sobota, 14 lipca 2007

Premier: Dymisjonując Leppera, zaryzykowaliśmy bitwę PiS kontra wszyscy

To PiS zdecyduje, kiedy odbędą się przyspieszone wybory, jeśli okażą się nieuniknione - mówi w wywiadzie dla "Dziennika" premier Jarosław Kaczyński. I dodaje, że "jeśli utrzymamy większość, to na wybory się nie zdecydujemy, bo mamy naprawdę wiele rzeczy do zrobienia. Natomiast jeśli uznamy, że ma to być rządzenie dla rządzenia, to oczywiście na wybory się zdecydujemy".


O sytuacji byłego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera Jarosław Kaczyński mówi tak: "Są bardzo poważne przesłanki, by stwierdzić, że jest bardzo zła". "Od razu padło, że oni (CBA) chcą to załatwiać w Ministerstwie Rolnictwa, więc to może być Lepper. Potraktowałem to od początku poważnie, brałem pod uwagę w politycznych kalkulacjach. Ale przez wiele miesięcy nie było pewności, do kogo tak naprawdę ci panowie się tam zwracają" - wspomina Jarosław Kaczyński.

Premier: Lepper znalazł się w kręgu podejrzeń

- Nie chciałbym też zbyt wiele mówić o panu Lepperze. Nie rozstrzygnę o jego winie lub niewinności. Trwa postępowanie karne i ono ma to wyjaśnić. Ale swoje przeświadczenie mam i podtrzymuję opinię o tym, że znalazł się w kręgu podejrzeń - wyjaśnia premier w rozmowie z "Dziennikiem".

- Lepper stał się kolejną ofiarą "kaczystowskiego" terroru - podkreśla szef rządu. - Wiem, jaki jest nastrój, ale wiem też, że to jedyna droga, by coś w kraju zmienić. - Wiem, że dymisjonując Leppera, zaryzykowaliśmy bitwę PiS kontra wszyscy. Trudno, ale wybory nie są dziś naszym celem - zapewnia Jarosław Kaczyński. I dodaje, że "choć wojna PiS kontra wszyscy ma swoje wady, ma też i zalety". "Gdyby doszło do wyborów, na pewno nie byłoby tak jak w waszym sondażu, choć rzeczywiście nikt dziś nie wie, jak by było. Mamy tylko jedno niesondażowe doświadczenie, to z Podlasia. Zaczęło się od naszych marnych notowań i niezłych PO. Potem nam rosło, a skończyło się wyraźnym zwycięstwem PiS, zaś PO dostała dużo mniej niż w sondażach" - mówi szef rządu.

"Zakłamanie w życiu publicznym to niestety tragedia"

O wypowiedziach ojca Rydzyka m.in. pod adresem pary prezydenckiej premier mówi tak: "Gdyby porównać je z tym, co się zwykle pojawia w mediach, takie oburzenie powinno wybuchać codziennie". "Media powinny ścigać tych, którzy obrażają głowę państwa. Poziom hipokryzji, który tu wybuchł, to połączenie kabaretu z tragedią, bo takie zakłamanie w życiu publicznym to niestety także tragedia. Ale śmiać też jest się z czego" - komentuje premier.

cheko, PAP
Gazeta.pl
14-07-2007

Brak komentarzy: