sobota, 25 sierpnia 2007

Białe miasteczko tym razem na Wiejskiej

Białe miasteczko wraca do Warszawy. Jutro rano przed Sejmem namioty rozbije 30 pielęgniarek z różnych regionów Polski. Będą w stolicy do piątku, a więc do końca pierwszego po wakacyjnej przerwie posiedzenia Sejmu - pisze DZIENNIK.

"Chcemy ugrać swoje. Tylko tyle" - mówią. Na ul. Wiejskiej stawią się jutro o 8 rano. Rozbiją namioty. Cel protestu: ten sam, jaki przyświecał im, kiedy na przełomie czerwca i lipca manifestowały przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Wtedy nie udało im się nic wynegocjować.

"Żądamy przedłużenia obowiązywania ustawy gwarantującej nam podwyżki i zmian w tej ustawie" - tłumaczy przyjazd do Warszawy Dorota Gardias, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Siostry żądają równych praw dla personelu medycznego niezależnie od tego, czy pracuje w szpitalu gminnym, powiatowym czy klinicznym. Teraz jednak planują bezpośrednio zwrócić się do posłów, którzy są władni uchwalić żądane przez nie zapisy.

"Chcemy im wytłumaczyć, o co walczymy i dlaczego to jest ważne" - mówi Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca OZZPiP.

Pielęgniarki będą pod Sejmem do piątku. Potem zjawią się znowu na kilka dni 6 września. Również na czas obrad Sejmu. I co ważniejsze, na czas gorącej politycznej debaty.

Trudno wyobrazić sobie, by w okresie kampanii wyborczej jakikolwiek polityk nie wykorzystał szansy pojawienia się w miasteczku i zademonstrowania swojej solidarności przed kamerami. Tak jak to było podczas poprzedniego protestu przed wakacjami, gdy miasteczko rozbito pod kancelarią premiera.

Wówczas Jolanta Kwaśniewska przyniosła im różę, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przysłała strażników miejskich z kocami i posiłkiem, a politycy SLD: Ryszard Kalisz, Wojciech Olejniczak i Katarzyna Piekarska, dostarczyli 300 hamburgerów.

Pielęgniarki nie obawiają się, że będą wykorzystywane do przedwyborczej gry. "Oczywiście, wielu polityków może mieć swój interes, opowiadając się za nami. Chcą coś ugrać, ale my też" - tłumaczy Longina Kaczmarska z OZZPiP.

A Dorota Gardias dodaje: - Oni wiedzą, że będziemy przed Sejmem. Po prostu zapraszamy ich do siebie na rozmowy.

Politycy zaproszenie przyjmują. "Pielęgniarki mogą liczyć na nasze wsparcie" - przekonuje Izabela Jaruga-Nowacka z SLD. Wcześniej w miasteczku pojawiała sie kilkakrotnie. Również wtedy, gdy jej koledzy przynieśli torby hamburgerów. Niewykluczone, że tak będzie i teraz.

"Jeśli będzie taka potrzeba, to zachowam się jak każdy przyzwoity człowiek" - mówi z patosem posłanka i kategorycznie odżegnuje się od jakichkolwiek politycznych motywów działania: "Do białego miasteczka przemykałam w nocy, aby unikać kamer" - zapewnia.

Ryszard Kalisz oburza się, kiedy słyszy, że wizyta u sióstr może być odebrana inaczej niż tylko jako zwykły odruch serca.

"Jeśli ktoś mi zarzuca, że to polityczne zagrania, to proszę bardzo!" - mówi ze złością, kiedy przypominamy mu hamburgery. "Jeśli i tym razem sytuacja się powtórzy, pielęgniarki mogą na mnie liczyć!".

Wojciech Olejniczak nie chciał wczoraj rozmawiać o ewentualnym wsparciu dla pielęgniarek, zasłaniając się ważniejszymi wydarzeniami politycznymi. Na nasze pytania nie odpowiedziała też Jolanta Kwaśniewska. Rzecznik biura prasowego Hanny Gronkiewicz-Waltz w pomocy nie widzi nic złego.

Ale są tacy, którzy spróbują oprzeć się pokusie wizyty w miasteczku. U pielęgniarek na Wiejskiej na pewno nie stanie noga Stefana Niesiołowskiego z PO.

"Moja wizyta słusznie mogłaby być odebrana jako próba wykorzystania protestu do celów politycznych" - zauważa. Ale obiecuje, że będzie popierał pielęgniarki w swoich wystąpieniach, podobnie jak podczas pierwszego protestu. Wówczas, gdy policja zepchnęła protestujące siostry z ulicy, senator Niesiołowski porównał funkcjonariuszy do ZOMO.

Jest jednak szansa, że sytuacja z czerwca nie powtórzy się. Obie manifestacje są zarejestrowane i legalne. "Nie przewidujemy, żeby ta manifestacja w jakikolwiek sposób zakłóciła pracę Sejmu. Straż marszałkowska zastosuje te same procedury co zawsze. Powiadomi o demonstracji stanowisko kierowania Komendy Stołecznej Policji" - zapowiada Joanna Trzaska-Wieczorek z biura prasowego Kancelarii Sejmu.


Piekarska: Ten Sejm nie zdąży się zająć pielęgniarkami

Katarzyna Świerczyńska: Odwiedzi pani pielęgniarki na Wiejskiej?
Katarzyna Piekarska*: Nie wiem. Jeżeli padnie takie zaproszenie.

Pielęgniarki zapraszają wszystkich posłów.
No to być może. Sytuację służby zdrowia trzeba unormować. Jeżeli rozmowy z politykami mają w tym pomóc, to dlaczego nie. Czas skończyć żenujący spektakl polityczny i usiąść do konkretnych rozmów.

Podczas ostatniego protestu politycy SLD bardzo zaangażowali się w życie białego miasteczka. Przynieśliście hamburgery, koce. Czy tak będzie teraz?
Ja o hamburgerach nic nie wiem. Przynieśliśmy siostrom potrzebne im rzeczy, to wszystko. Zrobiliśmy to, co do nas należało. Mam nadzieję, że ten protest nie będzie miał aż tak dramatycznego charakteru.

SLD wykorzysta manifestację, aby pokazać się przed wyborami?
Nie nazwałabym tego w ten sposób. Jeśli pielęgniarki chcą z nami rozmawiać w tym gorącym okresie, nie widzę w tym nic złego. Obawiam się tylko, że ich sprawą nie zdąży się zająć ten parlament. Prędzej posłowie kolejnej kadencji.

*Katarzyna Piekarska, posłanka SLD, na przełomie czerwca i lipca kilka razy pojawiała się w białym miasteczku w Alejach Ujazdowskich


Katarzyna Świerczyńska, Barbara Sowa
Dziennik.pl
21-08-2007

Brak komentarzy: