poniedziałek, 25 czerwca 2007

Prokuratura potwierdza: Jest śledztwo ws. finansów LPR

To już nie pogłoski. Prokuratura potwierdza, że jest śledztwo w sprawie przekrętów finansowych w Lidze Polskich Rodzin. Na razie śledczy nie chcą nikomu stawiać zarzutów. "Jest śledztwo, ale w sprawie, a nie przeciwko komuś. I nie chodzi tylko o Ligę, ale także o PO" - grzmiał z kolei Roman Giertych.

Śledztwo prowadzi warszawska Prokuratura Okręgowa. Przyznała ona, że rzeczywiście jest śledztwo w sprawie wyprowadzania pieniędzy z LPR na podstawie fikcyjnych umów. O sprawie napisały "Gazeta Wyborcza" i "Newsweek". Według nich, Liga zlecała ekspertyzy niby-specjalistom, często działaczom Młodzieży Wszechpolskiej. Wiele z tych osób, które podpisały z partią umowy, nigdy niczego nie napisało - doniosły media.

Śledztwo w warszawskiej prokuraturze to odprysk postępowania w innej sprawie - złożenia fałszywej deklaracji podatkowej przez Jana S. Grozi mu za to osiem lat więzienia. Przy okazji tej sprawy śledczy zajęli się także finansami Ligi. Tłumaczą jednak, że na razie nie ma podstaw, by stawiać komukolwiek zarzuty. Jednak rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska podkreśliła, że sprawa cały czas jest badana.

Gdy tylko prokuratura potwierdziła, że śledztwo jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komuś, ciężkie działa wytoczył szef LPR Roman Giertych. "Ten zarzut mediów jest tak absurdalny, że właściwie nie można na niego odpowiedzieć. To co, mieliśmy zatrudniać działaczy Partii Demokratycznej, którzy nie byli w stanie swojej partii dobrze zarejestrować?" - ironizował wicepremier. Zarzucił także "GW" i "Newsweekowi" kłamstwo.

Giertych przekonywał, że finanse partii są przejrzyste. A poza tym śledztwo jest nie tylko w sprawie LPR, ale także PO. "I nie tylko" - dodał tajemniczo Giertych.

Wojciech Wierzejski, który według mediów miał dostać zarzuty w sprawie przekrętów finansowych, oświadczył, że składa prywatny pozew przeciwko autorom publikacji. Jego partia z kolei domaga się wielkich przeprosin na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej" i na stronie internetowej "Newsweeka".

Magdalena Miroszewska
Dziennik.pl
25-06-2007

Brak komentarzy: