piątek, 3 sierpnia 2007

Karta straszna, ale dlaczego?

Najpierw unijna Karta Praw Podstawowych miała wymusić homoseksualne małżeństwa, teraz - roszczenia wypędzonych


Dlaczego Polska na czerwcowym szczycie w Brukseli zastrzegła sobie możliwość nieprzystąpienia do Karty? Wczorajsza "Rzeczpospolita" podała nowy powód: rząd polski ma się obawiać roszczeń wypędzonych. Bo w Karcie jest zapis (art. 17), że nikt nie może być wywłaszczony, chyba że w interesie publicznym i za uczciwym odszkodowaniem. Tylko że niemal identycznie brzmi art. 21 polskiej konstytucji i art. 1 Pierwszego protokołu dodatkowego do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. "Rzeczpospolita" przytacza wypowiedź Andrzeja Sadosia, który w kancelarii premiera odpowiada za politykę zagraniczną: "W przypadku niektórych zapisów dopiero wykładnia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości może uzmysłowić krajom członkowskim, co przyjęły".

Ale w rozmowie z "Gazetą" min. Sadoś nie potwierdził, że rząd obawia się roszczeń wypędzonych po przyjęciu Karty: - Zespół prawników analizuje Kartę i projekt traktatu reformującego bez żadnych szczególnych wytycznych - zapewnił. Dodał, że zdaniem większości prawników ani Karta, ani traktat reformujący nie dają podstaw do roszczeń wypędzonych.

Kiedy o wyjaśnienie powodów nieprzystępowania do Karty zwróciła się komisja zagraniczna KK "Solidarności", dostała odpowiedź, że rząd obawia się narzucenia Polsce legalizacji małżeństw homoseksualnych. Taki powód podawali też premier, prezydent i minister spraw zagranicznych Anna Fotyga, choć Karta wyraźnie mówi, że kwestię małżeństw każde państwo reguluje wedle własnego uznania.

Nieoficjalnie mówi się, że prawdziwym powodem jest obawa, że z czasem Karta wymusi na Polsce wyższy poziom świadczeń socjalnych, w tym opieki zdrowotnej, i lepszą ochronę praw pracowniczych (publicznie mówił o tym marszałek Senatu Bogdan Borusewicz). - To, że wynajduje się ciągle nowe preteksty, żeby podważać Kartę, świadczy o tym, że rząd się jej boi i sam nie wie dlaczego - mówi Andrzej Adamczuk z Komisji Zagranicznej "S". Zapewnił, że "Solidarność" będzie konsekwentna w nakłanianiu rządu do przyjęcia Karty.

Ewa Siedlecka
Gazeta Wyborcza
03-08-2007

Brak komentarzy: