Księża omijają białe miasteczko
Kościół protestom w służbie zdrowia od początku przygląda się krytycznie. Nikt z warszawskich biskupów nie chciał mediować między pielęgniarkami a rządem, a Episkopat w dość ogólnikowym liście wezwał do dialogu, ale i do "zaniechania nacisku".
Katolickie media są mniej dyplomatyczne. "Strajk pielęgniarek czyli spektakl polityków lewicy" - to tytuł artykułu z najnowszego tygodnika "Niedziela", najbliższego zwykle oficjalnej linii Episkopatu.
"Nie wiem, czy okupacja pomieszczenia w gmachu rządu była wcześniej zaplanowana. Są jednak świadkowie, że delegacja pielęgniarek przed ogłoszeniem okupacji URM-u telefonicznie kontaktowała się z Markiem Borowskim z Lewicy i Demokratów i w porozumieniu z nim podjęła tę desperacką decyzję" - donosi dziennikarka "Niedzieli" Alicja Dołowska.
I obśmiewa "charytatywny spektakl polityków lewicy": a to że Wojciech Olejniczak częstował pizzą, a Ryszard Kalisz i Joanna Senyszyn "nie wychodzili z okienka".
Dołowska poucza pielęgniarki: "Wszyscy wiemy, że siostry zarabiają mało. Szkoda tylko, że ulegając niebezinteresownym zalotom, zapomniały, że to poprzedni, lewicowy rząd podczas negocjacji warunków pracy pielęgniarek w Unii Europejskiej nie zapewnił im takiego statusu, jaki wynegocjowali dla swoich pielęgniarek chociażby Litwini".
Ks. Marek Gancarczyk, naczelny "Gościa Niedzielnego", uderza w emocje: "Być może lekarze zarabiają za mało. Być może rządzący nie robią wszystkiego, by rozwiązać ten problem. To wszystko być może. Ale na pewno nie jest to powód, by lekarze odchodzili od łóżek chorych, jak stało się to m.in. w warszawskim szpitalu przy ulicy Barskiej". Sęk w tym, że lekarze z Barskiej nie porzucili chorych: o ewakuacji pacjentów szpitala zdecydował dyrektor, obawiając się, że głodujący lekarze nie będą w stanie im zapewnić należytej opieki.
Ks. Gancarczyk wyrokuje: "Zastrajkować może kierowca autobusu, ale nie lekarz. Ten pierwszy może powiedzieć, że dalej nie pojedzie, ale tego samego nie może zrobić lekarz". Zdaniem ks. Gancarczyka lekarze z Barskiej "całą swoją uwagę skupili na sobie, nie na chorych. Ewakuowanym pacjentom dali wyraźny sygnał: nas interesuje nasza krzywda, nie wasza". Egoiści czy może już terroryści, jak niedawno mówił o protestujących bp Stanisław Stefanek?
"Nasz Dziennik", organ o. Rydzyka, który kilka dni temu nazwał strajkujących lekarzy i pielęgniarki ludźmi "bez serca i bez sumienia", relacjonując sprawę służby zdrowia, przedstawia wyłącznie stanowisko rządu: w codziennych wywiadach dziennikarze "ND" pozwalają politykom PiS-u wygadać się, od czasu do czasu podsuwając tylko pytania pomocnicze.
Strajki w latach 80. miały swoich kapelanów, przed Stocznią Gdańską odprawiano msze polowe. Dlaczego księża omijają białe miasteczko? Czy naprawdę podejrzewają, że zdesperowanymi kobietami, z których większość jest przypuszczalnie praktykującymi katoliczkami, sterują "postkomuniści"?
Spora część księży pewnie tak myśli. Jeden z warszawskich kapłanów powiedział mi jednak: - Do pielęgniarek nie poszedłem, żeby potem nie usłyszeć, że Kościół trzyma z układem. A następnego dnia okazałoby się, że jest na mnie jakaś teczka.
Katarzyna Wiśniewska
Gazeta Wyborcza
09-07-2007
Gazeta Wyborcza
09-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz