Sąd zajmie się taśmami o. Rydzyka
Będzie dalszy ciąg prawniczej debaty nad taśmami o. Rydzyka. Decyzję toruńskiej prokuratury chcą zaskarżyć młodzieżówki SLD i PO, co oznacza, że sprawę rozstrzygnie sąd
We wtorek oskarżyciele poinformowali, że nie przeprowadzą śledztwa w sprawie ujawnionych przez "Wprost" nagrań wykładów szefa Radia Maryja dla studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Ich zdaniem wypowiedzi toruńskiego redemptorysty na temat Lecha Kaczyńskiego i osób narodowości żydowskiej mieściły się w granicach prawa. Śledczy w ogóle nie zastanawiali się, czy zniesławiona została żona prezydenta RP Maria Kaczyńska, o której o. Rydzyk powiedział "ty czarownico". Uznali, że interes społeczny tego nie wymaga. - Bardziej dziwnej decyzji nie można się było spodziewać - podsumował bp Tadeusz Pieronek.
Ale nie tylko werdykt okazał się kontrowersyjny. Także to, komu przysługuje prawo zaskarżenia go. Według Ewy Janczur, zastępczyni szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Centrum-Zachód, odwołanie nie przysługuje nikomu spośród 15 osób i dwóch stowarzyszeń, które złożyły doniesienie na o. Rydzyka. Jej zdaniem odwołać może się tylko Lech Kaczyński - jedyny pokrzywdzony w tej sprawie. Jednak jego kancelaria już poinformowała, że nie skorzysta z tego prawa. Z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko o. Rydzykowi nie będzie też występować pani Maria Kaczyńska.
Gdyby trzymać się słów Janczur, sprawa jest definitywnie zamknięta. Jednak innego zdania są prawnicy. - Stowarzyszenia mogą się odwołać, bo pozwala na to art. 306 kodeksu postępowania karnego - uważa toruńska adwokat Ewa Wielińska.
Z jej oceną zgodziło się w środę kilku sędziów, jednak prosili o niepodawanie nazwisk.
O tym, że mają możliwość zażalenia się, przekonane są także młodzieżówki PO i SLD, które domagały się ścigania o. Rydzyka. - Na bank będziemy się odwoływać - zapowiada Konrad Gołota, sekretarz Federacji Młodych Socjaldemokratów. - Już analizujemy, jak powinno brzmieć nasze pismo.
Stowarzyszenie Młodzi Demokraci decyzji jeszcze nie podjęło, ale nie wyklucza, że postąpi tak samo. - Najpierw chcemy poznać uzasadnienie prokuratury, czekamy na jej pismo - mówi Szymon Moś, przewodniczący gdańskiego koła młodzieżówki PO.
Zażalenia rozpozna toruński sąd okręgowy. Jeśli uchyli decyzję oskarżycieli, będą musieli wszcząć śledztwo. Janczur może wprawdzie odmówić przyjęcia pism obu stowarzyszeń, ale wtedy sprawa też trafi do sądu, bo będą one mogły się od tego odwołać.
Karol Dolecki
Gazeta Wyborcza
23-08-2007
Gazeta Wyborcza
23-08-2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz