wtorek, 28 sierpnia 2007

Przed wyborami PiS hojny

Porozumienie rządu z "Solidarnością": reforma emerytalna odwleczona o rok. Koszt dla podatników: 18 mld zł. PiS ogłasza sukces świata pracy.


Premier przed wyborami hojnie sypie miliardami z publicznej kasy. W poniedziałek w świetle kamer i fleszy podpisał porozumienie z "Solidarnością", które ma wydłużyć o rok możliwość przechodzenia na wcześniejsze emerytury oraz podnieść płacę minimalną o 190 zł do 1126 zł brutto.

- Polityka rządu jest nastawiona na to, by łączyć szybki rozwój gospodarczy Polski z rozwiązywaniem problemów socjalnych i pracowniczych - przemawiał Kaczyński.

- To, co robimy, jest w duchu porozumień sierpniowych - stwierdził szef "Solidarności" Janusz Śniadek, nawiązując do zwycięstwa robotników w sierpniu 1980 r.

Największe koszty dla budżetu rodzi wydłużenie obowiązywania wcześniejszych emerytur. Jeden rok więcej to wydatek nawet 18 mld zł w ciągu 25 lat.

To o tyle zaskakujące, że przez ostatnie dwa lata PiS pracował nad ustawą, która miała od 2008 r. wprowadzić nowe zasady przyznawania wcześniejszych emerytur: świadczenia miały być niższe i dostępne dla mniejszej liczby zawodów. Miało to przynieść ogromne oszczędności dla budżetu - od 15 do 30 mld zł. Bez takich zmian świadczenia emerytalne mogłyby w przyszłości rozsadzić budżet państwa.

Ludwik Dorn, Przemysław Gosiewski oraz sam Jarosław Kaczyński wielokrotnie zapowiadali, że odpowiednią ustawę przygotują do końca tego roku.

- Popieraliśmy rząd i prawie dogadaliśmy się z wicepremierem Gosiewskim w Komisji Trójstronnej, a tu taki numer nam zrobili - dziwi się wydłużeniu przywilejów Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert zrzeszenia pracodawców PKPP Lewiatan.

Lewiatan wydał w poniedziałek oświadczenie, że decyzje rządu są "podjęte bez poczucia odpowiedzialności za państwo, zorientowane na osiągnięcie doraźnych celów politycznych w rozpoczętej kampanii wyborczej".

Ponadto pracodawcy i pozostali związkowcy, np. OPZZ, są wściekli, że rząd podpisał porozumienie tylko z jednym partnerem, ignorując innych. "S" ma teraz ponad 700 tys. członków, ale OPZZ i Forum Związków Zawodowych liczą ok. miliona pracowników.

- To kampania wyborcza PiS. Rząd od dawna rozmawia tylko z "S" - mówi Wiesław Siewierski, przewodniczący Forum Związków Zawodowych.

O zawarciu porozumienia tylko z "Solidarnością" zdecydował sam premier Jarosław Kaczyński. W czwartek premier przyjeżdża na zjazd "S".

Negocjacje prowadził Gosiewski. Jego zdaniem nie jest istotne, ile związków podpisało się pod porozumieniem. - Ważne, że korzyść odniesie cały świat pracy - podkreśla.

Przewodniczący "S" Janusz Śniadek zaklina, że związek nie chce uczestniczyć w kampanii wyborczej PiS. - Postulaty zgłaszaliśmy w czerwcu, kiedy nie było mowy o przedterminowych wyborach. Faktem jest, że teraz porozumienie wpisuje się w kampanię wyborczą, ale to zupełny przypadek.

- Przypadek bardzo korzystny w kampanii wyborczej - potwierdza poseł Stanisław Szwed (PiS).

- Decyzja premiera oznacza, że ukróceniem emerytalnych przywilejów będzie musiał się zając kolejny rząd - mówi Zbigniew Chlebowski, poseł odpowiedzialny w PO za sprawy gospodarcze.

Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński, Krzysztof Katka
Gazeta Wyborcza
28-08-2007

Brak komentarzy: