piątek, 20 lipca 2007

Życie mija nam na staniu w kolejkach

Gigantyczne kolejki, wściekli i zmęczeni ludzie oraz rozlazła biurokracja. Tak wygląda potworna rzeczywistość w polskich urzędach. A to, co dzieje się w wydziałach komunikacji, przechodzi ludzkie pojęcie.

"Dlaczego nie można pójść do urzędu, stanąć przy okienku i od ręki załatwić wszystkich niezbędnych formalności? Przecież rejestracja auta to nie żadna fanaberia, tylko zwyczajna sprawa" - burzy się Leszek Pielucha z Poznania. Jak setki tysięcy innych Polaków musiał wziąć dzień wolny z pracy - pisze "Fakt".

Potem godzinami stać w urzędzie, by załatwić prostą z pozoru rzecz. Niby dokumenty były w komplecie, ale urzędnik zawsze udowadniał, że czegoś w tej skrzętnie uzupełnianej teczce brakuje. I znów trzeba było pędzić do domu i dokładać kolejne kwitki. A następnego dnia po raz kolejny do kolejki! I tak trzy razy z rzędu.
Najgorzej jest w dużych miastach. W stolicy na rejestrację samochodu trzeba czekać nawet pięć godzin. W Krakowie i w Olsztynie aż cztery godziny, a w Szczecinie czy Katowicach trzy godziny - pisze "Fakt".

Ale tych, którzy dobiją się do tej gigantycznej kolejki, i tak można uznać za prawdziwych szczęśliwców. Bo w większości urzędów, gdzie obowiązują numerki dla petentów, błyskawicznie się one rozchodzą. "Numerki wydajemy od godz. 8, więc najlepiej przyjść po nie godzinę wcześniej. Bo później już można się nie załapać" - nie ukrywa pracownik wydziału komunikacji w Olsztynie. A to oznacza, że ten urząd nie jest w stanie obsłużyć wszystkich, którzy się do niego zgłoszą!

Skąd się biorą te kilkugodzinne kolejki? Urzędnik, zamiast szybko sprawdzić dokumenty i wydać dowód tymczasowy, zaczyna przy nas przepisywać do komputera wszystkie dane. My co prawda w tym czasie możemy dokonać niezbędnych opłat w kasie, ale i tak gdy wracamy do okienka, jeszcze się upewnia, czy wszystkie numery, nazwisko i adres się zgadzają. Dopiero potem bierze się do drukowania tymczasowego dokumentu.

Inna sprawa, że urzędnicy wcale się nie przepracowują, co potwierdza samo Ministerstwo Transportu. "Przydałaby się też taka organizacja pracy, która pozwalałaby na obsługę obywateli po godzinie 15. W końcu z ankiet z przeprowadzonych przez producenta dokumentów wynika, że tylko 20 urzędów w kraju ma czas pracy wydłużony do godz. 19. A to załatwiłoby wiele spraw" - przyznaje "Faktowi" Teresa Jakutowicz, rzeczniczka Ministerstwa Transportu.


Dziennik.pl
20-07-2007

Brak komentarzy: