sobota, 25 sierpnia 2007

Wassermann nie przytakuje Ziobrze

O dziwo, koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wasserman - jako jedyny z kręgów władzy - nie mówi, że Janusz Kaczmarek kłamie


Czy mówi pan tak samo jak pan minister Ziobro, że Kaczmarek kłamie? - spytał dziennikarz na wczorajszej konferencji prasowej.

- Nie bardzo rozumiem, dlaczego mam powiedzieć tak jak minister Ziobro - zdziwił się Wassermann.

Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek podaje Wassermanna na świadka. Twierdzi, że po tragicznej śmierci Barbary Blidy był z nim u prezydenta Lecha Kaczyńskiego i informował prezydenta o błędach popełnionych w trakcie tej sprawy. Wedle Kaczmarka prezydent był tymi informacjami poruszony. Kancelaria Prezydenta zaprzeczyła jednak, by Kaczmarek "informował prezydenta o sygnalizowanych dziś w mediach rzekomych nieprawidłowościach w pracy Ministerstwa Sprawiedliwości i w prokuraturze".

Co na to Wassermann? - Sprawa jest tak delikatna, że minister nie będzie się wypowiadać - mówi "Gazecie" jego rzecznik Krzysztof Łopiński. - W przeciwnym razie musiałby się opowiedzieć po którejś ze stron konfliktu.

I wczoraj na konferencji prasowej ministrów sprawiedliwości, szefów CBA i ABW Wassermann był najbardziej powściągliwy. - Szereg faktów, o których mówi pan Kaczmarek, miało miejsce, ale on je inaczej interpretuje - stwierdził koordynator.

Wcześniej w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Wassermann potwierdził słowa Kaczmarka o ich porozumieniu, choć Kaczmarek woli nazywać to "paktem", "że gdyby się okazało, że działania organów ścigania mogą mieć charakter tendencyjny, stwarzać zagrożenia, to trzeba by interweniować".

Zatem w demokratycznym państwie minister od policji i oberszef służb specjalnych zawierają układ wzajemnego wsparcia przed organami ścigania!

Wassermann tłumaczy to tym, iż podejrzewał, że za medialnymi informacjami, iż jest związany z mafią węglową czy paliwową, stały właśnie służby Ministerstwa Sprawiedliwości. Wassermann pytany, czy wierzy, jak Kaczmarek, że za tymi próbami zdyskredytowania go stał sam Ziobro, odparł: "To nie jest kwestia wiary, ale dowodów. Ja ich nie mam".

Czyli Wassermann, nie oponując przeciwko tezie Kaczmarka, delikatnie i nie wprost krytykuje Ziobro, czyli rządową oś zła z opowieści Kaczmarka.

Wassermann mówi jak człowiek specsłużb - czyli mało faktów, dużo przybrania, ezopowy język. W "Rzeczpospolitej" na pytanie: "Kaczmarek mówił też o tym, że służby specjalne są na usługach władzy. Co pan na to?", Wassermann odpowiada: "Wprost przeciwnie". Co chciał powiedzieć? Że służby nie są na usługach władzy? To nie ma sensu. Więc może raczej, że władza jest na usługach specłużb?

Czy Kaczmarek był rzeczywiście u prezydenta razem z Wassermannem po śmierci Barbary Blidy? Poprosiliśmy jego kancelarię o informację, kiedy Kaczmarek był gościem Lecha Kaczyńskiego. Maciej Rosołowski z biura prasowego: - Nie widzimy powodu, by taki wykaz miałby zostać udostępniony. Dotychczas nie było takiej praktyki.

Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Prawa Człowieka twierdzi, że kancelaria nie ma prawa odmówić dostępu do takiej informacji. - Dostęp do informacji publicznej wynika z konstytucji. Informacja o spotkaniach głowy państwa z urzędującym ministrem to informacja publiczna. Powoływanie się na praktykę to nieporozumienie, praktyka nie tworzy prawa.

Bodnar przypomina, że niektóre służbowe kalendarze osób publicznych, np. premierów są publikowane w internecie, tak robił np. premier Kazimierz Marcinkiewicz czy obecny premier Jarosław Kaczyński.

knysz, w, em
Gazeta Wyborcza
24-08-2007

Brak komentarzy: