piątek, 13 lipca 2007

Operacja CBA nie mogła ugodzić w Andrzeja Leppera

Trzeci dzień od ujawnienia afery w Ministerstwie Rolnictwa i dymisji wicepremiera Leppera - i nowe informacje o błędach CBA.


Półroczna tajna operacja specjalna CBA miała zdemaskować korupcję za odrolnianie ziemi. W kręgu podejrzanych znalazł się Lepper. CBA namierzyło pośredników, w tym jego doradcę Piotra R., podstawiło im "biznesmenów", fałszowało dokumenty. W piątek jeden z pośredników już przeliczał 3 mln zł łapówki, ale został ostrzeżony. Operację przerwano.

Błąd CBA polegał na założeniu - wyjaśnia to wiceminister Kowalczyk - że pozytywna decyzja kierownictwa resortu podjęta na podstawie fałszywych kwitów, z celowymi błędami obciążyłaby Leppera. Nie. Bo Lepper podpisywał tylko protokół kierownictwa, a nie samą decyzję. A Kowalczyk i tak już zdecydował na "tak".

Drugi błąd - decyzja o odrolnieniu nie miała zapaść w piątek, jak oczekiwało CBA. A zatem CBA nie miało dobrych źródeł w ministerstwie.

Trzeci błąd to preparowanie dokumentów z "wadą prawną" - jak mówił szef CBA. Podaje to w wątpliwość legalność całej operacji. Bo jest to "hak" na urzędnika. Na kogo CBA go szykował?

Czy wszystko to wyklucza łapówkę dla Leppera? Nie. Obciąża go, że polecił innemu wiceministrowi przyspieszać sprawę. Oraz twierdzenie łapówkarzy (jeśli prawdziwe), że z 3 mln mieli odpalić Lepperowi dolę.

Lepper zapewniał wczoraj: - Nigdy nie miałem głowy pod gilotyną [jak miał mówić premier], nie rozmawiałem o przyjęciu łapówki.

Ale podrzucił też informacje zaciemniające. We wtorek mówił o anonimowych "ostrzeżeniach o prowokacji", a wczoraj - że w prowokacji "mogli brać udział politycy Samoobrony". Nie powołuje źródeł, świadków, jego wypowiedzi to interpretacje.

Jeśli został ostrzeżony, to zdarzyło się coś gorszego niż błąd. - Co najmniej jedna osoba zdradziła - mówił wczoraj minister Zbigniew Wassermann. Już wyjaśnia to odrębne śledztwo.

red.
Gazeta Wyborcza
13-07-2007

Brak komentarzy: