poniedziałek, 18 czerwca 2007

Skatowali policjanta, a prokurator ich wypuścił

Warszawski policjant, choć nie był jeszcze na służbie, próbował uspokoić agresywnych i podpitych chuliganów. Rozwścieczeni bandyci rzucili się na niego z pięściami - pobili go i złamali mu nos. Mimo to po 48 godzinach za kratami wyszli na wolność. Mają tylko dozór policyjny.

Policjant jechał na służbę. Jego autobus przejeżdżał właśnie obok Zamku Królewskiego. W autobusie awanturowało się dwóch pijących piwo mężczyzn. Mundurowy zwrócił im uwagę. Ale oni tylko rzucili się na niego i skatowali. Rannemu policjantowi pomógł jeden z pasażerów. Gdyby nie on, mogłoby się to skończyć tragicznie. Pijani bandyci wpadli w furię i nie dało się ich obezwładnić w pojedynkę.

Chuligani trafili za kraty, ale już po 48 godzinach wyszli na wolność. Prokuratura stwierdziła, że mogą spokojnie chodzić po ulicach i nie napisała nawet wniosku o areszt. Bandyci dostali tylko dozór policyjny. "Jak żyję, nie pamiętam, by sprawcy napaści na policjanta wyszli na wolność po 48 godzinach" - mówi TVN24 pasażer autobusu, który przyszedł policjantowi z odsieczą.


Magdalena Miroszewska
Dziennik.pl
18-06-2007

Brak komentarzy: