niedziela, 16 września 2007

Gosiewskich plan na uzdrowisko

Dzięki Jadwidze Gosiewskiej i jej synowi - wicepremierowi Przemysławowi Gosiewskiemu - nadmorska wieś Dąbki zostanie za parę dni uzdrowiskiem. Wkrótce może jedynym w Polsce, bo wszystkie inne nie spełniają wymogów nowej ustawy


Jadwiga Gosiewska walkę o uczynienie z Dąbek uzdrowiska rozpoczęła, gdy PiS doszło do władzy. Matka wicepremiera Gosiewskiego to w gminie Darłowo, gdzie leży wieś Dąbki, równie znana osoba co inny jej mieszkaniec Andrzej Lepper.

Jest tam od lat lekarzem pediatrą, ordynatorem jednego z trzech sanatoriów i szefową Ekologicznego Klubu Obywatelskiego "Czuwanie".

Początkowo wydawało się, że z jej starań nic nie wyjdzie, bo Dąbki nie miały żadnych złóż leczniczych, a to podstawowy warunek, by zostać uzdrowiskiem. Gosiewska chciała więc, żeby Ministerstwo Zdrowia za takie złoża uznało "aerozol morski", czyli krople morza porywane wiatrem. Gdy latem ub.r. usłyszała ministerialne "nie", w Dąbkach ruszyły podziemne wiercenia w poszukiwaniu innych surowców. I znaleziono je wiosną tego roku - to lecznicze borowiny (rodzaj torfu). W sierpniu ich korzystne dla zdrowia właściwości potwierdził Państwowy Zakład Higieny, a tydzień temu Ministerstwo Zdrowia wydało decyzję "o możliwości prowadzenia lecznictwa uzdrowiskowego na obszarze sołectwa Dąbki". Decyzję musi jeszcze podpisać premier.

- Ma to zrobić w przyszłym tygodniu - mówi "Gazecie" Jadwiga Gosiewska i poleca dąbkowskie borowiny: - Są dobre na wszystkie dolegliwości narządów ruchu, kręgosłupa, bioder, poprawiają też krążenie, są wskazane dla cukrzyków.

Operat albo koniec uzdrowiska

Razem z wnioskiem o przyznanie statusu uzdrowiska, Dąbki, jako pierwsza miejscowość w Polsce, złożyły w ministerstwie tzw. operat uzdrowiskowy i został on przyjęty. Do sporządzenia takiego dokumentu - zawierającego m.in. potwierdzenie leczniczych właściwości złóż i podział miejscowości na strefy ochrony środowiska i kuracjuszy - zobowiązuje uzdrowiska ustawa z 2005 r. Jeśli nie przygotują go do lipca 2008 r., utracą możliwość leczenia uzdrowiskowego. Lekarze nie będą mogli kierować do ich sanatoriów pacjentów opłacanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. To oznacza ogromne straty finansowe. W tym roku na leczenie sanatoryjne NFZ ma zamiar wydać 379 mln zł.

- Dąbki okazały się po prostu najlepsze, żadne inne uzdrowisko w Polsce nie ma operatu - mówi Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. - Nie wiem, dlaczego tak z tym zwlekają. Chyba nie traktują zbyt poważnie wymaganego w ustawie terminu. Myślą, że nawet jak nie złożą operatu na czas, to będzie można to jakoś załatwić. Zapewniam: przekroczenie terminu wywoła przewidziane ustawą konsekwencje.

- Wszystkie uzdrowiska pracują nad swoimi operatami, rozmawialiśmy o tym niedawno na zjeździe Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych - odpowiada Robert Wójciak, wiceburmistrz Rabki-Zdrój. - Sporządzenie ich wcześniej nie było możliwe, bo dopiero 17 lipca ministerstwo wydało obwieszczenie z listą instytucji, które mają prawo potwierdzać właściwości zdrowotne złóż w uzdrowiskach.

Obwieszczenie weszło w życie 30 lipca br. Dąbki pozytywną opinię uzyskały już dzień później. - To niemożliwe! Tempo wyjątkowo ekspresowe, będę musiał to sprawdzić - dziwi się wiceburmistrz Rabki.

Honorowy Gosiewski

Największą przeszkodą w realizacji zapisów ustawy jest konieczność wyznaczenia trzech stref ochronnych. W najlepiej chronionej strefie A aż 75 proc. powinny stanowić tereny zielone. Nie może w niej być domów mieszkalnych, zakładów, stacji benzynowych. Uznane uzdrowiska, jak Rabka, Świeradów, Augustów, Muszyna czy Ciechocinek, mają z tym problem - będą musiały zmieniać plany zagospodarowania przestrzennego, a może nawet wyburzyć niektóre budynki. Dąbki takiego kłopotu nie mają. To mała wieś i w strefie A udział terenów zielonych przekracza 75 proc.

Dumny z osiągnięć Dąbek jest wójt Darłowa: - Jestem wdzięczny panu wicepremierowi Gosiewskiemu za to, co dla nas w tej sprawie zrobił - mówi Franciszek Kurpacz. - Naprawdę bardzo nam pomógł.

- Mój syn czuwał nad tą sprawą, ale był bardzo wymagający. Podkreślał, że wszystko musi być przeprowadzone zgodnie z prawem - dodaje Jadwiga Gosiewska.

- Ja to nawet panu wicepremierowi za tę sprawę mogę z miejsca przyznać tytuł honorowego obywatela gminy - mówi wójt Kurpacz.

- Podziwiam i gratuluję Dąbkom sprawności. Ja, niestety, takich układów w rządzie nie mam - śmieje się Halina Klińska, burmistrz pobliskiej Łeby, która też od dwóch lat stara się o status uzdrowiska.

Poza Dąbkami premier Gosiewski przeforsował pomysł budowy peronu we Włoszczowie w woj. świętokrzyskim, skąd jest posłem. Jedyny na trasie przystanek ma tu ekspres Warszawa - Kraków, uruchomiony specjalnie z tej okazji pociąg z Częstochowy do Warszawy będzie zlikwidowany, bo jest nierentowny.

Wicepremier wspiera też pomysł budowy międzynarodowego lotniska w Obicach pod Kielcami, na które województwo chce dotacji z Unii Europejskiej. Bruksela uważa, że to lotnisko nie ma sensu ekonomicznego i nie chce dać pieniędzy. Efektem jest spóźnienie całego programu dotacji unijnych dla woj. świętokrzyskiego na 725 mln euro.

mkuz
Gazeta Wyborcza
13-09-2007

Brak komentarzy: