poniedziałek, 25 czerwca 2007

Sąd: Giertych ma przeprosić rodzinę Kuronia

Roman Giertych musi przeprosić syna i brata Jacka Kuronia za swe sugestie o zdradzie przez Kuronia ideałów "Solidarności" i za porównanie go do słynnych zdrajców z historii Polski - Janusza Radziwiłła i Szczęsnego Potockiego - postanowił w poniedziałek warszawski sąd.


W sierpniu 2006 r. media doniosły, iż z akt SB wynika, że w latach 1985-89 Kuroń miał prowadzić z bezpieką rozmowy mające charakter negocjacji politycznych. Miał m.in. w 1988 r. rozmawiać z SB o przygotowaniach do Okrągłego Stołu.

- Ja nie twierdzę, że Jacek Kuroń był agentem SB, ja twierdzę coś znacznie gorszego i zawsze tak twierdziłem - że to porozumienie, które zostało zawarte przy Okrągłym Stole m.in. przez niego, było porozumieniem, które szkodziło Polsce i było zdradą ideałów milionów ludzi, którzy należeli do Solidarności - powiedział wtedy Giertych. Pytany, czy należy usunąć Kuronia z podręczników szkolnych, odparł: - Nie, tak samo jak Szczęsnego Potockiego czy Janusza Radziwiłła nie należy usuwać z podręczników historii.

Giertych nie udowodnił oskarżeń

Roman Giertych, zarzucając Jackowi Kuroniowi udział w zdradzie narodowej i przyrównując go do innych zdrajców ojczyzny, naruszył prawo rodziny do kultywowania pamięci po zmarłym, bo nie udowodnił swych oskarżeń - tak sąd uzasadniał swój poniedziałkowy wyrok w tej sprawie.

Mocą orzeczenia sądu Giertych tydzień po uprawomocnieniu się go ma opublikować na swój koszt na pierwszej stronie piątkowej "Gazety Wyborczej" oświadczenie, w którym przeprosi Andrzeja i Macieja Kuroniów (brata i syna Jacka) za swe zarzuty i wyrazić "głębokie ubolewanie z powodu niestosowności tej wypowiedzi, naruszającej prawo rodziny do kultu zmarłego". Ma on też wpłacić 15 tys. zł na Fundację im. Gai i Jacka Kuroniów.

Powodowie domagali się 50 tys. zł, ale sąd uznał, że kwota 15 tys. zł będzie odpowiednia i wystarczająco dotkliwa.

Nie chodziło o pieniądze a o przeprosiny

Sędzia Małgorzata Borkowska uzasadniając wyrok mówiła, że o ile nie można ograniczać debaty publicznej - także o najnowszej historii - do "jedynie słusznej" wersji, to kiedy stawia się tak poważne zarzuty jak udział w zdradzie narodowej, należy je rzetelnie udokumentować w oparciu o fakty - a pozwany Giertych tego nie uczynił.

Obecny w poniedziałek w sądzie Andrzej Kuroń mówił dziennikarzom po wyroku, że nie zależało mu na tym, by iść z tą sprawą do sądu, bo zanim to uczynił, rodzina Kuroniów wysyłała list do Giertycha z prośbą o przeprosiny, ale nie było na nie odpowiedzi. "Nie chodziło nam o pieniądze" - zapewnił.

Reprezentujący nieobecnego w sądzie Giertycha mec. Grzegorz Radwański powiedział, że możliwa jest apelacja jego klienta. "Nam chodziło, by sąd w ogóle ocenił Okrągły Stół i udział w nim Jacka Kuronia, a tego sąd nie uczynił" - dodał.

Młodszy brat, zmarłego w 2004 r. Kuronia oraz syn pozwali Giertycha, żądając przeprosin w "Gazecie Wyborczej" oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na Fundację Gai i Jacka Kuroniów. Pozwany wniósł o oddalenie pozwu, twierdząc, że inkryminowana wypowiedź mieściła się w granicach swobody wypowiedzi, a każdy ma prawo do własnej oceny Okrągłego Stołu. Wyrok jest nieprawomocny.

mar, PAP
Gazeta.pl
25-06-2007

Brak komentarzy: