SLD zaczął tropić Żydów
Politycy SLD zarzucają Romanowi Giertychowi, że wykreślając pisarzy z listy lektur szkolnych, kierował się ich żydowskim pochodzeniem. I aby udowodnić tę tezę, nawet Witolda Gombrowicza i Kazimierza Wierzyńskiego zaliczają do osób pochodzenia żydowskiego, pisze DZIENNIK.
Kto pierwszy rozszyfrował tajny plan ministra edukacji? Tomasz Kalita, szef biura programowego Sojuszu, powołuje się na opinię pracownika MEN, który w obawie przed represjami przywódcy LPR chce pozostać anonimowy. To także tajny agent Sojuszu w ministerstwie jako pierwszy znalazł żydowskie korzenie u Witolda Gombrowicza, który wedle dotychczas znanych biografii wywodził się z ziemiańskiej rodziny herbu Ostoja.
"Jeśli dobrze zbadać rodzinę Gombrowicza od strony ojca, to jednak można się doszukać żydowskiej krwi" - nie daje za wygraną Kalita. Za pisarzy żydowskiego pochodzenia uznaje także Kazimierza Wierzyńskiego i Jana Lechonia, kolejnych dwóch autorów, których z listy lektur wykreślił Roman Giertych. "To często powtarzany błąd, zupełna bzdura. Żaden z nich nigdy nie poczuwał się do żydowskich korzeni" - teorię SLD obala Piotr Paziński, redaktor naczelny miesięcznika polskich Żydów „Midrasz”. "Każdy wie, jaki jest Giertych, ale w tym przypadku nie podejrzewam go o tropienie pochodzenia pisarzy" - krytykuje inicjatywę polityków SLD Paziński.
Zdaniem Tomasza Kality w niełaskę ministra edukacji popadła Maria Konopnicka, także z powodu Żydów. Bo choć w jej żyłach nie płynęła semicka krew, to „pomagała Żydom i bardzo im sprzyjała” - mówi polityk Sojuszu. I na poparcie swojej tezy wymienia jeszcze dwa przykłady mające świadczyć o etnicznym kluczu czystek ministra Giertycha: Brunona Schulza i Stanisława Lema. Obaj rzeczywiście mieli żydowskie pochodzenie. O ile jednak Schulz był związany z żydowską wspólnotą, to Lem już zupełnie nie: został wychowany w religii katolickiej, ale uważał się za ateistę.
Większym problem dla podtrzymania teorii polityków SLD są jednak postaci Stanisława Witkiewicza czy Johanna Wolfganga Goethego. Ich także z list lektur chciał wykreślić Roman Giertych. Nie tylko tu żydowskiego pochodzenia udowodnić się już nie da, a Goethe był nawet wysoko ceniony przez władze III Rzeszy. "W naszej analizie uwzględniliśmy jedynie nazwiska wykreślonych pisarzy, których wymienił Kazimierz Ujazdowski" - tłumaczy Kalita. A Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny Sojuszu, ostrzega, że jeśli przypuszczenia SLD się potwierdzą, sprawę skieruje do rzecznika praw obywatelskich.
Dla Piotra Pazińskiego wytłumaczenie działań ministra Giertycha jest jednak inne. To przywiązanie do staroświeckiej, bliskiej endecji wizji literatury, która na wzór Sienkiewicza kształtuje „tradycyjne, patriotyczne” postawy młodzieży. Inny powód, uważa naczelny „Midrasza”, jest jeszcze prostszy: wielu nauczycieli nie może sobie poradzić z trudniejszymi utworami polskiej literatury i chętnie ich się pozbędzie. To ich naciski mogły mieć pewien wpływ na przygotowanie listy, którą zatwierdził minister edukacji.
Sam Roman Giertych sugestie, że zwalcza pisarzy pochodzenia żydowskiego, uważa za absurdalne. W minionym tygodniu w wywiadzie dla Piotra Zaremby w „Dzienniku” tłumaczył, że był przeciwny utrzymaniu w spisie lektur dzieł Gombrowicza, gdyż nie aprobuje poglądów skrajnych. " >>Trans-Atlantyk<
Dziennik.pl
09-07-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz