Rodzice: O mundurkach zapomnijcie
W krakowskiej i warszawskiej szkole rodzice buntują się przeciw obowiązkowym mundurkom.
Obowiązkowe "jednolite stroje uczniowskie" LPR i minister edukacji Roman Giertych zapisali w ustawie oświatowej. Mundurki mają obowiązywać od września.
W ubiegłym tygodniu rodzice dzieci z krakowskiej podstawówki nr 75 postanowili, że ich pociechy w mundurkach chodzić nie będą. - Większość z nas jest w tym wieku, że pamięta PRL-owskie chałaty. Pomysł wtłoczenia naszych dzieci w jednakowy strój to powrót do tamtych czasów. Syn powiedział mi, że może chodzić w normalnym garniturze, a nie błaznować w jakimś mundurku. Rozumiem go. A za zapowiadane przez MEN 50 zł tzw. mundurkowego nikt porządnej marynarki nie uszyje - mówi ojciec ucznia w tej szkole.
Rodzice napisali do dyrekcji. Zamiast mundurków proponują "dni elegancji" - raz w tygodniu uczniowie będą chodzić do szkoły w białych bluzkach.
Dyrektor musi wpisać wygląd mundurków do szkolnego statutu i określić kary za ich nienoszenie. Zastępca dyr. Krystyna Brodowicz: - W statut wpiszemy białą bluzkę i granatową spódnicę lub spodnie. Ten strój uczniowie będą nosili w wybrane dni. Przecież nie zmuszę rodziców do niczego.
A co z karami? - Nie będzie. Czy minister sobie wyobraża, że ukarzę uczniów za decyzje rodziców?
Dyrektor Wiesław Jałocha dodaje: - Prywatnie mam podobny pogląd jak rodzice. Ale zdaję sobie sprawę, że władze oświatowe mogą mnie ukarać.
Małopolski kurator Józef Rostworowski: - Trzeba porozmawiać z rodzicami. Jak się nie uda, dopiero wtedy pomyślę o konsekwencjach - mówi kurator.
Przeciw mundurkom zbuntowali się też w SP nr 75 w Warszawie. - Rada Rodziców wybrała, a ja mam kupić: koszulkę z logo szkoły, blezerek, spódniczkę oraz sweterek na zimę. W sumie 170 zł - mówi Agnieszka, mama 10-letniej Zuzi. - Powiedziałam córce: nie kupię, będziesz wyglądała inaczej niż wszyscy. A ona na to: świetnie, wolę się różnić! - mówi.
Rodzice z dwóch klas tej szkoły napisali do dyrektorki petycję, żeby z mundurków zrezygnować. - Mają do mnie pretensje, a to nie moja wina. Obowiązek zapisano w ustawie, której muszę przestrzegać - mówi dyrektorka Małgorzata Furmanek. Twierdzi, że wielu dyrektorów ma ten sam problem. Żeby rodziców udobruchać, rozluźni zasady: - Obowiązkowe będą koszulki z logo szkoły. Spodnie i spódnice - dobrowolne, rodzicom podamy tylko kolory.
Co zrobi, jeśli nie posłuchają? - Za nieprzestrzeganie regulaminu szkoły grozi obniżenie oceny z zachowania, a w ostateczności zmiana szkoły. Nie wiem, czy tak będziemy reagować. Obawiam się, że jeśli powiem wszystkim, że nie wyciągnę konsekwencji, to już nikt mundurka nie kupi.
Co mają robić dyrektorzy? - Negocjować z rodzicami, nakłaniać, nie karać od razu surowo - mówi rzeczniczka warszawskiego kuratorium Barbara Tomkiewicz. - Rodzice się przyzwyczają, w końcu każdy chce, żeby dzieci były schludnie ubrane.
W sondażu "Gazety" z grudnia 2006 r. aż 72 proc. badanych poparło pomysł wprowadzenia jednolitego ubioru uczniów w szkole. 24 proc. było przeciw.
Olga Szpunar, Bartłomiej Kuraś, Aleksandra Pezda
Gazeta Wyborcza
19-06-2007
Gazeta Wyborcza
19-06-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz