Bunt reporterów ''Wiadomości''
Reporterzy "Wiadomości" oskarżają swoją szefową Dorotę Macieję o naciski polityczne. Chcą szybko porozmawiać o tym z prezesem TVP
Powodem buntu zespołu "Wiadomości" są m.in. wypadki z poprzedniej środy, o których opowiedziało nam kilku dziennikarzy TVP. Wszyscy anonimowo, bo mają zakaz rozmów z prasą. Ale chętnie opowiedzą o tym prezesowi Andrzejowi Urbańskiemu, który przychodząc do TVP na początku marca, obiecywał dziennikarzom pełną niezależność.
Przypomnijmy, że tydzień temu policjanci zepchnęli z ulicy pielęgniarki protestujące pod kancelarią premiera. To była pierwsza wiadomość w serwisach stacji radiowych i telewizyjnych. Dzień później na pierwszej stronie pisały o tym wszystkie gazety.
Dlatego w newsroomie "Wiadomości" wszyscy zaniemówili, gdy szefowa Dorota Macieja (pełni tę funkcję od połowy maja) oznajmiła w środę, że pierwszą informacją ma być nie protest pielęgniarek, tylko zapowiedź rozpoczynającego się w czwartek szczytu Unii Europejskiej.
Zespół zaprotestował. Ale Macieja ucięła dyskusję: szczyt pierwszy i kropka. Dziennikarze usiłowali ją przekonać, że szczyt będzie najważniejszą informacją, jak się zacznie, ale teraz najważniejszy jest protest pielęgniarek.
Macieja na to, że TVP nie będzie pokazywać incydentalnej sprawy kilku pielęgniarek, które same nie wiedzą, czego chcą, na dodatek ich protest to sprawa polityczna.
Wspierała ją Patrycja Kotecka, wiceszefowa Agencji Informacji (czapy nad wszystkimi programami informacyjnymi TVP). Pytała: I co z tego, że pielęgniarki stoją pod kancelarią premiera?
Dziennikarzy poparł wiceszef "Wiadomości" Grzegorz Kozak. I zespół postawił na swoim. Pierwszą informacją w środowych "Wiadomościach" był materiał o proteście.
Ale po wyemitowaniu programu doszło do awantury. Macieja zarzuciła dziennikarzom, że uprawiają politykę.
W odpowiedzi usłyszała, że mówi do nich językiem liderów PiS. To premier Jarosław Kaczyński pierwszy nazwał ten protest "haniebną polityczną akcją".
Następnego dnia Macieję w obronę wziął szef Agencji Informacji Jarosław Grzelak. Twierdził, że dziennikarze dali się wmanewrować w politykę, bo wszyscy wiedzą, że protest pielęgniarek nie przez przypadek odbywa się tu i teraz.
Reporterzy z niepokojem patrzą na to, że ich szefowie chcą - tak jak rządzący PiS - marginalizować protest pielęgniarek, traktować jak incydent bez znaczenia. - Najbardziej zadziwia nas to, że szefowie niemal wprost przyznają, że realizują politykę władz - mówią w "Wiadomościach".
Nowe kadry po przejściach
Nieoficjalnie mówi się, że Agencja Informacyjna w tajemnicy przygotowuje nowych prowadzących i nowych wydawców. Ciągle do zespołu sprowadzani są nowi dziennikarze z radiowej "Trójki" lub TVP 3.
M.in. Miłosz Horodyski, który został wyrzucony z publicznego radia w Krakowie na jesieni 2006 r., ponieważ na sprzęcie radiowym nagrywał reklamówki wyborcze PiS. Na dodatek jego żona startowała z list PiS do rady miasta, a on sam robił materiały obciążające konkurentów PiS.
Jednym z nowych wydawców "Wiadomości" został Rafał Kotomski, dziennikarz z Poznania, sygnatariusz apelu w obronie wiceprezesa publicznego radia Jerzego Targalskiego, który zasłynął obcesowym zachowaniem wobec podwładnych.
Historia z pielęgniarkami to kolejny przypadek próby politycznej ingerencji szefów Agencji.
Dwa tygodnie temu opisaliśmy, jak szef AI Jarosław Grzelak zabronił wyemitowania wypowiedzi senatora Kazimierza Kutza wygłoszonej nad grobem Barbary Blidy, że "jest ofiarą kamiennych serc". Była to aluzja do tego, że Blida popełniła samobójstwo, gdy rano do jej domu wkroczyła ABW.
Potem były próby marginalizowania informacji o tym, że CBA nadało kryptonim "Mengele" jednemu z wątków sprawy aresztowanego kardiochirurga z warszawskiego szpitala MSWiA.
Kierownictwo "Wiadomości" usiłowało też ocenzurować wypowiedź przewodniczącego Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika, w której skrytykował PiS, a pochwalił będącego w opozycji do partii braci Kaczyńskich Marka Jurka.
Władze TVP zaprzeczyły wtedy temu, by w "Wiadomościach" dochodziło do politycznych nacisków.
Przypomnijmy, że tydzień temu policjanci zepchnęli z ulicy pielęgniarki protestujące pod kancelarią premiera. To była pierwsza wiadomość w serwisach stacji radiowych i telewizyjnych. Dzień później na pierwszej stronie pisały o tym wszystkie gazety.
Dlatego w newsroomie "Wiadomości" wszyscy zaniemówili, gdy szefowa Dorota Macieja (pełni tę funkcję od połowy maja) oznajmiła w środę, że pierwszą informacją ma być nie protest pielęgniarek, tylko zapowiedź rozpoczynającego się w czwartek szczytu Unii Europejskiej.
Zespół zaprotestował. Ale Macieja ucięła dyskusję: szczyt pierwszy i kropka. Dziennikarze usiłowali ją przekonać, że szczyt będzie najważniejszą informacją, jak się zacznie, ale teraz najważniejszy jest protest pielęgniarek.
Macieja na to, że TVP nie będzie pokazywać incydentalnej sprawy kilku pielęgniarek, które same nie wiedzą, czego chcą, na dodatek ich protest to sprawa polityczna.
Wspierała ją Patrycja Kotecka, wiceszefowa Agencji Informacji (czapy nad wszystkimi programami informacyjnymi TVP). Pytała: I co z tego, że pielęgniarki stoją pod kancelarią premiera?
Dziennikarzy poparł wiceszef "Wiadomości" Grzegorz Kozak. I zespół postawił na swoim. Pierwszą informacją w środowych "Wiadomościach" był materiał o proteście.
Ale po wyemitowaniu programu doszło do awantury. Macieja zarzuciła dziennikarzom, że uprawiają politykę.
W odpowiedzi usłyszała, że mówi do nich językiem liderów PiS. To premier Jarosław Kaczyński pierwszy nazwał ten protest "haniebną polityczną akcją".
Następnego dnia Macieję w obronę wziął szef Agencji Informacji Jarosław Grzelak. Twierdził, że dziennikarze dali się wmanewrować w politykę, bo wszyscy wiedzą, że protest pielęgniarek nie przez przypadek odbywa się tu i teraz.
Reporterzy z niepokojem patrzą na to, że ich szefowie chcą - tak jak rządzący PiS - marginalizować protest pielęgniarek, traktować jak incydent bez znaczenia. - Najbardziej zadziwia nas to, że szefowie niemal wprost przyznają, że realizują politykę władz - mówią w "Wiadomościach".
Nowe kadry po przejściach
Nieoficjalnie mówi się, że Agencja Informacyjna w tajemnicy przygotowuje nowych prowadzących i nowych wydawców. Ciągle do zespołu sprowadzani są nowi dziennikarze z radiowej "Trójki" lub TVP 3.
M.in. Miłosz Horodyski, który został wyrzucony z publicznego radia w Krakowie na jesieni 2006 r., ponieważ na sprzęcie radiowym nagrywał reklamówki wyborcze PiS. Na dodatek jego żona startowała z list PiS do rady miasta, a on sam robił materiały obciążające konkurentów PiS.
Jednym z nowych wydawców "Wiadomości" został Rafał Kotomski, dziennikarz z Poznania, sygnatariusz apelu w obronie wiceprezesa publicznego radia Jerzego Targalskiego, który zasłynął obcesowym zachowaniem wobec podwładnych.
Historia z pielęgniarkami to kolejny przypadek próby politycznej ingerencji szefów Agencji.
Dwa tygodnie temu opisaliśmy, jak szef AI Jarosław Grzelak zabronił wyemitowania wypowiedzi senatora Kazimierza Kutza wygłoszonej nad grobem Barbary Blidy, że "jest ofiarą kamiennych serc". Była to aluzja do tego, że Blida popełniła samobójstwo, gdy rano do jej domu wkroczyła ABW.
Potem były próby marginalizowania informacji o tym, że CBA nadało kryptonim "Mengele" jednemu z wątków sprawy aresztowanego kardiochirurga z warszawskiego szpitala MSWiA.
Kierownictwo "Wiadomości" usiłowało też ocenzurować wypowiedź przewodniczącego Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika, w której skrytykował PiS, a pochwalił będącego w opozycji do partii braci Kaczyńskich Marka Jurka.
Władze TVP zaprzeczyły wtedy temu, by w "Wiadomościach" dochodziło do politycznych nacisków.
Grzelak, Macieja i Kotecka mają zakaz rozmów z prasą.
Rzecznik TVP Aneta Wrona, proszona o komentarz do informacji o naciskach politycznych w "Wiadomościach" odpisała, że pytanie ma "charakter insynuacji i pomówienia", więc "ze strony TVP komentarza nie będzie".
Agnieszka Kublik
Gazeta Wyborcza
27-06-2007
Gazeta Wyborcza
27-06-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz