wtorek, 26 czerwca 2007

"Wprost" znów szokuje

Obrzydliwa, prostacka, skandaliczna. Tak o okładce aktualnego numeru "Wprost" mówią DZIENNIKOWI znani dziennikarze i politycy. Redakcja tygodnika nie ma sobie nic do zarzucenia. Okładkowy fotomontaż nazywa satyryczną polemiką z niemiecką prasą drwiącą z braci Kaczyńskich.

Redakcja "Wprost" zdążyła już przyzwyczaić czytelników do kontrowersyjnych okładek - wystarczy przypomnieć Matkę Boską Częstochowską w masce przeciwgazowej czy głowę Lwa Rywina w sedesie.

Dużo większe poruszenie wzbudził jednak fotomontaż w najnowszym numerze tygodnika, w którym polski prezydent i premier ssą nagą pierś kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Trudno znaleźć kogoś, kto nie byłby nim oburzony.

"To jest chamstwo" - mówi Stefan Niesiołowski z PO. "Następny dowód na to, że ta gazeta obniża poziom".
Zdaniem senatora fotomontażem na okładce powinna się zająć prokuratura, bo obraża zarówno szefową niemieckiego rządu, jak i braci Kaczyńskich.

Polskie władze na razie nie zamierzają interweniować. "Nie będziemy tego komentować, bo nie chcemy robić reklamy tygodnikowi" - powiedział DZIENNIKOWI rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Podobną odpowiedź dostaliśmy w Kancelarii Prezydenta.

Bardziej wymowni są dziennikarze. "To po prostu skandal. Jest to obraźliwe zarówno dla Angeli Merkel, jak i Jarosława i Lecha Kaczyńskich" - denerwuje się Monika Olejnik, dziennikarka TVN. I dodaje, że nie akceptuje argumentu o polemice. "Okładka z braćmi Kaczyńskimi ujeżdżającymi Angelę Merkel nie była aż tak obraźliwa" - mówi. Redakcję "Wprost" odsyła do Marka Raczkowskiego i Andrzeja Mleczki na korepetycje z finezyjnej satyry.

Oburzenia nie kryje też Jacek Żakowski. "Prostactwo" - kwituje dziennikarz. "Nie wiem, co ta okładka ma przedstawiać, chyba mentalność redaktora. Trudno o komentarz, bo utworów nieintelektualnych po prostu nie da się intelektualnie zinterpretować".

Słowa komentarza z trudem znajduje również Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN. "Okładka jest obrzydliwa, jak ją zobaczyłam, to aż mnie odrzuciło" - mówi. "Poza tym nie rozumiem jej przesłania, nie wiem, co ma oznaczać".

Problemu ze zrozumieniem płynącego z okładki przesłania nie ma za to Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki". Dla niego sprawa jest jasna: chodziło o wywołanie skandalu. "To nie jest żadna polemika, ale tania, tandetna, obrzydliwa prowokacja" - komentuje. "Mnie to jednak nie zszokowało, bo redakcja nieraz już pokazała, że stać ich na takie pomysły".

Zaskoczona nie jest też Anna Myśluk, szefowa studia graficznego "Przekroju", odpowiedzialna m.in. za wygląd okładek tego tygodnika. "Okładki od jakiegoś czasu idą w złą stronę" - mówi. Przyznaje jednak, że tym razem redakcja bezdyskusyjnie przekroczyła granice dobrego smaku. "To, co teraz zrobili, jest wyjątkowo odrzucające, bardzo niesmaczne i nieestetyczne" - ocenia.

Prowokacyjną okładką zajmie się Rada Etyki Mediów. Jej przewodnicząca Magdalena Bajer o publikacji "Wprost" dowiedziała się od nas. "To ohydne, brzydzą mnie takie zachowania" - skomentowała. "To nie jest polemika, to wyścig w paskudztwie". I zapowiedziała, że Rada będzie niebawem dyskutować o tygodniku. "Nasza ocena będzie krótka, podobna do tego, co powiedziałam" - mówi.

I o ile Rada Etyki Mediów nie może ukarać wydawcy "Wprost", niewykluczone, że zrobią to zniesmaczeni czytelnicy pisma. Tacy jak Łukasz Surmacz, student z Lublina. "Czytam , ich okładki zawsze są śmieszne i kontrowersyjne, ale teraz przesadzili" - mówi. "Obrażam się na gazetę, która obraża innych".

Artur Grabarczyk
Dziennik.pl
26-06-2007

Brak komentarzy: