji autorytetu moralnego przywódców Kościoła.
Autorytet moralny łatwo utracić, jeśli w sprawach zasadniczych nie zajmuje się jednoznacznego stanowiska, jakie podpowiada Ewangelia: „niech wasza mowa będzie » tak, tak, nie, nie «”. Pamiętajmy, że właśnie upadek autorytetu moralnego przywódców Kościoła irlandzkiego spowodował gwałtowny odpływ młodego pokolenia z Kościoła. Korozja autorytetu jest tym groźniejsza, że nie mamy już Jana Pawła II. To, co najlepsze w polskim Kościele, jest spychane w cień, a twarzą naszego Kościoła coraz bardziej staje się twarz o. Rydzyka.
To bardzo niebezpieczne. Jako wykładowca na wyższej uczelni i duszpasterz akademicki mam świadomość, że młodzi ludzie takiej twarzy na pewno nie zaakceptują.
Marco Politi, watykanista "La Repubbliki"
Milczenie Watykanu w sprawie o. Rydzyka budzi coraz większe zakłopotanie. Zwłaszcza że niedawno Stolica Apostolska zareagowała z całą surowością w stosunku do teologa wyzwolenia jezuity Jona Sobrino, uznając jego poglądy za "błędne lub niebezpieczne, mogące uczynić szkodę wiernym". Tymczasem o. Rydzykowi pozwala się od lat bezkarnie głosić poglądy antysemickie.
Z prasy i z blogu
Ks. Ireneusz Skubiś, "Uderzenie w największą rodzinę świata", "Niedziela", nr 30/2007
Zbieg pewnych okoliczności wyraźnie wskazuje na to, że chodziło o uderzenie w pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja, w Ojca Dyrektora i w Jasną Górę, która jest symbolem wartości religijnych i domem dla katolickiego narodu. Radio Maryja jest także nośnikiem tych wartości, a o. Rydzyk - kapłanem, który bardzo wspomaga polskie duszpasterstwo, wielkie sprawy Kościoła i polską kulturę katolicką. Dobrze, że ukazał się list podpisany przez intelektualistów katolickich stających w obronie o. Rydzyka. Sądzę, że społeczeństwo katolickie musi być solidarne, bo siły liberalne nieprzyjazne Kościołowi uderzają w ludzi, którzy strzegą tego, co najważniejsze.
Ks. Artur Stopka, publicysta "Gościa Niedzielnego", redaktor naczelny portalu Wiara.pl
Nie podpiszę się pod żadnym z listów otwartych dotyczących o. Tadeusza Rydzyka. Ani pod tym napisanym przez katolickich intelektualistów, skierowanym "do kompetentnych władz kościelnych" i domagającym się zrobienia porządku z wypowiedziami dyrektora Radia Maryja, ani pod tym drugim, napisanym przez jego obrońców i adresowanym wprost do generała redemptorystów.
Nie rozumiem sensu ogłaszania tego typu dokumentów. Z takich listów przecież nic nie wynika poza medialnym szumem. Powstały dwa wrogie obozy, które zarzucając sobie wzajemnie agresję i szatańskie inspiracje, wkładają mnóstwo wysiłku w wyrażenie negatywnej opinii o "tych drugich". Nie ma szans na przekonanie kogokolwiek, ponieważ nikt nie szuka prawdy, lecz wszyscy ze "świętym" oburzeniem mnożą pseudoargumenty i inwektywy.
(www.wiara.pl, 15 lipca)
Zwolennicy o. Tadeusza Rydzyka mogą się czuć usatysfakcjonowani i triumfować. Ci, których jego osoba mierzi, mogą odczuwać głębokie rozczarowanie i mieć poczucie bezradności.
Wypowiedzi Rydzyka oburzyły wielu ludzi Kościoła. Kilkuset katolików, w tym wielu księży i wybitnych intelektualistów, zaapelowało do władz Kościoła, żeby "zrobiły wszystko, co w ich mocy, by wypowiedzi ks. Rydzyka nie podważały nauczania Kościoła na temat Żydów". Dzień później list w obronie dyrektora Radia Maryja opublikowali publicyści mediów Rydzyka i wykładowcy jego toruńskiej szkoły.
O. Joseph Tobin, generał zakonu redemptorystów, zapowiedział, że rozwiąże problem Rydzyka „raz na zawsze”. Ostatecznie po tygodniu Tobin zaakceptował werdykt polskiego prowincjała o. Zdzisława Klafki, który uniewinnił o. Rydzyka. W poniedziałek w „Naszym Dzienniku” ukazały się dwa oświadczenia: o. Klafki i Rydzyka. „Wszystko ma znamiona poważnej prowokacji i manipulacji medialnej” - uznał prowincjał. I zapewnił, że o. Rydzyk nie chciał nikogo obrazić. Sam dyrektor Radia Maryja napisał: „Jeśli ktoś poczuł się obrażony, to przepraszam go w myśl Modlitwy Pańskiej: » I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom «”.
Episkopat dotąd nie zabrał głosu.
Dla "Gazety"
O. Janusz Salamon, jezuita, dyrektor Centrum Kultury i Dialogu, inicjator i współautor apelu katolickich intelektualistów w sprawie wypowiedzi ks. Rydzyka
Wygląda na to, że generał redemptorystów zastosował w sprawie o. Rydzyka podwójne standardy. Jest Amerykaninem i na pewno ma świadomość, że gdyby podobna sytuacja miała miejsce w Kościele amerykańskim, wywołałaby oburzenie opinii publicznej.
Ale ważniejsza jest dla mnie reakcja przywódców polskiego Kościoła. Nie wierzę, że Episkopat jest bezradny. Trwa żałoba narodowa, dlatego mam nadzieję, że jakieś głosy biskupów pojawią się po środzie. Amerykański generał redemptorystów nie jest odpowiedzialny za przyszłość Kościoła w Polsce, natomiast biskupi polscy i my wszyscy, którym na sercu leży przyszłość polskiego Kościoła, musimy z bólem i niepokojem przeżywać zagrożenie korozji autorytetu moralnego przywódców Kościoła.
Autorytet moralny łatwo utracić, jeśli w sprawach zasadniczych nie zajmuje się jednoznacznego stanowiska, jakie podpowiada Ewangelia: „niech wasza mowa będzie » tak, tak, nie, nie «”. Pamiętajmy, że właśnie upadek autorytetu moralnego przywódców Kościoła irlandzkiego spowodował gwałtowny odpływ młodego pokolenia z Kościoła. Korozja autorytetu jest tym groźniejsza, że nie mamy już Jana Pawła II. To, co najlepsze w polskim Kościele, jest spychane w cień, a twarzą naszego Kościoła coraz bardziej staje się twarz o. Rydzyka.
To bardzo niebezpieczne. Jako wykładowca na wyższej uczelni i duszpasterz akademicki mam świadomość, że młodzi ludzie takiej twarzy na pewno nie zaakceptują.
Marco Politi, watykanista "La Repubbliki"
Milczenie Watykanu w sprawie o. Rydzyka budzi coraz większe zakłopotanie. Zwłaszcza że niedawno Stolica Apostolska zareagowała z całą surowością w stosunku do teologa wyzwolenia jezuity Jona Sobrino, uznając jego poglądy za "błędne lub niebezpieczne, mogące uczynić szkodę wiernym". Tymczasem o. Rydzykowi pozwala się od lat bezkarnie głosić poglądy antysemickie.
Z prasy i z blogu
Ks. Ireneusz Skubiś, "Uderzenie w największą rodzinę świata", "Niedziela", nr 30/2007
Zbieg pewnych okoliczności wyraźnie wskazuje na to, że chodziło o uderzenie w pielgrzymkę Rodziny Radia Maryja, w Ojca Dyrektora i w Jasną Górę, która jest symbolem wartości religijnych i domem dla katolickiego narodu. Radio Maryja jest także nośnikiem tych wartości, a o. Rydzyk - kapłanem, który bardzo wspomaga polskie duszpasterstwo, wielkie sprawy Kościoła i polską kulturę katolicką. Dobrze, że ukazał się list podpisany przez intelektualistów katolickich stających w obronie o. Rydzyka. Sądzę, że społeczeństwo katolickie musi być solidarne, bo siły liberalne nieprzyjazne Kościołowi uderzają w ludzi, którzy strzegą tego, co najważniejsze.
Ks. Artur Stopka, publicysta "Gościa Niedzielnego", redaktor naczelny portalu Wiara.pl
Nie podpiszę się pod żadnym z listów otwartych dotyczących o. Tadeusza Rydzyka. Ani pod tym napisanym przez katolickich intelektualistów, skierowanym "do kompetentnych władz kościelnych" i domagającym się zrobienia porządku z wypowiedziami dyrektora Radia Maryja, ani pod tym drugim, napisanym przez jego obrońców i adresowanym wprost do generała redemptorystów.
Nie rozumiem sensu ogłaszania tego typu dokumentów. Z takich listów przecież nic nie wynika poza medialnym szumem. Powstały dwa wrogie obozy, które zarzucając sobie wzajemnie agresję i szatańskie inspiracje, wkładają mnóstwo wysiłku w wyrażenie negatywnej opinii o "tych drugich". Nie ma szans na przekonanie kogokolwiek, ponieważ nikt nie szuka prawdy, lecz wszyscy ze "świętym" oburzeniem mnożą pseudoargumenty i inwektywy.
(www.wiara.pl, 15 lipca)
Zwolennicy o. Tadeusza Rydzyka mogą się czuć usatysfakcjonowani i triumfować. Ci, których jego osoba mierzi, mogą odczuwać głębokie rozczarowanie i mieć poczucie bezradności.
Afera z "taśmami" umocniła istniejący w Kościele katolickim w Polsce rozziew. Spowodowała, że zamiast dialogu i pracy nad jednością umocniły się dwa obozy, których członkowie wzajemnie uważają się nie za braci w wierze, lecz za wrogów.
Obozów nie różnią sprawy wiary, lecz kwestie wizji Kościoła i jego miejsca w społeczeństwie, stosunek do narodu itd. Te różnice wpływają jednak na sposób przeżywania tej wiary. Stają się dla wielu ważniejsze niż Ewangelia. To droga donikąd. (...) W prywatnych rozmowach redemptoryści skarżą się, że ciągłe zamieszanie wokół jednego z nich nie ułatwia im głoszenia Dobrej Nowiny. I nie tylko im.
(www.wiara.pl, 24 lipca)
kw, mj, mcz
Gazeta Wyborcza
25-07-2007
Gazeta Wyborcza
25-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz