czwartek, 28 czerwca 2007

Kodeks Ziobry na przełaj

Wszystko wskazuje na to, że przed wakacjami będziemy mieli nowy, znacznie surowszy kodeks karny. Krytyczne opinie ekspertów sejmowa komisja ignoruje

Wczoraj sejmowa komisja ds. solidarnego państwa zaczęła prace nad liczącym ponad sto stron rządowym projektem nowelizacji kodeksu karnego. Udało się jej zaakceptować połowę nowych przepisów. Dyskusji praktycznie nie było.

Tymczasem większość z 18 opinii ekspertów, jakie powstały na zamówienie Biura Ekspertyz Sejmowych, ocenia projekt jako bardzo kontrowersyjny. Wątpliwości budzi już sama zmiana filozofii karania na zdecydowanie bardziej represyjną.

Dyrektor Biura dr Michał Królikowski obliczył, że w 99 przypadkach zaostrzono sankcje za konkretne przestępstwa, do tego wprowadzono 23 nowe typy przestępstw, ograniczono możliwość łagodzenia kar i wymuszono jeszcze większe niż dziś zaostrzanie kar recydywistom.

Eksperci podnoszą, że nie ma to uzasadnienia, bo przestępczość spada, poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwie rośnie, a więzienia są przepełnione. Tymczasem konstytucja pozwala ograniczyć prawa i wolności tylko w sposób niezbędnie konieczny. "Ani przedłożony projekt, ani uzasadnienie do niego, ani analiza polskiej rzeczywistości nie wskazują na konieczność wprowadzenia tych zmian" - pisze w swojej opinii dr hab. Jarosław Warylewski z Uniwersytetu Gdańskiego.

Dr Warylewski za niedopuszczalne uważa m.in. pozbawienie osób skazanych na dożywocie wszelkich szans na przedterminowe zwolnienie. To sprawi, że skazany stanie się zagrożeniem dla funkcjonariuszy i współwięźniów: "Więźniowi pozbawionemu nadziei na wyjście z więzienia nie grozi pogorszenie jego sytuacji prawnej nawet w przypadku popełnienia np. kolejnego zabójstwa".

Zasadnicze wątpliwości ekspertów budzi obniżenie wieku odpowiedzialności karnej nieletnich za o wiele więcej przestępstw, niż to ma miejsce dziś. "W świetle badań z zakresu psychologii rozwojowej nie ma naukowych podstaw, by uważać dzieci i młodzież w wieku do lat 18 za niedojrzałą do podejmowania prawnie wiążących decyzji, wykonywania pracy zarobkowej, zawierania małżeństwa czy współdecydowania o losach kraju, a uznania jej za w pełni odpowiedzialną karnie" - pisze dr Anna Walczak-Żochowska z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Jednoznacznie negatywnie oceniają eksperci przepis, dzięki któremu bezkarnie można będzie przekroczyć granice obrony koniecznej wobec kogoś, kto wdarł się do mieszkania, domu, samochodu lub na ogrodzony teren.

- To niczym nieuzasadniona amerykanizacja polskiego prawa. Nie rozumiem, po co ten przepis, skoro wprowadzamy inny, w którym taka sytuacja się zmieści, że "nie jest przestępstwem przekroczenie granic obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami" - mówił wczoraj na posiedzeniu komisji prokurator Paweł Marcinkiewicz ze Związku Zawodowego Prokuratorów.

- Nie ma nic złego w amerykanizacji prawa, bo prawo amerykańskie jest lepsze niż nasze - ucięła wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa (PiS).

Tymczasem w swojej ekspertyzie prof. Jerzy Giezek z Uniwersytetu Wrocławskiego podnosi wiele wątpliwości wobec tego przepisu. M.in. taką, że pozwala praktycznie z zimną krwią bezkarnie zabić kogoś, kto bez uprzedzenia wszedł np. do czyjegoś ogrodu. Albo byłego małżonka, który niezaproszony pojawi się w części mieszkania zajmowanej przez byłą żonę.

- To sygnał do społeczeństwa, że państwo będzie wspierać ludzi, którzy się bronią - tłumaczył na wczorajszej komisji w imieniu ministerstwa prokurator Tomasz Szafrański. "Trudno się oprzeć wrażeniu, że bezprawie stanie się promowaną przez prawo reakcją na przejawy innego bezprawia" - czytamy w opinii prof. Giezka.

Za tydzień kolejne posiedzenie.

Ewa Siedlecka
Gazeta Wyborcza
28-06-2007

Brak komentarzy: