Prałat Jankowski: Nawet zatańczę i zaśpiewam
Ksiądz Henryk Jankowski ma wiele pomysłów. Chciałby na przykład, by jego instytut otworzył sieć kawiarni. Nie boi się swoim wizerunkiem firmować linii perfum. I jak zdradza w rozmowie z DZIENNIKIEM, namawia gwiazdę kina Mela Gibsona, by nakręcił o nim film.
Szef instytutu, prezes Olchowik, planuje przeprowadzić casting na kelnerki, które będą pracować w kawiarniach instytutu imienia księdza prałata. Czy to dobry pomysł?
Ks. Henryk Jankowski: Jakoś trzeba to zrobić, a to bardzo popularna metoda.
Czy ksiądz prałat będzie w jury oceniającym kwalifikacje?
Osobiście nie mam nic przeciwko, ale nie będę dawał satysfakcji ewentualnym krytykom tej sytuacji.
Jakie predyspozycje musi posiadać przyszła kandydatka na kelnerkę?
W środku muszą być poukładane, uczciwe, powinny też mieć opinię od proboszcza.
A wygląd?
Wszystko musi być na najwyższym poziomie, żeby prezes instytutu nie musiał się wstydzić.
Czyli te piękne kobiety mają przyciągać do kawiarni i pana instytutu?
Jak będą trochę przyciągać, to dobrze (śmiech). Jednak okaże się, czy ta metoda się sprawdzi. Najwyżej będzie na Olchowika...
Koszulka, ręcznik, wizytownik, krawat, a nawet perfumy z wizerunkiem prałata. Czy ta komercjalizacja księdza wizerunku nie jest przesadą?
To bardzo dobry pomysł! Długo nie trzeba było mnie przekonywać do takich działań. W tej materii mam długoletnie doświadczenie, wszystko robiłem pod własnym nazwiskiem. Sam odpowiadałem też za swoje pomyłki. Lepiej jeśli dzięki mnie zarobią, niż mieliby stracić niezależność, będąc na czyimś utrzymaniu. Jestem za, póki to służy budowaniu dobra. Jak będzie trzeba, to nawet zatańczę i zaśpiewam!
Skąd pomysł, aby film biograficzny o księdzu wyreżyserował Mel Gibson?
To wielki człowiek i porządny katolik. Poza tym wybitny artysta. "Pasja" to prawdziwe arcydzieło. Osobiście jeszcze się nie spotkaliśmy, ale będzie okazja...
Jaka?
Żeby opowiedzieć o kimś historię, trzeba go najpierw poznać (śmiech).
Kiedy więc ksiądz spotka się z Gibsonem?
Nie wiem, ale coś słyszałem o wrześniu.
Dziennik.pl
02-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz