piątek, 20 lipca 2007

Dziennikarze: Słowa Leppera to chamstwo, ale bojkot nic nie da

"Premier w sprawie seksu niech się nie odzywa najlepiej, bo on tego uczucia bycia z kobietą w stałych uczuciach nie przeżył" - powiedział w porannych "Sygnałach Dnia" Andrzej Lepper. - Chamstwo spod budki z piwem - komentuje te słowa Katrzyna Kolenda-Zaleska. - To wina Jarosława Kaczyńskiego - mówi Jacek Żakowski.





Andrzej Lepper dopiero, co stracił stanowisko w rządzie i już zdążył wrócić do językowych standardów sprzed kilkunastu miesięcy. Tylko dzisiaj obraził premiera, a przyłożył również posłowi PiS - Markowi Suskiemu. "Poseł Suski chyba jest zboczony. Żony nie ma? Jak nie ma to niech se zaprosi panienkę i nią się podnieca!" - stwierdził Lepper w Poranku Radia TOK FM. Obydwie wypowiedzi dotyczyły pojawiających się pytań o tzw. seksaferę w Samoobronie, która wyraźnie irytuje byłego wicepremiera.

Spytaliśmy czołowych polskich dziennikarzy i medioznawcę czy Lepper, brutalnie obniżając poziom debaty publicznej, zasłużył już na bojkot ze strony mediów.

Olejnik: Nie zbojkotuję - na złość Kaczyńskiemu

- Ja byłam jedyną osobą, która bojkotowała Leppera przez prawie pięć lat - przypomina Monika Olejnik, która byłego wicepremiera nie gościła w swoich programach w latach 2002-2004. Powodem były słowa szefa Samoobrony, w których posądził posłów o malwersacje i obraził ojca Włodzimierza Cimoszewicza. - Teraz zostawiam to moim kolegom.

Zdaniem Olejnik to premier popełnił błąd akceptując Leppera w swoim rządzie. - Dlatego nie zamierzam bojkotować Leppera - na złość Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Dziennikarka pytana jak by się zachowała, gdyby w jej programie Lepper proponował posłowi spotkanie z "panienką" stwierdziła: - Ja bym powiedziała, że widocznie wicepremier wie jak to się robi...

Żakowski: To wina Jarosław Kaczyńskiego

- Bojkot Leppera nie byłby uprawniony, bo jego słowa nie odbiegają od wypowiedzi przedstawicieli obecnego obozu rządzącego - mówi z kolei Jacek Żakowski. - Obrażanie homoseksualistów i antysemityzm są w tym rządzie na porządku dziennym, więc wypowiedź Leppera to żaden wyjątek.

Według Żakowskiego takie psucie języka dyskusji publicznej to wina Jarosława Kaczyńskiego. - Dotychczas o orientacjach seksualnych premierów się nie mówiło. Premier Kaczyński zaakceptował jednak wyjątkowo ohydne szczucie ludzi przeciwko homoseksualistom, wprowadzając tym samym agresywny język do dyskusji publicznej - mówi Żakowski. - Ten temat nie był obecny w mediach dopóki Kaczyńscy go nie autoryzowali.

Zdaniem publicysty "Polityki" akceptacja przez premiera takiego języka rozszerza standardy wobec niego samego. Żakowski przypomniał, że obecni rządzący w niewybredny sposób spotwarzyli m.in. Władysława Bartoszewskiego.

- Zapraszamy do programów Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobrę. Dlaczego zatem mamy bojkotować Leppera? - pyta retorycznie publicysta.

Żakowski odniósł się również do bojkotu jaki wobec Leppera zastosowała Monika Olejnik. - Moim zdaniem to był błąd Olejnik. Ja bym szybciej nie zaprosił Antoniego Macierewicza.

Kolenda-Zaleska: Chamstwo spod budki z piwem

- Słowa Leppera to zwykłe chamstwo spod budki z piwem. Jak to komentować? - pyta Katrzyna Kolenda-Zaleska. Zdaniem dziennikarki TVN bojkot nie jest jednak dobrym pomysłem. - Lepper jest rozgrywającym. Bez względu na to, że jego obecność w rządzie stanowiła obniżenie standardów.

Kolenda przyznaje, że sama niechętnie rozmawia z Lepperem. - A komentowanie jego wypowiedzi to jak rozmowa o napisach na murach - podsumowuje.

Medioznawca: Nie wolno mówić, że "komuś nie staje"

Medioznawca profesor Wiesław Godzic również nie wierzy w formę protestu mediów jaką jest bojkot. - Sytuacja zasługuje na to, żeby wyraźnie powiedzieć, iż sfera publiczna różni się od rynsztoku. Jednak bojkot to nieskuteczny sposób, bo w środowisku dziennikarskim zawsze się ktoś wyłamie - mówi Godzic.

Zdaniem Godzica należy działać szybko. - To jest próba łamania tabu, powiedzenia komuś, że "mu nie staje". Tym bardziej boję się o język i poziom najbliższej kampanii wyborczej.

Medioznawca zgadza się z Jackiem Żakowskim, że język Leppera jest adekwatny do środowiska obecnie rządzących. - Mówienie o kimś, że jest agentem, boli bardziej niż zarzuty o brak doświadczeń seksualnych. A jednak polska tradycja jest pruderyjna - zabrania mówienia o sprawach intymnych. Lepper tę sferę naruszył.

Godzic odniósł się do sytuacji mediów za granicą, dla których sprawy łóżkowe polityków nie stanowią pożywki. - Tam ważna jest deklaracja polityka. Jeśli polityk powie, że domy publiczne są dobre to przyłapany w takim przybytku nie musi się tłumaczyć. Podobnie było w sprawie Clintona, w której nie chodziło o złe prowadzenie się byłego prezydenta USA tylko o prawdomówność. Clinton kłamał mówiąc, że z Moniką Lewinsky nic poza sprawami zawodowymi go nie łączy - podsumowuje Godzic.

Michał Pietniczka
Gazeta.pl
20-07-2007

Brak komentarzy: