Grozi mu 10 lat za faul na szkolnym boisku
To był zwykły, szkolny mecz koszykówki, podczas którego zderzyło się dwóch zawodników. Jeden z nich w ciężkim stanie trafił do szpitala i tylko szybkiej interwencji lekarzy zawdzięcza życie. Drugiemu zarzucono, że sfaulował umyślnie. Stanął przed sądem. Może iść za kratki na 10 lat!
Sprawa ciągnie się już siedem lat. Podczas meczu w stołecznym liceum im. Jana Kochanowskiego Kamil z I klasy upadł po starciu pod tablicą z Rafałem z klasy III. Kamila przewieziono w ciężkim stanie do szpitala, gdzie stwierdzono u niego m.in. pęknięcie dwunastnicy. Życie uratowała mu natychmiastowa operacja.
Uczniowie z klasy Kamila oraz on sam twierdzili, że był to celowy atak kolanem w brzuch. Rafał mówił, że był to przypadek, co potwierdziła z kolei jego klasa. Rafał został jednak oskarżony przez prokuraturę z artykułu, który przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia dla tego, "kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu". Oskarżyciele zarzucają mu, że działał celowo.
Sąd I instancji uniewinnił Rafała, bo uznał, że wypadek mieścił się w granicach "ryzyka sportowego". Oparł się przy tym na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że każdy, kto uprawia sporty kontaktowe, musi się liczyć z kontuzją.
Wyrok ten podważył sąd II instancji. Polecił ponowną analizę opinii biegłych albo powołanie nowych. Proces rozpoczął się więc na nowo. Dziś zeznawał dyrektor liceum. Pedagog uważa, że faul był przypadkowy, a Rafał był zwykłym uczniem i nie sprawiał w szkole kłopotów.
Proces odroczono do września. Wtedy ma zeznawać nauczyciel wychowania fizycznego.
Dziennik.pl
03-08-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz