Giertycha wychowanie do posłuszeństwa
Minister edukacji Roman Giertych wyłożył wczoraj w "Naszym Dzienniku" swoje credo. Uczniowie "powinni się szczegółowo dowiedzieć, na czym polega zabijanie dzieci nienarodzonych", i po to zmieni program biologii i wychowania do życia w rodzinie. Z lektur wypadnie ostatecznie Gombrowicz, bo minister nie chce książek bez "pozytywnego podejścia do wychowania". Zmienią się podręczniki do historii, bo niektóre są "tragiczne, np. gdy porównuje się chrzest Polski z wejściem Polski do UE". Mundurki są ważne dla ministra, bo "strój jednolity jest symbolem tych zmian, które w szkołach wprowadzimy". A "jeśli przebudujemy szkołę, za 20 lat będziemy mieli przebudowane społeczeństwo" - wieści Giertych.
Aleksandra Pezda: Minister Giertych twierdzi, że dziś polska szkoła "podchodzi do młodego człowieka bez wymagań", co jest "przyczyną rozpasania, wzrostu agresji, totalnego rozwydrzenia" itd.
Irena Dzierzgowska, b. wiceminister edukacji narodowej: Minister Giertych postrzega świat w czarno-białych kolorach. Sądzi, że człowiek jest z natury zły i nie wolno dać mu wolności, bo ją źle wykorzysta. Na nieszczęście pewnie też nie przeczytał żadnej porządnej książki o wychowaniu. Nie wie więc, że w pedagogice karci się zarówno postawę skrajnie permisywną - czyli "rób dziecko, co chcesz", jak i tę przeciwną - autorytarną.
Nie istnieje jedna "polska szkoła". Wśród 33 tys. placówek są takie, które stawiają na dyscyplinę, i te liberalne. To zależy od dyrektora, nauczycieli i środowiska.
Giertych chce "formowania całego pokolenia w duchu podstawowych kanonów klasycznego wychowania" i cnót takich jak: "prawdomówność, czystość, odpowiedzialność, pracowitość, uczciwość, rzetelność, odwaga, męstwo i patriotyzm".
- W tym ministerialnym rejestrze brakuje wolności, twórczości, niezależności i samodzielności. Czyli cnót potrzebnych dzisiaj młodemu człowiekowi, który musi rozwiązywać problemy współczesnego świata. Ale nawet kanonu Giertycha uczniowie nie będą w stanie realizować. Bo odpowiedzialność wymaga wolności, której uczniowie mieć nie będą, bo mamy ich krótko trzymać. W praktyce minister wdraża tylko jedną cnotę: posłuszeństwo.
Giertych zapowiada: "Wystarczy rozporządzenie, trzeba dopisać po jednej sekwencji do podstaw programowych". Strachy na Lachy czy rzeczywiście pozmienia programy nauczania historii, biologii, języka polskiego?
- Tego wszystkiego nie można lekceważyć. Bo programy szkolne minister może łatwo zmienić - ostateczny kształt rozporządzenia zależy wyłącznie od niego. Straszy też jego język: owo "formowanie" całego pokolenia, wynoszenie się ponad całą Europę, że to my ich nauczymy, jak powinien świat wyglądać. To, co powiedział o mundurkach, przypomina rewolucję chińską: chodzi tylko o podporządkowanie sobie całego społeczeństwa. I wreszcie ten koszmarny pomysł z nauczaniem o aborcji. Minister odkrył karty: chodzi mu o wychowanie oparte na strachu.
Aleksandra Pezda
Gazeta Wyborcza
03-07-2007
Gazeta Wyborcza
03-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz