Jak Ziobro promował Kryżego
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w specjalnym trybie usiłował zapewnić swojemu wiceministrowi Andrzejowi Kryżemu posadę w sądzie apelacyjnym. Przegrał
Minister Ziobro specjalnie w tym celu zjawił się w ostatnią środę na posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa. Było to wydarzeniem, bo choć minister z urzędu jest członkiem Rady, a jej posiedzenia odbywają się średnio co miesiąc, była to dopiero druga obecność Ziobry w KRS, od kiedy jest ministrem.
Rada decyduje m.in. o nominacjach sędziów. Niedawno zaś zwolniło się miejsce w wydziale cywilnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Właśnie na nie minister rekomendował swojego zastępcę Andrzeja Kryżego. Byłby to awans zawodowy i płacowy. W tej chwili Kryże dostaje wynagrodzenie sędziego sądu okręgowego, z którego minister go delegował do ministerstwa (plus ministerialny dodatek). Gdyby został sędzią apelacyjnym, wynagrodzenie byłoby odpowiednio wyższe.
Nie byłoby we wniosku ministra nic dziwnego, gdyby nie trzy okoliczności.
Kandydat w spectrybie
Okoliczność pierwsza. W normalnym trybie to sędzia, który chce kandydować do orzekania w jakimś sądzie, w którym jest wolny etat, zgłasza to prezesowi tego sądu. Ten ocenia jego kwalifikacje i przedstawia go - lub nie - kolegium sądu. Następnie zgromadzenie ogólne sędziów danego sądu też opiniuje kandydata. Tę opinię wysyła się do wiadomości ministrowi sprawiedliwości, a potem - do ostatecznej decyzji - Krajowej Radzie Sądownictwa.
Ale minister Zbigniew Ziobro skorzystał ze specjalnego trybu w sprawie etatu dla wiceministra, który przewiduje art. 59 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Pozwala mu przedstawić kandydaturę z pominięciem opiniowania jej przez środowisko sędziowskie. Dlaczego z tego skorzystał? - Gdyż docenia wiedzę ministra Andrzeja Kryżego, osiągnięcia oraz wkład w reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie może być tak, by sędzia poświęcający się dla wymiaru sprawiedliwości, w tym dla wszystkich innych sędziów, miał ograniczony dostęp do awansu. Mimo częstych szykan ze strony np. mediów, jak i gróźb przestępców, udowodnił, iż jest osobą pryncypialną i nieugiętą w walce o sprawiedliwość. Powinien być awansowany wiele lat temu. - odpowiedział nam wydział prasowy ministerstwa.
Sędzia po godzinach
Okoliczność druga. Wiceminister Andrzej Kryże jest sędzią i spełnia formalne warunki, by kandydować do sądu apelacyjnego. Tyle tylko, że zwolniło się miejsce w wydziale cywilnym, a on przez całe swoje zawodowe życie orzekał w sprawach karnych. Dlaczego więc minister rekomendował go na to miejsce? Wydział prasowy tłumaczy: - Sędzia jest rekomendowany do danego sądu, a nie do danego wydziału, dopiero prezes sądu decyduje o przydzieleniu sędziego do konkretnego wydziału.
Okoliczność trzecia. Jest mało prawdopodobne, żeby sędzia Kryże był w stanie pełnić normalne obowiązki sędziego, bo jako wiceminister jest odpowiedzialny w Ministerstwie Sprawiedliwości za koordynację kilkudziesięciu projektów ustaw w ramach sztandarowej dla ministra Ziobry "reformy wymiaru sprawiedliwości". Skoro w istocie będzie blokował miejsce sędziemu, który mógłby normalnie orzekać, dlaczego minister go rekomendował? Na to pytanie wydział prasowy odpowiada tak: - Sędziowie oddelegowani do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości (w tym pełniący funkcję podsekretarza stanu) orzekają w sądach w ograniczonym zakresie.
Minister głosuje
Minister Ziobro mógł przysłać Krajowej Radzie Sądownictwa kandydaturę swojego zastępcy wraz z uzasadnieniem. Ale zjawił się osobiście na posiedzeniu Rady, żeby wziąć udział w głosowaniu nad kandydaturą (głosować mógł jedynie osobiście, nie mógł przysłać w tym celu swojego przedstawiciela). Głosowanie przegrał.
- Głosowałem przeciw, bo pan sędzia Kryże nie ma doświadczenia cywilisty i miał mocnego kontrkandydata - powiedział "Gazecie" przewodniczący KRS sędzia Stanisław Dąbrowski. - Poza tym uważam, że nie uchodzi, aby na stanowisko sędziego kandydował ktoś, kto jest urzędującym wiceministrem.
Andrzej Kryże jest sędzią od 1974 roku. Gdyby udało mu się dostać stanowisko w sądzie apelacyjnym, byłby to jego pierwszy awans zawodowy w III RP. Jego ostatni awans - zresztą błyskawiczny - miał miejsce w 1984 roku. Awansował wtedy ze stanowiska prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie na przewodniczącego IV Wydziału w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Wydział był oczkiem w głowie ówczesnej władzy. W środowisku sędziowskim panuje opinia, że przysłano go tam, żeby zrobić porządek z "solidarnościowo" nastawionymi sędziami. Kilku sędziów odeszło wtedy z wydziału z własnej woli lub zostało przeniesionych.
- Można było albo wejść na barykady, albo - jak ja - przyjąć postawę pozytywistyczną. W tym się mieści także ochrona praw obywateli - tłumaczył "Gazecie" w kwietniu 2005 roku, niedługo po tym, jak wydał wyrok w aferze FOZZ-u, którą przejął po sędzi Barbarze Piwnik.
Kryże w III RP już nie awansował zawodowo. Minister Zbigniew Ziobro sprowadził go do ministerstwa w 2005 r., na początku swojego urzędowania. Współpracował z nim już wcześniej - od 2000 roku, kiedy razem w ministerstwie, którym kierował wtedy Lech Kaczyński, przygotowywali nowe kodeksy karne. Miały one zastąpić zbyt liberalne ich zdaniem prawo z 1997 r.
Ewa Siedlecka
Gazeta Wyborcza
20-07-2007
Gazeta Wyborcza
20-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz