Premier: To najlepsze lata Polski od wielu dekad
"To były najlepsze lata Polski od bardzo wielu dziesięcioleci" - powiedział w sobotę w gdańskiej hali "Olivia" podczas konwencji politycznej PiS premier Jarosław Kaczyński oceniając dokonania jego rządu.
"Jeśli spojrzeć na te dwa lata, na wyniki ekonomiczne, wyniki społeczne, na przywracania elementarnej historycznej przyzwoitości poprzez działania rządu, a może jeszcze bardziej prezydenta Rzeczpospolitej, to były to najlepsze lata Polski od bardzo wielu dziesięcioleci" - mówił szef rządu i prezes PiS.
Wymieniając sukcesy rządu premier zaznaczył, że polityka gospodarcza nie ma służyć wąskim grupom społecznym, a całemu narodowi.
Podkreślił, że rządy PiS-u podjęły trudną drogę, by być w działaniach gospodarczych solidarne. Jak ocenił, uczynione zostało to bez ekonomicznego zagrożenia.
Wśród sukcesów wymienił przygotowanie się przez ministerstwo rozwoju regionalnego do absorpcji środków unijnych, przygotowanie wielkiej reformy finansów publicznych i odsunięcie "na wielką odległość od sfer władzy swego rodzaju oligarchów".
Premier pochwalił ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę "za to, co uczynił dla naprawy polskiego sądownictwa i dla walki z przestępczością". Wypowiedź premiera przerwały gromkie brawa z sali.
Jarosław Kaczyński chwalił też dokonania szefowej MSZ Anny Fotygi. "Polskie państwo jest także w niesmak pewnym siłom zewnętrznym, które przyzwyczaiły się do polskiej miękkości, a myśmy tę miękkość odrzucili także w polityce zagranicznej" - dodał.
J. Kaczyński mówił, że w sferze oświaty kierunek przywracania porządku jest słuszny. Nowy minister - mówił - idzie w tym kierunku, tylko że na nieporównywalnie wyższym poziomie niż poprzedni.
"Podjęliśmy wielka próbę naprawy polskiego państwa, można powiedzieć, że podjęliśmy wielka próbę przywrócenia polskiego państwa. My przede wszystkim odsunęliśmy na wielką odległość od sfer władzy różnego rodzaju oligarchów. Pisano nawet ostatnio, że miliarderzy zniknęli ze sfery publicznej. Zniknęli - i dobrze" - mówił szef rządu.
Podkreślił, że koalicja z LPR i Samoobroną była trudna, ale była dobra dla Polski. Zaznaczył, że PiS poniosło cenę niezrozumienia przez społeczeństwo tej koalicji, zwłaszcza przez inteligencję.
W opinii premiera, Polacy przed wyborami muszą odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania - czy chcą Polski postkomunistycznej, czy Polski solidarnej, czy liberalnej.
"Jesteśmy w szczególnym miejscu" - mówił premier, przypominając, że był wiele razy w hali "Olivia", ale szczególnie pamięta odbywający się tam pierwszy zjazd NSZZ Solidarność. "To był bardzo ważny moment polskiej historii" - ocenił. Dodał, że dziś również jest taki ważny moment.
Dwa lata temu - mówił J. Kaczyński - społeczeństwo oburzone aferami podjęło decyzje o przeprowadzeniu w naszym kraju głębokich zmian. Był to czas nadziei na koalicję PO-PiS i uczyniliśmy wszystko co możliwe by ta koalicja powstała.
"Przed nami kolejne wybory, a więc czas pytań - między czym a czym wybieramy - zaznaczył szef rządu. Po dwóch latach pytania zostają aktualne. Trzeba te pytania przypomnieć: czy kontynuujemy system postkomunistyczny, czy go odrzucamy; czy Polska powinna być solidarna, czy liberalna" - mówił szef rządu.
"Musimy skorzystać z odejścia naszych trudnych koalicjantów, by jeszcze raz zwrócić się do polskiej inteligencji. Są wśród niej ludzie, którzy mają dość siły intelektualnej i moralnej, by opisywać rzeczywistość taką jaka ona jest. Chcę im z tego miejsca podziękować. Wiem, że może być ich więcej i musimy uczynić wszystko, żeby było ich więcej" - powiedział premier. Zwrócił też uwagę na konieczność stworzenia "szerokiej koalicji IV Rzeczypospolitej".
Jarosław Kaczyński zwrócił się o poparcie do tych wyborców PO, którzy wcześniej chcieli sojuszu PiS i PO. "Wiem, że w Platformie jest wiele osób, które chcą zmian. Wiem, że miliony spośród tych, którzy głosowali na Platformę, chciało sojuszu, chciało wygranej i do nich się zwracam, się o poparcie" - zaapelował.
Według Jarosława Kaczyńskiego, wielu przeciwników zmian w Polsce udawało "rycerzy IV Rzeczypospolitej". Wymienił w tym gronie lidera PO Donalda Tuska.
"Rok 2005 był rokiem zmiany, ale także wielkiego nadużycia. Oto zwolennicy kosmetycznych zmian albo zgoła zmian przeciwnicy przebrali się za rycerzy IV Rzeczypospolitej i wielu im uwierzyło. Dziś maski opadły. Co prawda pan Donald Tusk próbuje tę maskę znów niezdarnie na swoją twarz wciągać, bo tak to trzeba chyba określić, ale widać wilcze zęby zza tej maski" - powiedział premier.
Podczas swojego wystąpienia premier zapewnił zebranych, że zeznania b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka są nieprawdziwe. "To pan, który przyłapany na gorącym uczynku dzisiaj chwyta się wszystkich środków i naprawdę, zeznaje jak świadek w procesie stalinowskim. Ale proszę państwa, mogę o tym państwa zapewnić, że zeznaje nieprawdę i to jest tutaj najważniejsze" - podkreślił
Według J. Kaczyńskiego, b. szef MSWiA jest osobą, która "została poprzez zręczną i trwającą wiele lat manipulację wprowadzona do naszych szeregów", osobą związaną ściśle z III RP "ze wszystkimi tego konsekwencjami", związaną "z oligarchią".
Zdaniem premiera, podstawowym warunkiem do odrzucenia postkomunizmu w Polsce jest powołanie rządu, który ma wolę zmian i nie jest uwikłany w układy III RP.
"Pierwszy zespół działań to, to wszystko co zmierza do dosunięcia ze sfery władzy oligarchii, do likwidacji patologicznych struktur, likwidacji różnego rodzaju immunitetów i przywilejów do oczyszczenia, lustracji, dekomunizacji, deubekizacji. To - mówiąc krótko - wielkie przewietrzenie Polski" - powiedział J. Kaczyński.
Ale - jak podkreślił premier - pierwszy zespół działań może być skuteczny tylko wtedy, gdy będą podjęte inne działania, bardziej skomplikowane. "Bo patologia ma bardzo wielką siłę, bardzo łatwo się odbudowuje. W Polsce tego dziesięciolecia obawiam się, że i w kolejnych, patologia będzie zawsze postkomunistyczna, czyli jeśli chcemy ją wyłączyć, musimy zbudować silne państwo" - dodał.
Według premiera silne państwo to takie, które wypełnia swoje podstawowe zadania, czyli zapewnia bezpieczeństwo: międzynarodowe, wewnętrzne, socjalne. "Wreszcie - ważny rodzaj - bezpieczeństwo, czyli bezpieczeństwo obywateli wobec państwa, zapewnienie praworządności, zapewnienie aby władza nie była nadużywana. To problem każdej demokracji. Budowa takiego państwa musi opierać się o pewne zasady" - podkreślił.
Kończąc swoje przemówienie, premier podkreślił, że Polacy nie dadzą się oszukać, dlatego - jak mówił - zwyciężymy. Zaznaczył, że PiS zwycięży tak samo jak niegdyś "Solidarność". Po wystąpieniu premiera uczestnicy konwencji odśpiewali pieśń "Boże coś Polskę". Jego przemówienie było wielokrotnie przerywane oklaskami.
Dwugodzinną ogólnopolską konwencję PiS w Gdańsku otworzyło przemówienie b. premiera Jana Olszewskiego, który wspominał okres swoich rządów. Ocenił, że nie były to miesiące stracone. Solidarnościowa strona - mówił - mimo braku doświadczenia - udowodniła wówczas, że potrafi przejąć państwo i zająć się jego sprawami. Podkreślił, że wywołało to ataki medialne "drugiej strony".
Jak mówił Olszewski, czasy gdy był premierem są dla niego ciągle sprawą żywą i aktualną, gdy patrzy na zadania, i cele tamtego rządu zwłaszcza, że obecny rząd próbuje przejąć je na siebie i skuteczniej, niż wówczas, realizować.
Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska podkreśliła w swoim wystąpieniu m.in., że ponad 6-procentowy wzrost gospodarczy to zasługa rządu. "Taki wzrost gospodarczy znaczy, że ludzie nam ufają i słusznie, ponieważ nie zawiedliśmy ani obywateli ani przedsiębiorców" - podkreśliła.
Dodała, że jest dumna z tego, że może pracować w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Jej zdaniem, wzrost ten jest także efektem integracji z Unią Europejską. Jednak - jak podkreśliła wicepremier - ta integracja "słono Polskę kosztuje, ale znaleźliśmy te pieniądze".
Gilowska podkreśliła też, że w 2005 roku pojawiły się w Polsce zjawiska wcześniej nie znane, czyli "intrygi polityczne na dużą skalę, takie jak w średniowiecznych dworach". "Świat który znamy i w którym staramy się zrobić coś pożytecznego jest inny od tego, który wmawiają nam polityczni oponenci" - dodała.
Szefowa resortu finansów podkreśliła też, że rząd obniża podatki i konsekwentnie realizuje "politykę samoograniczającej się władzy". To jest bardzo przyzwoita prawicowa polityka gospodarcza państwa" - stwierdziła.
Część oponentów tego rządu wmawia - mówiła Gilowska - że rośnie fiskalizm. Nieprawda! Ten rząd obniża podatki - zaznaczyła minister finansów. Jak oceniła, skutki tej polityki do 2009 roku to 35 mld zł więcej w kieszeni obywateli i podmiotów gospodarczych.
Rząd J. Kaczyńskiego - oceniła - ma świadomość odpowiedzialności za naród, zwłaszcza za najsłabszych. Przypomniała, że nakłady na ochronę zdrowia rosną o jedną trzecią. "Takiego wzrostu nie było nigdy wcześniej" - podkreśliła.
Wicepremier przypomniała, że redukcja składki rentowej dała dodatkowe środki 9 mln zatrudnionym. Zaznaczyła, że elementarna sprawiedliwość wymagała, by emerytom zaproponować wobec tego wzmocnienie rewaloryzacji. Poinformowała, że finanse państwa są gotowe by wprowadzić pełną ulgę prorodzinną.
Gilowska zaznaczyła, że jest dumna, że mogła pracować w gabinecie prowadzonym przez Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego ze zdziwieniem przyjęła słowa Donalda Tuska, że przyzwoici ludzie nie powinni pracować z Jarosławem Kaczyńskim. "Zdumiewające słowa. Pomyślałam sobie - co cię człowieku napadło" - stwierdziła.
"Przyzwoitości, uczciwości i rzetelności tyle, ile jest w PiS, długo by szukać gdzie indziej. Oprócz tego przywódca jest waleczny bojowy i nieustępliwy" - stwierdziła wicepremier.
Kolejny członek rządu minister zdrowia Zbigniew Religa podkreślił, że w ostatnich dwóch latach po raz pierwszy w historii nastąpił tak istotny, ogromny wzrost nakładów na opiekę zdrowotną.
Religa uważa, że jeśli będą wybory, to PiS je wygra. "Dzięki temu pozwolicie, że dokończę reformę (służby zdrowia - PAP)" - dodał. "Patrząc na siebie w lustrze, codziennie rano mogę stwierdzić, że mam odwagę, ale i prawo powiedzieć o sobie - Religa, Ty jesteś uczciwy człowiek. I dlatego ponieważ wiem, że tak jest, uczciwość mi nakazuje być z wami, być dzisiaj tutaj i pozostać przy premierze J. Kaczyńskim" - powiedział.
Religa przypomniał, że blisko dwa lata temu, gdy otrzymał propozycję wejścia do rządu, najpierw Kazimierza Marcinkiewicza, a później Jarosława Kaczyńskiego, część osób, w tym również ważni politycy mówili mu - "Religa, ty jesteś kamikadze - objąć to stanowisko? Co ty ryzykujesz?".
"To wielkie wyzwanie - było i jest. Naprawić opiekę zdrowotną z jej tysiącem problemów" - mówił minister zdrowia. Uczestnicy konwencji odśpiewali profesorowi Relidze "sto lat".
Ale - jak podkreślił premier - pierwszy zespół działań może być skuteczny tylko wtedy, gdy będą podjęte inne działania, bardziej skomplikowane. "Bo patologia ma bardzo wielką siłę, bardzo łatwo się odbudowuje. W Polsce tego dziesięciolecia obawiam się, że i w kolejnych, patologia będzie zawsze postkomunistyczna, czyli jeśli chcemy ją wyłączyć, musimy zbudować silne państwo" - dodał.
Według premiera silne państwo to takie, które wypełnia swoje podstawowe zadania, czyli zapewnia bezpieczeństwo: międzynarodowe, wewnętrzne, socjalne. "Wreszcie - ważny rodzaj - bezpieczeństwo, czyli bezpieczeństwo obywateli wobec państwa, zapewnienie praworządności, zapewnienie aby władza nie była nadużywana. To problem każdej demokracji. Budowa takiego państwa musi opierać się o pewne zasady" - podkreślił.
Kończąc swoje przemówienie, premier podkreślił, że Polacy nie dadzą się oszukać, dlatego - jak mówił - zwyciężymy. Zaznaczył, że PiS zwycięży tak samo jak niegdyś "Solidarność". Po wystąpieniu premiera uczestnicy konwencji odśpiewali pieśń "Boże coś Polskę". Jego przemówienie było wielokrotnie przerywane oklaskami.
Dwugodzinną ogólnopolską konwencję PiS w Gdańsku otworzyło przemówienie b. premiera Jana Olszewskiego, który wspominał okres swoich rządów. Ocenił, że nie były to miesiące stracone. Solidarnościowa strona - mówił - mimo braku doświadczenia - udowodniła wówczas, że potrafi przejąć państwo i zająć się jego sprawami. Podkreślił, że wywołało to ataki medialne "drugiej strony".
Jak mówił Olszewski, czasy gdy był premierem są dla niego ciągle sprawą żywą i aktualną, gdy patrzy na zadania, i cele tamtego rządu zwłaszcza, że obecny rząd próbuje przejąć je na siebie i skuteczniej, niż wówczas, realizować.
Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska podkreśliła w swoim wystąpieniu m.in., że ponad 6-procentowy wzrost gospodarczy to zasługa rządu. "Taki wzrost gospodarczy znaczy, że ludzie nam ufają i słusznie, ponieważ nie zawiedliśmy ani obywateli ani przedsiębiorców" - podkreśliła.
Dodała, że jest dumna z tego, że może pracować w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Jej zdaniem, wzrost ten jest także efektem integracji z Unią Europejską. Jednak - jak podkreśliła wicepremier - ta integracja "słono Polskę kosztuje, ale znaleźliśmy te pieniądze".
Gilowska podkreśliła też, że w 2005 roku pojawiły się w Polsce zjawiska wcześniej nie znane, czyli "intrygi polityczne na dużą skalę, takie jak w średniowiecznych dworach". "Świat który znamy i w którym staramy się zrobić coś pożytecznego jest inny od tego, który wmawiają nam polityczni oponenci" - dodała.
Szefowa resortu finansów podkreśliła też, że rząd obniża podatki i konsekwentnie realizuje "politykę samoograniczającej się władzy". To jest bardzo przyzwoita prawicowa polityka gospodarcza państwa" - stwierdziła.
Część oponentów tego rządu wmawia - mówiła Gilowska - że rośnie fiskalizm. Nieprawda! Ten rząd obniża podatki - zaznaczyła minister finansów. Jak oceniła, skutki tej polityki do 2009 roku to 35 mld zł więcej w kieszeni obywateli i podmiotów gospodarczych.
Rząd J. Kaczyńskiego - oceniła - ma świadomość odpowiedzialności za naród, zwłaszcza za najsłabszych. Przypomniała, że nakłady na ochronę zdrowia rosną o jedną trzecią. "Takiego wzrostu nie było nigdy wcześniej" - podkreśliła.
Wicepremier przypomniała, że redukcja składki rentowej dała dodatkowe środki 9 mln zatrudnionym. Zaznaczyła, że elementarna sprawiedliwość wymagała, by emerytom zaproponować wobec tego wzmocnienie rewaloryzacji. Poinformowała, że finanse państwa są gotowe by wprowadzić pełną ulgę prorodzinną.
Gilowska zaznaczyła, że jest dumna, że mogła pracować w gabinecie prowadzonym przez Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego ze zdziwieniem przyjęła słowa Donalda Tuska, że przyzwoici ludzie nie powinni pracować z Jarosławem Kaczyńskim. "Zdumiewające słowa. Pomyślałam sobie - co cię człowieku napadło" - stwierdziła.
"Przyzwoitości, uczciwości i rzetelności tyle, ile jest w PiS, długo by szukać gdzie indziej. Oprócz tego przywódca jest waleczny bojowy i nieustępliwy" - stwierdziła wicepremier.
Kolejny członek rządu minister zdrowia Zbigniew Religa podkreślił, że w ostatnich dwóch latach po raz pierwszy w historii nastąpił tak istotny, ogromny wzrost nakładów na opiekę zdrowotną.
Religa uważa, że jeśli będą wybory, to PiS je wygra. "Dzięki temu pozwolicie, że dokończę reformę (służby zdrowia - PAP)" - dodał. "Patrząc na siebie w lustrze, codziennie rano mogę stwierdzić, że mam odwagę, ale i prawo powiedzieć o sobie - Religa, Ty jesteś uczciwy człowiek. I dlatego ponieważ wiem, że tak jest, uczciwość mi nakazuje być z wami, być dzisiaj tutaj i pozostać przy premierze J. Kaczyńskim" - powiedział.
Religa przypomniał, że blisko dwa lata temu, gdy otrzymał propozycję wejścia do rządu, najpierw Kazimierza Marcinkiewicza, a później Jarosława Kaczyńskiego, część osób, w tym również ważni politycy mówili mu - "Religa, ty jesteś kamikadze - objąć to stanowisko? Co ty ryzykujesz?".
"To wielkie wyzwanie - było i jest. Naprawić opiekę zdrowotną z jej tysiącem problemów" - mówił minister zdrowia. Uczestnicy konwencji odśpiewali profesorowi Relidze "sto lat".
Poprzedzający wystąpienie premiera prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki powiedział m.in., że z pełnym przekonaniem jako człowiek, który nie jest członkiem PiS, może stwierdzić, że rząd J. Kaczyńskiego jest takim, na który Polacy czekali "lata i dziesięciolecia".
W trwającej ponad dwie godziny konwencji PiS w Gdańsku uczestniczyło ok. 3,5 tys. osób. Oprócz członków rządu, którzy zabierali głos, byli też m.in. wicepremier Przemysław Gosiewski, szef MON Aleksander Szczygło, minister infrastruktury Jerzy Polaczek, minister skarbu państwa Wojciech Jasiński oraz szefowa MSZ Anna Fotyga.
Na sali było też wielu parlamentarzystów PiS, a także osoby nie związane z tą partią, wśród nich m.in. eurodeputowany Ryszard Czarnecki oraz b. działacz "S" Krzysztof Wyszkowski. Na jednym z przywiezionych transparentów przez działaczy PiS z Wałbrzycha i Świdnicy widniał napis "Kaczyński albo śmierć".
W październiku 2006 r. premier Jarosław Kaczyński był uczestnikiem wiecu poparcia dla rządu, który odbył się na terenie Stoczni Gdańsk. Odbył się on pod hasłem "Solidarna Polska".
łup, PAP
Gazeta.pl
25-08-2007
Gazeta.pl
25-08-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz