Duchowny zniknął z 230 tysiącami złotych
Proboszcz z Łowicza zabiegał o pieniądze na remont kościoła swojej parafii. Z pożyczki bankowej i od parafian uzbierał w sumie 230 tysięcy złotych, po czym... rozpłynął się w powietrzu. W ubiegłym roku widziano go w Anglii. Wkrótce prokuratura ma wydać za nim list gończy.
Ksiądz z parafii św. Ducha zapadł się niemalże pod ziemię. I jest bardzo wątpliwe, by do Polski wrócił dobrowolnie - grozi mu kara do 10 lat więzienia. Dlatego prokuratura rozważa wystąpienie o Europejski Nakaz Aresztowania.
Ksiądz Franciszek Augustyński zniknął wraz z 230 tysiącami złotych w maju zeszłego roku. Od jednego z pokrzywdzonych księży, ówczesny proboszcz pożyczył 10 tysięcy złotych na remont ołtarza głównego. Ponieważ część pieniędzy dostał z banku, znaczną część kredytu musiała spłacić łowicka kuria, która poręczyła pożyczkę.
Zrozpaczeni parafianie zorganizowali nabożeństwo w intencji "przebłagania za wszelkie zło i grzechy biskupów oraz kapłanów, znane i nieznane publiczne". Wzięło w nim udział niemal 200 księży oraz mieszkańcy Łowicza.
Dziennik.pl
03-08-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz